Za dwa tygodnie wróci nasza ukochana Ekstraklasa. Teoretycznie najważniejsze jest to, kto zdobędzie mistrzostwo Polski. Jednak to właśnie walka o spadek, jak mówił kiedyś Franciszek Smuda, często oznacza być albo nie być dla danego klubu. Dziś przyjrzymy się sześciu klubom, które mają najmniej punktów i są najbardziej zagrożone spadkiem.
Wisła Kraków (13. miejsce, 5 punktów przewagi nad strefą spadkową)
W teorii to się nie może wydarzyć. Wisła przed sezonem przez wielu była typowana na czarnego konia rozgrywek. Nawet dobrze zaczęła sezon. Jednak w końcówce rundy Biała Gwiazda zaliczyła spory zjazd formy. W ostatnich pięciu meczach wygrała zaledwie raz, tyle samo razy zremisowała i trzy razy przegrała.
Wisła latem przeszła dużą transformację. W klubie zatrudniono dyrektora sportowego Tomasza Pasiecznego i trenera, który ma być na lata – Adriána Gulę. Oczywiście na zbudowanie solidnych podstaw potrzebny jest czas, ale tego, patrząc na sytuację w tabeli, nie ma zbyt wiele. Trener Gula jest bardzo dobrym, jak na polską ligę fachowcem, ale być może do wprowadzenia swoich pomysłów taktycznych ma za słabych piłkarzy. Dodatkowo tych mu jeszcze ubywa. Wisła jest bardzo aktywna na rynku transferowym. Zarówno w kontekście transferów przychodzących, jak i wychodzących.
Sebastian Ring (lewy obrońca), Zdeněk Ondrášek (napastnik), Joseph Colley (środkowy obrońca), Luis Fernández (środkowy obrońca), Momo Cissé(prawoskrzydłowy). Oni wszyscy zasili szeregi Wisły tej zimy. Jednak jak zwykle jest też druga strona medalu. Z Wisły odszedł najlepszy strzelec zespołu w postaci Yawa Yeboaha i wszystko wskazuje na to, że odejdzie też inny bardzo ważny zawodnik — środkowy pomocnik Aschraf El Mahdioui.
Wisła za Yeboaha i Aschrafa w sumie dostanie prawie 4 mln euro. To duża suma, a niektórzy mówią nawet o „złotym interesie”. Jednak pod względem sportowym może być to duży problem. Na Reymonta przyszło kilku piłkarzy, ale ci ważni odeszli. Można mówić o swego rodzaju przebudowie, a na nią potrzeba czasu. Wisła może mieć problemy z dobrym wejściem w rundę wiosenną, a to patrząc na niewielką przewagę nad strefą spadkową i goniących rywali będzie stanowić duży problem.
Zagłębie Lubin (14. miejsce, 4 punkty przewagi nad strefą spadkową)
Obok Górnika Łęczna stracili najwięcej goli w całej lidze. Mieli najśmieszniejszą obronę w Ekstraklasie. Wydaje się jednak, że to przeszłość. Z klubem pożegnali się najbardziej odpowiedzialni za to Lorenco Šimić i Aleksandar Pantić, a na wylocie jest Ian Soler. Ponadto do klubu przyszedł nowy trener Piotr Stokowiec, który znany jest ze stawiania na grę defensywną. Pojawili się też nowi środkowi obrońcy — Bartosz Kopacz i Aleks Ławniczak. To powinno zdecydowanie pomóc, ale sytuacji nie jest za ciekawa. Skromna przewaga nad strefą spadkową daje niewielki margines błędu, a na początku rundy Zagłębie ma dość trudny terminarz. Legia u siebie, Pogoń na wyjeździe, Wisła Płock u siebie i Śląsk na wyjeździe. To są pierwsze cztery mecze lubinian w rundzie wiosennej.
Oprócz Kopacza i Ławniczaka do Zagłębia przyszli jeszcze Jasmin Burić (bramkarz) i Martin Doležal (napastnik), za którego władze „Miedziowych” zapłacili 200 tys. euro czeskiemu FK Jablonec. W przeszłości Zagłębie nie potrafiło dobrze trafić z transferem napastnika. Tomáš Zajíc, Samuel Mráz, Rok Sirk. Wszyscy byli niewypałami transferowymi, na których Zagłębie wydało nie mało. Doležal to 31-latek, więc Zagłębie wydając na niego aż 200 tys. euro, dużo ryzykuje. Ponadto łamie swoją zasadę niepłacenia kwoty odstępnego za zawodników powyżej 24. roku życia.
Podsumowując, Zagłębie dobrze zrobiło zatrudniając fachowca w postaci Piotra Stokowca i pozbywając się bardzo słabych stoperów. Na koniec dnia, wydaję się, że w Lubinie jest za dużo dobrych piłkarzy, żeby zespół miał spaść z ligi, choć Ekstraklasa już nie takie rzeczy widziała, chociażby w wykonaniu lubinian w sezonie 2013/14.
