Warta Poznań po niezbyt ciekawym spotkaniu zremisowała w Grodzisku Wielkopolskim z Górnikiem Zabrze 0:0. Obie strony miały na przestrzeni całego spotkania swoje sytuacje, ale ostatecznie sprawiedliwie podzieliły się punktami.
W ramach czternastej serii gier Warta Poznań podejmowała w Grodzisku Wielkopolskim Górnika Zabrze. Zieloni w tabeli za mecze domowe zajmują przedostatnią lokatę, ale przed tygodniem odnieśli pierwsze zwycięstwo w tym sezonie u siebie, pokonując Jagiellonią Białystok (2:0) po bardzo dobrym spotkaniu w swoim wykonaniu. Duma Wildy trochę jednak popsuła humory swoim fanom, niespodziewanie odpadając z 1/16 finału Pucharu Polski po wstydliwej porażce z czerwoną latarnią I ligi, Sandecją Nowy Sącz (1:2). Sytuacja Warty w tabeli Ekstraklasy jest jednak przyzwoita, ponieważ zajmuje ona w niej dziesiątą lokatę z pięcioma punktami przewagi nad strefą spadkową. Tego ostatniego nie można powiedzieć o pogrążonych w kryzysie zabrzanach, którzy doznali porażek w trzech ostatnich ligowych meczach. Przed tygodniem podopieczni Bartoscha Gaula zaprezentowali się naprawdę dobrze przeciwko Lechowi Poznań, ale ulegli mistrzom kraju 1:2 i w tabeli są na czternastej pozycji z zaledwie oczkiem zapasu nad strefą spadkową. Tylko odrobinę nastroje w klubie poprawiła czwartkowa wiktoria w Pucharze Polski nad GKS-em Katowice (2:1), którą Górnik zawdzięcza tylko indywidualnym popisom Lukasa Podolskiego.
W porównaniu z zeszłotygodniowym starciem przeciwko Jagiellonii trener gospodarzy Dawid Szulczek dokonał dwóch zmian w wyjściowej „jedenastce” swojego zespołu: kontuzjowanego Adriana Lisa zastąpił Jędrzej Grobelny, a Enisa Destana – Niilo Mäenp Sześciu zawodników, którzy wybiegli dzisiaj w drużynie Zielonych od pierwszej minuty wystąpiło również od początku w Niepołomicach. Poza kadrą meczową z powodu urazów, oprócz Lisa, znaleźli się też dzisiaj m.in.: Maciej Żurawski czy Jakub Kiełb.
Za to Bartosch Gaul w porównaniu z meczem z Lechem Poznań dokonał aż czterech roszad w podstawowym składzie swojej drużyny: Kryspina Szcześniaka zastąpił Aleksander Paluszek, Jonatana Kotzke – Jean Mvondo, Lukasa Podolskiego – Dani Pacheco, a Szymona Włodarczyka – Mateusz Cholewiak. Ośmiu z członków dzisiejszej wyjściowej „jedenastki” wyszło też od pierwszej minuty na murawę w Katowicach. Zaskoczeniem była zwłaszcza obecność tylko na ławce rezerwowych, będącego ostatnio w niezłej dyspozycji, mistrza świata z 2014 roku. Poza kadrą meczową, z powodu urazu doznanego w starciu pucharowym, znalazł się za to Kotzke.
Początek spotkania był dość spokojny, jednak z przewagą Zielonych, którzy posiadali inicjatywę, a zabrzanie próbowali jedynie bezskutecznie kontrować. W 9. minucie fantastyczną okazję do wyjścia na prowadzenie mieli gospodarze. Piłkę na prawej stronie otrzymał Miguel Luis, dośrodkował celnie w pole karne do Adama Zrelaka, ale pozostawiony bez krycia na piątym metrze reprezentant Słowacji nie trafił z powietrza w futbolówkę. Po około trzynastu minutach przewagi Dumy Wildy do głosu zaczęli dochodzić podopieczni Bartoscha Gaula i gra się wyrównała, a nawet piłka częściej zaczęła krążyć na połowie Dumy Wildy.
Górnicy jednak nie potrafili przełożyć swojego lepszego okresu na żadne konkrety, a w 27. minucie ponownie groźniej zrobiło się pod bramką Daniel Bielicy. Po zablokowanym strzale Jana Grzesika do piłki przed polem karnym dopadł Mateusz Kupczak i naciskany uderzył bez przyjęcia, ale trochę za wysoko. Następnie znowu futbolówkę rywalom zabrali goście, ale pierwszą sytuację stworzyli sobie oni dopiero w 35. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w wykonaniu Erika Janžy strzał głową na dalszym słupku zdołał oddać Aleksander Paluszek, ale niemający komfortu przez obecność Roberta Ivanova młody obrońca trafił tylko w boczną siatkę.
