Szansa na zemstę. Napoli chce zrewanżować się Barcelonie

(200225) -- NAPLES, Feb. 25, 2020 (Xinhua) -- FC Barcelona's Antoine Griezmann (R) celebrates during the UEFA Champions League round of 16 first leg match between Napoli and Barcelona in Naples, Italy, Feb. 25, 2020. (Photo by Alberto Lingria/Xinhua)
2020.02.25 Neapol
Pilka nozna liga mistrzow
Napoli - FC Barcelona
Foto Xinhua / PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!

8 sierpnia 2020 roku Barcelona przypieczętowała awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, pokonując Napoli w rewanżu 3-1. Półtora roku w futbolu to szmat czasu, o czym świadczą okoliczności dzisiejszego starcia tych samych ekip. Napoli, już tym razem w Lidze Europy, ma okazję do rewanżu i wcale nie startuje z pozycji underdoga.

Po jednej stronie młoda, ambitna, choć okaleczona ranami będącymi skutkiem przedłużanego toksycznego związku z poprzednim trenerem, drużyna, która po raz kolejny podejmuje się próby odbudowy zespołu polegającej na mitycznym ‘’klubowym DNA’’. Po drugiej, czołowa ekipa ligi włoskiej, aktywnie walcząca o mistrzostwo kraju od początku sezonu. Ponadto posiadająca już pewien stabilny kręgosłup, choć wciąż wymagająca pewnych szlifów. Obie różni etap budowy –  Spaletti został zaprezentowany jeszcze przed rozpoczęciem bieżącego sezonu. Xavi z kolei rozpoczął pracę na początku listopada, przejmując schedę po slodko-gorzkim pobycie Ronalda Koemana na Camp Nou. Obie łączy natomiast jedno – konsekwentne kompromitowanie się na międzynarodowej arenie od kilku dobrych lat. Aboslutny ‘’peak’’ obie drużyny przeżyły w sezonie 14/15. Wtedy Barcelona po raz ostatni zwyciężyła w Lidze Mistrzów, a Napoli odpadło w półfinale Ligi Europy z nieistniejącym dziś Dnipro.

Od tamtej pory Blaugrana:

  • na sześć edycji Ligi Mistrzów, w pięciu z nich nie doszła dalej niż do ćwierćfinału,
  • znalazła się w najlepszej czwórce turnieju tylko raz, puentując to w najgorszy możliwy sposób, czyli zaprzepaszczając trzybramkową przewagę z pierwszego meczu i odpadając z Liverpoolem w drugim spotkaniu przegrywając 0-4,
  • oprócz powyższego dwumeczu wypuściła z rąk zwycięstwo w pierwszym meczu jeszcze 2 razy,
  • przegrała w polockodownowych play-offach 2-8 z Bayernem. W tym przypadku brak drugiego meczu był chyba błogosławieństwem dla ekipy kierowanej wówczas przez Quique Setiéna.

Jest wysoko.

Kartoteka Napoli choć nie jest tak obszerna, również obfituje we wstydliwe kompromitacje. Neapolitańczykom dwa razy udało się wyjść z grupy, ale trafiali wówczas na, mocniejszą niż dzisiaj, Barcelonę i najlepszy na świecie Real. Tutaj faktycznie ‘’trudne się wylosowało’’ i Azzurri mieli niewiele do powiedzenia.

Ale nie można usprawiedliwiać zdobycia sześciu punktów i trzeciego miejsca w jednej grupie z Manchesterem City, Feyenoordem i Szachtarem, w sezonie 17/18. Druga szansa w Lidze Europy też nie wyglądała efektownie, choć odpadnięcie w ćwierćfinale z późniejszym finalistą turnieju – Arsenalem – ma trochę inny, pozytywniejszy wydźwięk. 

To co się wydarzyło wtedy nie ma jednak podjazdu do poprzedniego sezonu. Napoli odpadło bowiem w 1/16 z… Granadą. Drużyna z Andaluzjii miała dzięki temu swoje pięć minut w tych rozgrywkach i dotarła aż do ćwierćfinału, gdzie poległa w dwumeczu z United.

