Slavia ostatnią przeszkodą Rakowa przed napisaniem historii

2021.08.19 Praga
Pilka nozna UEFA Liga Europy 
Slavia Praga - Legia Warszawa
N/z 
Foto Mishka/Legionisci.com/PressFocus

10 sierpnia 2021 Legia Warszawa zremisowała z Dinamem Zagrzeb, tracąc tym samym szanse na awans do Ligi Mistrzów. Rywalem Wojskowych w 4. rundzie eliminacji Ligi Europy ma być Slavia Praga. Pierwsze odczucie? Nie do przejścia. Dalszą historię jednak znamy. Czy podopieczni Jindřicha Trpišovský’ego faktycznie reprezentują poziom nieosiągalny dla drużyny z Częstochowy? Pucharowa historia w ostatnich latach pozwoliła, by dzisiaj praski zespół był uważany za groźny, lecz czy tak faktycznie jest?

Dotychczasowa przygoda z pucharami

Slavia, podobnie jak wyeliminowany Spartak Trnava, rozpoczęła eliminacje Ligi Konferencji od drugiej rundy, w której jej rywalem była trzecia siła gibraltarskich rozgrywek – St Josephs. Nie ma powodów, dla których dogłębne analizowanie tego dwumeczu miałoby jakikolwiek sens. Pewne zwycięstwo Slavii 11:0.

Między drugą, a trzecią rundą nastąpił ogromny skok jakościowy, bo następnym rywalem był grecki Panathinaikos. O ile pierwszy mecz przebiegł gładko, a Slavia zachowała trzecie czyste konto, to w czwartym pojawiły się problemy spowodowane nie tylko lepszą organizacją gry rywala, ale także zachowaniem kibiców, którzy świecili laserami po oczach piłkarzy gości.

Praski zespół w pierwszej połowie nie mógł oddać celnego strzału, będąc pod stałym napływem ataków ze strony Panathinaikosu. Rywale najczęściej szukali prostopadłych piłek, tworząc tym sposobem wiele niebezpiecznych sytuacji, lecz Slavia dzielnie się broniła i zażegnywała zagrożenie w ostatniej chwili. Mimo to, grecka ekipa konsekwentnie trzymała się swojego planu, dzięki czemu wyszła na prowadzenie w 58. minucie.

W międzyczasie Czesi wyprowadzali różnej maści kontry, lecz statystyka celnych strzałów idealnie oddawała skuteczność tychże wypadów na połowę Koniczynek. Nerwowo było aż do ostatnich sekund, choć po grze gości nie było widać nerwowych ruchów. Gra praskiej ekipy była nieco mniej bierna niż przed przerwą, w czym z pewnością pomogli zmiennicy, ale nie można było doszukać się tutaj nadmiernej chęci zdobycia wyrównującego gola. Wręcz przeciwnie – wszystko wskazywało na kolejnego gola dla gospodarzy.

Chłodne podejście do sytuacji na boisku jednak się opłaciło – w ostatnich sekundach spotkania wyrównał wprowadzony na boisko Jurecka, pozbawiając tym samym Greków wszelkich złudzeń dotyczących potencjalnego awansu.

Ten dwumecz pokazał elastyczność taktyczną Slavii, która potrafiła zdominować rywala w pierwszym meczu, by w drugim wybrać bezpieczniejszy wariant i oczekiwać na możliwość wyprowadzania kontr. Trudno stwierdzić, jak nasi południowi sąsiedzi zagrają w czwartek, głównie ze względu na to, że będzie to wyrównany pojedynek.

Forma ligowa

Slavia w niedzielę była goszczona w Jabloncu, gdzie mierzyła się z lokalnym rywalem. FK Jablonec to ekipa z reguły okupująca dolne rejony tabeli, lecz w ten weekend sprawiła gościom sporo problemów. Pomimo dominacji praskiej ekipy, podyktowanej różnicą poziomów i czerwoną kartką z 8. minuty, gospodarze byli blisko sprawienia niespodzianki. Ostatecznie przegrali jednak 2:3.

