Zielone Sokoły chcą wszystkich zaskoczyć! Analiza kadry Arabii Saudyjskiej

(210722) -- YOKOHAMA, July 22, 2021 (Xinhua) -- Salem Aldawsari (1st, R) of Saudi Arabia celebrates with teammates after scoring a goal during the men's football match between Ivory Coast and Saudi Arabia at Tokyo 2020 in Yokohama, Japan, July 22, 2021. (Xinhua/Guo Chen)

22.07.2021 Yokohama
Pilka nozna Igrzyska Olimpijskie Tokio 2020 
Wybrzeze Kosci Sloniowej - Arabia Saudyjska
FOTO Guo Chen / Xinhua / PressFocus

POLAND ONLY!!

Od czasu losowania fazy grupowej Mistrzostw Świata fraza „Arabia Saudyjska” jest wyszukiwana w polskim internecie zdecydowanie częściej niż przedtem. Nic dziwnego – w końcu futbol w tej części globu stanowi dla nas większą niewiadomą niż na przykład ten z Argentyny czy Meksyku. Postanowiliśmy więc dowiedzieć się więcej na temat kadry Zielonych Sokołów! Zapraszamy na wycieczkę do Rijadu!

Krótka lekcja historii

Do tej pory reprezentacja Arabii Saudyjskiej w Mistrzostwach Świata brała udział pięciokrotnie. Na siedem ostatnich Mundiali „Zielone Sokoły” opuściły tylko dwa (2010, 2014). Nieco lepiej na tym polu prezentuje się reprezentacja Polski, która w najbardziej prestiżowym turnieju piłkarskim na świecie brała udział osiem razy. Trzeba jednak zaznaczyć, że w pierwszych pięciu imprezach tej rangi w historii Arabia Saudyjska nie mogła uczestniczyć, gdyż nie była członkiem FIFA.

Najlepszy wynik Saudyjczycy odnieśli w 1994 roku, kiedy na swoim debiutanckim turnieju organizowanym w Stanach Zjednoczonych doszli do 1/8 finału. Ówczesna kadra zajęła drugie miejsce w grupie z Holandią, Belgią i Marokiem z dorobkiem sześciu punktów na koncie. W fazie pucharowej odpadła po starciu ze Szwecją (1:3).

O wiele lepiej Zielone Sokoły prezentują się na własnym kontynencie. Od 1984 roku Arabia Saudyjska regularnie bierze udział w Pucharze Azji. Trzykrotnie go wygrała, ostatni raz w 1996 roku. Kilka poprzednich imprez nie było dla Saudyjczyków jednak tak udanych. W 2011 i 2015 nie wychodzili z grupy, a w 2019 odpadli na etapie 1/8 finału.

O opinię na temat saudyjskiej reprezentacji zapytaliśmy Martina Lowe’a – dziennikarza z portalu „The Asian Game”.

Mundial w 2018 roku był dla Saudyjczyków ciężką, ale potrzebną lekcją. Nawet w trakcie tych mistrzostw występy przeciwko Urugwajowi czy Egiptowi wyraźnie różniły się od najgorszego meczu przeciwko gospodarzom, który druzgocąco przegrali 0-5. Cztery lata później skład jest mocniejszy. Najlepsi piłkarzy osiągają szczyt swoich umiejętności, a jednocześnie są uzupełniani przez młodych zawodników, którzy dwa lata temu doszli do finału Mistrzostw Azji U-23. Obecność Renarda i jego taktyczna wizja pozwoliły zespołowi na ewolucję. Czas działał na korzyść szkoleniowca, bo dał drużynie warunki do na rozwoju. Piłkarze mają nadzieję, że podczas mundialu w Katarze będą mogli zademonstrować swój piłkarski progres.

