Zagłębie Lubin zagrało jedno z najlepszych spotkań od dłuższego czasu. Z kolei walcząca o europejskie puchary. Lechia Gdańsk została na Dolnym Śląsku zdominowana i zagrała jeden z najgorszych meczów w tym sezonie. Efekt? Remis. Taka nieprzewidywalna i (trochę) niesprawiedliwa jest nasza Ekstraklasa!
Lechia wypunktowała Zagłębie
Obie ekipy co prawda znajdują się w dwóch różnych rejonach tabeli w tym sezonie, ale dla jednych i drugich było to bardzo ważne starcie. Zagłębie wciąż walczy o ligowe utrzymanie i każde punkty są dla nich na wagę złota. Ponadto był to też pierwszy mecz Piotra Stokowca przeciwko Lechii, z której został zwolniony pod koniec sierpnia poprzedniego roku. Gdańszczanie z kolei zajmują 4. miejsce w tabeli i mają bardzo realne szanse na powrót do europejskich pucharów po trzech latach przerwy. Jednak nie mogli sobie pozwolić na wpadkę na Dolnym Śląsku, gdyż ich przewaga nad piątym miejscem zmalałaby jedynie do dwóch „oczek”.
Gospodarze już od pierwszych minut spotkania starali się poprzez wysoki pressing na połowie rywala narzucić swój styl gry. To właśnie Zagłębie miało pierwszą okazję na strzelenie gola w tym starciu. W 5. minucie rywalizacji Erik Daniel oddał strzał z lewej strony boiska, ale pewnie jego uderzenie wybronił Dusan Kuciak. Na odpowiedź podopiecznych trenera Tomasza Kaczmarka czekaliśmy niespełna 120 sekund. Świetnym rajdem prawą stroną boiska popisał się Kacper Sezonienko, który minął trzech graczy lubinian. Następnie oddał strzał, który niefortunnie przeciął stoper Zagłębia — Aleks Ławniczak, który wpakował piłkę do własnej bramki. Kolejne błędy obrońców z Lubina w tym sezonie, które kończą się utratą gola.
Stracona bramka nie podłamała jednak gospodarzy, którzy starali się przejąć inicjatywę i jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. Już w 13. minucie mieli świetną na to okazję. Po dośrodkowaniu Filipa Starzyńskiego z rzutu rożnego do piłki doszedł Ławniczak, który niefortunnie trafił jednak w futbolówkę i nie wykorzystał pustej bramki gości, aby wyrównać rezultat spotkania. Z każdą kolejną minutą Zagłębie zaczęło przeważać na boisku. Później w ciągu 120 sekund dwiema kapitalnymi interwencjami popisał się Kuciak — najpierw świetnie obronił strzał głową Patryka Szysza, a chwilę później znakomicie wybronił uderzenie z kilku metrów Bartosza Kopacza.
Następnie kilka minut trwała analiza VAR, w której oceniane było czy Michał Nalepa sfaulował w polu karnym Marcina Bartolewskiego. Może i było przewinienie, ale Bartolewski wcześniej znajdował się na pozycji spalonej i w związku z tym nie było mowy o rzucie karnym dla Zagłębia. Lubinianie grali znacznie lepiej niż w ubiegłotygodniowym starciu z Górnikiem Zabrze. Jednak albo byli nieskuteczni, albo dobrze dysponowany w bramce był Kuciak. Tę nieporadność w ataku gospodarzy wykorzystali gdańszczanie. W 33. minucie prawą stroną boiska popędził Flavio Paixao, który płaskim strzałem w lewy dolny róg bramki Zagłębia podwyższył prowadzenie gości. Dodajmy, że to był pierwszy strzał Lechii na bramkę lubinian w tym spotkaniu i już prowadziła 2:0.
Po drugim golu dla Lechii tempo ataków Zagłębia nieco osłabło. Częściej na połowie gospodarzy pojawiali się Lechiści, którzy próbowali dołożyć jeszcze jedną bramkę. Bez większych efektów. Natomiast w 42. minucie okazję na gola kontaktowego mieli lubinianie, ale strzał głową Jakuba Żubrowskiego pewnie wybronił Kuciak. Na to odpowiedziała Lechia 120 sekund później. Strzał Rafała Pietrzaka zza pola karnego obił się o słupek i tylko łut szczęścia sprawił, że zawodnicy trenera Stokowca nie przegrywali już 0:3. Gospodarze do końca pierwszej połowy starali się strzelić gola kontaktowego, ale robili to bardzo nieudolnie.
Lechia nie grała spektakularnych zawodów, miała wskaźnik Expected Goals na poziomie 0,17, ale to wystarczyło, aby prowadzić 2:0 do przerwy. Goście mieli to, czego brakowało gospodarzom – skuteczność.