W czeskiej prasie – podobnie zresztą, jak w słowackiej, przy okazji rywalizacji z Trnavą – Raków budzi istny podziw. Głównie ze względu błyskawicznego awansu sportowego na przestrzeni ostatnich lat, ale nie tylko. Sport.cz pisze o tym, jak ważną rolę odegrały zainwestowane w klub pieniądze, ale także jak wielkie znaczenie ma warsztat Marka Papszuna, porównanego wręcz do Briana Priske – szkoleniowca Sparty Praga, uchodzącego za naszą południową granicą za wzór do naśladowania, jeśli chodzi o nowoczesne podejście do piłki i korzystanie z technologii.

Dlatego nie ma mowy o stawianiu lokalnej ekipy w roli faworyta. I tak poniekąd jest. To powinien być bardzo wyrównany dwumecz, ponieważ zmierzą się ze sobą dwie ekipy grające nowoczesny futbol, dostosowany taktycznie pod zamiary przeciwnika.

Pomimo dyscypliny w defensywie, rywal Rakowa ma drobne problemy kadrowe, szczególnie w formacji obronnej. Niedostępni na mecz z Rakowem będą Jan Boril i David Hovorka, którzy ulegli absencji jeszcze w zeszłym sezonie. Z drobnym urazem w meczu z Jabloncem zszedł Kacharaba, ale na Raków powinien być gotowy do gry.

Na nich warto zwrócić uwagę

Slavia Praga to rywal znajdujący się zdecydowanie półkę wyżej niż Spartak Trnava. Stąd nie znajdziemy tutaj ani jednego zawodnika z ekstraklasową przeszłością, co jednak na tle pozostałych drużyn z czeskiej czołówki nie jest takie oczywiste. W drużynie znajdziemy natomiast wiele ciekawych nazwisk i reprezentantów kraju. Oto niektórzy z nich:

Tomas Holes – na przełomie 2020 i 2021 roku podstawowy pomocnik czeskiej kadry. Od początku kariery gra w Czechach, a jego ostatnim klubem był Jablonec;

Peter Olayinka – atakujący, z doświadczeniem w Belgii i… Albanii, która była pierwszą destynacją po opuszczeniu rodzimej ligi;

Oscar Dorley – w klubie gra zazwyczaj na lewej stronie defensywny, a w reprezentacji w środku pomocy. Dorley jest prawdziwym wielezadanowcem, piłkarzem elastycznym taktycznie, dobrze odnajdujacym się w wymienności pozycji.

Na osobny akapit zasługuje natomiast Yira Sor – nigeryjski skrzydłowy z rocznika 2000 uchodzi za kluczowego zawodnika ofensywnej formacji Slavii. Do praskiej ekipy trafił zimą na początku tego roku i z miejsca stał się niezbędnym elementem układanki trenera. Dysponuje niezwykłą szybkością oraz dynamiką – i to są jego najważniejsze atuty. O ile w lidze nie miał piorunujących liczb, o tyle w sześciu meczach play-off Ligi Konferencji trafił do siatki sześć razy i zanotował trzy asysty. Stosunkowo niedawno wyleczył kontuzję, stąd mecz z Rakowem może być jego drugim w tym sezonie od pierwszej minuty. Sor ma ogromny potencjał sprzedażowy  – od 8 do 10 milionów euro oczekuje za niego Slavia i właśnie tyle jest w stanie zaoferować belgijski KRC Genk. Nigeryjczyk jest chętny do odejścia, lecz Sparta nie zamierza go oddawać przed zakończeniem swojej przygody w eliminacjach.

Slavia posiada więc w swoich szeregach kilku wyróżniających się zawodników. W końcu mowa o zespole, który w ostatnich latach w europejskich pucharach ogrywał m.in. Sevillę, by rok później, po trzynastoletniej przerwie, awansować do Ligi Mistrzów po raz drugi w historii. Jednak tak jak wiele zespołów z mniejszych lig, eksportujących topowych zawodników na zachód – Slavia miewa lepsze i gorsze okresy. Już dziś o godzinie 18:00 Raków stanie przed szansą, by uniemożliwić rywalowi awans do pucharów po raz pierwszy od siedmiu lat. I nie będzie to wcale nieosiągalne.

Szymon Trzciński

POLECANE

tagi