Wczoraj do gry po ponad dwumiesięcznej przerwie wróciła piłkarska Liga Mistrzów! Najlepsze kluby Starego Kontynentu znów toczą bój o najcenniejsze klubowe trofeum w Europie. Jednym z największych hitów 1/8 finału jest środowe spotkanie mistrzów Włoch, Interu Mediolan z angielskim Liverpoolem.
Co mówi nam historia?
Do tej pory w rozgrywkach Ligi Mistrzów oba zespoły mierzyły się ze sobą dwukrotnie za sprawą dwumeczu w 1/8 finału tych rozgrywek w sezonie 2007/2008. Wówczas, w przeciwieństwie do dzisiejszego spotkania, pierwszy mecz został rozegrany na Anfield, gdzie The Reds zwyciężyli ekipę Nerazzurri 2:0. Gole w samej końcówce meczu, bo kolejno w 85. i 90. minucie strzelali Steven Gerrard i Dirk Kuyt. Warto wspomnieć, że Inter przez godzinę grał w dziesiątkę po tym, jak drugą żółtą kartkę obejrzał Marco Materazzi.
Rewanż na Stadio Giuseppe Meazza przyniósł kolejne zwycięstwo Liverpoolu, a także kolejną czerwoną kartkę dla gracza z Mediolanu. Tym razem wyrzucony z boiska w 50. minucie spotkania został Argentyńczyk, Nicolas Burdisso. 14 minut później gola pieczętującego awans zespołu prowadzonego przez hiszpańskiego szkoleniowca Rafę Beniteza, zdobył jego rodak, Fernando Torres.
W tamtej kampanii rozgrywkowej The Reds doszli aż do półfinału, gdzie ulegli dopiero londyńskiej Chelsea (1:1, 2:3 po dogrywce).
Liverpool wraca do Mediolanu
Mecz Interu z Liverpoolem to także okazja dla gości na powrót do Mediolanu, gdzie mierzyli się już w tym sezonie z Milanem przy okazji gry w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Spotkanie to zakończyło się wygraną podopiecznych Jürgena Kloppa 2:1, czym potwierdzili swoją przewagę z pierwszego spotkania wygranego 3:2.
Ponadto The Reds przeszli przez fazę grupową najważniejszych klubowych rozgrywek na Starym Kontynencie przysłowiową suchą stopą. Wygrali wszystkie sześć spotkań i pewnie zwyciężyli swoją grupę. Za plecami zespołu z Anfield uplasowały się kolejno ekipy Atletico Madryt, FC Porto i właśnie AC Milan.
A jak Inter radził sobie w grupie? Cóż, nie tak dobrze, jak zespół z Anglii, ale mimo to podopieczni Simone Inzaghiego zdołali zająć drugie miejsce, tracąc pięć punktów do wygrywającego fazę grupową Realu Madryt. Nerazzurri zdobyli 10 oczek, a na swoim koncie mogli zapisać dwie wygrane z mistrzem Mołdawii, Sheriffem Tiraspol oraz jedną z ukraińskim Szachtarem Donieck.
W ligach za plecami rywali
Choć o obu zespołach można powiedzieć, że w krajowych rozgrywkach radzą sobie raczej nieźle, to ani Inter, ani Liverpool nie są liderami swoich lig. Gospodarze dzisiejszego meczu we włoskiej Serie A oglądają plecy rywala zza miedzy, czyli Milanu, do którego tracą jeden punkt. Trzeba tu mieć jednak na względzie, że piłkarze Simone Inzaghiego mają rozegrane jedno spotkanie mniej, więc taką stratą do zespołu Rossoneri nikt w niebieskiej części Mediolanu się zbytnio nie przejmuje. Dużo większą złość wśród fanów Interu wywołały przegrane ostatnio 1:2 derby z Milanem. Również w meczu z Napoli zespołowi Inzaghiego nie udało się wygrać — na Stadio Diego Armando Maradona padł remis 1:1.
