Walka o utrzymanie w eWinner 2. Lidze – czy Górnik Polkowice wymknie się spod topora?

2021.02.28 Polkowice
Pilka nozna
2 liga
Gornik Polkowice - Chojniczanka Chojnice
N/Z 
Foto Pawel Andrachiewicz / PressFocus 

2021.02.28 Polkowice
Football
Polish 2 league
Gornik Polkowice - Chojniczanka Chojnice

Photo Pawel Andrachiewicz / PressFocus

Sezon 2022/23 wkracza w decydującą fazę. Maj to miesiąc, w którym drużyny, które na przestrzeni całych rozgrywek nie punktowały zbyt regularnie, muszą drżeć o swój byt w lidze. W przypadku eWinner 2. ligi w batalię o utrzymanie zaangażowana jest niemal połowa tabeli, bo nawet zespoły zajmujące względnie bezpieczne lokaty 10-12 nad strefą spadkową przy czterech kolejkach do rozegrania mają tylko sześć punktów przewagi. Ciekawym przypadkiem jest zespół Górnika Polkowice, który po spadku w zeszłym sezonie z Fortuna 1. Ligi na przestrzeni dwóch lat jest blisko degradacji o dwie klasy rozgrywkowe.

Siarka pod kreską zmuszona by wygrać

Drużynę Siarki Tarnobrzeg i Górnika Polkowice przed startem 29. kolejki dzielił tylko punkt w ligowej tabeli. Punkt znaczący wbrew pozorom bardzo wiele, bo to czarno-zieloni zajmowali bezpieczną 15. lokatę, która przedłużała na tamten moment ich byt w eWinner 2. Lidze. Polkowiczanie przed dwoma tygodniami zaprzepaścili w Krakowie znakomitą szansę na odskoczenie czerwonym latarniom, ulegając na Suchych Stawach Hutnikowi 1:3. Tarnobrzeżanie natomiast po dwóch zwycięstwach w tych samych skromnych rozmiarach (po 1:0 z Garbarnią i Olimpią Elbląg) przyjechali na Dolny Śląsk podwójnie zmotywowani, by zawalczyć o pełną pulę.

We wrześniu w Tarnobrzegu przy bezpośrednim starciu między tymi drużynami lepsi okazali się gospodarze, którzy zwyciężyli 2:0. Bramki w tym spotkaniu zdobyli Ołeksandr Yatsenko oraz Paweł Mróz. Co ciekawe, było to drugie spotkanie w roli szkoleniowca Górnika Tomasza Grzegorczyka. Były szkoleniowiec Resovii zadomowił się w Polkowicach, aczkolwiek na wiosnę pod jego wodzą polkowiczanie zanotowali tylko jedną wygraną, dwa remisy, a sześć razy ich starcia zakończyły się porażką. Zespół Siarki we wrześniu również prowadził inny trener bo był to Łukasz Becella. Teraz, w kwietniu, na samą końcówkę sezonu drużynę beniaminka objął Dariusz Kantor i przed meczem z Górnikiem, który na mecz o „sześć punktów” wystawił pierwszy garnitur, nie zaznał jeszcze smaku porażki.

Spotkanie rozpoczęło się znakomicie dla Siarki. Już w 3. minucie spotkania sędzia Konrad Aluszyk podyktował jedenastkę dla zespołu gości. Marcin Furtak pokazywał w poprzednich kolejkach, że jest specjalistą w bronieniu rzutów karnych. Stając oko w oko z Ołeksandrem Yatsenką był bardzo blisko, by to powtórzyć, lecz mimo wyczucia intencji strzelającego minął się z piłką i przyjezdni szybko wyszli na prowadzenie. Górnicy ruszyli do ataków i minutę po straconej bramce mieli rzut rożny wywalczony przez kapitana zespołu, Arkadiusza Piecha, z którego jednak nic nie wyniknęło. Elektryczność w defensywie polkowiczan potwierdził także napomniany żółtą kartką Dawid Burka po ostrym wejściu w środkowej strefie boiska.

