Rozpoczynamy nasz nowy cykl, w którym będziemy przypominać pamiętne mecze polskich zespołów. Zaczynamy od prawdziwego dreszczowca, który miał miejsce ponad 13 lat temu.
Wygrać z mocnym rywalem
Lech Poznań w walce o fazę grupową ówczesnego Pucharu Uefa mierzył się z Austrią Wiedeń. Faworytem dwumeczu był bez wątpienia zespół austriacki. Potwierdzeniem tej tezy był rezultat pierwszego spotkania, w którym „Kolejorz” przegrał 1:2. Dwa gole dla rywali zdobył Franz Schiemer, z kolei dla Lecha trafił Hernan Rengifo.
Najlepszym zawodnikiem trenera Karla Daxbachera był Milenko Acimović. Słoweniec był reżyserem gry zespołu i Franciszek Smuda bardzo uczulał na niego poznaniaków. Wykonywał także większość stałych fragmenów gry. Na uwagę zasługiwał także reprezentant Austrii – Ruben Okotie oraz bohater meczu w Wiedniu – Franz Schiemer.
Straty odrobione
Na stadionie w Poznaniu panowała kapitalna atmosfera. Głośny doping sprawił, że Lech zaczął od mocnego uderzenia. W 10. minucie Sławomir Peszko naciskał na obróncę gości, a ten fatalnie się pomylił. Do piłki dopadl Hernan Rengifo i pewnie pokonał bramkarza. Pięć minut później w poprzeczkę huknął Rafał Murawski. Ten sam zawodnik zagrał ręką w polu karnym po kwadransie drugiej połowy. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Milenko Acimović.
W tym momencie Lech musiał postawić wszystko na jedną kartę i doprowadzić do dogrywki. Po strzale Roberta Lewandowskiego piłkę z linii bramkowej wybijał obrońca rywali. W 85. minucie spotkania dośrodkowanie w pole karne przedłużył głową Lewandowski, a bramkę zdobył Peszko. W stolicy Wielkopolski zapanowała euforia, a sędzie Kostas Kapitanis zarządził dogrywkę.
Horror w dogrywce
Dodatkowe minuty przyniosły gola z dystansu „Lewego”. Sytuacja „Kolejorza” była dobra, ale wynik w dalszym ciągu był bardzo niepewny. Chwilę później trafienie głową zaliczył Mattias Hattenberger i sprawy mocno się skomplikowały. W tym momencie w fazie grupowej był zespół austriacki.
Na zegarze wybiła 120. minuta gry, a w awans Lecha mało kto już wierzył. W ostatniej akcji meczu prawą stroną popędził i dośrodkował niezmordowany Peszko. O piłkę w polu karnym powalczył Manuel Arboleda, ta jednak spadła pod nogi Murawskiego. Pomocnik Lecha nie zastanawiajac się długo oddał mocny i płaski strzał. Futbolówka zatrzepotała w siatce, a stadion przy Bułgarskiej eksplodował. Na twarzach rywali malowało się niedowierzanie, a na obliczach Lechitów wielka radość.
Lech wywalczył awans w kapitalnym stylu. Tamta drużyna była mieszanką doświadczenia i młodości. Piłkarze mieli nieprzeciętne umiejętności, a także mocne charaktery. Franciszek Smuda bywa obecnie obiektem drwin, zwłaszcza ze strony młodszych kibiców. Jego kariery trenerskiej nie można rozpatrywać tylko przez pryzmat nieudanego EURO 2012. Oglądanie w akcji jego zespołów było gwarancją dużych i pozytywnych emocji.
Lech Poznań – Austria Wiedeń 4:2
Bramki: Hernan Rengifo (10), Sławomi Peszko (85), Robert Lewandowski (99), Rafał Murawski (120) – Acimovic (61-karny), Hattenberger (100)
Lech: Krzysztof Kotorowski – Grzegorz Wojtkowiak, Zlatko Tanevski (112 Ivan Djurdjević), Manuel Arboleda, Jakub Wilk -Sławomir Peszko, Rafał Murawski, Semir Stilić, Dimitrje Injać (84. Piotr Reiss) – Robert Lewandowski, Hernan Rengifo.
Austria W.: Szabolcs Safar – Joachim Standfest, Franz Schiemer, Jacek Bąk, Mario Majstrović – Emin Sulimani (69. Thomas Krammer), Jocelyn Blanchard, Matthias Hattenberger, Milenko Acimović – Ruben Okotie (102 Mamadov Diabang), Mario Bazina (107. Michael Madl).