Wiedzieliśmy, że spotkanie z Liverpoolem nastąpi po Milanie i Napoli. Jestem zadowolony z tych meczów. Przez 70 minut graliśmy wspaniałe derby, druga połowa z Napoli też była dobra. Zdobyliśmy jeden punkt na sześć możliwych i dlatego nie jestem usatysfakcjonowany — mówił przed dzisiejszym meczem Simone Inzaghi.
O ligowych poczynaniach ekipy Nerazzurri w rozmowie z nami mówi Radosław Laudański z portalu Calcio Merito:
„Inter przez długi czas bieżącego sezonu był najlepiej grającą drużyną włoskiej Serie A. Po zmianie trenera zespół przeszedł dużą przemianę. Za kadencji Antonio Conte Nerazzurri grali futbol bardziej bezpośredni, nastawiony na kontrataki. Teraz więcej grają piłką, obrona jest ustawiona wyżej. Poza początkową fazą sezonu trudno wskazać na kryzysy tego zespołu. Porażka z Milanem była pochodną bardzo dyskusyjnej decyzji sędziowskiej i przez większość meczu Inter pokazywał jak dobrze grać w piłkę”. – mówi Laudański.
Nieco gorzej, choć wciąż dobrze prezentuje się sytuacja Liverpoolu. The Reds są wiceliderem angielskiej Premier League i starają się gonić zmierzający po obronę mistrzowskiego tytułu Manchester City. Do The Citizens klub z miasta Beatlesów traci dziewięć oczek, ale podobnie jak Inter w swojej lidze, ma do rozegrania jedno spotkanie zaległe. Ostatnio piłkarze Kloppa ograli Leicester 2:0 oraz Burnley – 1:0.
Jeśli chodzi o krajowe puchary, w Coppa Italia Inter rozegra spotkanie derbowe z Milanem w półfinale tych rozgrywek. Liverpool natomiast wciąż toczy bój o Carabao Cup (Puchar Ligi Angielskiej), gdzie w finale zmierzy się z Chelsea, a także o F.A. Cup (Puchar Anglii), w ramach którego na początku marca podopieczni Jürgena Kloppa podejmą na własnym stadionie Norwich City.
Benitez: To będzie wyrównany mecz
Na temat spotkania Interu z Liverpoolem wypowiedział się były szkoleniowiec The Reds, Rafa Benitez, który z zespołem z Anfield wygrywał w 2005 roku Ligę Mistrzów. Hiszpan na łamach włoskiego dziennika Corriere dello Sport stwierdził, że minimalnym faworytem będzie Liverpool, ale jednocześnie nie odebrał szans Interowi.
„Z uwagi na siłę Premier League daję 51% szans Liverpoolowi, a 49% Interowi. To bardziej wyrównana rywalizacja, niż się większości wydaje. Inter nie znalazł się w 1/8 finału przypadkiem. Zawsze wiedzą, co mają robić i potrafią wykorzystać niedociągnięcia przeciwnika” – powiedział hiszpański trener i dodał:
„Ich formacja 3-5-2 może sprawić problemy zespołom, które nie są do tego przystosowane. Z drugiej strony Liverpool gra ofensywnym i agresywnym 4-3-3. Są intensywni i spodziewam się dwóch ekscytujących meczów. Wygra drużyna, która będzie w stanie dłużej utrzymać się w posiadaniu piłki. Oba zespoły mają zdolności techniczne, aby zmusić przeciwnika do biegania”.
Do słów Beniteza na przedmeczowej konferencji prasowej odwołał się szkoleniowiec gospodarzy środowego meczu, Simone Inzaghi.
„Na papierze Liverpool jest faworytem, ale o wyniku decyduje mecz. Musimy wyjść na boisko i pokazać nasz styl gry. Chcę, by moi piłkarze mieli spokojne głowy. Determinacja może zrobić różnicę, a moi zawodnicy mają wiele do pokazania. Ufam sygnałom, jakie daje mi drużyna. W sobotę przeciwko Napoli rozegraliśmy normalny mecz w pierwszej połowie, ale w drugą odsłonę weszliśmy z wielkim duchem i chęcią. To spotkanie dało mi pewność w obliczu Ligi Mistrzów. Szanujemy Liverpool, ale nie zakładamy od razu porażki” – stwierdził włoski trener.
