Ucieczka przed potentatami i czas weryfikacji. Zapowiedź 3. kolejki PKO BP Ekstraklasy

Źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Stadion_Cracovii_%288145575362%29.jpg

Druga seria gier nie zawiodła rozbudzonych oczekiwań kibiców, dostarczając kolejnych intrygujących pytań. Najbliższy weekend będzie stał pod znakiem weryfikacji drużyn, które nadspodziewanie dobrze weszły w rozgrywki, pogoni faworytów i chęci odkupienia ekip rozżalonych pierwszymi tygodniami nowej kampanii.

W późny czwartkowy wieczór z prawa przełożenia meczu skorzystała Jagiellonia Białystok. Jej wyjazdowe starcie z Motorem Lublin, zaplanowane pierwotnie na niedzielę, odbędzie się więc w innym terminie.

Zagłębie Lubin – Korona Kielce

Trzecią serię gier zainauguruje starcie drużyn, które mogą czuć rozczarowanie początkiem sezonu. Miedziowi po wyjazdowej przegranej z Widzewem udali się do Katowic, gdzie w pierwszej połowie byli lepszym zespołem niż miejscowy GKS, imponując ofensywną grą. Po przerwie, prowadząc 2:0, zbyt się jednak wycofali, co kosztowało ich stratę dwóch goli. Drużyna Leszka Ojrzyńskiego musiała więc zadowolić się jednym oczkiem. Niemniej, lubinianie udowodnili, że stać ich na tworzenie zagrożenia pod bramką rywali i narzucanie swoich warunków. Jeśli zagrają dziś tak, jak w pierwszych 45 minutach z GieKSą, będą mieli dużą szansę na pierwszy ligowy triumf. Korona wciąż nie zdobyła bowiem punktów. Przed tygodniem miała ona swoje momenty w domowym pojedynku z Legią, ale widać było, że wciąż jej wiele brakuje, by dojść do optymalnej formy. Scyzorykom brakowało odpowiedniej jakości w kluczowych momentach spotkania i kilku boiskowych liderów. Mowa między innymi o Nono, który odbędzie drugi mecz pauzy w ramach zawieszenia za czerwoną kartkę. Jacka Zielińskiego może natomiast cieszyć powrót Wiktora Długosza. Nie zmienia to jednak faktu, że początek rozgrywek pod względem sytuacji kadrowej nie jest wymarzony dla doświadczonego szkoleniowca, który niejednokrotnie pokazał, że nie z takich tarapatów potrafi wychodzić.

Wisła Płock – Piast Gliwice

W zupełnie innych nastrojach do piątkowej rywalizacji niż wyżej wymienione drużyny przystąpią Nafciarze. Zawodnicy Mariusza Misiury w niedzielę udowodnili, że zwycięstwo nad Koroną w pierwszej kolejce nie było wyłącznie dziełem gry w przewadze. Płoczczanie na wyjeździe pokonali bowiem Raków 2:1, pomimo tego, że to oni jako pierwsi przegrywali. Tegoroczny beniaminek zagrał bez kompleksów, wykazując się bardzo dobrą organizacją gry i pokazując, że już na tym etapie jest w stanie równorzędnie rywalizować na poziomie Ekstraklasy. Tym razem jakość Wisły przetestuje Piast Gliwice, co do którego wciąż mamy sporo znaków zapytania. Piastunki po letniej rewolucji kadrowej zdążyły rozegrać zaledwie jedno oficjalne spotkanie, przegrywając derby z Górnikiem 0:1 po fatalnym błędzie Frantiska Placha. Podopieczni Maxa Möldera w jego debiucie zaprezentowali się bardzo obiecująco i przez większość czasu mieli grę pod swoją kontrolą. Gliwiczanie pokazali ofensywną twarz, ale mocno szwankowała ich skuteczność w wykańczaniu akcji. Można się jednak spodziewać, że pod wodzą szwedzkiego szkoleniowca z tygodnia na tydzień będą oni coraz bardziej niewygodnym przeciwnikiem. Oba poprzednie spotkania tych zespołów kończyły się zwycięstwami ich gospodarzy 1:0. Zanosi się na to, że tym razem zespoły z Płocka i Gliwic bardziej nas rozpieszczą liczbą goli.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Pogoń Szczecin