Obecna kadra

Wszyscy (!) piłkarze reprezentacji Arabii Saudyjskiej występują w Saudi Professional League. Doświadczenia Saudyjczyków w ligach zagranicznych są znikome. Spośród zawodników, którzy byli zgłoszeni do ostatniego spotkania „Zielonych Sokołów” (24 marca podopieczni Renarda wygrali 1-0 z Australią w eliminacjach do Mistrzostw Świata) tylko trzech ma w CV pobyt (bo nie zawsze można określić to grą) w klubach spoza Arabii. Są to:

  • Salem Al-Dawsari – Villareal (Hiszpania)
  • Saleh Al-Shehri – Mafra i Beira-Mar (Portugalia)
  • Abdullah Al-Hamdan – Sporting Gijón Juvenil A (Hiszpania)

Szczególnie ciekawy jest przypadek pierwszego piłkarza. Przyszedł on bowiem do drużyny „Żółtej Łodzi Podwodnej” na zasadzie projektu, który został zawiązany między La Ligą, Saudyjskim Ministerstwem Sportu oraz Saudyjską Federacją Piłkarską. Celem miała być promocja arabskiego futbolu. Chęci były dobre, ale wyszło… jak zawsze.

Umowa między SAFF a La Ligą miała dobre zamiary na początku, lecz była zbyt przesiąknięta politycznymi interesami, których głównym celem było osiągnięcie korzyści finansowych. W rezultacie Al-Dawsari był jedynym saudyjskim zawodnikiem, który złapał jakieś minuty, ale w ogólnej perspektywie ten projekt został zmarnowany. Nadal potrzeba wiele pracy, aby zachęcić kluby do dawania szansy saudyjskim piłkarzom, lecz żeby cały projekt wypalił, musi to działać w obie strony. – mówi nam Lowe.

Dziennikarza „The Asian Game” pytamy również o powody tego, że reprezentaci Arabii Saudyjskiej nie kwapią się do wyjazdu za granicę:

Na pewno jest teraz większa ekspozycja na młodszych zawodników niż w przeszłości. Obecny reprezentant Arabii Saudyjskiej Mukhtar Ali spędził kilka lat w akademii Chelsea. Prawdą jednak jest, że gdy dany piłkarz dobrze zaprezentuje się w Saudi Pro League, to ani on, ani jego klub nie patrzą na Europę jako następny krok w karierze. Musi pojawić się pionier z Arabii Saudyjskiej, który zachęci europejskie kluby do dawania szansy saudyjskim zawodnikom. Eksperyment z La Liga pokazał, że łapanie minut na początku będzie trudne, ale talent tych graczy może pewnego dnia zabłysnąć w najlepszych ligach na świecie. – twierdzi.

Na przeciętnym kibicu drużyna „Zielonych Sokołów” nie robi żadnego wrażenia. Zawodnicy nieznani, grający tylko we własnym kraju, w dodatku bez większego doświadczenia w innych ligach. Wiadomo jednak, że każdy zespół ma swoje atuty, a o awansie na Mistrzostwa Świata nie decyduje CV piłkarzy, tylko ich umiejętności.

W ostatnich latach do zespołu weszło kilku naprawdę interesujących młodych piłkarzy, ale większość drużyny nadal opiera się na doświadczonych zawodnikach, którzy potrafią wnieść do gry prawdziwą jakość. Salem Al-Dawsari z Al-Hilal pozostaje najbardziej niebezpiecznym ofensywnym zawodnikiem w reprezentacji Arabii Saudyjskiej. Potrafi wypełnić przestrzeń środkowego napastnika, schodząc w to miejsce z bocznego sektora boiska. Regularnie również zdobywa bramki. – opisuje Lowe.

Styl gry

Saudyjczycy używają kilku formacji, ale najczęściej korzystają z ustawienia 1-4-2-3-1 w dwóch wariantach – standardowym oraz wąskim, gdzie odległości pomiędzy zawodnikami są mniejsze. Renard opiera blok defensywny na czterech zawodnikach, choć co jakiś czas zdarza mu się także korzystać z trzech obrońców. Są to jednak bardziej eksperymenty niż faktyczny plan zmienienia stylu taktycznego drużyny.

