Oprócz ukochanej przez nas wszystkich Ekstraklasy wystartowały również rozgrywki Fortuna 1. Ligi, a także eWinner 2. ligi. Grono trzeciej klasy rozgrywkowej w Polsce powiększyło się o kilka ekip. Do ligi spadł Stomil Olsztyn, Górnik Polkowice oraz GKS Jastrzębie, natomiast nowymi twarzami zostały Polonia Warszawa, Kotwica Kołobrzeg, rezerwy Zagłębia Lubin, a także Siarka Tarnobrzeg, która niespodziewanie została pierwszym liderem po rozbiciu u siebie Znicza Pruszków aż 4:0.
Świątek przyćmił lechitów
Na początek przyjrzyjmy się spotkaniu, które do samego końca stało na wysokim poziomie – zarówno tym sportowym, jak i pod względem emocji. Hutnik Kraków, który pozostał w eWinner 2. lidze kosztem borykających się z problemami finansowymi Wigier Suwałki, mierzył się z drugim zespołem poznańskiego Lecha. Z całą pewnością sympatycy Kolejorza liczyli na przełamanie, biorąc pod uwagę dotychczasową dyspozycję pierwszego garnituru Johna van den Broma, ale i tym razem musieli obejść się smakiem.
Pierwszą bramkę kibice zgromadzeni na stadionie na Suchych Stawach mogli obejrzeć już po pierwszym kwadransie gry. Z grą poza szesnastkę Lecha chciał wyjść doświadczony kapitan rezerw Kolejorza, Tomasz Cywka, jednak popełnił on prosty błąd i łatwo dał sobie wyłuskać piłkę. Po przejęciu przez Sebastiana Jacaka ta trafiła do Krzysztofa Świątka, a napastnik mający już 35 lat na karku zachował się tak jak przystało na starego wyjadacza i mocnym, celnym strzałem pokonał Miłosza Mleczko. Dużo więcej natomiast działo się w drugiej odsłonie tego spotkania. Wspomniany już wcześniej Świątek w niecałe trzy minuty zdołał ustrzelić dublet i tym samym skompletował hat-tricka. Najpierw uderzył nie do obrony w długi róg bramki, a chwilę potem posłał futbolówkę pomiędzy nogami golkipera Lecha po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Szczególnie w tym drugim przypadku bramkarz mógł się o wiele lepiej zachować, a tak gospodarze na pół godziny przed końcem prowadzili aż trzema bramkami.
Wielu mówi, że to wynik 2:0 jest niebezpieczny, ale 3:0 to, jak historia wielokrotnie pokazała, rezultat równie groźny i sprawiający, że w grę czasami może wdać się pewnego rodzaju paraliż. Lechici nie mieli innego wyboru – musieli postawić wszystko na jedną kartę. Podopieczni Artura Węski zbliżyli się nieco do Hutnika za sprawą 18-letniego Filipa Wilaka, który wykorzystał jedenastkę po faulu Krystiana Andrzejewskiego na wprowadzonym z ławki Łukaszu Spławskim. Po tym Kolejorz w końcówce zdecydowanie poczuł wiatr w swoich żaglach i zdołał jeszcze trafić do siatki w 85. minucie po składnej akcji, którą finalizował Krystian Palacz, ale to było za mało – trzy punkty zostały w Krakowie.
Niestety, nie tak sobie wyobrażaliśmy ten mecz. Aczkolwiek ciężko było sobie wyobrazić cokolwiek, bo mało wiedzieliśmy o przeciwniku. Boisko to zweryfikowało. Powtarzałem i uczulałem moich chłopaków, że musimy tu być naprawdę bardzo skoncentrowani, nie pozwolić na nic temu zespołowi, bo niestety może się to zemścić i niestety te błędy popełniliśmy. Identycznie praktycznie stracone dwie pierwsze bramki po odbiorze w strefie wysokiej przez Hutnik, ta agresja była widoczna […]. Natomiast napawa optymizmem ta końcówka. Potrafiliśmy stworzyć kilka groźnych sytuacji, strzelić dwie bramki i na tym musimy zbudować dalszą część sezonu.
