Wyjście Legii z kryzysu. W stolicy nadchodzą lepsze czasy?

2022.03.15, , Pilka nozna, PKO Ekstraklasa sezon 2021/2022
Mecz Legia Warszawa - Bruk-Bet Termalica Nieciecza
N/z Tomas Pekhart, Filip Mladenovic, Jurgen Celhaka radosc
Fot Rafal Oleksiewicz / PressFocus

2022.03.15, ,
football, polish Ekstraklasa
Match Legia Warszawa - Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Tomas Pekhart, Filip Mladenovic, Jurgen Celhaka radosc
Credit Rafal Oleksiewicz / PressFocus

Kryzys, w jakim znalazła się Legia, był przy Łazienkowskiej czymś nowym, wcześniej niespotykanym. Zima spędzona na dnie ligowej tabeli, odejścia filarów zespołu i problemy zewnętrzne klubu nie napawały optymizmem przed powrotem do walki o ligowy byt. W połowie marca sytuacja jest już jednak całkowicie inna, a mistrzowie Polski spróbują zrobić wszystko, aby jesienią ponownie zajrzeć na europejskie salony.

Rok 2022 rozpoczął się przy Łazienkowskiej inaczej niż zwykle. Nie było mowy o mistrzostwie, odjechaniu rywalom na szczycie tabeli czy Vadisach, które miałyby ten sukces zapewnić. Była jednak mowa o utrzymaniu, które na tamten moment nie było niczym odrealnionym. W tabeli pod legionistami była tylko Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Cała reszta stawki patrzyła na Legię z góry. Sytuacja obróciła się o 180 stopni względem poprzednich lat. Po wypalonych – uwaga, tu ulubione słowo Dariusza Mioduskiego – PROJEKTACH z Czesławem Michniewiczem i Markiem Gołębiewskim nadszedł czas Aco Vukovicia.

Gorzej być nie mogło

Atmosfera, jaka panowała wówczas w klubie, była tragiczna. Brak powodów do śmiechu, fatalne wyniki, odpadnięcie z europejskich pucharów, wejście kibiców do autokaru po meczu w Płocku – wszystko wypaliło się szybciej niż stopy Kastratiego podczas sprintu na 60 metrów. W Warszawie postawiono na człowieka zaufanego, pod kontraktem – Aleksandara Vukovicia. Serb jak nikt inny wiedział, w jakim położeniu znajduje się aktualnie jego klub. Do końca piłkarskiego roku Wojskowych czekały jeszcze dwa mecze. Pierwszy z Zagłębiem Lubin, drugi z Radomiakiem Radom. Spotkanie z Miedziowymi legioniści wygrali w przyzwoitym stylu, pokonując ówczesną drużynę Dariusza Żurawia 4:0. Tak wesoło nie było jednak cztery dni później, kiedy do stolicy przyjechał Dariusz Banasik, a jego Radomiak wpakował przy Łazienkowskiej trzy bramki. Rok się zakończył, a Legię czekała przebudowa. Przede wszystkim mentalna.

Zimą z ekipą mistrzów Polski pożegnali się Luquinhas, Martins, Kostorz oraz Emreli. Do drużyny dołączyli natomiast Sokołowski, Rosołek, Wszołek, Strebinger i Werbić. Z tej piątki tylko byli zawodnicy Piasta oraz Arki polecieli na zgrupowanie do Dubaju. Tam Vuko nie zamierzał odpoczywać. Dwa solidnie przepracowane tygodnie, pięć wygranych sparingów i pozytywne głosy od ludzi z otoczenia klubu dały nadzieję, że wiosna w wykonaniu Legii będzie lepsza, przynajmniej punktowo.