Tło historyczne tego spotkania jest więc nacechowane ironią, albowiem jedna z nich odpadnie (po raz kolejny) zdecydowanie za wcześnie względem potencjału kadrowego i reprezentowanej marki. Warto jednak przyjrzeć się temu meczowi z perspektywy teraźniejszej. Obie drużyny łączy ofensywne nastawienie do rywala. W takich przypadkach najczęściej kończy się to taktycznymi szachami, choć nie można wykluczyć bardzo wesołego, przyjemnego dla oka meczu. A okazja jest ku temu wyjątkowa, albowiem w Barcelonie chociażby zabraknie kluczowego dla zespołu Araujo. Poważny problem ze stoperami może więc Barcelonie zaszkodzić. Tym bardziej, że Eric Garcia nie jest w optymalnej dyspozycji. Znów – Hiszpan ma wiele do zaoferowania w wyprowadzaniu piłki, tego nie można mu odebrać. W grze obronnej wygląda jednak fatalnie. To jego błąd przy kryciu de Thomasa spowodował utratę bramki w niedawnych derbach z Espanyolem. Eric nie może też zaimponować warunkami fizycznymi, co w obliczu gry na Osimhena, czy ewentualnie Petagnie, dobrze nie wróży. A na prawej obronie mecz ‘’o życie’’ zagra Sergi Dest…

Z drugiej strony, w Barcelonie całkiem przyzwoicie funkcjonuje środek pola. Xavi próbuje w ten sposób nawiązać do tiki-taki Guardioli, przekładając ją na dzisiejsze realia. Choć gra Barcelony oczywiście się poprawiła, to mimo tego dalej pozostaje wiele kwestii utrudniających wyjście na prostą w komfortowych warunkach, jak chociażby materiał ludzki z którego Xavi musi rzeźbić. Nie ma chociażby tutaj nominalnego napastnika, za wyjątkiem sprowadzonego z niewiadomych przyczyn Luuka de Jonga, specjalisty od gry głową, który nie pasuje w żaden sposób do stylu przez Blaugranę prezentowanego. Dlatego też zimą dokupiono Adamę Traore, specjalistę od przyspieszania na skrzydle i dorzucania piłki w pole karne bez żadnej kalkulacji. No i w końcu – wychowanka, co nadaje temu zakupowi trochę romantyczności. Stąd też naturalnie musiał powstać plan awaryjny pt. ‘’Adama → Luuk de Jong’’, który jakkolwiek prymitywny i prosty by nie był, w meczu z Espanyolem zadziałał i w ostatniej minucie dał Barcelonie punkt.   

W drużynie neapolitańczyków zabraknie z kolei Lobotki, zawodnika w ostatnich spotkaniach niemal kluczowego w drużynie Spalettiego. Słowak do tej pory był w formie, nakreślał tempo ataku swojej drużyny i stworzył niezwykle mocny środek pola z Fabianem Ruizem i wyżej ustawionym Piotrkiem Zielińskim. W przypadku nieobecności Lobotki i potencjalnej utraty środka pola na rzecz Barcelony nasz reprezentant najpewniej cofnie się do rozegrania i weźmie na siebie ciężar rozgrywania i konstruowania akcji, tak jak miało to miejsce w niektórych meczach fazy grupowej Ligi Europy. Jeśli chodzi o pozostałe formacje, dużo absencji ma miejsce w formacji ofensywnej. Urazu w ostatnim meczu z Interem nabawił się też Politano, cały czas niedostępny jest Lozano, w końcu – nie wiemy jak wygląda sytuacja z Victorem Osimhenem, który został zgłoszony do szerokiej kadry na mecz pomimo urazu.

Pomijając wspomniane braki, wciąż gotowa do gry pozostaje najgroźniejsza broń – Lorenzo Insigne – który przed odejściem do MLS z pewnością chciałby przypieczętować dlaczego dzierży opaskę kapitańską. Zadanie z pewnością ułatwi mu wysoka forma całej drużyny. Ostatnią ligową porażkę Napoli zanotowało w poprzednim roku. Pomimo ofensywnego nastawienia, drużyna ta jest szczelna w tyłach i ma najmniej straconych goli w lidze. Do pierwszej drużyny w tym przebił się Rrahmani i nic nie wskazuje na to, aby miał swoją pozycję w drużynie stracić. Niemal idealny balans pozwala neapolitańczykom aktywnie walczyć o mistrzostwo kraju.

Na papierze Włosi są o wiele stabilniejszą i bardziej zrównoważoną drużyną. Jakość piłkarska stoi po ich stronie. Powód dla którego poddajemy w wątpliwość zwycięstwo Napoli, to nie tylko potencjalne dobre rozpracowanie rywala przez Xaviego i wspięcie się na wyżyny możliwości jego zawodników. Tak jak wspominaliśmy na początku – Azzurri ma tendencję do przegrywania ważnych spotkań, nie tylko zresztą w europejskich pucharach.

Szymon Trzciński

POLECANE

tagi