Reprezentacja Polski w ostatnich dniach rozegrała dwa kluczowe mecze w kontekście walki o Euro 2024 w Niemczech. Po haniebnej porażce z Mołdawii najpierw nadszedł czas na spotkanie z Wyspami Owczymi, które Biało-czerwoni (nie bez problemów) wygrali 2:0. Drugie spotkanie z Albanią reprezentacja Polski przegrała 0:2. Po tej porażce pojawiły się pogłoski o odejściu Fernando Santosa, które jest już niemal potwierdzone. Oprócz tego wyszła na jaw afera „kolacjowa” z mundialu w Katarze.
Słaby początek eliminacji
Polscy reprezentanci źle rozpoczęli eliminacje do Euro 2024. Najpierw podopieczni Fernando Santosa ulegli w Pradze Czechom 1:3, a później zwyciężyli na PGE Narodowym z Albanią. Biało-czerwoni nie byli w stanie rozpocząć od tego spotkania passy wygranych i zaliczyli sromotną porażkę z Mołdawią. Wszystkie te mecze nie napawały optymizmem i dały zaledwie 4. miejsce w grupie przed wrześniowym zgrupowaniem.
Kontrowersyjne powołania Santosa
Fernando Santos od początku zaskakiwał niektórymi decyzjami personalnymi. Można było to odbierać tak, że Portugalczyk ma swoje pomysły i będzie je testował od pierwszego meczu na ławce trenerskiej. Selekcjoner w marcu zrezygnował z Grzegorza Krychowiaka, Kamila Grosickiego czy Kamila Glika i postawił na nieoczywistych piłkarzy, jak Ben Lederman, Robert Gumny i Kamil Piątkowski. W czerwcu dodał do tego kolejne niesprawdzone twarze, czyli Mateusza Łęgowskiego, Bartosza Slisza oraz Przemysława Wiśniewskiego. Do kadry wrócił też Arkadiusz Reca. Na wrześniowe mecze przywrócił z kolei Grosickiego i Krychowiaka, a także powołał Adriana Benedyczaka.
Afera „kolacjowa”, czyli wspólny posiłek reprezentacji nie może przejść bez echa
Afera „kolacjowa”, choć brzmi absolutnie głupio, przez kilkanaście godzin przejęła miano głównego tematu w polskich mediach. W listopadzie, po pierwszym meczu MŚ w Katarze przeciwko Meksykowi (0:0), nasza kadra wybrała się na steki do popularnego wówczas „Salt Bae”, który charakterystycznie posypywał mięso solą. Zgrzyt pojawia się w miejscu zapłaty za jedzenie. Ponoć za kolację zapłacił Robert Lewandowski, ale pojawiły się informacje, że to jednak PZPN fundował posiłek. Ostatecznie PZPN wydał oświadczenie, w którym odcina się od sprawy.
0:0 do przerwy przeciwko… Wyspom Owczym
Pierwszy mecz we wrześniu nasza kadra rozegrała przeciwko Wyspom Owczym i nie pokazała się tak, jak powinna w meczu z rywalem, którego piłkarze są pół-amatorami. Zdecydowanie jedyny pomysł Reprezentacji Polski w tym meczu, by zdobyć gola, to wrzutki w pole karne i… „laga na Lewandowskiego”.
Wyspy Owcze skutecznie się broniły i nie dały sobie strzelić gola do przerwy, choć Biało-czerwoni stworzyli sobie kilka sytuacji. Co ciekawe, pierwszy strzał celny w tym spotkaniu oddali… goście, zajmujący 129. miejsce w rankingu FIFA. Podopieczni trenera Santosa zostali słusznie wygwizdani podczas schodzenia do szatni.
Lewandowski bohaterem „zagadką”
Druga połowa powinna być opisywana w dwóch słowa: Robert Lewandowski. Szczególnie w oczy rzucają się dwa zdobyte gole przez napastnika FC Barcelony, które dały naszej drużynie 3 punkty. Jest to bardzo łudzące, ponieważ „Lewy” grał bardzo słaby mecz. Nie wykorzystał sytuacji „sam na sam” i był bardzo mało aktywny – zaliczył tylko 52 kontakty z piłką, a jego statystyka udanych dryblingów wyglądała słabo – 50%. Defensywa reprezentacji Polski nadal była szczelna i spokój w tyłach może być jednym z niewielu plusów tego meczu.
Krychowiak nie nadaje się nawet na Wyspy Owcze
Po meczu z Farerami najwięcej debatowano na temat Grzegorza Krychowiaka, który zagrał katastrofalny mecz. Były piłkarz Sevilli czy PSG nie nadążał za rywalami. Pokazał mnóstwo braków technicznych. Między innymi sam skierował piłkę w swoją rękę albo stracił futbolówkę, po czym spóźniony sfaulował rywala i otrzymał żółtą kartkę.
Ta druga akcja idealnie podsumowuje obecną grę Krychowiaka, czyli za słaby technicznie, by grać ofensywnie i zbyt wolny, by odbierać piłkę w obronie. Obecność Krychowiaka w pierwszej jedenastce tym bardziej dziwi, ponieważ na ławce mamy Bartosza Slisza, czyli piłkarza będącego w dobrej formie, który ma więcej do zaoferowania.