Strzelec bramki, czyli Ołeksandr Yatsenko był wyróżniającą się postacią w pierwszym kwadransie spotkania. W 11. minucie Ukrainiec miał znakomitą szansę, kiedy wygrał pojedynek z jednym z obrońców Górnika, jednak jego strzał z okolic szesnastki nie był wystarczająco dokręcony i piłka poszybowała ponad poprzeczką. Jego rodak okazał się równie ważną postacią, ale za to w zespole gospodarzy. Jewgienij Biłokin przedarł się w 13. minucie w pole karne Siarki i wywalczył rzut karny po tym jak rywal pociągnął go za koszulkę. Do piłki podszedł nie kto inny jak Arkadiusz Piech i nie pomylił się z wapna. Tak więc po kwadransie na tablicy wyników mieliśmy 1:1.

Kapitan Górnika nie był oszczędzany przez przeciwników i przy dość częstych powrotach w okolice koła środkowego zawodnicy Siarki przerywali grę ostrym wejściem. Po jednym z takich ataków żółtą kartkę, tak samo jak wcześniej Burka, obejrzał Marcel Tyl. Współpraca na linii Krasa-Biłokin wyglądała naprawdę okazale i w przeciwieństwie od Szymona Kiebzaka polkowiczanie tworzyli sobie dogodne okazje z prawej strony boiska. Słaba dyspozycja byłego pomocnika Cracovii potwierdziła się w 26. minucie, kiedy Kiezbak znakomicie wypuszczony przez Piecha w sytuacji sam na sam z Muzykiem nie pokusił się o strzał, a wyłożył futbolówkę zupełnie do nikogo. W okolicach 30. minuty natomiast niebezpieczną sytuację stworzyła sobie Siarka po błędzie Klaudiusza Krasy do spółki z Marcinem Furtakiem. Mateusz Ziółkowski nie wykorzystał szansy, bo przed strzałem na pustą bramkę w ostatniej chwili uprzedził go Mateusz Magdziak. Niewykorzystane sytuacje gości starał się za wszelką cenę wykorzystać Arkadiusz Piech, ale albo blokowali go obrońcy albo mylił się on o parę centymetrów.

W ostatnim kwadransie pierwszej połowy zaczęła się uwidaczniać coraz bardziej nerwówka w obu ekipach. Proste straty, błędy w komunikacji i wybijanie piłki na aferę to najbardziej charakterystyczne aspekty tego okresu. Zdarzały się pojedyncze zrywy i próby atakowania flankami oraz dośrodkowania ze stałych fragmentów, ale zdawało się, że obie drużyny myślały już o zejściu o szatni. O przerwie myślała jednak bardziej Siarka, a Górnik przejmował inicjatywę i wyprowadził cios w ostatniej akcji pierwszej części tej rywalizacji. Z narożnika boiska na głowę Arkadiusza Piecha dośrodkował Szymon Kiebzak, a piłka po strzale głową byłego reprezentanta Polski trafiła jeszcze w Jana Kuźmę, który zupełnie zmylił bramkarza Siarki.

Piech zapewnił udaną majówkę

Choć przed meczem na niebie w Polkowicach było sporo chmur, a na murawę stadionu przy ul. Kopalnianej 4 spadała mżawka, tak w przerwie przynajmniej na chwilę wyszło słońce. To był znak, że druga połowa również potoczy się po myśli polkowiczan. I tak jak Siarka piorunująco rozpoczęła pierwszą część spotkania, tak czarno-zieloni szybko zdobyli trzeciego gola po zmianie stron. Znów pierwsze skrzypce przy akcji bramkowej odegrał Arkadiusz Piech. Napastnik uruchomiony przez Mariusza Idzika uderzył mocno w słupek, a piłka tak szczęśliwie się odbiła, że nabiła Szymona Kiebzaka, który zmazał przez to swój słaby występ w pierwszych czterdziestu pięciu minutach.

