Wybitne osiągnięcie Kotwicy, a KKS z potknięciem na pruszkowskiej ziemi. Podsumowanie 10. kolejki eWinner 2. ligi

2022.07.17 Krakow
Pilka nozna, eWinner II liga, sezon 2022/2023
Garbarnia Krakow - Motor Lublin
N/z Stanislaw Szpyrka
Foto Krzysztof Porebski / PressFocus

2022.07.17 Krakow
Football, Polish second league - third level, 2022/2023 season
Garbarnia Krakow - Motor Lublin
Stanislaw Szpyrka
Credit: Krzysztof Porebski / PressFocus

Za nami jubileuszowa, dziesiąta kolejka rozgrywek eWinner 2. ligi. Nie brakowało w niej emocji, a najciekawsze na papierze spotkanie na Śląsku między GKS-em Jastrzębiem a Stomilem zakończyło się podziałem punktów. Jedno natomiast się nie zmienia – Kotwica w przeciwieństwie do KKS-u znów nie przegrała i zanotowała historyczny rezultat. Sporo roszad nastąpiło za to w dolnej części tabeli, szczególnie na ławkach trenerskich zespołów z Lublina i Polkowic, bo zarówno Stanisław Szpyrka, jak i Szymon Szydełko przestali być szkoleniowcami drugoligowców.

Mecz „o sześć punktów” we Wronkach

Nie zwlekajmy więc i przejdźmy sobie do jednego z pierwszych sobotnich spotkań. O godzinie 15:00 rezerwy Lecha mierzyły się u siebie z Motorem i śmiało tę rywalizację można było obwieścić arcyważną ze względu na to, że oba zespoły znajdowały się głęboko w strefie spadkowej. W jakich więc okolicznościach trener Szpyrka stracił swoją posadę?

W pierwszych dwudziestu minutach działo się stosunkowo niewiele, aczkolwiek to Kolejorz był stroną przeważającą. Dominację próbował podkreślić w 27. minucie mający już cztery bramki w tym sezonie Filip Wilak, ale strzał ze skraju szesnastki jednak minimalnie przeleciał nad poprzeczką. Szkoda, bo 19-latek efektownie położył obrońcę przyjezdnych i gdyby trafił w światło bramki – byłoby to z pewnością trafienie wyjątkowej urody. Szybko szansę stworzył sobie Motor, ale nie była ona tak groźna jak ta Artura Sobiecha z 33. minuty. Doświadczony napastnik, z przeszłością m.in. w Niemczech, jednak przegrał pojedynek z obrońcą, nie zdołał wykończyć akcji i do przerwy we Wronkach publiczność nie zobaczyła bramek.

Po zmianie stron otworzyli się nieco bardziej z kolei goście. Siedem minut po starcie drugiej części tego spotkania niemal z piłką do bramki chciał wejść Leszek Jagodziński, ale w bramce czujny pozostał Artur Rudko, który umiejętnie skrócił kąt. Kilka minut później Kolejorz zaprezentował wręcz książkowe rozegranie akcji i po składnej wymianie podań, można rzec – małej tiki-tace, trafienie zanotował wspomniany już wcześniej Wilak. Precyzyjny strzał zaskoczył Michała Furmana, a asystę na swoje konto dopisał Jakub Antczak. Ten sam zawodnik, który dogrywał piłkę wpisał się jeszcze na listę strzelców w końcówce i ustalił wynik spotkania na 2:0.

Na reakcję zarządu zespołu z Lubelszczyzny nie trzeba było długo czekać.

Cała liga pod wrażeniem magii Kotwicy

Na sam koniec tzw. crème de la crème, czyli starcie bezapelacyjnego lidera, Kotwicy Kołobrzeg, z rezerwami lubińskiego Zagłębia. Miedziowi będący ostatnio w dość dobrej formie mogli sprawić niemałego psikusa podopiecznym Marcina Płuski, aczkolwiek grając na Pomorzu żaden z zespołów nie miał do tej pory łatwo i to samo mieli z pewnością również na uwadze piłkarze z Dolnego Śląska.

Zagłębiu przyświecała jedna idea: nie ma nic do stracenia, wystarczy zaatakować. I słusznie. Po upływie piętnastu minut goście stworzyli sobie pierwszą dogodną okazję. Sprytnie wykonany stały fragment gry na połowie zespołu z Kołobrzegu próbował wykorzystać Oliwier Sławiński, aczkolwiek 17-letni napastnik nieco chybił. To był dla Kotwicy znak, że nie mogą dopuszczać do takich sytuacji, a najwyższy czas kreować swoje. Jeszcze przed przerwą gospodarze stworzyli sobie dwie okazje, ale w dobrej dyspozycji między słupkami był Michał Matys.