Inter bez Nicolo Barelli
Pora przyjrzeć się sytuacji kadrowej obu drużyn. W dużo gorszym położeniu zdają się znajdować mistrzowie Włoch. Simone Inzaghi będzie musiał zmierzyć się z brakiem czołowego pomocnika włoskiej Serie A, Nicolo Barelli, który pauzuje za czerwoną kartkę z ostatniego meczu fazy grupowej przeciwko Realowi Madryt. Reprezentanta Włoch czekają dwa spotkania kary za uderzenie Edera Militao, w związku z czym opuści dwumecz przeciwko Liverpoolowi. Inter będzie musiał poradzić sobie również bez kontuzjowanych Joaquina Correi, Robina Gosensa i Matiasa Vecino. Pod znakiem zapytania stoi także występ Alessandro Bastoniego, czyli jednego z najlepszych obrońców ligi włoskiej w obecnym sezonie.
Jürgen Klopp z kolei może przebierać do woli wśród swoich piłkarzy. Zdjęcia z wtorkowego treningu pokazały, że obecni byli na nim wszyscy zawodnicy The Reds. Wszystko wskazuje więc na to, że uraz kapitana Liverpoolu, Jordana Hendersona, którego nabawił się w niedzielnym meczu ligowym przeciwko Burnley, nie był na tyle poważny, żeby wykluczył go z gry w środowym hicie 1/8 finału Ligi Mistrzów.
„To dobra sytuacja dla nas, ale nie wiem, ile razy będę musiał jeszcze to powtarzać — tu nie chodzi o to, kto gra, ale o to, jak gramy. Potrzebujemy wypoczętych nóg do tego meczu, ale o wiele ważniejsze jest to, że mamy szansę na pięć zmian w meczu, co jest ogromnym wsparciem dla nas w naprawdę trudnym okresie roku. Możliwość większej liczby zmian oznacza, że nie muszę grać zawsze tym samym składem, tylko dlatego, że wygraliśmy ostatni mecz. To jest coś, czego musimy się razem nauczyć i to właśnie robimy, ponieważ nigdy wcześniej tego nie mieliśmy. To całkiem ekscytujące” — mówił przed meczem szkoleniowiec Liverpoolu, Jürgen Klopp. Niemiec wypowiedział się również o absencji Nicolo Barelli:
„Fakt, że Barella nie może grać, nie jest dla nas zły. To naprawdę dobry piłkarz, bardzo go lubię. Ma wszystkie cechy, których oczekujesz od piłkarza grającego w linii pomocy — gra agresywnie i jest świetny technicznie, do tego bardzo dużo biega. To zawodnik klasy światowej. Prawdopodobnie zastąpi go Arturo Vidal, czyli doświadczenie w najlepszym wydaniu. Wszędzie grał na najwyższym poziomie, myślę, że jest szczególnie zmotywowany, więc nie jestem pewien, czy to, że Arturo zagra zamiast Barelli, jest dla nas korzystne” — zakończył Klopp.
Mocne strony obu drużyn
Mimo kilku absencji w drużynie Interu Simone Inzaghi wciąż ma w kim wybierać jeśli chodzi o ustalanie wyjściowej jedenastki na mecz z Liverpoolem. O najmocniejsze strony ekipy Nerazzurri ponownie zapytaliśmy Radosława Laudańskiego z Calcio Merito.