Dominacja Zagłębia w drugiej części gry
Początek drugiej połowy to była głównie walka w środku pola i nieudolne próby obu ekip, aby strzelić gola. Optyczną przewagę jednak ponownie, jak w pierwszej części gry miało Zagłębie. Tylko że korzyści z tego powodu nie było żadnych. W pierwszych minutach drugiej części gry sytuacji bramkowych z obu stron mieliśmy jak na lekarstwo. Tempo i atrakcyjność tego starcia systematycznie spadała. Z dośrodkowań lubinian w pole karne Lechii nic nie wynikało. Z kolei gościom pod bramką Zagłębia brakowało celnego ostatniego podania, dzięki czemu moglibyśmy mówić o okazji bramkowej.
Spotkanie po godzinie gry nam się nieco ożywiło. Pierwsza realna szansa na gola kontaktowego w drugiej połowie była dopiero w 63. minucie rywalizacji. Po dośrodkowaniu Chodyny piłkę głową uderzył Starzyński, ale jego próba poleciała tuż obok bramki gości. Chwilę później szansę miał Daniel, ale jego uderzenie zostało zablokowane przez Mario Malocę. Następnie głową uderzał Martin Doleżal, ale ten strzał obronił Kuciak. Jednak na strzał Szysza w prawy róg bramki Słowak był bezradny. Zagłębie złapało kontakt, a Szysz strzelił swojego 11. gola w tym sezonie. Z kolei parę chwil później dwie żółte kartki, a w konsekwencji czerwoną dostał trener Piotr Stokowiec, który powiedział o parę słów za dużo w stronę sędziów. To jednak nie zmotywowało piłkarzy gości, a na gospodarzy zadziało bardzo mobilizująco.
Gol kontaktowy jeszcze bardziej zmotywował Zagłębie do huraganowych ataków na bramkę Lechii. Lubinianie w drugiej połowie grali znacznie lepiej od swoich rywali i narzucili im swój styl gry. Zamknęli ich na własnej połowie. Jednak to wciąż goście byli na prowadzeniu. W 82. minucie rywalizacji ten stan rzeczy uległ zmianie. Szysz podał do Starzyńskiego i ten płaskim strzałem w prawy róg bramki nie dał żadnych szans na skuteczną interwencję Kuciakowi. To było absolutnie zasłużone wyrównanie dla gospodarzy.
Wyrównanie Zagłębia zwiastowało nam pasjonujące ostatnie minuty tego starcia. Gospodarze za wszelką cenę dążyli do tego, aby wyjść na prowadzenie. W 90. minucie z kilku metrów uderzał Doleżal, ale jego strzał zablokował Nalepa. Chwilę później strzał z dystansu Łukasza Łakomego na spokojnie obronił już Kuciak. Lubinianie do końca spotkania dążyli do zmiany wyniku spotkania. Niestety, ale ta sztuka się nie udała.
Zagłębie zagrało jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Po nim można powiedzieć, że stracili dwa cenne punkty, niż to, że zdobyli jeden. Lechia z kolei zagrała koszmarnie w drugich czterdziestu pięciu minutach, licząc na to, że rozpaczliwa obrona swojej bramki da cenne trzy punkty. Strzały 20-2, celne 7:1. Aż dziwnie się pisze, że zespół walczący o utrzymanie tak zdominował ekipę walczącą o europejskie puchary.
Mój komentarz do tego meczu? Jednym nie spieszy się do pozostania w lidze, drugim do gry w europejskich pucharach.
Zagłębie Lubin – Lechia Gdańsk 2:2 (0:2)
Bramki: Szysz 68′, Starzyński 82′ – Ławniczak 7′ (sam.), Paixao 33′
Żółte kartki: Żubrowski – Ceesay, Kubicki (Lechia)
Składy:
Zagłębie: Kacper Bieszczad – Bartosz Kopacz (C), Aleks Ławniczak, Sasa Balić (46′ Martin Doleżal), Marcin Bartolewski – Jakub Żubrowski (71′ Łukasz Łakomy) – Kacper Chodyna, Filip Starzyński (90+4′ Adam Ratajczyk), Łukasz Poręba, Erik Daniel (71′ Cheikhou Dieng) – Patryk Szysz
Lechia: Dusan Kuciak – Joseph Ceesay (66′ Kristers Tobers), Michał Nalepa, Mario Maloca, Rafał Pietrzak – Jarosław Kubicki, Maciej Gajos (82′ Marco Terrazzino), Ilkay Durmus (82′ Jan Biegański) – Flavio Paixao (C) – Kacper Sezonienko (87′ Christian Clemens), Łukasz Zwoliński (66′ Conrado)
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork), Sędzia VAR: Paweł Pskit (Łódź)
Stadion: Stadion Miejski w Lubinie
Liczba widzów: 3.240 widzów
Zawodnicy na plus: Kuciak, Szysz, Starzyński, Chodyna
Zawodnicy na minus: Żubrowski, Ławniczak, Balić, Ceesay, Durmus
Kacper Czuba