Powrót na właściwe tory

Legia wyszła na prostą niczym akcje Legia Tenis do WAWA Group. A tak już zupełnie serio – Serb ogarnął Legię tak, jak kibice Legii mogli sobie to tylko wymarzyć pod względem wyników. Sześć zwycięstw w ośmiu spotkaniach i awans do półfinału Pucharu Polski – taki scenariusz przed startem rundy każdy kibic brałby w ciemno. Legia wyszła na prostą, a w grze zaczęło funkcjonować coraz więcej rzeczy. W bramce coraz pewniej wygląda Miszta, w obronie widać znaczną poprawę w grze Rose’a i Johanssona, Wieteska oraz Nawrocki trzymają poziom. Mladenović w sumie też, ale to nie jest akurat dobra informacja. W środku pola Legia ma największy problem. Ciężko znaleźć Sliszowi odpowiedniego partnera, więc możliwe, że częściej będziemy oglądali wariant z ustawionym niżej Josue, ale o Portugalczyku jeszcze wspomnę. Skrzydła? Wszołek jako ulubieniec trenera daje liczby i wypełnia swoje założenia taktyczne, nie ma do czego się przyczepić. Rosołek również daje liczby, choć skrzydłowym to on nie jest. W ataku niezmiennie gra Pekhart, który pomimo nierównej formy strzeleckiej, daje drużynie jakość w grze defensywnej. Jest stabilnie.

Przecież mówimy o drużynie, która jeszcze w grudniu wyglądała jak zbieranina uczniów zagrożonych z WF-u z trenerem, który sto lat temu zdobył hat-tricka w meczu o Puchar Targówka (w przypadku Legii – Josue). Nie dało się tego oglądać i choć styl aktualnie nie powala, tak do wyników nikt nie ma prawa się doczepić.

Nadzieja na lepsze jutro

Bardzo żałuję, że Konkurs Chopinowski miał miejsce w zeszłym roku, bo w Warszawie nie ma aktualnie człowieka, który swoją grą sprawia ludziom większą przyjemność od Josue. Czysta poezja. Każde przyjęcie, podanie, ruch, sprawiają, że możemy poczuć się jak na najlepszej sztuce w teatrze. Boiskowej sztuce. Już pierwsze symptomy bycia myślącym piłkarzem pokazywał w 1. kolejce przeciwko Wiśle Płock. Wymuszanie ruchu partnerów czy piłki dogrywane na nos pozwalały wierzyć kibicom Legii, że ten zawodnik w optymalnej formie da drużynie naprawdę wiele.

I o dziwo kibice tym razem nie zawiedli się. To jest dobry moment, aby przytoczyć kilka statystyk Josue w samej Ekstraklasie:

  • 21 meczów
  • Gol
  • 9 asyst (najwięcej w lidze)
  • 92 kontakty z piłką na mecz
  • 17 stworzonych okazji
  • 3,2 kluczowych podań na mecz (najwięcej w lidze)
  • 6,6 długich podań na mecz (najwięcej w lidze)

(źródło: SofaScore)

Do tego warto wspomnieć o stałych fragmentach gry, które Portugalczyk wykonuje idealnie. Niemal każda jego piłka trafia do kolegi z drużyny. Takiej powtarzalności w Legii brakowało, szczególnie kiedy przypomnimy sobie dogrania Mladenovicia. Niebo a ziemia. Najczęściej ze wrzutek Josue korzysta Mateusz Wieteska, który swoje wszystkie cztery gole w tym sezonie Ekstraklasy strzelił po podaniach 31-latka.

Fot. Ekstraklasa.tv
Fot. Ekstraklasa.tv

Stwierdzenie, że Legia bez Josue w dalszym ciągu biłaby się o utrzymanie, nie jest zbyt kontrowersyjne. Były gracz m.in. FC Porto daje Legii jakość, której w tak dużym stopniu swojej drużynie nie daje żaden inny piłkarz w Ekstraklasie. Jedyne nadzieje w tegorocznych sukcesach Legia może upatrywać wyłącznie w byłym reprezentancie Portugalii, od którego zależeć będą losy drużyny. Josue po odejściu Luquinhasa w całości wziął ciężar gry na siebie i radzi sobie z nim wyjątkowo dobrze. Jak długo utrzyma taką formę i czy zostanie latem w Legii? O tym przekonamy się w przyszłości.

