Znicz Pruszków ostatnich tygodni nie mógł zaliczyć do udanych. Po dobrym początku sezonu, nadszedł kryzys, który przyniósł serię pięciu przegranych spotkań z rzędu. Niestety dla MKS-u gorszy okres przypadł na czas pierwszych meczów w Pucharze Polski, które przyniosły Zniczowi kompromitującą porażkę z drugoligową Stalą Stalowa Wola. W miniony weekend zespół z Pruszkowa podejmował u siebie Miedź Legnica i mecz ten zakończył się podziałem punktów.
Dobry start
Znicz Pruszków przed sezonem był przez ekspertów skazywany na pożarcie w 1. Lidze. Niski budżet, mały stadion, wąska kadra i brak doświadczenia na 2. poziomie rozgrywkowym w Polsce. To według wielu musi skończyć się szybkim powrotem do 2. Ligi. Tymczasem w pierwszych trzech meczach sezonu Znicz nie odniósł ani jednej porażki oraz udało im się awansować w Pucharze Polski, bowiem pokonali Górnik Polkowice aż 4:1. Następnie pruszkowski zespół zaliczył serię 4 porażek z rzędu, ale było to spowodowane naprawdę trudnym terminarzem. Okazało się, że tamta zła passa była dopiero początkiem problemów.
Porażka za porażką i koniec przygody w Pucharze Polski
Po kilku rozczarowujących porażkach miała miejsce jedna wygrana z Polonią Warszawa, a tuż po niej w Pruszkowie doszło do prawdziwego kryzysu. Podopieczni trenera Mariusza Misiury przegrali pięć meczów z rzędu. Wśród tych porażek miały miejsce dwie dosyć kompromitujące. Mianowicie Znicz przegrał z drugoligową Stalą Stalowa Wola (0:2) i Wisłą Kraków aż 2:6. Widać było, że defensywa pruszkowskiego zespołu nie działa tak, jak przedtem i Znicz musi zacząć punktować, bo jak długo można nie zdobywać punktów i wmawiać kibicom, że stawia się dobrą grę ponad wynik?
Trener zadowolony, kibice niekoniecznie
W miniony poniedziałek Znicz Pruszków w ostatnim meczu 13. kolejki 1. Ligi podejmował u siebie Miedź Legnica. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do MKS-u, który zdobył gola za sprawą uderzenia Wiktora Nowaka. Znicz miał więcej okazji, lecz w 58 minucie wyrównał Kamil Drygas. Choć podopieczni trenera Mariusza Misiury walczyli o zwycięstwo do samego końca, to obrona Miedzi była bardzo dobrze zorganizowana. Po meczu kibice Znicza byli wściekli i zaprosili pod trybuny piłkarzy swojej ukochanej drużyny. Do akcji wszedł trener Mariusz Misiura, wobec którego kibice nie szczędzili słów krytyki. Szkoleniowiec Znicza wypowiedział się na ten temat podczas konferencji pomeczowej.
– Wszystko wskazuje na to, że któregoś dnia wyjadę ze Znicza jako człowiek znienawidzony przez wszystkich. Niektórzy nie zdają sobie sprawy, z jak silnym zespołem graliśmy, z bardzo dobrym trenerem i sztabem.
Co teraz?
Znicz Pruszków zajmuje 15. miejsce tuż nad strefą spadkową. W następnej kolejce pruszkowski zespół podejmie Chrobrego Głogów, a później zmierzy się na własnym stadionie z Motorem Lublin, którego trener, Goncalo Feio, był obecny na meczu z Miedzią Legnica.
Kacper Chojnacki