Wszystko co dobre, szybko się kończy. Dopiero co Katar i Ekwador inaugurowały XXII Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, a już do końca imprezy pozostało zaledwie jedno spotkanie, ale za to najważniejsze. Dzisiaj o godzinie 16:00 w wielkim finale Argentyna podejmie Francję.
Wymarzony finał, nie tylko Michniewicza
Skład finału Argentyna – Francja ułożył się zgodnie z życzeniem Czesława Michniewicza. W końcu to właśnie tylko z tymi reprezentacjami przegrali jego podopieczni, a 52-letni szkoleniowiec nadal będzie mógł gloryfikować wynik swoich graczy, mówiąc jak z mocnymi rywalami oni przegrali. Podobnie mogą powiedzieć również w Australii, ale myślę, że oni nie mają potrzeby w taki sposób poprawiać sobie humorów po udanej dla siebie imprezie.
Taki zestaw uczestników meczu o Puchar Świata wymarzyło sobie jednak więcej osób. Obiektywnie można rzec, że w niedzielę na Lusail Iconic Stadium rzeczywiście zmierzą się obecnie dwie najlepsze reprezentacje świata oraz, być może, dwóch aktualnie najlepszych piłkarzy globu, czyli Lionel Messi oraz Kylian Mbappe, na co dzień klubowi koledzy z PSG. Obaj będą w tym starciu rywalizować nie tylko o złoty medal, ale też o: tytuł króla strzelców turnieju, być może tytuł najlepszego gracza imprezy czy pole position w drodze po Złotą Piłkę.
W drużynie Albicelestes cała uwaga skupia się na 35-letnim geniuszu z Rosario, który ma poprowadzić swych kolegów do trzeciego w historii tytułu dla Argentyny. Jeśli tego dokona, to nikt w jego ojczyźnie już nie powie, że nie zasługuje, aby stać w jednym szeregu z Diego Armando Maradoną, a dla wielu fanów na całym świecie pewnie zamknie temat tego, kto jest najlepszym piłkarzem w dziejach. Gwiazdor PSG ma szansę dziś postawić zdecydowaną kropkę nad „i” nad całą swoją karierą oraz wszystkimi swoimi dotychczasowymi dokonaniami. Niezależnie od tego, co się wydarzy, to ma być mecz pożegnalny dla Messiego na największej futbolowej scenie, czyli na Mistrzostwach Świata. Chociażby dla tego faktu warto będzie delektować się finałem mundialu.
Nie ulega wątpliwości, że bez 35-latka Albicelestes nie byliby o krok od podniesienie Pucharu Świata. W końcu to Messi trafił na 1:0 w drugiej połowie meczu z Meksykiem, co można uznać za punkt zwrotny dla Argentyny na tym turnieju. Potem strzelił gola na 1:0 z Australią, kiedy również jego zespołowi nie szło. Następnie zdobył bramkę i zaliczył magiczną asystę przeciwko Holandii, aż wreszcie znowu dokonał tej samej sztuki przeciwko Chorwacji, raz jeszcze trafiając z rzutu karnego oraz ponownie notując asystę w stylu piłkarskiego Boga.
Sam Messi powiedział po półfinale, że to spotkanie do momentu wyjścia na prowadzenie nie układało się dla jego zespołu dobrze, ponieważ on i jego partnerzy cierpieli na murawie, biegając za piłką. Potrafili jednak przetrwać ten okres, dzięki swojej boiskowej inteligencji oraz umiejętnościom. Piłkarzem tego starcia został wybrany geniusz z Rosario, ale fantastyczny mecz, zapewne najlepszy w swojej karierze, zaliczył także Julian Alvarez. Napastnik Manchesteru City dwukrotnie trafił w nim do siatki, a także wywalczył kluczowy dla losów półfinału rzut karny. 22-latek mundial rozpoczął na ławce rezerwowych, aby następnie wskoczyć do podstawowego składu na pojedynek z Polską i nie oddać w nim już miejsca, strzelając do tej pory cztery gole.
Albicelestes nie zagrali przeciwko Chorwacji spotkania wybitnego, ale pozostawali czujni w defensywie i skuteczni z przodu, co zapewniło im okazałą wiktorię. Podopieczni Lionela Scaloniego znaleźli się w drugim z rzędu finale wielkiej imprezy. Zeszłego lata w decydującej rozgrywce pokonali 1:0 Brazylię i sięgnęli po tytuł mistrzów kontynentu, a teraz zmierzą się z Francją, której cztery lata temu ulegli w 1/8 finału 3:4 po kapitalnym widowisku. Tym razem należy się jednak nastawić na bardzo taktyczne z obu stron spotkanie. W końcu w finałach się nie gra, tylko je wygrywa.
