Wyścig z czasem Jagiellonii. Czy Adrian Siemieniec po raz kolejny dokona cudu?

Adrian Siemieniec

Sytuacja kadrowa Jagiellonii Białystok na kilka tygodni przed startem rozgrywek ligowych nie napawa optymizmem. Z klubem pożegnało się już dziewięciu kluczowych graczy, a w ich miejsce sprowadzono tylko trzech. Prezes Ziemowit Deptuła uspokaja na łamach Przeglądu Sportowego, że kibice z Podlasia nie mają się o co martwić. Nie zmienia to jednak faktu, że czas nagli, a nowy sezon tuż za pasem.

Na początek warto przyjrzeć się powodom, dla których w nadchodzącym sezonie nie zobaczymy poszczególnych zawodników w barwach popularnej „Jagi”:

Michal Sacek, Jarosław Kubicki, Kristoffer Hansen – nieprzedłużenie kontraktu

Enzo Ebosse, Joao Moutinho, Darko Churlinov, Edi Semedo – powrót z wypożyczeń

Lamine Diaby-Fadiga, Mateusz Skrzypczak – transfery gotówkowe

Każdy z wyżej wymienionych dorzucił sporą cegiełkę do wywalczenia 3. miejsca na podium PKO BP Ekstraklasy oraz awansu do ćwierćfinału Ligi Konferencji UEFA. Ich brak może być mocno odczuwalny dla trenera Adriana Siemieńca – zwłaszcza na początku nowego sezonu.

Jeśli chodzi o wzmocnienia, to do klubu z Podlasia na ten moment dołączyli Grek Dimitris Rallis (Heerenveen), Dawid Drachal (Raków Częstochowa) oraz Bartłomiej Wdowik (SC Braga). Powrót tego ostatniego po rocznym rozbracie to bardzo dobra wiadomość, ponieważ 24-latek zna już doskonale filozofię wspomnianego szkoleniowca i dlatego jego proces wdrażania do drużyny powinien przebiec stosunkowo sprawnie. Ponadto lewy obrońca słynie ze znakomitego egzekwowania rzutów wolnych, co po raz kolejny może przynieść sporo bramek ekipie występującej na co dzień w żółto-czerwonych barwach.

Nie zmienia to jednak faktu, że Adrian Siemieniec nie będzie mieć wiele czasu na płynne wprowadzenie nowych graczy oraz zgranie ich z resztą drużyny. Pierwszy mecz w PKO BP Ekstraklasie Jagiellonia rozegra u siebie 18 lipca z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, a niespełna tydzień później (26.07) uda się do Serbii na pojedynek w Novim Pazarem w ramach eliminacji Ligi Konferencji. O ile w tych pierwszych rozgrywkach można pozwolić sobie na „przespanie” pierwszych kilku kolejkach, by później nadrobić straty, o tyle na arenie międzynarodowej nie będzie już miejsca na błędy. Jeśli „Duma Podlasia” potknie się na którymkolwiek z rywali, automatycznie pożegna się z marzeniami o awansie do fazy ligowej. Taki scenariusz raczej nie przystoi drużynie, która kilka miesięcy temu mierzyła się z Realem Beris w walce o półfinał LK.

Uznawany przez wielu za najlepszego dyrektora sportowego w Polsce Łukasz Masłowski wielokrotnie udowadniał już, że potrafi dokonywać nieoczywistych transferów za stosunkowo niewielkie pieniądze (czasem wręcz za darmo), by później zbierać ich owoce w postaci rewelacyjnych wyników. Nie zmienia to jednak faktu, że kolejne zakupy dokonywane na tak późnym etapie przygotowań zawsze wiążą się ze sporym ryzykiem. Ponadto 44-latek musi zachować wzmożoną czujność, gdyż niewykluczone, że z klubem pożegnają się również inni zawodnicy. Mowa zwłaszcza o Afimico Pululu oraz Sławomirze Abramowiczu, którzy na rynku transferowym budzą spore zainteresowanie.

Kiedy do drużyny dołączą kolejni, nowi zawodnicy, pałeczkę przejmie Adrian Siemieniec, który będzie musiał w ekspresowym tempie poukładać rozrzucone puzzle w zwartą całość. Wydaje się jednak, że jeśli komuś ma się to udać, to właśnie jemu. Mimo młodego wieku oraz braku rozpoznawalności, szkoleniowiec najpierw zdołał uratować „Jagę” przed degradacją, później sięgnął z nią po historyczne mistrzostwo Polski, a następnie zadziwił piłkarską Europę rewelacyjną postawą swoich podopiecznych w LK. To właśnie w nim na Podlasiu pokładają największe nadzieje.

W minionym sezonie Jagiellonia udowodniła, że potrafi łączyć skutecznie grę na krajowym podwórku z rywalizacją na arenie międzynarodowej. Oby i tym razem było podobnie. Szkoda by było, gdyby przed nastaniem jesieni drużyna skomplikowała sobie sytuację w kontekście kolejnych sukcesów. Pozostaje zatem wiara w to, że Łukasz Masłowski oraz Adrian Siemieniec po raz kolejny staną na wysokości zadania.

Foto: Łączy nas piłka

POLECANE

tagi