Gracze trenera Płuski w drugiej połowie zepchnęli podopiecznych Jarosława Krzyżanowskiego do defensywy i dobitniej akcentowali swoją przewagę. Moment przełamania niemocy strzeleckiej mógł nastąpić pod koniec 54. minuty. Z prawego skrzydła piłkę otrzymał Paweł Łysiak. 26-latek przestrzelił jednak i duża w tym zasługa naciskającego go jednego z defensorów Zagłębia, który wytrącił pomocnika gospodarzy z równowagi. Obrona drużyny z Lubina musiała jednak ugiąć się pod naporem ofensywnych wypraw lidera pod pole karne przyjezdnych. Niedługo po zaprzepaszczonej sytuacji Łysiaka swój koncert zaczął Kamil Kort. Najpierw młody zawodnik dobrze odnalazł się w szesnastce i skorzystał ze wrzutki Sebastiana Szczytniewskiego, a po kwadransie ponownie trafił do siatki, tym razem wyprzedzając rywali i uderzając futbolówkę na wślizgu. Gości nie stać już było na odwrócenie losów tego spotkania, co przełożyło się na historyczny wyczyn gospodarzy. Kotwica dzięki tej wygranej ustaliła rekord pod względem najlepszego startu w rozgrywkach drugiej ligi. Żaden zespół w historii nie miał tak udanego rozpoczęcia sezonu jak podopieczni Marcina Płuski, a trzeba na dodatek podkreślić, że drużyna ta jest tegorocznym beniaminkiem!

Znicz w gazie stłamsił kaliszan

Mariusz Misiura po dość przeciętnym początku w ostatnich tygodniach potrafił ustabilizować formę swojego zespołu i wykorzystać tłok w środkowej części tabeli. Ostatnie z sobotnich spotkań zapowiadało się niezwykle ciekawie, bo KKS jeszcze nie przegrał w tym sezonie, a na dodatek chociażby po kapitalnym spotkaniu potrafił wyrzucić łódzki Widzew z Pucharu Polski, wygrywając w konkursie rzutów karnych. Szlagier to za mało powiedziane – to była prawdziwa batalia w Pruszkowie.

Gospodarze od pierwszego gwizdka chcieli wywierać presję na swoim przeciwniku i tuż przed upływem dziesięciu minut mieli wrzut z autu na wysokości pola karnego. Daleko posłał futbolówkę jeden z graczy w żółtych trykotach, mądrze przedłuzył Dmytro Yukhymovych, klatką zgrywał Tymon Proczek, a finalnie do bramki drogę odnalazł Mateusz Cegiełka. 20-letni zawodnik Chojniczanki, spędzający rundę jesienną na wypożyczeniu w zespole z Mazowsza, wykorzystał zamieszanie w szesnastce KKS-u, uderzył z pełną mocą i dał Zniczowi prowadzenie w tej rywalizacji. Lada moment gospodarze sunęli z kolejną akcją, ale swój zespół przed utratą kolejnego gola po strzale Shumy Nagamatsu uchronił golkiper przyjezdnych. Goście szukali wyrównania, aczkolwiek bardzo ciężko było im się przebić przez zasieki postawione przez graczy trenera Misiury. Mieli co prawda jedną okazję w 28. minucie, gdy doprowadzili do sporej kotłowaniny, lecz obronną ręką wyszedł z niej Znicz.

Pruszkowska drużyna również lepiej weszła w drugie czterdzieści pięć minut i niemalże równie szybko strzeliła bramkę, co w pierwszej odsłonie. Znów zagrożenie nadeszło z lewej strony, lecz tym razem w roli głównej kibice zobaczyli Krystiana Pomorskiego. Pierwsze wstrzelenie piłki zostało zablokowane przez defensora, zaś poprawka była wręcz idealna i znajdujący się na długim słupku Maciej Firlej nie miał większych problemów – uderzył celnie z powietrza. Goście byli w arcytrudnej sytuacji, aczkolwiek szukali jeszcze swoich szans. Te zwietrzyli Piotr Giel oraz Nestor Gordillo, ale żadnemu z tych dwóch piłkarzy nie było dane wpisać się na listę strzelców. Pierwsza porażka KKS-u stała się więc faktem.

WYNIKI 10. KOLEJKI EWINNER 2. LIGI:

GKS Jastrzębie – Stomil Olsztyn 1:1

Lech II Poznań – Motor Lublin 2:0

Hutnik Kraków – Olimpia Elbląg 2:1

Kotwica Kołobrzeg – Zagłębie II Lubin 2:0

Siarka Tarnobrzeg – Garbarnia Kraków 3:2

Wisła Puławy – Górnik Polkowice 0:0

Znicz Pruszków – KKS Kalisz 2:0

Radunia Stężyca – Polonia Warszawa 2:3

Śląsk II Wrocław – Pogoń Siedlce 1:0

TERMINARZ 11. KOLEJKI EWINNER 2. LIGI:

17.09:

Garbarnia Kraków – Radunia Stężyca

Olimpia Elbląg – Siarka Tarnobrzeg

Pogoń Siedlce – Znicz Pruszków

Górnik Polkowice – Hutnik Kraków

18.09:

Motor Lublin – Wisła Puławy

KKS Kalisz – Lech II Poznań

GKS Jastrzębie – Zagłębie II Lubin

Stomil Olsztyn – Śląsk II Wrocław

Polonia Warszawa – Kotwica Kołobrzeg

TABELA EWINNER 2. LIGI:

Piotr Sornat

POLECANE

tagi