Do takiej potencjalnej charakterystyki niedzielnego meczu pasuje też odpowiednio ekipa Les Bleus. Jeśli reprezentacja Francji po raz drugi z rzędu podniesie Puchar Świata, będzie dopiero trzeci taki przypadek w historii, aby ktoś obronił mistrzowski tytuł. Do tej pory dokonały tego tylko dwie nacje i to bardzo dawno temu: Włochy (1934-1938) oraz Brazylia (1958-1962).
Koguty, podobnie jak Albicelestes, również nie zagrały idealnego starcia półfinałowego, długimi momentami cierpiąc na murawie. Po szybko zdobytej bramce przez Theo Hernandeza wydawało się, że Francuzi pewnie zapewnią sobie promocję do finału, a skończyło się na zwycięstwie urodzonym w ogromnych bólach. Na ratunek kolegom, kompletnie zdominowanym przez pierwszą część drugiej połowy, musieli przyjść z odsieczą rezerwowi. W 65. minucie za Oliviera Giroud na murawie pojawił się Marcus Thuram i zanotował świetną zmianę. Rywale mieli z nim wiele problemów, ponieważ piłkarz Borussii Mönchengladbach potrafił utrzymać się przy piłce i wygrać pojedynek jeden na jeden z przeciwnikiem. Właśnie wejście na boisko 25-latka pozwoliło faworytowi odzyskać kontrolę nad meczem.
W 78. minucie Ousmane’a Dembele zmienił Randal Kolo Muani i zaliczył prawdziwe wejście smoka, trafiając do siatki zaledwie kilkadziesiąt sekund po pojawieniu się na boisku, pieczętując tym samym awans swojego zespołu do finału.
Przed turnieje Didier Deschamps musiał zmagać się z ogromną liczbą kontuzji wśród potencjalnych kadrowiczów, ale przed decydującym starciem sytuacja zdrowotna wśród jego podopiecznych również nie jest kolorowa, ponieważ w piątek z resztą kolegów nie trenowali: Theo Hernandez, Aurelien Tchouameni, Kingsley Coman, Raphael Varane oraz Ibrahima Konate. Co prawda Francuzi dysponują chyba największym polem wyboru wśród piłkarz na świecie i nie są uzależnieni od żadnego zawodnika (nawet od Kyliana Mbappe), ale przed najważniejszym meczem potencjalne absencje nie wróżą niczego dobrego. W końcu to finał, w którym można zwyciężyć tylko w najlepszym zestawieniu.
Może się okazać, że to wcale nie Mbappe będzie kluczowy dla potencjalnego sukcesu Les Bleus, tylko Antoine Griezmann. Piłkarz Atletico Madryt ma na swoim koncie trzy asysty i najwięcej wykreowanych partnerom sytuacji na całym mundialu (21), jest głównym reżyserem gry swej ekipy, a także haruje w defensywie, w czym na pewno pomagają mu nawyki wypracowane przez lata gry u Diego Simeone. W kadrze może jednak częściej niż w klubie eksponować swoje atuty ofensywne, co wychodzi mu na dobre. Dzięki temu należy cały czas brać go pod uwagę jako potencjalnego MVP turnieju.
W ostatnich dniach nad Sekwaną rozgorzała dyskusja czy Didier Deschamps powinien zabrać na ławkę rezerwowych zdrowego już Karima Benzemę, za którego nie dowołał żadnego zawodnika, ale ostatecznie tego nie uczynił, biorąc pod uwagę dobro zespołu. Niektórym zawodnikom zapewne nie spodobałoby się rozwiązanie, w którym zdobywca Złotej Piłki przyjeżdża „na gotowe”. Poza tym, jak donoszą francuskie media, część piłkarzy ucieszyła się, kiedy Benzema opuszczał z powodu urazu Katar. Nie jest przecież tajemnicą, że drużyna lepiej funkcjonuje na boisku z Olivierem Giroud niż z wpychanym do „jedenastki” na siłę graczem Realu Madryt.
Z polskiej perspektywy to spotkanie będzie historyczne z uwagi na obsadę sędziowską, ponieważ po raz pierwszy w historii finał Mistrzostw Świata w piłce nożnej jako arbiter główny poprowadzi Polak, Szymon Marciniak. Na liniach asystować mu będą Tomasz Listkiewicz i Paweł Sokolnicki, a sędzią VAR będzie Tomasz Kwiatkowski.
Kacper Adamczyk