Żeby nie było tak kolorowo – arbiter dalej szastał kartkami i nawet tak fantastycznie grający w tym meczu Piech zarobił tzw. „żółtko”. Poziom sędziowania nie był mówiąc szczerze wybitnie wysoki, a nawet sędziowie liniowi popełniali wręcz szkolne błędy. Abstrahując jednak od sposobu, w jaki były prowadzone te zawody, Siarka poczuła wiatr w żaglach. W bramce gospodarzy znakomicie się spisywał jednak Marcin Furtak.

Po godzinie gry zaczęło padać nieco mocniej. Intensywność ataków obu zespołów rosła wprost proporcjonalnie do ilości deszczu, a trener gości, Dariusz Kantor nie przebierał w środkach i do boju za jednym zamachem posłał trzech graczy – na boisku pojawili się Kamil Adamek, Krzysztof Zawiślak oraz Ivan Agudo. Szybko jednak szkoleniowiec gości był zmuszony do wykonania zmiany numer cztery, bo kontuzji doznał Wojciech Bieniarz, który opuścił plac gry w asyście fizjoterapeuty utykając.

Górnik stopniowo cofał się coraz głębiej, oddając pole do popisu Siarce. Tarnobrzeżanie jednak nie bardzo mieli pomysł, jak przedrzeć się przez gąszcz zielonych koszulek. W dodatku za Mariusza Idzika wszedł w na ostatnie piętnaście minut Filip Baranowski i od razu mógł on dopisać na swoje konto asystę. Po dośrodkowaniu rezerwowego wysoko w polu karnym wyskoczył Piech, ale niecelnie uderzył głową. Siarka wobec tego stawiła wszystko na jedną kartę i niemalże wykorzystała błąd przy wyprowadzaniu piłki Jarosława Ratajczaka. Czujny natomiast po raz kolejny w tym spotkaniu między słupkami pozostał Furtak.

Z trybun udało się wychwycić nawet w samej końcówce wymianę uprzejmości między trenerem Siarki, a szkoleniowcem Górnika. Wszystko rozchodziło się o wejście jednego z zawodników gości, które boleśnie odczuł Damian Makuch. Dariusz Kantor nie miał na swoim względzie zdrowia gracza z Polkowic, a że czas uciekał to i naturalnie powoli udzielały się towarzyszące emocje. Siarkowcy angażowali coraz większą liczbę zawodników do ataku i tak w 89. minucie byli bardzo bliscy kontaktu po uderzeniu Krzysztofa Zawiślaka. Znów jednak świetną robinsonadą popisał się bramkarz Górnika. Finalnie ofensywne zapędy przyjezdnych zgasił bezlitosny Arkadiusz Piech w doliczonym czasie, kiedy to zachował zimną krew w sytuacji sam na sam z Muzykiem. Dublet byłego napastnika i de facto dwie asysty przy bramkach Kuźmy i Kiebzaka został ciepło odebrany przez lokalnych kibiców, a czarno-zieloni zwycięstwem 4:1 podbudowali swoje morale i wykonali bardzo duży krok do pozostania w lidze.

Tydzień później natomiast w Stężycy padł remis 2:2, który na dobrą sprawę ani Raduni ani Górnika nie urządził. Na dwa oczka do polkowiczan zbliżyły się za to rezerwy Zagłębia Lubin, które urwały punkty liderującej Polonii Warszawa, a w niezwykle istotnym spotkaniu z Garbarnią Kraków skromnie zwyciężyły 1:0 po bramce Dawida Pakulskiego z rzutu karnego. W dalszym ciągu szanse na utrzymanie mają wszystkie zespoły ze strefy spadkowej, choć ostatnia Siarka ma subiektywnie rzecz ujmując bardzo trudny terminarz. Co by się nie zadziało – emocje pozostaną z nami do samego końca.

Tabela eWinner 2. ligi po 30. kolejce sezonu 2022/23.
Tabela eWinner 2. Ligi po 30. kolejce. / źródło: 90minut.pl

Piotr Sornat

POLECANE

tagi