„Latem zespół opuściły gwiazdy; Lukaku i Hakimi. Wydawało się, że odejścia będą bardzo odczuwalne, a nie są. Edin Dzeko po przejściu do Interu przeżywa drugą młodość, jest też napastnikiem o innej charakterystyce. Denzel Dumfries po początkowych perturbacjach zaczął wyglądać bardzo dobrze na prawym wahadle. Zawodnicy, którzy zasługują na wyróżnienie przed meczem z Liverpoolem to Marcelo Brozović, który asekuruje linię obrony, nosi fortepian, na którym gra Barella i Calhanoglu w środku pola. Przy komplementach indywidualnych nie sposób nie wspomnieć o Milanie Skriniarze, który w mojej opinii jest skałą i najlepszym środkowym obrońcą w bieżącej kampanii Serie A” – mówi Laudański i dodaje:
„Wszystko wskazuje na to, że na mecz wyleczy się Alessandro Bastoni, który obok Leonardo Bonucciego z Juventusu najlepiej wyprowadza piłkę w całej lidze włoskiej. Młody stoper rozwija się stopniowo z sezonu na sezon, lubi wycieczki pod pole karne rywala. Jego ofensywne usposobienie dobrze wkomponowuje się w taktykę Simone Inzaghiego. Dobrą formę złapał również Alexis Sanchez, który pokonał wszelkie problemy i znów zachwyca wieloma nieszablonowymi zagraniami, dryblingami czy uderzeniami”.
Gdzie można upatrywać szans Liverpoolu? Oczywiście w fenomenalnej ofensywie, w której pierwsze skrzypce grają Mohamed Salah, Diogo Jota i Sadio Mane. O najmocniejszych stronach The Reds na łamach portalu InterMediolan.com wypowiedział się Wojciech Piela z Kanału Sportowego.
„Liverpool rozgrywa bardzo dobry sezon. Przegrał w Premier League tylko dwa razy. Ostatnio dobrze sobie radzili w okresie, w którym mogli mieć największe problemy, ponieważ Sadio Mane i Mohamed Salah do samego końca grali w Pucharze Narodów Afryki. Mimo tego wygrali niemal wszystkie mecze. W ofensywie bardzo dobrze to wyglądało. Oxlade-Chamberlain nieźle się pokazywał, ale przede wszystkim Diogo Jota jest ostatnio fenomenalny. Strzela mnóstwo goli i spodziewałbym się jego występu w pierwszym składzie. Luis Diaz, który przyszedł z Porto, nieźle się pokazał w meczu z Leicester. Może się dobrze wpasować do taktyki Kloppa. Jest dynamiczny, ma dobre zejście do środka i gra zazwyczaj z lewej strony. Ponadto ma niezły drybling i jest trudny do zatrzymania” – twierdzi Piela i dodaje:
„Spodziewam się fajerwerków w ataku ze strony Liverpoolu, ale nie jakichś ataków na hurra. Bardzo lubią uruchamiać boczne strefy, prawi i lewi obrońcy mają dobre wejścia ofensywne, potrafią dośrodkować piłkę. Czasami słabiej to wygląda w obronie, zwłaszcza u Trenta Alexandra Arnolda i tutaj bym widział jakąś szansę Interu. Długa piłka za linię obrony i Liverpool może nie zdążyć wrócić. Jeśli przeciwnik gra kombinacyjnie, to przydarzają się jakieś faule w środku pola. Stałe fragmenty też mogą stanowić zagrożenie dla obrońców”
Polska ekipa sędziowska
Początek meczu na Stadio Giuseppe Meazza o godzinie 21:00. Sędzią głównym tego spotkania będzie Szymon Marciniak. Na liniach asystować mu będą Paweł Sokolnicki oraz Tomasz Listkiewicz. Arbitrem technicznym będzie Paweł Raczkowski, zaś w wozie VAR zasiądą Tomasz Kwiatkowski oraz Bartosz Frankowski.
Na sam koniec przewidywane składy obu drużyn podane przez hiszpański dziennik, Marca:
Inter (3-5-2): Samir Handanović — Milan Skriniar, Stefan de Vrij, Federico Dimarco — Denzel Dumfries, Arturo Vidal, Marcelo Brozović, Hakan Calhanoglu, Ivan Perisic — Edin Dzeko, Lautaro Martinez.
Liverpool (4-3-3): Alisson Becker — Trent Alexander-Arnold, Joel Matip, Virgil van Dijk, Andrew Robertson — Fabinho, Thiago, Naby Keita — Mohamed Salah, Diogo Jota, Sadio Mane.
Dominik Stachowiak