Czas wyzwań

Mecze z bezpośrednimi rywalami o utrzymanie są już za Legią, a w najbliższych tygodniach drużynę czekają batalie z czołówką tabeli. Legijny rozkład jazdy wygląda następująco: Raków (w), Lechia (d), Raków (PP, w), Lech (w), Piast (d) i Pogoń (w). Spotkania, które dadzą odpowiedź, jak Legia zakończy ten sezon. W tym momencie starta do 4. miejsca, które może dać puchary, wynosi dziewięć punktów. Przewaga nad strefą spadkową jest aktualnie bezpieczna, bo Legię od Wisły Kraków dzieli siedem „oczek”. Sytuacja jest więc dobra, bo piłkarze Legii w meczach z mocniejszymi rywalami będą mogli ze spokojnymi głowami realizować swoje plany, nie mając wielkiej presji wyniku, co może przynieść wymierne efekty. Dodatkowo w tych meczach legioniści raczej nie będą stroną przeważającą, co da więcej możliwości do kontrataków.

Szczególnie ważny, a może nawet najważniejszy mecz tego sezonu Legia rozegra pomiędzy spotkaniami z Lechią i Lechem. Wtedy drużyna z Warszawy uda się ponownie do Częstochowy, gdzie powalczy o finał Pucharu Polski – celu, który może jeszcze osłodzić kibicom ten sezon na krajowym podwórku. Oprócz kolejnego trofeum, w grę wchodzą również olbrzymie pieniądze, które mogłyby w pewnym stopniu zrekompensować brak mistrzostwa. O jakich kwotach mowa? Dzięki Programowi Wsparcia Mistrzów zwycięzca Pucharu Polski otrzyma ponad 14 milionów złotych! To olbrzymie pieniądze, a te w kolejnych sezonach będą jeszcze większe. Dołóżmy do tego start w eliminacjach do Ligi Konferencji, z której również można wyciągnąć kilka, a nawet kilkanaście milionów złotych i robi się już bardzo przyjemnie. Z pewnością krajowy puchar będzie priorytetem dla warszawskiego zespołu. Pod względem przychodów to mógłby być naprawdę bardzo dobry sezon dla Legii, bo oprócz transferów wychodzących (Juranović, Luquinhas), do stolicy wpłynęły bądź wpłyną środki za europejskie puchary. To tylko pokazuje, jak ważna jest regularna gra w Europie, co jednak wiadomo nie od dziś.

Ograć młodych i zarobić

Pozostając jeszcze na chwilę w temacie finansów, należy także pamiętać o Pro Junior System, w którym Legia regularnie punktuje. Po 25. kolejkach warszawiacy mają na swoim koncie 5686 punktów, które stawiają ich na drugim miejscu, tuż za Wisłą Kraków. Taka pozycja na koniec sezonu dałaby Legii kolejne 2,25 miliona złotych do klubowej kasy. Klub z Łazienkowskiej dalej może realnie liczyć na wygraną w tej klasyfikacji, co równałoby się z podwyższeniem wcześniej wspomnianej kwoty o milion. Przy pewnym utrzymaniu możemy więc częściej oglądać na placu młodych zawodników. Do tej pory punkty Legii zbierają regularnie Maciej Rosołek, Maik Nawrocki oraz Cezary Miszta. Swoje dołożył także Kacper Skibicki. Do klasyfikacji nie wliczają się jeszcze Bartek Ciepiela i Szymon Włodarczyk, ale po spełnieniu odpowiednich wymogów również zasilą konto Legii. Jest to o tyle ważne, że na dłuższy czas z gry wypadnie Nawrocki, punktujący najwięcej po Miszcie (1644 punkty).

(Statystki oraz tabela: naszpicy.pl)

Aktualnie Legia zażegnała kryzys i prawdopodobnie w tym sezonie już nic jej nie zagrozi. Przed nimi kwiecień, który będzie kluczowym miesiącem w tym sezonie. Wóz albo przewóz. Projekt długofalowy lub plan. Doświadczenie lub legijne DNA. Vadis lub Pasquato. Generalnie rzecz ujmując – wszystko albo nic. Aco Vuković będzie musiał zrobić wszystko, aby zdobyć Puchar Polski i nie zaniedbać przy tym Ekstraklasy. Misja trudna, lecz nie niemożliwa. Kluczowe będzie dotarcie do głów piłkarzy, z czym Serb nie powinien mieć problemu. To duży atut przed meczami o tak wielką stawkę, jakie czekają mistrzów Polski.

Oskar Mochnik

POLECANE

tagi