Renard swój pomysł oparł na dwóch stylach, którymi Arabia Saudyjska grała w ostatnich latach najczęściej. Jeden jest bardziej tradycyjny, oparty na pragmatycznej grze, którą bardzo dobrze wykorzystywał Bert van Marwijk w eliminacjach do Mundialu z 2018 roku. Druga, wprowadzona przez Juana Antonio Pizziego, bazuje na posiadaniu piłki. – opowiada nam Lowe.

Oba style mają swoje ograniczenia, ale Renard wziął z nich dla siebie po kilka elementów, co sprawia, że zespół jest elastyczny, a jego filozofia gry w piłkę bardziej przypomina tę nowoczesną. – dodaje.

Trener

Selekcjonerem reprezentacji Arabii Saudyjskiej jest Hervé Renard. Francuz jest jednym z tych trenerów, którzy o wiele lepiej radzą sobie na ławce trenerskiej aniżeli w przeszłości na boisku, grając profesjonalnie w piłkę. 53-latek ma w CV tylko jedno spotkanie w najwyższej klasie rozgrywkowej we Francji. W sezonie 1988/1989 pojawił się na murawie jako piłkarz AS Cannes w meczu z Matra Racing. Resztę kariery spędził w niższych ligach, broniąc jeszcze barw Stade de Vallauris oraz SC Draguignan.

Buty na kołku zawiesił w 1998, po czym błyskawicznie zabrał się do zbierania uprawnień trenerskich. Jego pierwszym zespołem był SC Draguignan, w którym skończył piłkarską karierę. W kolejnych latach był m.in. asystentem Johna Taylora i Claude’a Le Roy w angielskim Cambirdge United, które w 2004 roku przejął jako pierwszy szkoleniowiec. Po przygodzie na Wyspach wrócił jeszcze do Francji, a w 2007 roku rozpoczęło się jego życie w Afryce.

Ponownie wówczas został asystentem Le Roy, który prowadził reprezentację Ghany. W 2008 roku kadra „Czarnych Gwiazd” pod ich wodzą zdobyła brązowy medal w Pucharze Narodów Afryki. W tym samym roku Renard postanowił podjąć się pierwszej samodzielnej pracy na „Czarnym Lądzie”, albowiem został selekcjonerem reprezentacji Zambii.

Pracując w zespole „Miedzianych Pocisków”, osiągnął ćwierćfinał w PNA rozgrywanym w 2010 roku. Kilka miesięcy po zakończeniu turnieju odszedł z reprezentacji. Pracę znalazł bardzo szybko, bo kilka dni po rozstaniu się z Zambią został mianowany na szkoleniowca kadry Angoli. To jednak jeden z gorszych epizodów w karierze Renarda, gdyż po pół roku zrezygnował z prowadzenia zespołu „Czarnych Antylop”. Powodem były głównie problemy z wypłatami oraz trudności z uzyskaniem wizy pracowniczej.

Po drodze pracował jeszcze w algierskim klubie USM Algier, ale przełom w jego karierze trenerskiej nastąpił w 2012 roku. Wtedy bowiem miał miejsce kolejny Puchar Narodów Afryki, a Renard prowadził wówczas reprezentację Zambii, do której wrócił na kilka miesięcy przed turniejem. „Miedziane Pociski” sprawiły wielką niespodziankę i wygrały puchar, pokonując w finale WKS w konkursie rzutów karnych. Był to pierwszy (i jak na razie jedyny) triumf Zambijczyków w mistrzostwach kontynentu.

W 2013 znów wrócił do piłki klubowej, obejmując FC Sochaux, które grało wówczas w Ligue 1. Renardowi nie udało się jednak utrzymać zespołu w elicie, w związku z czym pod koniec maja 2014 pożegnał się z drużyną ze wschodu Francji. Do tej pory Sochaux nie udało się wrócić do najwyższej ligi. W tym sezonie „Żółto-Niebieskim” szło najlepiej od lat, ale odpadli w półfinale baraży, ulegając Auxerre.

