Wygasające umowy w cieniu kryzysu. Rozmowy kontraktowe w Chelsea skomplikowane jak nigdy wcześniej

PORTO, PORTUGAL - MAY 29: Chelsea Head Coach Thomas Tuchel holds the UEFA Champions League Trophy after winning the UEFA Champions League Final between Manchester City and Chelsea FC at Estadio do Dragao on May 29, 2021 in Porto, Portugal. (Photo by MB Media)
2021.05.29 Porto
Pilka nozna Liga Mistrzow 
Manchester City - Chelsea Londyn
Foto MB Media/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!

Dni mijają, a negocjacje kontraktowe w Chelsea stoją w martwym punkcie. Z pewnością w rozmowach z zawodnikami nie pomaga napięta atmosfera wewnątrz klubu.

Stołeczna Chelsea od dłuższego okresu nie notuje najlepszych występów. Oprócz problemów natury czysto sportowej w drużynie The Blues coraz częściej mówi się o złej atmosferze w szatni. W klubie ma znajdować się paru niezadowolonych zawodników. Oczywiście jednym z nich ma być Romelu Lukaku, który tuż przed nowym rokiem jeszcze bardziej popsuł nastroje udzielając słynnego wywiadu dla Sky Italia. Thomas Tuchel ma sporo na głowie, bo musi przywrócić drużynę na odpowiednie tory oraz naprawić relacje z zawodnikami. Problem w tym, że niektórzy ważni piłkarze pierwszej drużyny czekają na nowe kontrakty i nie mogą się doczekać. Wyjątkiem jest Thiago Silva, który niedawno podpisał nową umowę. Jednak przyszłość trzech innych defensorów stoi pod znakiem zapytania.

Pożegnanie po dekadzie?

Pierwszym ze środkowych obrońców, który od 30 czerwca 2022 stanie się wolnym zawodnikiem jest Andreas Christensen. Duńczyk trafił do Londynu z Brøndby w 2012 roku. 16-letni wówczas zawodnik przez lata sprawnie pokonywał kolejne szczeble w jednej z najlepszych szkółek piłkarskich w Europie. Przełomowy w jego karierze okazał się sezon 2015/16, kiedy został wypożyczony do Borussii Mönchengladbach. Po powrocie Christensen został na stałe włączony do pierwszej drużyny i sukcesywnie wywalczał sobie miejsce w składzie u kolejnych menedżerów Chelsea. 

W klubie przez ten czas przewinęła się spora liczba środkowych obrońców. Większości z nich w klubie już nie ma, a Duńczyk stale trzyma się pierwszej drużyny i z każdym kolejnym sezonem jest coraz ważniejszym elementem zespołu. Nie inaczej jest za kadencji Thomasa Tuchela. Przez większość spotkań to właśnie on razem z Antonio Rudigerem i Silvą tworzył trzyosobowy blok defensywny. Wśród zarządu przez długi czas panowała spokojna atmosfera w kwestii umowy zawodnika. Jest on przywiązany do klubu i też zdaje się nie być z gatunku tych piłkarzy, którzy na pierwszym miejscu przy podpisywaniu umów stawiają kwotę znajdującą się przy słowie „pensja”. 

Już kilkukrotnie brytyjskie media informowały o tym, jakoby stoper był o krok od przedłużenia kontraktu. Ostatecznie kończyło się zawsze na tym, że wszystko było ustalone, a sam piłkarz wycofywał się i żądał poprawienia warunków. Powód? Najprawdopodobniej zmiana agencji reprezentującej gracza. Obecnie nad karierą zawodnika bacznie czuwa Kin Partners. Szefem instytucji jest Ilhan Gundogan, wujek pomocnika Manchesteru City a jednym z jej agentów jest Rodrigo Messi, brat Lionela. Nic więc dziwnego, że w mgnieniu oka agencja zainteresowała swoim nowym klientem wiele topowych europejskich klubów i Andreas może obecnie przebierać w ofertach, co stawia go na lepszej pozycji w negocjacjach z obecnym pracodawcą. Nikt tak naprawdę nie wie, na co zdecyduje się sam zawodnik. W mediach mówi się o zainteresowaniu m.in. Barcelony, Milanu czy Borussii Dortmund. Mimo wszystko wydaje się, że porozumienie z Chelsea to kwestia szczegółów i bardzo prawdopodobne, że ostatecznie Christensen będzie kontynuował karierę na Stamford Bridge.

