Neapolitańczycy wywieźli z Camp Nou cenny remis i to oni są w teoretycznie lepszej sytuacji przed rewanżem. Jednak tylko na papierze, bo kiedy Barcelona w weekend grała w piłkę i wygrała z Valencią, to Napoli de facto brało udział w prawdziwej rąbance, wywożąc z Cagliari punkt i poobijanych zawodników. Kto dzisiaj okaże się lepszy?
Napoli po trudnym ligowym meczu. Zieliński poprowadzi zespół po awans?
Cagliari stworzyło zawodnikom z Neapolu prawdziwe piekło na ziemi. Podopiecznym Waltera Mazzarriego udało się narzucić przeciwnikowi nietypowe warunki, a Azzurri nie mieli wyjścia i musieli eliminować przeciwnika swoją własną bronią. Tym sposobem doczekaliśmy się luźnych 49 fauli i kontuzji, jak chociażby u Giovanniego di Lorenzo, który był zmuszony opuścić boisko przed przerwą. Mowa tu jednak o niewielkim urazie głowy. W drugiej połowie ucierpiał z kolei ten, który go zastąpił, czyli Kevin Malcuit. Niemniej występ di Lorenzo z Barceloną nie jest zagrożony. Neapolitańczycy odzyskali także Mateo Politano, a do pełni sił powrócił już nigeryjski napastnik Victor Osimhen.
Niezbyt optymistycznie patrzyło się na Oshimena w pierwszym spotkaniu w Barcelonie ze względu na powrót po kontuzji. Jednakże dzisiaj powinniśmy zobaczyć główną strzelbę Napoli w najlepszym możliwym wydaniu. Czyli agresywną, z ciągiem na bramkę, dobrymi warunkami fizycznymi i dynamiką. Nigeryjczyk ma niestety bogatą historię kontuzji, co najmocniej ogranicza możliwości wejścia na najwyższy poziom. Dla Azzurrich mecz z Barceloną jest z kolei początkiem krótkiego maratonu który, to po jego zakończeniu prawdopodobnie nada wydźwięk temu, nad czym ekipa Luciano Spallettiego w ostatnich miesiącach pracowała. Mowa tu o starciach z Lazio i Milanem, gdzie w przypadku podwójnej porażki mogą skończyć się marzenia o Scudetto.
W pierwszej kolejności trzeba jednak skupić się na Barcelonie. Ze względu na poziom sportowy przeciwnika, który z każdym kolejnym meczem w ich wykonaniu rośnie, tutaj odpowiedzialność za dowiezienie korzystnego wyniku znowu powinni wziąć liderzy — Kalidou Koulibaly, Piotr Zieliński czy też Lorenzo Insigne. „Zielu” pokazał zresztą klasę już w pierwszym spotkaniu. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby postawić przysłowiową „kropkę nad i”.
Barcelona wraca do formy! Co zrobi Aubumeyang?
W katalońskim obozie panują z kolei bardziej optymistyczne nastroje. Blaugrana jest podbudowana wysokim zwycięstwem z Valencią (4:1) i trzema golami Pierre Emericka-Aubameyanga, który w końcu może realnie zapełnić lukę na pozycji numer dziewięć. Gabończyk nie ma problemu z grą kombinacyjną, czy też byciem głównym adresatem gry na lagę. W ten sposób właśnie strzelił jedną z bramek przeciwko Nietoperzom. Pomimo kilku spotkań z pustym przebiegiem, pomyślnie przeszedł proces aklimatyzacji i również w Neapolu powinien powalczyć o kolejne bramki.
Cała ekipa Xaviego z każdym tygodniem coraz lepiej rozumie wysublimowany styl, który tak kochają kibice klubu z Katalonii. Całość w ataku prezentuje się coraz lepiej, w czym pomaga wspominany Aubameyang. W obronie również można dostrzec lekką poprawę. W coraz lepszej dyspozycji znajduje się Sergi Dest, który pomimo trudności w pojedynkach 1 na 1, gra ostatnio bardzo przyzwoicie. Eric Garcia i tak w tym meczu nie wystąpi, więc nie trzeba się o niego martwić. Na Stadionie Diego Armando Maradony zobaczymy najpewniej w obronie duet stoperów Gerard Pique — Ronaud Araujo.
Kto zagra w 1/8 finału Ligi Europy?
Pierwsze spotkanie zakończyło się remisem i było dosyć sprawiedliwym rozstrzygnięciem. W pierwszej połowie swoją niewielką dominację na boisku spuentowało Napoli. Natomiast w drugiej lepsza była Barcelona, która dopuściła gości do swojej bramki tylko raz w drugiej części spotkania, zachowując przy tym 68% posiadania piłki. Dominacja jest kolejnym atutem doskonale wyszkolonych pomocników Blaugrany. Kwestią jest jedynie ich odpowiedni dobór i ustawienie. W ostatnim spotkaniu oglądaliśmy tercet Pedri-Nico-Frenkie de Jong. Spisali się oni co najmniej przyzwoicie.
W dzisiejszym hicie Ligi Europy, tak jak ostatnio, powinniśmy się spodziewać zaciętej walki o środek pola. Mecz ten nie kończy się jednak na wymiarze czysto taktycznym. Po niemal półtora tygodnia Napoli wraca na Stadion Diego Armando Maradony. Awans zdobyty na stadionie nazwanym na cześć legendy futbolu, która grała dla twojej drużyny, musi znaczyć więcej niż zwykły awans. Która z ekip będzie miała okazję tego zasmakować — dowiemy się już dzisiejszego wieczoru. Pierwszy gwizdek sędziego już o godzinie 21:00!
Szymon Trzciński