Święta za pasem – czy w Austrii będą marzyć o Rózdze pod choinkę?

DSC02111_353fe568217a4ecd8f2727f818d6534e

Często zdarza się, że szybko wyjeżdżające za granicę polskie talenty przepadają i po kilku latach wracają do Ekstraklasy grać w zespole środka tabeli. Nazwiska można wymieniać w nieskończoność – Bartosz Kapustka, Rafał Wolski, Dominik Furman… Wydawać się mogło, że Filip Rózga ma szansę dołączyć do tego grona, ale póki co spisuje się w zespole Sturmu Graz naprawdę dobrze.

Wychowanek Cracovii był wyróżniającą się postacią już w Centralnej Lidze Juniorów. Nie dość, że grał z kolegami dwa lata starszymi (Rózga jest z rocznika 2006), to miał duży wkład w utrzymaniu się drużyny juniorów na najwyższym poziomie, szczególnie że Pasy walczyły o nie do ostatniej kolejki sezonu 2022/23. Dobre występy w CLJce nie umknęły uwadze sztabu trenerskiego pierwszego zespołu i w dorosłym zespole (wtedy jeszcze) skrzydłowy zadebiutował równo dwa lata temu – 28 października 2023 roku u Jacka Zielińskiego, po czym regularnie zbierał minuty w drużynie Dawida Kroczka. Prawdziwy przełom w karierze Filipa Rózgi nastąpił jednak w poprzednim sezonie – młody piłkarz zaczął sezon w pierwszej jedenastce Cracovii, w której szybko się zadomowił i nie wypadł z niej na więcej niż dwa mecze z rzędu, przechodząc bardziej na pozycję „dziesiątki”. Nominacje do drużyny kolejki i świetne występy na boiskach PKO BP Ekstraklasy zaowocowały nie tylko debiutem w reprezentacji Polski do lat 21, ale też transferem do zespołu mistrza Austrii – Sturmu Graz.

Mistrzowie Austrii podpisali kontakt z młodym piłkarzem na 4 lata, płacąc według doniesień medialnych około 2 milionów euro. W austriackich mediach pojawiały się zachwyty nad skalą talentu Rózgi, jego znakomitym wyszkoleniem technicznym i możliwością zagrania na różnych pozycjach w ataku. Chociaż można się było spodziewać, że zanim zawodnik zacznie regularnie grać, będzie musiał się odpowiednio zaaklimatyzować, to debiut Polaka w barwach mistrza Austrii nastąpił już przy pierwszej możliwej okazji – w Pucharze Austrii przeciwko grającemu na trzecim poziomie rozgrywkowym SK Bischofshofen. Konsekwentnie dostawał minuty w pierwszych meczach ligowych, aż w końcu zdobył na austriackich boiskach premierową bramkę w wygranym meczu pucharowym przeciwko SC Röthis, po czym zadebiutował w podstawowym składzie w lidze i to przeciwko Red Bullowi Salzburg. Po niegroźnej kontuzji i opuszczeniu kilku spotkań Rózga powrócił do gry, aż przyszedł zeszły tydzień, który może być dla młodzieżowego reprezentanta Polski przełomowy.

Choć za Sturmem Graz dwie porażki, to zdecydowanie jedna postać w ostatnich dniach się wyróżniła. Był to oczywiście nie kto inny jak Filip Rózga, który mecz Ligi Europy w Glasgow przeciwko Celtikowi rozpoczął w podstawowej jedenastce. Szybko, bo już po kwadransie zaliczył asystę przy bramce z dystansu Toniego Horvatha, choć to podanie nie należało do najbardziej wymagających. Co ciekawe, Rózga zszedł z boiska w 59 minucie, gdy goście prowadzili 1:0, jednak w przeciągu kolejnych 5 minut stracili dwie bramki i przegrali to spokanie. Choć jego zmiennik, Jacob Hödl się nie popisał, to właśnie on zaczął w pierwszym składzie niedzielne spotkanie ligowe z drużyną Wolfsberger AC. Trener mistrzów Austrii, Jürgen Säumel, dość prędko pożałował tej decyzji – niewiele ponad pół godziny po rozpoczęciu gry Sturm przegrywał już 0:3, a jeszcze przed zmianą stron zobaczyliśmy pierwsze zmiany. Młody Polak w 37. minucie zastąpił Hödla i zagrał swój najlepszy mecz od transferu.

Filip Rózga popisywał się nie tylko w ataku, ale też w defensywie i według wielu portali statystycznych był najlepszym zawodnikiem w swoim zespole, a według Sofascore – nawet całego meczu. Jeszcze w pierwszej połowie stworzył świetną sytuację Tochiemu Chukwuaniemu, który przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy wychowanek Cracovii przejął piłkę na skraju pola karnego i po szybkim zwodzie posłał plasowany strzał w róg bramki. Polak mocno zaplusował też swoimi powrotami do obrony – dwukrotnie po kilkudziesięciometrowym sprincie przerwał groźną kontrę rywali, co z pewnością nie umknęło uwadze sztabu szkoleniowego. Nawet pomimo porażki drużyny 1:3 i kilku niecelnych podań czy strzałów, młodzieżowy reprezentant Polski na pewno podskoczył w hierarchii zespołu i nie będzie zaskoczeniem, jeśli zagra jutro od pierwszej minuty w meczu pucharowym przeciwko Admirze, a być może nawet i w niedzielę w Wiedniu z Rapidem.

Kreatywność, technika i ponadprzeciętna motoryka – Filip Rózga ma wszystko, by stać się zawodnikiem ofensywnym wielkiej klasy. Dość powiedzieć, że w ostatnim meczu z Wolfsbergerem osiągnął zawrotną prędkość 36,1km/h – to więcej niż wynosi chociażby rekord Ekstraklasy. Jak potoczy się dalej kariera tego piłkarza? Tego nie wiemy, ale póki co trzeba przyznać, że nie odbił się on od zachodniej piłki i można mieć uzasadnione nadzieje, że będzie tylko lepiej.

Patryk Chyła / fot. sksturm.at