Żołnierz ze starej gwardii odejdzie?

Sezon 2014/15, legendarny „drugi sezon Mourinho” (drugi raz na Stamford Bridge) Chelsea z przewagą ośmiu punktów sięga po mistrzostwo Anglii. W klubie od niespełna trzech lat znajduje się Cesar Azpilicueta. Nikt chyba nie przypuszczał wtedy, że będzie to przyszły lider i kapitan zespołu. Jedynym innym zawodnikiem, który nadal jest w klubie i był w kadrze na wspomniane rozgrywki jest Ruben Loftus-Cheek. Jednak był to wtedy raczej dodatek do pierwszej drużyny, niż jej pełnoprawny członek, ponieważ w tamtej kampanii zagrał jedynie 133 minuty. Mimo wszystko wróćmy do Azpilicuety, który przeżył w tym klubie wiele i wygrał z nim wszystko, co możliwe. 

Jest to jeden z tych piłkarzy, którzy kandydują na miano legendy klubowej. W ciągu swojej kariery w Chelsea wystąpił już w 455 spotkaniach, zajmując tym samym 7. miejsce w klasyfikacji wszechczasów pod tym względem. Brakuje mu już jedynie 40 meczów, aby przegonić Petra Cecha, a to już jest nie lada wyczyn. Popularny „Dave” z pewnością jest zawodnikiem, który wśród fanów długo będzie pamiętany. Niezależnie od tego czy zostanie w klubie, czy odejdzie po sezonie. Przez wiele lat dowodzi defensywą Chelsea, jest zawodnikiem bardzo uniwersalnym. Nigdy nie było dla niego różnicy czy gra na lewej obronie, prawej czy może w środku. Zawsze dawał z siebie 100%. Potwierdzają to słowa Jose Mourinho:

Azpilicueta jest typem zawodnika, którego bardzo lubię. Myślę, że z drużyną złożoną z 11 Azpilicuetów byłbym w stanie wygrać Ligę mistrzów. Ponieważ w piłce nożnej nie chodzi tylko o czysty talent.

Co jak co, ale takie słowa z ust takiego szkoleniowca to wyróżnienie najwyższej rangi. 

Tym bardziej smutne wydaje się to, że najprawdopodobniej opuści on Londyn wraz z końcem tego sezonu. Kością niezgody między obecnym kapitanem a klubem jest długość umowy. Azpilicueta chciałby otrzymać dwuletni kontrakt, a klub zgodnie ze swoją polityką jest w stanie zaoferować mu jedynie roczną opcję. Cesar najbardziej łączony jest z powrotem do rodzimej Hiszpanii. Usługami zawodnika mają być zainteresowane ekipy takie jak Atletico Madryt czy FC Barcelona. Cokolwiek się wydarzy, jedno jest pewne. Cesar Azpilicueta odejdzie z Chelsea jako zawodnik spełniony.

Quo vadis Antonio?

Ostatnim defensorem negocjującym nowy kontrakt jest Antonio Rudiger. Kwestia umowy Niemca jest najbardziej medialna z tych wszystkich i jednocześnie negocjacje są najbardziej skomplikowane. Były szkoleniowiec The Blues, Frank Lampard niechętnie korzystał z usług tego zawodnika. Gdyby to legenda klubu nadal była u sterów, to najprawdopodobniej Rudigera już dawno nie byłoby w klubie. Wszystko zmieniło się odkąd zespół objął Tuchel. Na nowo odkrył reprezentanta Niemiec, a ten odwdzięczył mu się, bacznie przyczyniając się do triumfu w Lidze Mistrzów. Obecnie jest on wymieniany wśród najlepszych obrońców Premier League. Nic więc dziwnego, że przy rozmowach kontraktowych żąda podwyżki. Jednak chyba nikt nie spodziewał się w Chelsea, że aż tyle będzie chciał zarabiać.