Renard długo nie czekał na kolejną posadę i po Mistrzostwach Świata w Brazylii objął reprezentację WKS-u. W 2015 roku ponownie wygrał PNA, a zespół z Gervinho, Yayą Toure i Wilfriedem Bony na czele pokonał w finale Ghanę po rzutach karnych. Renard stał się więc pierwszym trenerem, który wygrał dwie edycje Pucharu Narodów Afryki z dwoma różnymi reprezentacjami.

Piłka klubowa 53-latkowi nie służy, gdyż po sukcesie z Wybrzeżem Kości Słoniowej znów powrócił do Francji. Przejął LOSC Lille, ale na stanowisku wytrzymał tylko 14 spotkań. W tym czasie wygrał jedynie trzy spotkania (w tym dwa z zespołami, które spadły w tamtym sezonie z ligi – Ajaccio i Troyes).

I znowu historia zatacza koło, bo Renard wrócił do Afryki, obejmując w 2016 roku kadrę Maroka. W zespole „Lwów Atlasu” spędził ponad trzy lata, wypracowując sobie drugą najlepszą średnią punktów w karierze – 1,87. 53-latek prowadził Marokańczyków w dwóch edycjach PNA (2017, 2019) i wprowadził ich do Mistrzostw Świata w 2018 roku. Odcisnął na drużynie z Rabatu swoje piętno, które objawiało się w grze taktycznej i technicznej zespołu. Pod koniec lipca 2019 zrezygnował z prowadzenia reprezentacji Maroka. Znalezienie nowej pracy zajęło mu raptem kilka dni. Zakotwiczył bowiem w Arabii Saudyjskiej.

Do tej pory Renard poprowadził Saudyjczyków w 23 meczach. Przegrał tylko dwa, zremisował sześć i wygrał aż 15. Jego podopieczni zdobyli 40 bramek, stracili tylko 13. W kadrze „Zielonych Sokołów” ma najlepszą średnią punktów na mecz w karierze – 2,22. Arabia Saudyjska jako trzecia azjatycka ekipa (nie licząc gospodarza, Kataru) zakwalifikowała się na tegoroczne mistrzostwa.

Kluczowymi zaletami tej kadry są na pewno jedność oraz konsekwentność. Pod wodzą Herve’a Renarda ekipę Zielonych Sokołów naprawdę jest ciężko pokonać. Podczas kwalifikacji rzadko dawała ona rywalom jakąkolwiek możliwość reakcji na ich akcje ofensywne. – mówi nam Lowe.

Mimo progresu, jaki reprezentacja wykonała przez ostatnie cztery lata, jej wadą jest brak ogrania na najwyższym poziomie. Żaden z piłkarzy z arabskiej kadry nie ma wyraźnego doświadczenia z gry w klubie spoza Azji, co często utrudnia im pojedynki międzynarodowe. – dodaje.

Mundial w Katarze

Eliminacje do tegorocznych Mistrzostw Świata Saudyjczycy przeszli jak burza. Najpierw zajęli pierwsze miejsce w grupie z Uzbekistanem, Palestyną, Singapurem i Jemenem z dorobkiem 20 punktów. Nie przegrali ani jednego meczu, zremisowali dwa, a sześć wygrali. Stracili tylko cztery bramki. Po awansie do trzeciej rundy kwalifikacji trafili do grupy z Wietnamem, Chinami, Omanem, Australią i Japonią, w której również uplasowali się na najlepszej pozycji. Podopieczni Hervé’a Renarda zgromadzili 23 punkty, o jedno “oczko” więcej od drugiej Japonii (która też zapewniła sobie bezpośredni awans na turniej). Najlepszym strzelcem „Zielonych Sokołów” w tych eliminacjach został napastnik Al-Hilal, Saleh Al-Shehri, który zdobył siedem bramek. Minimalnie gorszy wynik osiągnął jego kolega z drużyny Salem Al-Dawsari, który strzelił sześć goli. Obu jednak brakowało kilku trafień do króla strzelców całych kwalifikacji – Ali Mabkhout z reprezentacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich bramkarzy rywali pokonywał aż 14 razy.

