Niedzielny mecz w Katowicach zamknął kolejną serię zmagań na zapleczu I ligi. Spotkania były bardzo wyrównane, choć nie obyło się też bez niespodzianek. Najbardziej w oczy rzucił się pogrom Skry, która strzeliła pięć bramek Zniczowi Pruszków nie tracąc przy tym ani jednej, a także remis w starciu Wigier Suwałki z rezerwami poznańskiego Lecha.
Nigdy nie przestawaj wierzyć
Na stadionie przy ul. Bukowej popularna „GieKSa” podejmowała beniaminka tegorocznych rozgrywek, Motor Lublin. Zawodnicy z Lubelszczyzny nie są w tym sezonie rewelacyjni, więc stawiano, że katowiczanie gładko się z nimi rozprawią. W końcu powinni udowodnić to, że miejsce wicelidera im się należy jak psu buda, a może nawet dałoby się jeszcze bardziej zbliżyć w tabeli do Górnika Polkowice? Ten cel przyświecał wszystkim podopiecznym trenera Rafała Góraka.
Pierwsza połowa nie należała do najciekawszych, a zawodnicy gospodarzy zdawali się myśleć bardziej o gorącym posiłku niż o meczu, wszak godzina 12:45 to już prawie pora obiadowa. Wcale nie lepiej radzili sobie goście. Już w piętnastej minucie boisko opuścił doświadczony obrońca Motoru, Rafał Grodzicki. W jego miejsce wszedł 21-letni Maksymilian Cichocki, który po kilku minutach obejrzał żółty kartonik i praktycznie cały mecz musiał się pilnować. Sędzia prowadzący to spotkanie z pewnością nie był pobłażliwy dla gości i starał się temperować zapędy rywali GKS-u.
Przebudzenie nastąpiło w drugiej odsłonie. W zespole z Katowic zupełnie jak przed tygodniem zabłysnął Krystian Sanocki. Po fantastycznej asyście Bartosza Mrozka młody pomocnik pewnym strzałem pokonał golkipera gości i dał „GieKSie” prowadzenie. Trener Mirosław Hajdo nie dawał za wygraną i postawił wszystko na jedną kartę – w przeciągu dziesięciu minut wprowadził trzech rezerwowych. Jednym z nich był 20-letni Szymon Rak, który zaliczył wejście smoka i po kilku minutach spędzonych na placu gry zdobył wyrównującego gola. Nieustępliwy GKS szukał swojej szansy i znalazł taką w doliczonym czasie gry. Bramkę na wagę zwycięstwa strzelił Filip Kozłowski, który jeszcze niemal dwie kolejki temu pechowo złamał palec w meczu z KKS-em Kalisz. Jak widać pobyt w szpitalu wyszedł na dobre młodemu napastnikowi. Katowiczanie po wielkich emocjach mogli w końcu odetchnąć.
Nigdy nie przestawaj WIERZYĆ
— GKS Katowice (@GKSKatowice_eu) November 29, 2020
Nigdy nie przestawaj PRÓBOWAĆ#DawajGIEKSA 🙌🙌🙌 pic.twitter.com/DJ87hCJSHT
Kapitan osłabił Wigry
Drużyna Wigier w ostatniej kolejce przegrała ze wspomnianym wcześniej GKS-em Katowice i w związku z tym spadła na 3. miejsce w tabeli. Szansę na powrót miała dać suwalczanom wygrana na wyjeździe z oscylującym w okolicach strefy spadkowej zespołem rezerw Lecha Poznań. Jak się okazało, było to dużo trudniejsze niż piłkarze Wigier mogli przypuszczać.
Bardzo szybko swój występ, bo już w 5. minucie spotkania, zakończył kapitan zespołu gości – Adrian Karankiewicz. 33-letni pomocnik Wigier zobaczył w tak krótkim czasie dwie żółte kartki i osłabił swój zespół na ponad 80 minut meczu. Młodzież Lecha starała się to skrupulatnie wykorzystywać i udało się to Oleksandrowi Yatsence, który nie pomylił się w sytuacji sam na sam. Lechici prowadzili do przerwy, ale tuż po starcie drugiej części spotkania wyrównał Adrian Piekarski. Zawodnik wykorzystał okropny błąd golkipera rezerw Lecha, Krzysztofa Bąkowskiego. Dodatkowo chwilę później Hubert Sobol został odesłany do szatni po tym jak bezpardonowo zaatakował jednego z graczy Wigier.
Zespół z Podlasia próbował jeszcze przechylić szalę na swoją korzyść, ale zdecydowanie brakowało im skuteczności. Ostatecznie jedynie zremisował ze znajdującym się na 16. pozycji Lechem II Poznań. Dla drużyny prowadzonej przez Dawid Szulczka to kolejna strata punktów w przeciągu dwóch meczów. Jeżeli liczą na awans, w najbliższym meczu z Górnikiem Polkowice powinni pokazać klasę, zwłaszcza w roli gospodarza.
