Rozdwojenie jaźni to choroba psychiczna, w przebiegu której u pacjenta obserwuje się występowanie dwóch różnych, niezależnych od siebie osobowości, mających ze sobą więcej odmiennego niż wspólnego. Pomimo tego, że zaledwie dwa procent populacji cierpi na tę chorobę, w Krakowie znany jest przypadek nie rozdwojenia jaźni, a roztrojenia. U współwłaścicieli Wisły podejrzewano, że za ich nieodpowiedzialnym zachowaniem mogą stać różne czynniki, ale w ostatnich dniach udowodnili, że klub przez nich zarządzany ma trzy twarze – skrajnie odmienne i skrajnie zaskakujące.
Nie chciałbym obrazić żadnego ze współwłaścicieli Wisły Kraków, bo zaraz ktoś wysunie argument, że gdyby nie oni i ich heroiczna postawa, to Biała Gwiazda byłaby w IV lidze i szykowała się do meczu z Concordią Knurów. Oczywiście Panu Królewskiemu, Panu Jażdzyńskiemu i Panu Jakubowi Błaszczykowskiemu należą się pomniki przed stadionem, zdjęcia w galerii sław, ale również słowa krytyki i pomocna dłoń, bo ostatnie działania są żałosne.
Po największej kompromitacji w historii klubu:
- Jarosław Królewski podważał kompetencje dziennikarzy i kibiców, którzy z dużą racją diagnozowali problemy, nazywając ich opinie “habilitacjami”,
- Jarosław Królewski wdawał się w polemiki z kibicami,
- Jakub Błaszczykowski powiedział kilka zdań na murawie przed meczem z Wartą i przyznał, że “zajebał”,
- W poniedziałek doszło do konferencji gdzie przez 108 minut najważniejsze osoby w klubie rozwiewały wątpliwości, choć to się akurat nie udało,
- W czasie tych niemalże dwóch godzin: Dawid Błaszczykowski odczytał wzruszający list, Maciej Bałaziński próbował odpowiadać na pytanie, Tomasz Jażdzyński wcielał się w rolę protektora, Jakub Błaszczykowski jak milczał dzieciak po jedynce z przyrody, Jarosław Królewski zaś gadał coś o perspektywie marsjańskiej i patrzył w okno,
- Bodajże we wtorek do kibiców została wysłana ankieta dotycząca cen karnetów, z której płynie przekaz, że jak się więcej zapłaci to drużyna awansuje do ekstraklasy, a jak mniej to już może być różnie,
- W środę na oficjalnym koncie twitterowym Wisły pojawił się filmik z Kasią, sympatyczną sztuczną inteligencją, zamkniętą w ciele losowej kobiety z internetu, która przepraszała za kontrowersyjną ankietę i mówiła coś o samodoskonaleniu i nauce nowych rzeczy. Chyba nikogo z zarządu nie było stać, aby wyjść przed kamerę i przeprosić kibiców osobiście, tylko wysłać trzeba było biedną Kasię.
Mija miesiąc od degradacji Białej Gwiazdy, a kilka wpadek udało się zanotować. Jakie więc oblicza ma Wisła?
TWARZ 1: ELOKWENTNA ACZKOLWIEK NIEPOKORNA
Reprezentantem tej jaźni jest Jarosław Królewski, czyli człowieka technologii, przyjaciela Elona Muska, ogólnie reprezentanta pokolenia zdigitalizowanego. Pan Jarosław ma tendencje do prowadzenia twitterowych wojenek, wdawania się w dyskusje w których nie ma szans, rzucania jakimiś inteligentnymi słowami czy frazami jak: osoba partykularna, utrata wolitywności czy znana już i wyszydzana perspektywa marsjańska.
Nie można odmówić wykształcenia panu Jarosławowi, jest on mądrą osobą, znającą się na swoim fachu. Jednak tym, co najbardziej denerwuje w osobie polskiego Elona Muska jest samomądrość i brak pokory. Dużo się pisało i mówiło, że relegacja Wisły nauczy jej kibiców, właścicieli i osoby z jej otoczenia pokory i wyzbycia się manii wielkości. Takiego klubowego nacjonalizmu. Pan Jarek nie wie kiedy odpuścić, kiedy pokornie schować głowę w piasek i dać zapomnieć opinii publicznej o swoich błędach. Z wyciąganiem wniosków też jest różnie, bo zaraz po meczu w Radomiu niemalże płacze w twitterowym pokoju, a następnego dnia wyśmiewa dziennikarzy. Spokojnie można o nim mówić, że to ten typ niepokorny, jednak przydałoby się czasem posypać głowę popiołem i szczerze przeprosić, a nie wysyłać sztuczną Kasię.