W 43. minucie wydawało się, że nic nie może zabrać zabrzanom gola, a jednak na tablicy wyników pozostawało nadal 0:0. Górnicy wyprowadzili bardzo niebezpieczny kontratak po rzucie rożnym dla Warty. Piłkarze z Górnego Śląska wychodzili we trzech na samotnego Jędrzeja Grobelnego. Od początku piłkę w tej akcji prowadził Kanji Okonuki. Japończyk nie podał do żadnego z swoich idealnie ustawionych partnerów i postanowił samotnie zdobyć gola, ale nie zdołał pokonać Grobelnego, uderzając o ponad dwa metry obok słupka. Chwilę po tym szczęśliwym dla Zielonych wydarzeniu sędzia Wojciech Myć zaprosił obie ekipy na przerwę.
Przez większość pierwszej części gry przewagę miał Górnik, ale długo nic z tego nie wynikało, ponieważ podopieczni Bartoscha Gaula w ataku pozycyjnym byli bezradni. Ostatecznie jednak powinni do przerwy prowadzić po fatalnym błędzie całej drużyny Warty, ale w spektakularny sposób pomylił się Okonuki. Dla płynności gry zabrzan wydawało się niezbędne, aby po przerwie na boisku pojawił się Lukas Podolski. Za to Duma Wildy po dobrym początku następnie cofnęła się na swoją połowę i miała problemy z przedostaniem się pod bramkę Daniela Bielicy. Długo jednak broniła się z dużym spokojem, ale w 43. minucie niezbędne jej było szczęście. Po przerwie piłkarze Dawida Szulczka musieli poprawić zwłaszcza fazę przejścia z obrony do ataku.
Początek drugiej połowy nie był zbyt ciekawy dla postronnych obserwatorów, ponieważ obie strony nie potrafiły wykreować sobie żadnej sytuacji strzeleckiej. Częściej przy piłce byli Górnicy, ale nic z tego nie wynikało, a Warta miała problemy z wymieniem kilku podań, ponieważ bardzo osamotniony z przodu był Adam Zrelak. Zmiany przeprowadzone przez Dawida Szulczka wniosły wręcz natychmiastowe ożywienie do gry jego podopiecznych i poskutkowały sytuacją bramkową w 64. minucie. Jan Grzesik z lewej części pola karnego dośrodkował w okolice piątego metra na głowę Adama Zrelaka. Słowak zdołał oddać strzał, lecz trafił w znajdującego się tuż przed nim Emila Bergströma i Warta uzyskała tylko rzut rożny.
Następnie gra się wyrównała, ale w 73. minucie do siatki zdołał trafić Górnik, lecz dośrodkowujący na głowę Norberta Wojtuszka Dani Pacheco był na pozycji spalonej. Trzy minuty później odpowiedzieli Zieloni. Po zamieszaniu w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu wolnego do piłki w polu karnym dopadł Enis Destan, ale jego silny i groźny strzał zablokował Bergström, a już na murawie leżał Daniel Bielica. W ostatnich piętnastu minutach oba zespoły dążyły do strzelenia gola, ale obu się to nie udało. W ostatnich pięciu minutach Górnik zdołał jeszcze zamknąć gospodarzy na ich własnej połowie, ale nie przyniosło to nawet strzału, więc sędzia Wojciech Myć gwizdnął po raz ostatni, oznajmiając bezbramkowy remis.
Z perspektywy całych dziewięćdziesięciu minut wydaje się to wynik sprawiedliwy, ponieważ obie strony miały swoje lepsze momenty i okazje bramkowe, ale to pudło Kanji Okonukiego zostanie zapamiętane na bardzo długo. Dla Górnika to przełamanie ligowej passy porażek, lecz gra podopiecznych Bartoscha Gaula, a przede wszystkim jej intensywność, odstawała od tego, co zaprezentowali oni przed tygodniem przeciwko Lechowi. Duma Wildy po przerwie obudziła się dopiero w wyniku niezłych zmian Enisa Destana oraz Kajetana Szmyta, ale to było za mało na zabrzan, ponieważ zbyt często osamotniony z przodu pozostawał Adam Zrelak.
Warta Poznań – Górnik Zabrze 0:0
Warta: Grobelny – Stavropoulos, Szymonowicz, Ivanov – Grzesik, Kopczyński, Kupczak, Matuszewski (78. Kościelny)– Mäenpää (62. Szmyt), Luis (62. Destan) – Zrelak
Górnik: Bielica – Paluszek, Bergström (82. Szcześniak), Jensen – Dadok (46. Włodarczyk), Mvondo, Vrhovec (67. Podolski), Janža – Okonuki (67. Wojtuszek), Pacheco, Cholewiak (46. Maroša)
Żółte kartki: Stavropoulos, Kopczyński – Paluszek, Wojtuszek
Sędzia: Wojciech Myć
Mecz relacjonował Kacper Adamczyk