Dobra zmiana Wszołka
Oprócz tego przez polskie media zauważony został Paweł Wszołek, który wszedł na boisko w drugiej połowie i zagrał naprawdę bardzo dobre spotkanie. Piłkarz Legii starał się wchodzić w pojedynki 1 na 1, a przede wszystkim grał bardzo dobrze technicznie. Dlatego też rozgorzała dyskusja na temat potencjalnej przyszłości Wszołka w reprezentacji Polski. Mimo to w meczu z Albanią nawet nie podniósł się z ławki.
Skład na Albanię = skład na finał!
Polska kadra mecz przeciwko Albanii musiała potraktować jako finał. Potencjalne zwycięstwo dałoby wyprzedzić rywali w grupie eliminacyjnej. Fernando Santos postanowił ustawić zespół w formacji 4-5-1. Zaskoczeniem było wyjście w pierwszej jedenastce Tomasza Kędziory oraz ponowne wystawienie Grzegorza Krychowiaka. Początkowo można było się obawiać o walory ofensywne prawej strony, na której wystąpił duet Bereszyński – Cash, ale okazało się, że nie było to potrzebne.
Dobre… złego początki
Pierwsze kilkanaście minut meczu z Albanią wyglądało naprawdę bardzo dobrze. Świeżość Sebastiana Szymańskiego, kreatywność Piotra Zielińskiego, zgranie i wszechstronność prawej flanki, a przede wszystkim szczelność defensywy. Było kilka dobrych sytuacji i to się mogło podobać. Brakowało Roberta Lewandowskiego, który zupełnie nie angażował się w grę i był ciałem obcym na boisku. W 23. minucie Biało-czerwonym udało się zdobyć gola, ale wówczas Jakub Kiwior znalazł się na spalonym i trafienie zostało anulowane. Później było już tylko gorzej…
Strzał życia i pasywność w obronie
Cofnięta decyzja o zdobytej bramce podcięła Polakom skrzydła. Z kontuzją z boiska zszedł Jan Bednarek, a w jego miejsce wszedł Mateusz Wieteska. Do końca pierwszej połowy zdecydowanie przeważała Albania, która zdobyła gola na 1:0. Na prawym skrzydle w drużynie prowadzonej przez Sylvinho grał Jasir Asani, który w 37. minucie zszedł do środka, uderzył kapitalnie po dalszym słupku i Wojciech Szczęsny mógł wyciągnąć piłkę z siatki. Był to piękny gol, lecz można tu doszukać się winy Jakuba Kiwiora, który zbyt długo czekał na błąd Asaniego i przez to pozwolił Albańczykowi zejść do środka. Po pierwszych 45 minutach na tablicy wyników widniał rezultat 1:0 dla Albanii.
Gwóźdź do trumny
Polacy dobrze weszli w drugą część meczu. Podopieczni trenera Santosa tworzyli sytuacje i utrzymywali piłkę na połowie rywala, zamykając drużynę Albanii. Czerwono-czarni nie stracili jednak gola i podwyższyli wynik na 2:0 za sprawą gola Mirlinda Daku, który zaliczył wejście smoka. Przy tej bramce winnych jest trzech:
- Kamil Grosicki, który bezmyślnie wszedł w pojedynek jeden na jeden stracił piłkę i od tego zaczęła się akcja Albanii.
- Mateusz Wieteska, który nie krył Daku i dał mu przyjąć piłkę, odwrócić się, a także oddać strzał.
- Wojciech Szczęsny, ponieważ ten strzał był do wybronienia.
Brak ukształtowania charakteru
Robert Lewandowski udzielił ostatnio bardzo głośnego wywiadu Mateuszowi Święcickiemu. Napastnik Barcelony poruszył tam między innymi kwestię nieukształtowanego charakteru w kadrze. Nie odnosił się w tych wypowiedziach do samego siebie, a powinien. W meczu z Albanią, czyli kluczowym w walce o awans na Euro 2024, Lewandowski był absolutnie niewidoczny, a gdy już dostawał piłkę, podawał ją do przeciwników. Mentalność? Czy mentalnością jest wiązanie buta podczas akcji rywali przy wyniku 0:2? Trzeba sobie stanowczo odpowiedzieć na to pytanie, jeśli ta kadra ma iść do przodu. Polscy piłkarze nawet nie wyszli do kibiców, a niektórzy unikali mixed zone, w której czekali dziennikarze, jak ognia.
Santos OUT?
Temat przyszłości Santosa w reprezentacji Polski pojawił się już podczas konferencji prasowej przed meczem z Albanią. Mowa ciała Portugalczyka, pokazała, że nie chce na niej być i ma już dość. Jego miny obiegły wszystkie media społecznościowe i zastanawiano się: czy on powinien być selekcjonerem reprezentacji Polski? Wtedy nie wysnuwaliśmy jeszcze konkretnych wniosków.
Po meczu z Albanią Meczyki oraz TVP Sport podały informacje, że na 99% Fernando Santos przestanie pełnić tę funkcję. Ostatecznie we wtorek około godziny 10:00 Cezary Kulesza ma spotkać się z Fernando Santosem.
Co dalej?
Następny mecz zagramy na wyjeździe przeciwko Wyspom Owczym. Natomiast później na PGE Narodowym zmierzy się z Mołdawią. Z kolei w listopadzie Biało-czerwoni zakończą eliminacje meczem z Czechami w Warszawie. Pytanie tylko: z kim na ławce trenerskiej?