Górnik Łęczna (15. miejsce, 2 punkty przewagi nad strefą spadkową)
Trzeba przyznać, że Górnik zaimponował w końcówce rundy jesiennej. Wygrał trzy ostatnie mecze, a od porażki w Radomiu 22 października poprzedniego roku punktował jak drużyna bijąca się o europejskie puchary. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Kamil Kiereś wykonuje na Lubelszczyźnie fantastyczną robotę. Z kolei to, że „Zielono-Czarni” nie spędzają przerwy zimowej w strefie spadkowej, można traktować w kategorii cudu. Z tym nie kryły się nawet osoby na kluczowych stanowiskach w Górniku. Dyrektor sportowy Veljko Nikitović 4 października 2021 roku w programie „Weszłopolscy” powiedział „wierzę głęboko w zawodników i sztab, że jednak do tej zimy skonsolidujemy te swoje szyki i ta strata do miejsca, które daje utrzymanie w ekstraklasie, nie będzie taka duża”.
Do klubu z Łęcznej na razie przyszedł tylko 19-letni bramkarz Tomasz Woźniak. Nie zapowiada się na to, aby Górnik zaszalał jeszcze na rynku, bo nie ma na to po prostu pieniędzy. Oznacza to, że trener Kiereś będzie musiał pracować z tym materiałem, który ma, a to na pewno nie pomoże w misji o nazwie utrzymanie.
Górnik ma kadrę na 1. Ligę, ale z upływem czasu gra coraz lepiej i solidnie też punktuje. Bartosz Śpiączka ma 9 goli, czyli tylko jednego mniej niż liderzy klasyfikacji strzelców Mikael Ishak i Ivi López. Nawet obrońcy, z których na początku sezonu się śmiano, teraz się „ogarnęli”. W porównaniu z początkiem sezonu lepiej wygląda prawie każdy, na czele z Damianem Gąską, Januszem Golem i Jasonem Lokilo. Górnik nadal jest jednym z głównych kandydatem do spadku, ale widać, że ta drużyna systematycznie się rozwija. Nikt już nie może powiedzieć, że Górnik na pewno poleci z ligi. To już jest duże osiągnięcie, patrząc na to, jak drużyna trenera Kieresia wyglądała na początku tego sezonu.
Warta Poznań (16. miejsce, 2 punkty straty do bezpiecznego miejsca)
Utrzymanie Warty Poznań w poprzednim sezonie należy do tych sytuacji, które nie miały prawa się wydarzyć, ale skoro to jest Ekstraklasa, to tak więc się stało. Jednak wąska i słaba jak na Ekstraklasę kadra oraz jeden z najniższych, jak nie najniższy budżet w lidze w końcu Wartę dopadły. I w tym momencie „Warciarze” są w bardzo trudnej sytuacji.
Zaskakująco aktywna jest Warta na rynku transferowym. Do klubu dołączyło już czterech zawodników. Niilo Mäenpää (środkowy pomocnik), Daniel Szelągowski (skrzydłowy), Dawid Szymonowicz (środkowy obrońca) oraz ostatnio poznaniacy wypożyczyli z Lechii Gdańsk Miłosza Szczepańskiego (ofensywny pomocnik). Nie obyło się jednak bez odejść. Klub opuścili Aleks Ławniczak i Szymon Czyż. Nie będzie przesadą, jeśli powiemy, że Warta na ten moment się wzmocniła, a to bardzo dużo jak na klub z takim niskim budżetem.
Kibice „Zielonych” nie mają wielu powodów do optymizmu, ale kilka znajdziemy. Po pierwsze wspomniane okienko, a po drugie nowy trener — Dawid Szulczek. Na ten moment zaledwie 31-letni szkoleniowiec ma poprowadzonych pięć meczów Warty — dwa przegrane, dwa zremisowane i jeden wygrany. Nie jest to oszałamiający bilans, ale na pewno jest to jakiś punkt wyjściowy. Drużyna z Poznania musi przede wszystkim dobrze zacząć, bo pierwszy mecz to spotkanie u siebie z Górnikiem Łęczna, czyli głównym rywalem w walce o utrzymanie. Drugie spotkanie zagrają w Warszawie z Legią, sąsiadem w tabeli i również kandydatem do spadku. To mogą być starcia, które określą szanse Warty na pozostanie w lidze w dalszym etapie sezonu.
Legia Warszawa (17. miejsce, 3 punkty straty do bezpiecznego miejsca)
To, że Legia spędza przerwę zimową w strefie spadkowej, wciąga nosem wszystkie dziwne zdarzenia w Ekstraklasie w ciągu ostatniej dekady. W Warszawie dzieją się rzeczy, o których mógłby powstać niezły serial na Netfliksie. Mistrz Polski, uczestnik fazy grupowej Ligii Europy, ląduje w strefie spadkowej ligi, w której kilka miesięcy wcześniej dominował.
