Superpuchar rozegrano, niesmak pozostał

96ba170f-9af8-4bf2-87d3-669996e4a3a6

Kurz po Superpucharze 2024 rok już opadł. Mecz się odbył, co do niedawna nie było takie pewne i za to brawa dla Jagiellonii i Wisły Kraków. Osobne brawa należą się też Jagiellonii za zwycięstwo i włożenie trofeum do gabloty. Na tym pochwały się kończą, tak jak skończyła się farsa związana z tym meczem, a głównym odpowiedzialnym za tę farsę jest PZPN.

Wielopoziomowa kompromitacja o nazwie „Superpuchar 2024” mogła się wcale nie wydarzyć. Jednak władze PZPN skutecznie zadbały o to, aby nie było za dobrze. Najpierw woleli oglądać finał Euro w Niemczech ze stadionu (Polska w finale nie grała), potem nie sprawdzili, kiedy stadion w Białymstoku jest dostępny, na końcu wbrew regulaminowi rozegrali mecz w Warszawie na Stadionie Narodowym. Ponadto obecny PZPN ustanowił nowy rekord Narodowego. Oficjalnie mecz pomiędzy Jagiellonią a Wisłą miał najniższą frekwencję w historii rozgrywania meczów piłkarskich na tym obiekcie. 2 Kwietnia 2025 roku na trybunach PGE Narodowego zasiadło oszałamiające 10 935 osób, co biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, nie jest złą frekwencją. Warto przypomnieć, że PZPN za udział w tym meczu żądał 100 i 80 złotych. Mecz odbywał się w Warszawie w środę o 21 i nie grała żadna z warszawskich drużyn, w dodatku miał miejsce bojkot meczu ze strony kibiców Jagielloni. Co mogło pójść nie tak? Żeby tego było mało, nawet ta garstka ludzi miała problem z wejściem na stadion, bo PZPN wymagał, aby bilety na ten mecz były wydrukowane. Chociaż pobliskie punkty ksero nie narzekały na utarg tego dnia. Polska federacja na tyle zignorowała ten mecz, że prezes Cezary Kulesza był w tym czasie w Belgradzie na kolacji przed wyborami do komitetu wykonawczego UEFA (nie dostał się). Trofeum za zwycięstwo wręczał prezes ds. piłki amatorskiej, Adam Kazimierczak. Dość wymowne.

Nadejdzie normalność?

Przez ostatnie lata Superpuchar traktowany był nieco po macoszemu. Szczególnie przez mistrzów Polski, którzy rozgrywali ten mecz pomiędzy meczami eliminacji Ligi Mistrzów i wielu piłkarzy z podstawowej jedenastki było oszczędzanych. Jagiellonia Białystok jest pierwszą drużyną od 2015 roku, która jako mistrz podniosła to trofeum. Poprzednio ta sztuka udała się Lechowi Poznań. Nagrody, poza trofeum trzeciej kategorii, również próżno szukać. Dotychczas zwycięzca otrzymywał  200 tysięcy złotych, a przegrany 100 tysięcy, jednym słowem: frytki. Nic więc dziwnego, że mistrzowie Polski poświęcali to trofeum, żeby być jak najlepiej przygotowanym do meczu w Europie. Jest jednak szansa na zmianę tej sytuacji.

Tomasz Hajto na antenie Cafe Futbol, powołując się na rozmowę z Cezarym Kuleszą, oznajmił, że PZPN chce zwiększyć prestiż Superpucharu. Według byłego reprezentanta Polski, Superpuchar ma być na stałe rozgrywany na PGE Narodowym i data meczu ma być stała, czyli na tydzień przed startem rozgrywek Ekstraklasy. Ponadto zwycięzca ma otrzymywać milion złotych, a przegrany pół miliona. To już są pieniądze, po które warto się schylić. W studiu pomeczowym na antenie Polsatu, Adam Kazimierczak wspominał o Stadionie Śląskim w kontekście rozgrywania Superpucharu. Te doniesienia mogą napawać optymizmem. Wszak Superpuchar to trofeum, a w sporcie najważniejsze są trofea. Lepsze ligi od naszej, takie jak hiszpańska czy włoska, również doszły do tego wniosku i z pomocą arabskich pieniędzy sprawiły, że tamtejsze Superpuchary zyskały na prestiżu.

Zacznijmy czerpać od najlepszych

A gdyby tak model włoski i hiszpański przenieść na polski grunt? W pierwszym momencie brzmi to absurdalnie i abstrakcyjnie. Tam na początku też tak było. Aktualnie nikogo nie dziwi, że cztery najlepsze włoskie i hiszpańskie drużyny lecą do Arabii Saudyjskiej w środku sezonu zagrać jeden lub dwa mecze. Dlaczego? Bo im się to opłaca. Polska nad Serie A i LaLigą ma tą przewagę, że u nas mamy około dwumiesięczną przerwę w rozgrywkach zimą. Jedną z największych Polonii są Stany Zjednoczone. Dlaczego więc nie iść wzorem Włochów i Hiszpanów i w okresie przygotowawczym przed rundą wiosenną nie wysłać polskich pucharowiczów do Stanów Zjednoczonych, żeby rozegrać taki turniej?  Gdy Mateusz Borek na portalu X pisał o możliwości rozegrania Superpucharu w Miami, pomysł ten był mocno wyśmiewany. Ale gdy się nad nim mocniej zastanowić to jest w tym pomyśle sporo sensu.  W styczniu w Miami temperatury powietrza nie spadają poniżej 15 stopni Celsjusza. Liga MLS wówczas nie gra, więc z dostępnością stadionów nie byłoby problemu. Polskie festiwale organizowane przez Polonię przyciągają wiele tysięcy osób polskiego pochodzenia. Takie wydarzenie byłoby świetną okazją do promocji kultury polskiej w Stanach Zjednoczonych oraz byłaby to szansa dla polskich klubów na ekspansję za granicą. Oczywiście taki turniej wymagałby nakładów finansowych z PZPN, ale na brak pieniędzy nasza federacja nie narzeka. Znalezienie sponsorów takiego turnieju też nie powinno być problemem. Taki turniej mógłby odbywać się w formacie dwóch półfinałów, finału i meczu o 3 miejsce. Kluby, zamiast grać nudne sparingi w Turcji z często losowymi przeciwnikami, miałyby nie dość, że możliwość ekspansji międzynarodowej, to jeszcze ciekawy okres przygotowawczy i walkę o „coś”.

Podsumowując, to co przedstawił Tomasz Hajto, to zdecydowanie krok w dobrą stronę, aby przywrócić należny prestiż Superpucharowi. Jak będzie? Czas pokaże. Z obecnymi władzami PZPN wiadomo, że nic nie wiadomo. Oby nadchodzące wybory na prezesa Polskiej Federacji Piłkarskiej nie zepchnęły tego tematu na margines.

Wojciech Jaśkowiak

fot. Cyfrasport

POLECANE

tagi