Piast Gliwice przed rundą wiosenną ruszył na ogromne zakupy. Transfery Wilczka, Kaputa czy Sappinena naprawdę robią wrażenie, mimo to faworytem w dzisiejszym meczu byli goście ze Szczecina. Pogoń nie może sobie pozwolić na utratę punktów, jeśli chce gonić Lecha. Mecz zapowiadał się arcyciekawie i nie bez powodu został wytypowany przez naszą redakcję do spotkania kolejki.
I cóż, kto nastawiał się na ucztę piłkarską, mógł się w pierwszej połowie srogo zawieść. Raptem dwa celne strzały. Zespoły podzieliły się po równo, po jednym uderzeniu w światło bramki, ale choćbyśmy chcieli, nie sposób ich zapamiętać. Mówiąc lekko, bramkarze nie mieli problemów z ich wypalaniem. Co zaskakujące, pierwsze dziesięć minut wskazywało raczej na to, że mecz będzie dobrym widowiskiem. Szybkie akcje, dużo wrzutek, zarówno z jednej jak i z drugiej strony, jednak im dalej w mecz, tym powieki stawały się coraz cięższe. Pierwszą połowę podsumować mogą słowa z Reduty Adama Mickiewicza „Nam strzelać nie kazano”. Żeby być sprawiedliwym – murawa nie pomagała w strzałach, płatając figle zawodnikom, a przede wszystkim Kądziorowi, którego trzy próby wyglądały groteskowo, ale umówmy się. Nie można wszystkiego zganiać na trawę. Pierwsze 45 minut spokojnie mogłoby być aplikowane jako lek nasenny.
Drugą połowę otworzyły ataki Piasta, groźnie chociażby uderzał Pyrka i gdy wydawało się, że gol dla Piasta wisi w powietrzu, Kamil Grosicki posłał piłkę do bramki gospodarzy, po dośrodkowaniu Sebastiana Kowalczyka. Ci którzy myśleli, że właśnie ten moment ożywi spotkanie, musieli obejść się smakiem. Gliwiczanie nie rzucili się nagle do odrabiania strat i nawet wprowadzenie na boisko Wilczka i Torila nie przyniosło Piastowi konkretów z przodu. Ładnie za to z ekstraklaską przywitał się debiutant w naszej lidze i w barwach Pogoni Szczecin Ormianin Vahan Bichakhchyan. Po dośrodkowaniu Kucharczyka, reprezentant Armenii wpakował piłkę do bramki. Co warte zaznaczenia – to właśnie Bichakhchyan rozrzucił akcję do skrzydła, z którego została posłana wrzutka.
Słaby, a nawet bardzo słaby mecz w wykonaniu Piasta Gliwice. Ich transfery może na papierze robią wrażenie, ale póki co nie przełożyły się na konkrety. Jasne to dopiero pierwsza kolejka, wiec nie można z góry zakładać, że podopieczni Fornalika będą zawodzić przez resztę rundy, jednak pierwsza flaga ostrzegawcza w gliwickim obozie właśnie zaczęła powiewać. Jeśli chodzi o Pogoń, zagrała dziś tak, jak walki rozpracowywuje wytrawny bokser. Nie forsowali tempa gdy nie było trzeba, a wygrali cierpliwością, dalecy jednak jesteśmy od rozpływania się nad grą „Portowców”, inaczej wyobrażamy sobie grę zespołu, który chce walczyć o mistrzostwo. Na duży plus zapracował dziś na pewno nowy zawodnik w Szczecinie Vahan Bichakhchyan, coś nam mówi, że może to być nowa gwiazda w naszej ligi. Dobrą zmianę dał również Łęgącki, jeśli utrzyma formę z tego meczu Pogoń szybko zapomni o Kacprze Kozłowskim
Piast Gliwice – Pogoń Szczecin (0-2)
Bramki: Grosicki, Bichakhchyan (Pogoń)
Żółte kartki: Dąbrowski, Kurzawa (Pogoń)
Składy:
Piast: Plach – Katranis(‘77 Cholubek), Mosór, Czerwiński, Konczkowski – Hateley(‘83 Kaput), Huk – Kądzior, Chrapek(‘66 Wilczek), Vida(‘45 Pyrka) – Sappinen(‘66 Toril)
Pogoń: Stipica – Bartkowski, Zech, Malec, Mata – Dąbrowski- Grosicki(‘76 Kurzawa) , Żurawski(‘66 Łęgowski), Kowalczyk(‘76 Bichakhchyan), Jean Carlos(‘66 Kucharczyk) – Zahovic(‘83 Parzyszek)
Sędzia: Paweł Raczkowski
Zawodnicy na plus: Sebastian Kowalczyk, Vahan Bichakhchyan, Mateusz Łęgowski, Jakub Bartkowski
Zawodnicy na minus: Damian Kądzior, Martin Konczkowski, Rauno Sappinen
Michał Piwowarczyk