Beniaminek dał się we znaki Górnikowi
Aktualny lider II ligi, Górnik Polkowice grał na własnym stadionie z czarnym koniem rozgrywek – KKS-em Kalisz. Goście przed meczem znajdowali się tuż na granicy strefy barażowej, mając taką samą liczbę punktów co Stal Rzeszów. Wygrana z liderem nie dość, że byłaby uznawana za sensację to jeszcze przybliżyłaby kaliszan do awansu.
Były na to duże szanse, ponieważ spotkanie nie rozpoczęło się po myśli gospodarzy, którzy już w pierwszych minutach dostali kubeł zimnej wody na głowę. Bramkę na 1:0 po zamieszaniu w polu karnym zdobył dla KKS-u Mateusz Majewski. Napastnik zachował należytą przytomność i nie dał żadnych szans Jakubowi Szymańskiemu.
Czarno-zieloni ruszyli do odrabiania strat i dopięli swego w 39. minucie meczu. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił Mariusz Szuszkiewicz. Snajper z Polkowic pokonał golkipera gości pięknym strzałem głową. Po zmianie stron rozochocony Górnik nie przestawał atakować. W 50. minucie znakomicie Ernesta Terpiłowskiego wypuścił prostopadłym podaniem Mateusz Baszak. 19-latek, występujący do niedawna w Bruk-Bet Termalice Nieciecza posłał futbolówkę obok bramkarza KKS-u i zdobył bramkę na 2:1. Ale to nie on został bohaterem spotkania. Na to miano zasłużył strzegący bramki gospodarzy Kuba Szymański, który w 70. minucie popisał się świetną interwencją przy strzale Mateusza Żytko z rzutu karnego. Można więc powiedzieć, że uratował on trzy punkty dla Górnika i przyczynił się do tego, że czarno-zieloni dalej figurują na 1. miejscu w ligowej tabeli.
Sytuacja na innych stadionach
We wstępie mowa była o pogromie Skry nad Zniczem. Fakt, zawodnicy Marka Gołębiewskiego w piątkowe popołudnie wysoko rozprawili się z ich przeciwnikami. W dużej mierze była to zasługa duetu Wojtyra-Nocoń. Obaj zawodnicy ustrzelili w tym spotkaniu dublet, a pierwszy z nich w dalszym ciągu prowadzi w klasyfikacji strzeleckiej z czternastoma bramkami na swoim koncie.
@skraczwa Częstochowa zmiażdżyła kolejnego rywala i "zgasiła" @MKSZnicz Pruszków 👏💪🔥
— SportowaSilesia.pl (@sportsilesia) November 27, 2020
⚽ Znicz Pruszków – Skra Częstochowa 0️⃣:5️⃣ (0:0)⚽
0:1 – Kamil Wojtyra 9' (k)
0:2 – Kamil Wojtyra 33'
0:3 – Piotr Nocoń 46'
0:4 – Piotr Nocoń 66'
0:5 – Damian Warnecki 90'+1 pic.twitter.com/pZFLSnhRCt
Ciekawie było również w Ostródzie, gdzie miejscowy Sokół pewnie wygrał 3:0 z Chojniczanką i zbliżył się tym samym do drużyny z Chojnic, do której traci jedynie jedno oczko. Bramki dla gospodarzy w tym starciu strzelali: Dawid Wolny, Tomasz Gajda oraz Rafał Siemaszko, który najbardziej kojarzy nam się z występami w ekstraklasie w barwach Arki Gdynia.
W okolicach strefy spadkowej zrobił się niemały ścisk. W dalszym ciągu czerwoną latarnią zostaje Olimpia Grudziądz, która przegrała u siebie z Garbarnią 1:2. Dla zawodników z Krakowa to bardzo ważne zwycięstwo, ponieważ awansowali oni na 14. pozycję. Pozostali outsiderzy to m.in. Hutnik Kraków, który wygrał z dziewiątą Bytovią, a także Olimpia Elbląg, która również dopisała na swoje konto trzy punkty po meczu z Błękitnymi.
WYNIKI 15. KOLEJKI II LIGI:
Sokół Ostróda – Chojniczanka Chojnice 3:0
Hutnik Kraków – Bytovia Bytów 3:1
GKS Katowice – Motor Lublin 2:1
Lech II Poznań – Wigry Suwałki 1:1
Górnik Polkowice – KKS Kalisz 2:1
Pogoń Siedlce – Śląsk II Wrocław 1:2
Olimpia Grudziądz – Garbarnia Kraków 1:2
Znicz Pruszków – Skra Częstochowa 0:5
Olimpia Elbląg – Błękitni Stargard 4:2
PAUZA: Stal Rzeszów
TERMINARZ 16. KOLEJKI II LIGI:
Skra Częstochowa – Olimpia Elbląg
Garbarnia Kraków – Znicz Pruszków
Śląsk II Wrocław – Olimpia Grudziądz
KKS Kalisz – Pogoń Siedlce
Wigry Suwałki – Górnik Polkowice
Motor Lublin – Lech II Poznań
Bytovia Bytów – GKS Katowice
Chojniczanka Chojnice – Hutnik Kraków
Sokół Ostróda – Stal Rzeszów
Wszystkie spotkania zostaną rozegrane 2.12
PAUZA: Błękitni Stargard
TABELA II LIGI:
