Sztuka bycia lepszym, czyli Lech Poznań u progu nowego sezonu

Lech Poznań, trening - zdjęcie własne

Bitewny kurz po sezonie 2024/2025 ledwo zdążył opaść, a już stajemy u progu nowych rozgrywek. Mistrz Polski, Lech Poznań, swoje przygotowania rozpoczął w czwartek, z zamiarem, by być jeszcze silniejszym.

Można odnieść wrażenie, że lato w gabinetach przy ulicy Bułgarskiej przebiega nader spokojnie. Wszak Kolejorz do tej pory przeprowadził jeden transfer przychodzący. Nic z tych rzeczy. Jak podczas piątkowego briefingu przyznał trener Niels Frederiksen – nawet podczas jego wyjazdu do Danii nie było mowy o stuprocentowym wypoczynku, gdyż właściwie już od miesiąca klub pracuje nad wzmocnieniami. Zarówno szkoleniowiec podczas spotkania z mediami, jak i dyrektor sportowy Tomasz Rząsa dla klubowego kanału na YouTube mówili, że klub pracuje nad transferami do każdej formacji. Poczynając od linii obrony i kończąc na ataku. Najspokojniej zapowiadają się więc ruchy na pozycji bramkarza, bo z wypożyczeń wracają Krzysztof Bąkowski i Mateusz Pruchniewski. Wydaje się, że poznaniacy odrobili lekcje z poprzednich lat, gdyż sam szef pionu sportowego stwierdził, że Lech najwięcej środków chce przeznaczyć na pozyskanie napastnika, który wreszcie byłby pełnoprawnym konkurentem dla Mikaela Ishaka. Zdaje się zatem, że fani Mistrzów Polski przynajmniej na razie mogą być spokojni o zarządzanie sukcesem. Tym bardziej że Niels Frederiksen w minionych rozgrywkach oparł się propozycji, by prowadzić reprezentację swojego kraju.

Z dużym przekonaniem można wobec tego stwierdzić, że Lech będzie stabilny w kluczowym aspekcie; na ławce trenerskiej. Co więcej, w tym obszarze też już zostały przeprowadzone wzmocnienia. Dariusza Dudkę zastąpił bowiem Markus Uglebjerg, 26-letni rodak Frederiksena, który poprzednie dwa sezony spędził w klubie z duńskiej ekstraklasy – Viborg FF. Specjalizuje się on przede wszystkim w stałych fragmentach gry; zarówno ofensywnych, jak i defensywnych. Za to będzie odpowiedzialny również przy Bułgarskiej, ale zakres jego kompetencji nie ograniczy się wyłącznie do tego. Został on bowiem zatrudniony jako asystent pierwszego trenera. Jeśli szukać mankamentów w mistrzowskiej układance Kolejorza, to jednym z jej najsłabszych elementów były właśnie zagrania ze stojącej piłki. Lechici zdobyli bowiem 10 bramek ze stałych fragmentów gry (w tym cztery po rzutach karnych i trzy po bezpośrednich uderzeniach z rzutu wolnego), co plasuje ich na 15. miejscu w lidze razem z Jagiellonią. Uglebjerg ma więc olbrzymie pole do popisu. Jeśli skutecznie wdroży swoje rozwiązania, Lech w ofensywie stanie się jeszcze bardziej wszechstronną drużyną.

Wszystkie ręce na pokład

W klubie panuje pełna świadomość wyzwań stojących przed zespołem w nowym sezonie. Towarzyszy temu jednak poczucie spokoju i ekscytacji. W związku z udziałem w eliminacjach do europejskich pucharów Kolejorz ma do rozegrania jesienią co najmniej 26 spotkań, a prawdopodobnie dojdzie jeszcze minimum sześć (w przypadku awansu do fazy ligowej). Frederiksen zdaje sobie sprawę, że potrzebuje wielu zawodników do skutecznej gry na kilku frontach. Stąd też transfer Mateusza Skrzypczaka: „Bardzo go cenię. Miał bardzo dobry sezon zarówno w lidze, jak i pucharach. To bardzo dobry obrońca więc bardzo się cieszę, że do nas dołączył. […] Rywalizacja trwa zawsze. Oczywiście uważamy, że może być on graczem wyjściowej jedenastki. Mamy wiele meczów do rozegrania jesienią, więc będzie to wymagający sezon. Dlatego potrzebujemy wszystkich zawodników”.

Duńczyk niewątpliwie może być usatysfakcjonowany obsadą środka obrony. W zeszłym sezonie świetnie prezentowali się na tej pozycji Antonio Milić i Alex Douglas. Odpowiednią jakość dostarczał też Bartosz Salamon, a i Wojciech Mońka obiecująco wprowadził się do drużyny, trzymając wysoki poziom w newralgicznych momentach. Teraz do tego grona dołączy Skrzypczak, który mocno okrzepł w Jagiellonii przez ostatnie trzy sezony, wyrastając na najlepszego obrońcę w lidze. Zdobył tytuł mistrzowski, brązowy medal, Superpuchar, rozegrał dziewięć spotkań w Lidze Konferencji, sześć w eliminacjach Ligi Mistrzów i Ligi Europy, a całość zwieńczył debiutem w reprezentacji Polski. Niepewny jest natomiast los Filipa Dagerstala, który wciąż nie jest w pełni gotowy do treningów z drużyną na najwyższych obrotach. Niezależnie od tego, sztab szkoleniowy Kolejorza ma z tyłu bardzo komfortową sytuację. Ponadto powrót wychowanka i utrzymanie większości liderów nadaje drużynie dużej stabilizacji i sprawia, że kibice mogą się jeszcze bardziej z nią utożsamiać.

Być jeszcze lepszym

Lech zainauguruje sezon już 13 lipca domowym meczem o Superpuchar Polski z Legią Warszawa, a pięć dni później w pierwszym ligowym spotkaniu podejmie Cracovię Kraków. Będzie to wiec świetna okazja do przetarcia przed początkiem zmagań o Ligę Mistrzów. 22 lub 23 lipca poznaniacy również na własnym boisku zagrają w 2. rundzie eliminacji do elitarnych rozgrywek ze zwycięzcą pary KF Egnatia – Breiðablik. Niezależnie od tego, czy to mistrzowie Albanii, czy Islandii przejdą dalej, nasz przedstawiciel będzie wyraźnym faworytem tego dwumeczu. Szczególnie jeśli na poważnie myśli o udanych występach w fazie ligowej europejskich pucharów. „Nie mogę na razie wiele powiedzieć o rywalach, bo jeszcze dokładnie nie wiemy, jak będą grać. Uważam, że to dobre losowanie. Choć w europejskich pucharach nigdy nie ma łatwych meczów. Mogło być gorzej. Nie możemy się doczekać. To będzie dla nas nowe doświadczenie w stosunku do poprzedniego sezonu” – podzielił się swoimi wnioskami podczas briefingu Frederiksen. Zapytany o różnice między rozgrywkami ligowymi a europejskimi powiedział: „Uważam, że nie różnią się one tak bardzo od meczów ligowych. Z mojego doświadczenia wiem, że te spotkania mają bardziej taktyczny charakter i w niektórych momentach może w nich panować większa intensywność. Zawsze ważne jest, że masz dobre podstawy, dobrze bronisz, nie tracisz wielu bramek, bo w europejskich pucharach zazwyczaj nie strzela się tak dużo goli”.

Podczas briefingu Frederiksenowi towarzyszyło nie tylko poczucie mobilizacji, ale też dobry humor. Zapytany o sytuację zdrowotną u progu przygotowań orzekł, że wygląda ona lepiej niż pod koniec ubiegłych rozgrywek. W ostatnich tygodniach mistrzowskiej kampanii szkoleniowiec wraz ze swoim sztabem w związku z licznymi problemami kadrowymi musiał wykazywać się dużą elastycznością przy wyborze wyjściowego składu. 54-latek przyznał również, że temat kontuzji, z którymi zmagał się jego zespół jest złożony, bo każda charakteryzowała się czymś innym. Nie oznacza to jednak, że sztab postanowił pozostawić tę kwestię siłom wyższym. Dzięki poszerzeniu grona odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne, na ten aspekt w indywidualnej pracy z zawodnikami ma być kładziony jeszcze większy nacisk. Według Frederiksena przystosowanie piłkarzy do większych obciążeń zajmuje dużo czasu, ale w Lechu będą konsekwentnie pracować nad tym, żeby zawodnicy weszli na wyższy poziom.

Tyczy się to również aspektu stricte sportowego. Zapytany o to, jak wyglądały jego drugie sezony w poszczególnych klubach, z uśmiechem oznajmił, że w Bröndby zdobył mistrzostwo kraju, po czym dodał, że w Poznaniu jego drugi sezon również będzie lepszy. „Jesteśmy bardzo ambitni. Rywalizujemy w różnych rozgrywkach. Mamy europejskie puchary, Ekstraklasę, Puchar Polski, który w zeszłym sezonie nie poszedł nam dobrze, więc mamy w tym roku duże oczekiwania z nim związane. Zaczynamy Superpucharem. Oczekuję, że będziemy się dalej rozwijać, wchodzić na wyższy poziom, walczyć o mistrzostwo Polski. Chcemy zakwalifikować się do fazy ligowej w Europie. Będziemy starać się dostać do jak najlepszych rozgrywek. Chcemy też zdobyć Puchar i Superpuchar” – zadeklarował.

Czas intensywnej pracy

Lechici do końca tygodnia popracują jeszcze na obiektach przy Bułgarskiej. W planach są testy siłowe, biegowe i wytrzymałościowe. W piątkowych zajęciach uczestniczyło 21 zawodników z pola oraz czterech bramkarzy. Nie byli na nich obecni: Ali Gholizadeh, Michał Gurgul, Daniel Hakans, Antoni Kozubal, Bartosz Mrozek i Filip Szymczak, którzy ze względu na obowiązki reprezentacyjne lub czynniki zdrowotne dostali kilka dodatkowych wolnych dni. W treningu nie brał również udziału Afonso Sousa… z powodu infekcji ucha. On przygotowania rozpocznie w poniedziałek. Natomiast Gisli Thorarson i Patrik Walemark nie trenowali jeszcze na pełnych obrotach, ale ich powrót do gry w kontakcie jest kwestią najbliższych dni.

Kolejorz w poniedziałek uda się do Wronek, gdzie na obiektach Centrum Badawczo-Rozwojowego Akademii Lecha Poznań przez dwa tygodnie będzie pracować nad formą. Jak zapowiedział Frederiksen – dwa razy dziennie i ciężej niż rok temu. Wszak okoliczności są wyjątkowe. Przed Lechem bardzo emocjonujące letnie tygodnie. Zdaje się, że wszyscy przy Bułgarskiej są świadomi otwierającej się szansy i nie mają zamiaru jej zmarnować.

Igor Dziedzic

POLECANE

tagi