TWARZ 2: PRZYWIĄZANA DO PRZESZŁOŚCI
Tomasz Jażdżyński w swoich wypowiedziach w mediach wielokrotnie podkreśla dużą renomę Wisły, jej wielkość i to, że jej miejsce jest w elicie. W styczniu ubiegłego roku pan Jażdżyński udzielił dla Interii ogromnego wywiadu, w którym przekonywał, że Wisła jest najstarszym klubem w Polsce, że jest starsza od Cracovii i ma na to dowody historyczne. Powoływał się na jakieś źródła, w mieście można było spotkać się z ulotkami, plakatami, że Biała Gwiazda to najstarszy klub w Polsce. Była to swego rodzaju kampania promocyjna klubu, jednak w bardzo słabym stylu. Po co roztrząsać kto jest starszy? Ja generalnie uważam, że młodsi mają trochę lepiej niż ci „mniej młodsi”, więc może lepiej, żeby Wisła była ciut młodsza od swojej sąsiadki.
Na konferencji prasowej, był on takim protektorem, który miał za zadanie stopować pewne wątki, jak te o budżecie, czy o tym, który z piłkarzy zdecydował się na obniżkę pensji. Starał się również hamować pytania dziennikarzy i sprowadzać ich na ziemię. Niewątpliwie pan Jażdżyński jest osobą, która niejedno w życiu i w biznesie widziała, wie kiedy licytować wysoko, kiedy blefować, a kiedy spasować od razu. Jest mu najbliżej do bycia głosem rozsądku w gronie decyzyjnym, ale pamięć o wielkiej Wiśle trochę mu w tym przeszkadza.
TWARZ 3: MILCZENIE I SZUKANIE WINNYCH
Co można robić przez 50 minut konferencji prasowej? Mówić, dyskutować, wyjaśniać, przepraszać, obiecywać, kłamać. Można też siedzieć i milczeć. Jakub Błaszczykowski wybrał o dziwo tę drugą opcję i zabrał głos dopiero wtedy, gdy dziennikarz pytanie skierował bezpośrednio do niego. Kuba ogólnie nie jest zbyt wylewny, raczej rzadko można spotkać się z jego wypowiedzią dla mediów. Częściej kojarzy nam się z kłóceniem się z sędziami, z konfliktem ze Zbigniewem Bońkiem, czy z zapewnieniami, że on się nigdy nie podda.
To, co najczęściej denerwuje w byłym kapitanie reprezentacji Polski, to ciągłe szukanie spisku i zrzucanie winy na innych. A to sędziowie byli źli, a to trener, a to koledzy z drużyny słabi, a to los nam nie sprzyja. Może czas wreszcie powiedzieć, co się zrobiło źle, gdzie popełniło się błąd. A nie tylko, że coś się zepsuło. Bo jak nie umie się wskazać swojej winy, to milczy się ceremonialnie i zrzuca odpowiedzialność na innych. Tak też jest z Wisłą jako klubem. „Spadliśmy, no tak, ale…” – i tu pada wiele argumentów, ale brakuje samoświadomości błędu. Nie ma przyznania, że przykładowo, byliśmy nieskuteczni, czy że ten i ten zawodnik to pomyłka transferowa.
Tworząc z tych wszystkich twarzy jedną, wychodzi nam obraz klubu z bogatą historią, bez pokory, nieumiejącego przyznać się do błędu, ze szkodzącą manią wielkości i przywiązaniem do przeszłości. Z połączenia tych wszystkich cech wychodzi to, co miało znaczący wpływ na spadek Wisły i brak progresu w ostatnich latach. Właściciele Białej Gwiazdy muszą nauczyć się pokornej pracy i muszą odciąć się od przeszłości, która w ich przypadku jest bardzo szkodliwa.
Jakub Skorupka