Artur Węska, szkoleniowiec Lecha II Poznań
Chyba nie mogło być inaczej. Zawodnikiem meczu z Lechem II Poznań kibice wybrali kapitana Dumy Nowej Huty Krzysztofa Świątka❗
— Hutnik Kraków – Nowy Hutnik 2010 (@KSHutnikKrakow) July 17, 2022
Brawo Święty❗💪💙 pic.twitter.com/2NDIN3EtFG
Łapcie kilka ujęć od @DONKAHA z wczorajszej potyczki w @eWinnerPL @_2liga_ z @AkademiaLP 📸⤵️ https://t.co/L9DcBjUEma pic.twitter.com/utNDiWzlAN
— Hutnik Kraków – Nowy Hutnik 2010 (@KSHutnikKrakow) July 17, 2022
Cios za cios w Stężycy
Kontynuujmy temat i weźmy na tapetę kolejne rezerwy przedstawiciela Ekstraklasy, czyli Śląska Wrocław. Graczy Krzysztofa Wołczka czekał niełatwy wyjazd do Stężycy, gdzie przyszło im się mierzyć z Radunią, która bardzo dobrze zaprezentowała się w pierwszej rundzie baraży z chorzowskim Ruchem, z którym odpadła dopiero w dogrywce. Spotkanie ze Śląskiem pokazało, że otarcie się gospodarzy o I ligę w zeszłym sezonie nie było dziełem przypadku.
Już w 7. minucie rezerwy Śląska wyszły na prowadzenie za sprawą Oliviera Wyparta. W 19. minucie odpowiedzieli jednak gracze Raduni. I gdy już się wydawało, że do szatni obie drużyny zejdą z takim samym dorobkiem bramkowym, Wojskowym został przyznany rzut karny. Z wapna nie pomylił się Szymon Krocz. Po zmianie stron to jednak Radunia była stroną przeważającą i potwierdziła to zdobywając bramkę na remis, której autorem był Przemysław Kita. 28-latek wykorzystał błąd golkipera gości, Józefa Burty. W tym toczącym się w ulewnym deszczu meczu koniec końców receptę na obronę Raduni po raz kolejny znalazł jeszcze Krocz, ale gospodarzom udało się wrócić i finalnie licznik bramek zatrzymał się na sześciu, co absolutnie nie dziwi patrząc na historię starć między tymi drużynami. Z rezultatu 3:3 raczej powinien być zadowolony klub ze Stężycy, bo to oni musieli gonić przez cały mecz gości, którzy trzy razy wychodzili na prowadzenie i tyleż samo razy to prowadzenie wymknęło im się z rąk. W praktyce jednak punkt bardziej szanuje trener wrocławian.
Mamy niedosyt z tego względu, że trzy razy prowadziliśmy i trzy razy przeciwnik nas dogonił. Plus taki, że dotychczas przegrywaliśmy z tym przeciwnikiem, a teraz udało się zdobyć punkt. Mocno o niego zadbaliśmy i wywalczyliśmy go. To młoda drużyna, wiadomo, a mocno powalczyła w trudnych warunkach, z dobrym rywalem, na jego boisku i przede wszystkim z tej walki jestem zadowolony. Piłkarstwa było trochę mniej w tym meczu, też ze względu na warunki, ale ogólnie jestem umiarkowanie zadowolony.
Krzysztof Wołczek na konferencji prasowej po meczu z Radunią
W meczu z rezerwistami Wojskowych tradycji stało się zadość i oglądaliśmy prawdziwą kanonadę.
— Radunia Stężyca (@RaduniaStezyca) July 16, 2022
Za każdym razem na trafienie gości odpowiadała Radunia i mecz toczony w ulewnym deszczu zakończył się podziałem punktów. #RADSLA
_______
90+3'| RAD 3️⃣:3️⃣ SLA pic.twitter.com/SsNPMa0Dxr
Beniaminek z Tarnobrzega niespodziewanym liderem
Nadszedł czas na cremè de la crème, czyli by omówić sobie to, w jaki sposób został wyłoniony obecny lider rozgrywek – Siarka Tarnobrzeg. Beniaminek eWinner 2. ligi poprzedni sezon zakończył z dorobkiem 72 punktów w tabeli III ligi gr. 4, a ten sezon rozpoczął wręcz rewelacyjnie, wchodząc „z buta” na szczebel centralny.