Po trzech latach, dwóch miesiącach i 19 dniach Ekstraklasa wróci na położony w osobliwych okolicznościach przyrody obiekt w Niecieczy. Na zwycięstwo na najwyższym szczeblu rozgrywkowym we własnym domu Słonie czekają jeszcze dłużej, bo od 1 maja 2022 roku (1:0 z Wisłą Płock). Niecieczanie tydzień temu ulegli Cracovii 0:2. Nie zmyli jednak dobrego wrażenia, pozostawionego po efektownej wiktorii nad Jagiellonią. Podopieczni Marcina Brosza potwierdzili, że są dobrze zorganizowaną drużyną i nadal nie stracili bramki z gry. Mieli jednak poważne problemy z szybkimi atakami Cracovii. W takowych ze swoją przebojową ofensywą dobrze czuje się Pogoń, która dobrze zareagowała na niepowodzenia z pierwszej kolejki, odrabiając straty z Motorem i wygrywając 4:1. Szczególnie pasjonująco zapowiadają się pojedynki Efthymiosa Koulourisa z bezkompromisowo grającym blokiem obronnym Bruk-Betu. Grecki napastnik od początku sezonu uzbierał już trzy trafienia. Portowcy poprawili swoją grę w tyłach względem meczu z Radomiakiem, ale w sobotnie popołudnie będą musieli zachować wzmożoną czujność, bo beniaminek z województwa małopolskiego przy kontratakach potrafi bezlitośnie wykorzystywać błędy przeciwników w ustawieniu. Przebieg pierwszych dwóch kolejek zwiastuje, że w podtarnowskiej wsi dojdzie do mocnej wymiany ciosów.

Widzew Łódź – GKS Katowice

Rozgoryczenie wśród widzewskiej społeczności po porażce 2:3 z Jagiellonią jest ogromne. Łodzianie dobrze zareagowali na stratę bramki i po lepszej, bardziej dynamicznej grze niż w pierwszej kolejce wyszli na prowadzenie 2:1. Do 90. minuty wydawało się, że podopieczni Željko Sopica wywiozą z Białegostoku komplet punktów. W doliczonym czasie gry dali jednak wbić sobie dwa gole, niwecząc własny wysiłek. RTS z pewnością wybiegnie na własne boisko mocno zmotywowany, by odbić sobie zeszłotygodniowe niepowodzenie. Okazja ku temu zdaje się bardzo dobra, bo GieKSa w początkowej fazie sezonu jest jedną ze słabszych drużyn w lidze. Katowiczanie w dwóch domowych meczach zdobyli zaledwie jeden punkt. Ich postawa z Zagłębiem długo pozostawiała wiele do życzenia. Zespół Rafała Góraka uratował świetnie dysponowany Bartosz Nowak. Szkoleniowiec w pierwszych tygodniach nowej kampanii ma przed sobą nie lada wyzwanie, by przywrócić swoich piłkarzy do dyspozycji sprzed kilku miesięcy. Dodatkowym smaczkiem tej rywalizacji będzie pojedynek Sebastiana Bergiera z kolegami z GKS-u, który latem zamienił właśnie na Widzew.

Lech Poznań – Górnik Zabrze

Niewątpliwie jedno z najciekawiej zapowiadających się spotkań tego weekendu. Zespół Nielsa Frederiksena powoli wchodzi na falę wznoszącą, co potwierdził wygraną 4:3 nad Lechią po szalonym spotkaniu. Poznaniacy przegrywali 0:2, ale po przerwie w niespełna pół godziny strzelili cztery gole. Natomiast w tygodniu dopełnili formalności, triumfując na Islandii z Breidablikiem 1:0. Pomimo serii trzech zwycięstw, Kolejorz nadal ma wiele do poprawy w grze obronnej, szczególnie w sytuacjach po stracie piłki. Skrzętnie może na tym skorzystać Górnik, dysponujący dynamicznymi skrzydłowymi. Zawodnicy Michal Gašparíka zaczęli rozgrywki w wymarzony sposób. Przed tygodniem okazali się lepsi w derbowej konfrontacji z Piastem, choć to nie oni byli stroną przeważającą. Był to dla zabrzan sygnał, że muszą twardo stąpać po ziemi. Ewentualne trzy punkty zdobyte w Poznaniu byłyby olbrzymim motorem napędowym dla dopiero kształtującego się zespołu. Nadzieją dla klubu z Górnego Śląska jest fakt, że Lecha już w środę czeka arcyważne spotkanie z Crveną Zvezdą i to pewnie na nim, siłą rzeczy, są przy Bułgarskiej bardziej skoncentrowani.