Odkładając na bok serialowe pomysły czas zadać sobie ważne pytanie. Czy Legia spadnie? To pytanie, które w połowie października każdy traktował humorystycznie. Teraz trzeba traktować je jako rzeczywistość, z którą będą musieli się zmierzyć przy Łazienkowskiej na wiosnę. Mogło się wydawać, że w takiej sytuacji Legia ruszy na zakupy. Tymczasem w Warszawie w tym temacie cisza. Przyszedł Patryk Sokołowski z Piasta Gliwice i Maciej Rosołek, który wrócił z wypożyczenia z Arki Gdynia. Natomiast odeszli André Martins i Kacper Kostorz. Zmiany 1:1. Ponadto prawie na pewno z klubu odejdzie Mahir Emreli. Oczywiście okienko cały czas trwa, ale obecna sytuacja kadrowa nie napawa optymizmem kibiców Wojskowych.
Aleksandar Vuković został trenerem Legii po raz czwarty w przeciągu pięciu lat. To pokazuje jaki bałagan panuje obecnie w tym klubie, ale na ten moment Vuko to chyba najlepszy możliwy kandydat na to stanowisko. Jest to podobna sytuacja do tej z reprezentacją Polski. Niby Adam Nawałka to nie idealny wybór, ale w sumie zna tę drużynę dosyć dobrze, jest mało czasu, a trzeba ratować, co się da. Tak jest też w Legii. Każdy pamięta przegrane mistrzostwo z Piastem i remis na Gibraltarze, ale kto lepiej ogarnie ten bajzel, jak nie człowiek z „eLką” w sercu?
W historii polskiej piłki tylko jeden mistrz Polski spadł z ligi w następnym sezonie. Polonia Bytom w 1955 roku. Była jeszcze historia z Zagłębiem Lubin w 2008 roku, ale tam chodziło o degradację za korupcję. Tym bardziej trudno sobie wyobrazić, że Legia mogłaby spaść. W końcu to najbogatszy klub w Polsce, który w ostatnich latach seryjnie wygrywał mistrzostwa. Jak będzie teraz? Czas pokaże.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza (18. miejsce, 6 punktów straty do bezpiecznego miejsca)
Bruk-Bet to zupełne przeciwieństwo tego, co zaprezentowali jesienią Warta i Górnik Łęczna. Wcześniej wymienione drużyny bardzo słabo zaczęły, a poprawiły się pod koniec rundy. Termalica odwrotnie. Na początku sezonu była mocno chwalona. Zasłużyła na zwycięstwo zarówno w meczu pierwszej kolejki ze Stalą, jak i tydzień później z Wisłą Kraków. Jednak oba te spotkania tylko zremisowała. Pod koniec rundy Słonie grały beznadziejnie. Przegrali cztery ostatnie mecze, a w sześciu z rzędu nie odniosły zwycięstwa. Ostatni raz wygrali jeszcze w październiku, dokładnie przedostatniego dnia tego miesiąca, pokonując po szalonym meczu Śląsk Wrocław 4:3.
W Niecieczy jeszcze przed ostatnim meczem w roku zwolniono trenera Mariusza Lewandowskiego, a nowego zatrudniono już po końcu rundy. Nowym szkoleniowcem Bruk-Betu został najpierw Michał Probierz, który po dwóch dniach zrezygnował, a potem Radoslav Latal. Czeskiego trenera znamy z prowadzenia Piasta Gliwice, z którym osiągnął wicemistrzostwo Polski.
Do Niecieczy przyszedł na razie tylko jeden zawodnik. Matěj Hybš to 29-letni lewy obrońca sprowadzony na zasadzie wypożyczenia z Viktorii Pilzno. Klub opuściło trzech zawodników. Marcel Vasil (wypożyczenie), Martin Zeman i Adam Hloušek. To jeśli chodzi o potwierdzone transfery. Prawdopodobnie do Bruk-Betu dołączył już też Zvonimir Kožulj, który niegdyś czarował na boiskach ekstraklasy w barwach Pogoni Szczecin. Jeśli ten transfer się tylko potwierdzi, to Bośniak może być dużym wzmocnieniem Termaliki.
Bruk-Betowi spośród wszystkich drużyn będzie najtrudniej się utrzymać w lidze. Dorobek punktowy drużyny z Niecieczy jest na tyle niewielki, że wyprzedzenie aż trzech zespołów będzie niezwykle trudnym zadaniem. Chociaż Ekstraklasa już niejedno widziała w ostatnich latach. Tutaj jednak cudu się nie spodziewam.
Podsumowanie
Na koniec sezonu ktoś z tej ligi musi spaść. Wisła Kraków ma za silną kadrę, za dobrego trenera i za dużo punktów, by znaleźć się w gronie trzech najsłabszych zespołów. Zagłębie Lubin pozbyło się już beznadziejnych obrońców, zatrudniło dobrego trenera i ma w swoich szeregach kilku niezłych piłkarzy, na czele z Filipem Starzyńskim i Patrykiem Szyszem. Legia też ma za dobrych piłkarzy i chyba nie jestem w stanie sobie wyobrazić spadającego mistrza Polski. Moim zdaniem po 34. kolejce rozgrywek z Ekstraklasą pożegnają się Górnik Łęczna, Warta Poznań i Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
Filip Krakowczyk