Będąca w tym sezonie beniaminkiem 2 grupy 3. ligi Elana Toruń zadomowiła się w górnych rejonach ligowej tabeli. Dostępu do jej bramki strzeże Wojciech Pawłowski, który postanowił opowiedzieć nam między innymi o okolicznościach dołączenia do toruńskiej ekipy, swojej roli w zespole oraz o włoskim rozdziale bramkarskiej kariery.
***
Jordan Tomczyk (PolskaPiłka.pl): Rozmawiamy po domowym meczu Elany z rezerwami Pogoni Szczecin (1:0). Jak podsumuje Pan to spotkanie, w którym odnieśliście zwycięstwo, mimo że kilkukrotnie zakotłowało się pod waszą bramką, zwłaszcza w końcowych minutach?
Wojciech Pawłowski (Elana Toruń): Wielkie brawa dla chłopaków, bo pokazali kawał dobrej piłki. Wiadomo, że w meczu tym mieliśmy zarówno lepsze, jak i słabsze momenty, ale najważniejsze, że jako drużyna pokazaliśmy, że na boisku możemy naprawdę fajnie wyglądać. Wydaje mi się, że to wszystko jest spowodowane tym, co dzieje się wewnątrz klubu i w szatni. Mamy bardzo dobre relacje zarówno między sobą, jak i z trenerami. To, czego nas uczą każdego dnia na treningach, później owocuje na boisku.
A jak ocenia Pan poziom rozgrywek trzecioligowych w waszej grupie?
Wiemy, że 3. liga nie jest słaba, ponieważ uznawana jest już za profesjonalną ligę. Każdy zespół ma w sobie pewną jakość. Jedni są lepsi w tym, drudzy w tamtym. Nie graliśmy dziś ze słabym zespołem. Wiadomo, że Pogoń Szczecin to wielka marka jeśli chodzi o polską piłkę. Mają wielu fajnych, ciekawych, młodych chłopaków, ściąganych tak naprawdę z całego kraju i budowanych pod pierwszy zespół. Starali się grać w piłkę, jednak my byliśmy dobrze zorganizowani i wykorzystaliśmy ich błąd przy stałym fragmencie. Trochę szczęścia nam dopisało, ale śmiejemy się, że szczęście sprzyja dobrze przygotowanym.
Warto też podkreślić, że zachował Pan dziewiąte czyste konto w tym sezonie.
Najważniejsze, że udało się wygrać, a zero po stronie strat zawsze jest dodatkiem. Dla mnie najważniejsze jest to, żebyśmy wygrywali i punktowali, a wszystkie czyste konta zamieniłbym na punkty z Flotą, czy z Wolinem. Trzeba się cieszyć, bo we wtorek (31 października) kolejne spotkanie, tym razem to przełożone, wyjazdowe z Cartusią Kartuzy. Mamy mało czasu na regenerację, więc musimy skoncentrować się na tym meczu.
Do Elany dołączył Pan 7 marca br. Jak ocenia Pan tę decyzję z perspektywy nieco ponad półrocza, jakie spędził pan w Toruniu?
Uważam, że była to bardzo słuszna decyzja pod względem historii klubu, jego otoczki, całego miasta i ogółem wszystkiego, co dzieje się wokół Elany. Nie ukrywam, że były też propozycje z innych klubów, ale ze względu na renomę Elany, jej kibiców, sztab trenerski i przede wszystkim na cały zespół postanowiłem, że tutaj dołączę. Była to zatem w stu procentach świadoma decyzja i podjęta słusznie.
Jest Pan jednym z bardziej doświadczonych zawodników Elany. Czy czuje się Pan jej liderem? Często zabiera Pan głos w szatni?
Nigdy nie uważałem się za jakiegoś lidera zespołu. Wiadomo, że staram się zawsze zmotywować chłopaków, czy też podpowiedzieć im słówko na bazie całego bagażu doświadczeń, jaki nabyłem we wcześniejszych klubach. Nie traktujemy się tutaj na zasadzie, że jeden jest niżej, a drugi wyżej. Traktujemy się równo i każdy, kto ma coś do powiedzenia, ma prawo głosu i właśnie dlatego tworzymy tak zgraną ekipę.
Na koniec chciałem poruszyć temat pańskiego pobytu we Włoszech. Jak z perspektywy czasu ocenia pan swój transfer do Udinese Calcio?
Zawsze uważałem, że jeżeli ktoś w młodym wieku ma szansę wyjechać za granicę i się pokazać, powinien zdecydować się na taki krok. Nigdy nie wiesz, co się wydarzy za pół roku, czy za rok. Nie daj Boże złapie Cię kontuzja i tak naprawdę marzenia o wielkiej piłce pójdą w niepamięć. Dlatego właśnie mówię każdemu, że jeżeli ma możliwość, niech wyjeżdża, a co się wydarzy później zależy od wielu czynników, które decydują o tym czy tam zostaniesz, czy będziesz musiał wrócić. Wiele tam zobaczyłem, trenowałem z fajnymi piłkarzami i byłem na wspaniałych stadionach. Doświadczenie, jakie nabyłem od ludzi będących na światowym formacie, na pewno też mi pomaga.
Doświadczenie nabyte chociażby od Samira Handanovicia…
Też, ale również od zawodników z pola i od tego, jak się zachowywali mając wówczas tak jak ja po 17-18 lat. Uważam, że doświadczenie, jakie nabyłem we Włoszech pomaga mi obecnie w karierze.
***
Rozmawiał:
Jordan Tomczyk