W grze defensywnej Saudyjczyków, szczególnie w końcowej fazie eliminacji, było widać zdecydowany postęp w porównaniu do poprzednich lat. Tacy zawodnicy jak Abdulelah Al-Amri czy Hassan Tambakti torują drogę nowemu pokoleniu obrońców, którzy czują się dobrze z piłką przy nodze. Jest to znak rozpoznawczy tego, jak Renard podchodzi do ataku. – opowiada Martin Lowe.

Saudyjczycy zmierzą się w grupie C z Polską, Argentyną oraz Meksykiem.

W jakiejkolwiek grupie Arabia Saudyjska by się nie znalazła, i tak przeznaczona jej byłaby uciążliwa walka jako drużynie z ostatniego koszyka. Jednak balans tej grupy sprawia, że Saudyjczycy są zadowoleni z losowania.  Argentyna jest atrakcyjnym przeciwnikiem w grupie, tym bardziej, że właśnie meczem z „Albiceleste” Saudyjczycy rozpoczną swoje zmagania na mundialu. Wszyscy będą bardzo oczekiwać na starcie z Messim i spółką. – przyznaje dziennikarz „The Asian Game”.

Jako, że do grupy C trafiła tylko jedna drużyna z Europy, Saudyjczycy są prawdopodobnie zadowoleni, że jest nią Polska. Mimo że Zielone Sokoły” są wyraźnym outsiderem, nie będą bać się ani pojedynku z „Biało-Czerwonymi”, ani z Meksykiem. – dodaje.

W trudnej grupie ich pierwszą aspiracją będzie po prostu zacięta konkurencja z pozostałymi zespołami. Trudne porażki na światowej arenie, na przykład na niemieckim mundialu z 2006 roku czy te z ostatnich Mistrzostw Świata, nadal bolą. Z tego powodu dobre zaprezentowanie się już na etapie grupowym jest bardzo ważne. – twierdzi Lowe.

Mecz z Polską

„Biało-Czerwoni” zmierzą się z Arabią Saudyjską w swoim drugim meczu na katarskim Mundialu. 26 listopada, cztery dni po starciu z Meksykiem i cztery dni przed spotkaniem z Argentyną, o godzinie 14:00 czasu polskiego Polacy rozpoczną zmagania z podopiecznymi Herve’a Renarda na Education City Stadium leżącym w mieście Ar-Rajjan – drugim co do wielkości w Katarze.

Saudyjscy kibice coraz bardziej interesują się europejskim futbolem, więc naturalnie nie mogą się doczekać (lub obawiają się) spotkania z Robertem Lewandowskim. Jeśli piłkarze będą potrafili go unieszkodliwić, pojawi się nadzieja na korzystny wynik z polską drużyną. – opowiada nam Lowe.

W kontekście potyczki z Arabią Saudyjską, wiele mówi się na temat bliskości kraju naszego rywala i miejsca rozgrywania Mundialu, czyli Kataru. Oba państwa graniczą ze sobą, a saudyjską stolicę, Rijad, ze stołecznym miastem gospodarza turnieju, Dohą, w linii prostej dzielą 494 kilometry. To mniej niż odległość między Gdynią a Krakowem (504 kilometry). Gdy pytamy jednak Martina Lowe’a o atuty związane z miejscem rozegrania spotkania, dziennikarz nie twierdzi, że będzie to miało znaczenie tylko w pewnym aspekcie:

Kiedy przyjdzie zima, myślę, że przewaga klimatyczna będzie minimalna. Temperatura będzie taka, jaka jest obecna w Europie podczas lata. Jednak bliskość miejsca rozgrywania spotkań bez wątpienia pomoże Saudyjczykom w przygotowaniach i pozwoli zaangażować więcej kibiców.

Reprezentacja Arabii Saudyjskiej to bardzo ciekawa drużyna, której nie można zlekceważyć. Mecz z „Zielonymi Sokołami” będzie miał fundamentalne znaczenie w kontekście walki o wyjście z grupy. Szykuje się nam niezwykle emocjonujące starcie z tak egzotycznym przeciwnikiem!

Jakub Kowalikowski

POLECANE

tagi