W tej sprawie nie chodzi o małe kwoty. Obecnie Rudiger inkasuje 100 tysięcy funtów tygodniowo, a początkowo miał się domagać miana najlepiej opłacanego obrońcy ligi (najwięcej z defensorów zarabia Raphael Varane, ponad 300 tysięcy funtów). Obecnie mówi się o tym, że Niemiec obniżył swoje wymagania względem Chelsea, ale nadal żąda podwyżki o ponad 100%. Na taki wydatek zarząd klubu pod żadnym pozorem nie chce się zgodzić. Wobec zagranicznych klubów zainteresowanych usługami Niemca ten nadal chciałby zarabiać kwotę w przedziale 300-400 tysięcy funtów tygodniowo. Drużyny, które najczęściej wymieniało się w kwestii rozmów z Rudigerem to Real Madryt, PSG, Manchester City i Tottenham. Żaden z nich również nie chce zagwarantować mu takiej pensji, więc zawodnik jest w kropce. Zdaniem dziennikarzy najchętniej zostałby w Chelsea, ponieważ bardzo dobrze czuje się w klubie, chociaż nie ma zamiaru więcej obniżać swoich wymagań. Nic dziwnego, znajduje się obecnie w szczycie swojej kariery, a w marcu skończy 29 lat. 

Teraz prawdopodobnie podpisze swój ostatni duży kontrakt i chciałby maksymalnie wykorzystać swoją pozycję w negocjacjach, aby zagwarantować sobie wysoką gażę. Chelsea nie jest znana z bardzo wysokich pensji i dużych podwyżek. W klubie znajduje się tylko trzech piłkarzy zarabiających w okolicach 300 tysięcy funtów tygodniowo. Rozmowy z Niemcem stanęły obecnie w martwym punkcie i bardzo ciężko będzie obu stronom dojść do porozumienia.

Czy Chelsea pozwoli całej trójce odejść?

Wydaje mi się, że nie. Odejście całej trójki wpłynęłoby negatywnie na i tak pogarszającą się atmosferę w zespole. Ucierpiałby na tym też poziom sportowy. Wszyscy wymienieni wcześniej zawodnicy stanowią o sile formacji defensywnej Chelsea. Jeśli wszyscy odejdą, to The Blues czekają ogromne wydatki, aby załatać dziurę w kadrze. Nie można się więc dziwić, że Chelsea już skanuje rynek w poszukiwaniu nowych obrońców. Ostatnio szansę gry na tej pozycji otrzymał nawet nieco zapomniany w klubie Malang Sarr.

Jules Kounde i Attila Szalai to dwa najczęściej wymieniane nazwiska w kwestii wzmocnienia obrony obecnego mistrza europy. O ile Kounde wydaje się być pewniakiem do pierwszego składu, to Szalai jest niewiadomą. Sprawę mogą skomplikować braki na innych pozycjach. Dużo mówi się o tym, że Tuchel nie jest zadowolony z poczynań ofensywnych zawodników, a jeśli Chelsea zdecyduje się wzmocnić te formacje, to mocno ograniczą pieniądze, które mogliby przeznaczyć na nowych defensorów. To może skusić ich do przedłużenia kontraktów Rudigera, Azpilicuety lub Christensena. Wszystko jednak zależeć będzie od tego jak bardzo Thomas Tuchel oraz zarząd będą chcieli zatrzymać tych graczy. Ostatecznie zawodnicy mogą dopiąć swego i wywalczyć satysfakcjonujące ich umowy. 

Obecnie od porozumień w kwestii kontraktów jest jednak bardzo daleko. Jeśli to ja miałbym oceniać, najbliżej przedłużenia współpracy z Chelsea wydaje się być Andreas Christensen, a najciężej będzie utrzymać w klubie Antonio Rudigera. Nad Stamford Bridge zbierają się ostatnio czarne chmury, a sytuacja zdaje się powoli wymykać spod kontroli obecnemu trenerowi. Wydarzenia w niebieskiej części Londynu robią się coraz bardziej skomplikowane i zdecydowanie warto będzie śledzić najbliższe poczynania ekipy prowadzonej przez Thomasa Tuchela.

Patryk Smyk

POLECANE

tagi