Cracovia Kraków – Lechia Gdańsk

Niedzielę rozpocznie mecz innego zespołu, który może się cieszyć kompletem punktów. Zwycięstwo Cracovii nad Bruk-Betem zostało wypracowane dobrą i mądrą postawą na boisku. Luka Elsner szybko stworzył sprawnie funkcjonujący na niwie taktycznej zespół, a gdy tylko do składu zostaną wkomponowani świeżo sprowadzeni zawodnicy, krakowianie powinni stać się jeszcze bardziej konkurencyjni. Sześć zdobytych bramek, zaledwie jedna stracona i perspektywa meczu u siebie sprawiają, że nastroje przy ulicy Kałuży są co najmniej bardzo dobre, a to niezwykle sprzyja dalszemu budowaniu silnej ekipy. Na przeciwnym biegunie w tabeli jest Lechia. Łącznie cztery strzelone gole nie przełożyły się nawet na jeden zdobyty punkt. John Carver udowodnił już w zeszłym sezonie, że zna się na swoim fachu, więc w szeregach klubu z Trójmiasta nie powinni jeszcze panikować. Gdańszczanie grają bowiem lepiej, niż wskazywałaby na to pozycja w tabeli. Sześć straconych bramek to jednak zdecydowanie zbyt wiele na tak wczesny etap ekstraklasowej kampanii. Szczególnie wobec rozpędzonej ofensywy Pasów. Pomimo tego że na boisku spotkają się lider z czerwoną latarnią ligi, starcie między tymi zespołami jawi się pasjonująco. Tym bardziej że w maju Lechia przy ulicy Kałuży zwyciężyła.

Radomiak Radom – Raków Częstochowa

Radomianie swoją formą na starcie rozgrywek zasłużyli na duże pochwały. Po efektownej wiktorii z Pogonią, zremisowali w Gdynii, odrabiając straty. W niedzielę na Struga ponownie przyjedzie ligowy potentat, mający swoje problemy. Raków wprawdzie wygrał w czwartek 3:1 z MSK Żilina, ale w pierwszej połowie zaprezentował się bardzo przeciętnie. Dopiero po przerwie zdołał opanować i uspokoić sytuację. Dodając do tego porażkę na własnym boisku z Wisłą po słabej postawie, maluje się obraz drużyny, która nie jest jeszcze optymalnie przygotowana do rozgrywek. To świetny sygnał dla Radomiaka. Podopieczni Joao Henriquesa grają bardzo efektownie i skutecznie w szybkim ataku. I tak już wysokie stężenie emocji, towarzyszące tej rywalizacji, podniesie powrót do Radomia Leonardo Rochy. Okoliczności odejścia napastnika pod Jasną Górę nie zostały dobrze przyjęte przez fanów Radomiaka, a ich złość wzmogła się w kwietniu, gdy Portugalczyk wpisał się na listę strzelców w starciu ze swoim byłym zespołem. Nawet jeśli Rocha nie znajdzie się w pierwszym składzie Medalików, publiczność zgromadzona na stadionie z pewnością nie pozostanie obojętna.

Legia Warszawa – Arka Gdynia

Stołeczny klub po przedsezonowych zawirowaniach przeżywa bardzo dobry czas. Legia po sześciu spotkaniach wciąż jest niepokonana, a z każdym kolejnym nabiera rozpędu. Tak trzeba potraktować wyjazdową wygraną z Koroną oraz czwartkowy awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy. Legioniści po trudnym boju odprawili Banik Ostrawa. Edward Iordanescu szybko zaczął udowadniać swoją trenerską klasę. Zarówno jego zespół, jak i poszczególni piłkarze prezentują się coraz lepiej. Wobec tych okoliczności, do inauguracji ligowego sezonu przy Łazienkowskiej Wojskowi przystąpią na fali entuzjazmu. Arka ma przed sobą bardzo wymagające wyzwanie. Wciąż nie jest to zespół w pełni ukształtowany i gotowy na zmagania w Ekstraklasie. Choć piłkarze Dawida Szwargi z Radomiakiem zaprezentowali się lepiej, nie zagrali w przekonującym stylu. Pesymistyczne nastroje gdyńskich kibiców może umacniać fakt, że ostatnia wizyta ich ulubieńców na stadionie Legii zakończyła się porażką 1:5.

fot. Piotr Drabik

Igor Dziedzic