W pierwszym meczu pod wodzą trenera Myśliwca Piast Gliwice przegrał na wyjeździe z Arką Gdynia 1:2. Mimo niekorzystnego wyniku, w grze czerwonej latarni PKO BP Ekstraklasy dało się dostrzec pewną poprawę w stosunku do tego, co proponował wcześniej Max Moelder. Pytanie, czy w niedalekiej przyszłości przyniesie to punkty, których gliwiczanie potrzebują na tu i teraz.
Pierwszym klubem Daniela Myśliwca na poziomie Ekstraklasy był Widzew Łódź. 39-letni szkoleniowiec we wrześniu 2023 roku zastąpił na stanowisku Janusza Niedźwiedzia, który wcześniej wprowadził RTS na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Warto podkreślić, że roszada miała miejsce jeszcze przed tym, nim Robert Dobrzycki został większościowym udziałowcem czterokrotnego mistrza Polski. Łącznie rodowity jaślanin poprowadził „Czerwono-biało-czerwonych” w 49 spotkaniach, notując średnio 1,33 pkt na mecz. Do tego dorobku dorzucił jeszcze 5 zwycięstw oraz dwie porażki w STS Pucharze Polski.
Pod koniec lutego br. jego przygoda z Widzewem dobiegła jednak końca. Od tamtego czasu szkoleniowiec pozostawał bez pracy, czekając na potencjalne oferty. Nie oznacza to bynajmniej, że siedział jedynie z założonymi rękami. Nie zmarnowałem tego czasu. Czuję wreszcie, że jestem po prostu sobą i jest mi z tym dobrze. To jest ważniejsze, niż ćwiczenia oraz nowe metody treningowe – wyjawił po tym, kiedy po raz pierwszy poprowadził Piasta w meczu wyjazdowym przeciwko Arce Gdynia.
To właśnie klub z Gliwic dał mu szansę powrotu na ławkę trenerską. Trzeba jednak przyznać, że 39-latek podjął się bardzo trudnego wyzwania. W momencie jego zatrudnienia Piast z dorobkiem zaledwie 7 punktów po 10 rozegranych meczach okupował ostatnie miejsce w ligowej tabeli, mając co prawda w zapasie dwa zaległe spotkania, lecz nie zmienia to faktu, że trener z marszu znalazł się w niełatwym położeniu. Przed startem rozgrywek klubowi sternicy zakontraktowali Maxa Moeldera, który przy uszczuplonym budżecie oraz kadrze miał zapewnić drużynie dobre wyniki. Niestety, nic z tego nie wyszło i teraz jego następca musi zrobić wszystko, co się da, aby zażegnać trawiący jego podopiecznych kryzys.
We wspomnianym meczu przeciwko Arce „Piastunki” już po pierwszych ośmiu minutach przegrywali 0:2. Nie podłamali się jednak i w efekcie złapali kontakt z rywalami po bramce Erika Jirki z rzutu karnego w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Po zmianie stron podopieczni Daniela Myśliwca robili wszystko, aby doprowadzić przynajmniej do remisu, raz za razem posyłając piłkę w pole karne gospodarzy. Ostatecznie więcej goli już nie padło, Piast opuścił Gdynię z pustymi rękami, lecz z drugiej strony trener może być zadowolony z determinacji oraz nieustępliwości swoich zawodników.
Jest jedna klasyfikacja, w której gliwiczanie nie mieli dotąd sobie równych w całej Ekstraklasie. To posiadanie piłki, które przed meczem z Arką oscylowało w granicach 60 procent. Taki pomysł na grę miał Max Moelder, lecz ostatecznie nie przynosiło to praktycznie żadnych korzyści dowodzonej przez niego drużynie. W związku z tym rodzi się pytanie, czy za kadencji Daniela Myśliwca Piast osunie się nieco we wspomnianej klasyfikacji, uzyskując przy tym coraz lepsze wyniki?
Przede wszystkim chcę, abyśmy podejmowali słuszne decyzje. Blisko bramki przeciwnika czy też na jego połowie możemy jednym podaniem wykorzystać lub stworzyć przewagę i zamierzamy tak właśnie robić. Jeżeli będzie opcja wciągnięcia rywala na własną połowę, to też zamierzamy to robić. Chciałbym, aby nasz styl był adekwatny do tego, co może zbliżyć nas do zwycięstwa w każdym meczu. To nie jest tak, że patrzymy w „słupki” i cieszymy się, że mamy największe posiadanie w lidze. My chcemy być jak najlepsi i piąć się w górę tabeli pod kątem zdobytych goli oraz punktów. To jest dla nas kluczowe, a środki i metody, które mają temu służyć będą w naszym przypadku po prostu adekwatne – wyjawia trener Myśliwiec.
W najbliższym czasie Piast zmierzy się w Ekstraklasie kolejno z Koroną Kielce (d), GKS-em Katowice (w), Rakowem Częstochowa (d) oraz Widzewem Łódź (d). Nie będą to łatwe mecze, lecz z drugiej strony gliwiczanie nie mogą pozwolić sobie obecnie na żadne kalkulacje. Podopieczni Daniela Myśliwca muszą zacząć gromadzić punkty, by uniknąć scenariusza, w którym rywale w ligowej tabeli uciekną im na tyle daleko, że w zasadzie nie będzie już czego ratować.
Laura Anna Tomczyk