Wydawało się, że lepsze wejście w mecz zanotował Znicz. Pierwszą okazję na bramkę miał grający z numerem dziewiętnastym Patryk Czarnowski, który wygrał pojedynek bark w bark na prawym skrzydle z obrońcą, ale jego strzał z ostrego kąta w porę został zablokowany. To było jednak tylko złudzenie. Gospodarze atakowali lewą stroną i po jednej z akcji granych właśnie z tego kierunku arbiter podyktował jedenastkę, którą wykorzystał Marcin Stefanik. Po wznowieniu gry ze środka katastrofalną stratę zaliczył Znicz i gospodarze zdobyli bramkę tym razem po dośrodkowaniu z… prawego sektora boiska. Defensorzy gości zgubili krycie Kamila Adamka, a bezlitosny 33-latek reprezentujący jeszcze do niedawna zespół Wigier zadał kolejny cios. Przyjezdni prowadzeni przez Mariusza Misiurę próbowali jeszcze się odgryzać w pierwszej części meczu, ale ich strzały nie trafiły do bramki, bo świetnie dysponowany w tamtym dniu był golkiper Siarki. Nawet gdy nie był on w stanie w porę interweniować, to i tak wyręczało go obramowanie bramki.
Fatum? Być może i tak. Z czystym sumieniem jednak lepiej użyć w tym miejscu określenia „brak skuteczności”. Tej natomiast nie brakowało gospodarzom, co potwierdzili w końcówce tego starcia. Trzecia bramka dla Siarki nie była wyjątkowej urody. To bardziej taki typowy „placek”, który często można zaobserwować w niższych ligach, ale liczy się efekt. Po kiksie jednego z zawodników gospodarzy jakby od niechcenia uderzył Bartosz Sułkowski. Piłka trafiła w słupek, ale odbiła się na tyle szczęśliwie, że wpadła do siatki. W doliczonym czasie gry jednak Siarka popisała się kopią akcji z 19. minuty, a do bramki trafił głową wprowadzony z ławki Szymon Lewicki. Tym sposobem zespół z Tarnobrzega zasiadł jako pierwszy na fotelu lidera. Ciekawe, jak długo będzie w stanie się na nim utrzymać.
2112 – tylu widzów obejrzało w sobotę z trybun przy AN2 mecz ze Zniczem Pruszków. To, jak dotąd, druga najlepsza frekwencja w tej kolejce @_2liga_. Dziękujemy za Waszą obecność i zapraszamy na kolejne spotkania!
— Siarka Tarnobrzeg (@Siarka1957) July 18, 2022
WYNIKI 1. KOLEJKI EWINNER 2. LIGI:
Wisła Puławy – GKS Jastrzębie 0:1
Hutnik Kraków – Lech II Poznań 3:2
Siarka Tarnobrzeg – Znicz Pruszków 4:0
Radunia Stężyca – Śląsk II Wrocław 3:3
Kotwica Kołobrzeg – Stomil Olsztyn 0:0
Zagłębie II Lubin – Pogoń Siedlce 1:0
Garbarnia Kraków – Motor Lublin 2:2
Olimpia Elbląg – Górnik Polkowice 0:1
Polonia Warszawa – KKS Kalisz – przełożony na 14.09
TERMINARZ 2. KOLEJKI EWINNER 2. LIGI:
22.07:
Znicz Pruszków – Radunia Stężyca
23.07:
Śląsk II Wrocław – Kotwica Kołobrzeg
KKS Kalisz – Garbarnia Kraków
Pogoń Siedlce – Polonia Warszawa
Wisła Puławy – Hutnik Kraków
Motor Lublin – Olimpia Elbląg
24.07:
Stomil Olsztyn – Zagłębie II Lubin
Lech II Poznań – Siarka Tarnobrzeg
GKS Jastrzębie – Górnik Polkowice
TABELA EWINNER 2. LIGI
![](https://polskapilka.pl/wp-content/uploads/2022/07/image.png)