Rewanż w Astanie nie będzie obowiązkiem, lecz przyjemnością. Raków 5:0 FK Astana

2022.07.21 Czestochowa
Pilka nozna Liga Konferencji Europy UEFA 2022/2023
Rakow Czestochowa - FK Astana
N/z Bramka gol radosc Ivi Lopez
Foto Lukasz Sobala / PressFocus

2022.07.21 Warsaw
Football UEFA Europa Conference League Season 2022/2023
Rakow Czestochowa - FC Astana
Bramka gol radosc Ivi Lopez
Credit: Lukasz Sobala / PressFocus

Wieczór polskich drużyn z eliminacjami do Ligi Konferencji zakończył Raków, który podejmował u siebie Astanę. I trzeba przyznać, że zrobił to w najlepszym możliwym stylu. Chyba nikt nie spodziewał się takiego przebiegu spotkania, a jednak. Raków zdominował Astanę. Na każdej płaszczyźnie.

Marek Papszun nie eksperymentował ze składem. Względem dwóch poprzednich spotkań, przeciwko poznańskim ekipom, nie zmienił w wyjściowej jedenastce praktycznie nic. Na lewą flankę krótkiej przerwie wrócił Patryk Kun, zaś za prawą stronę odpowiadał Deian Sorescu, który meczem z Wartą udowodnił, że na miejsce w pierwszym składzie zasługuje. Częstochowianie wyszli więc na mecz najmocniejszym garniturem.

Astana z kolei, która przerwy letniej nie miała, zmuszona była do rotowania składem. Stąd skład personalny różnił się od poprzednich, można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że był lekko zaskakujący. Plan na pierwszą połowę, jak się później okazało, był jasny i klarowny – dominacja. Pierwszy strzał już w 4. minucie oddał Ivi Lopez i… strzelił gola. Duży błąd popełnił bramkarz gości, Milosević, przepuszczając piłkę między nogami. 

Przez pierwszy kwadrans drużyna z Kazachstanu rzadko wychodziła poza swoją połowę, będąc pod stałym pressingiem gospodarzy. Wszystko układało się zgodnie z planem. Do 22. minuty Raków przebywał prawie wszystkimi zawodnikami z pola na połowie Astany, nie dopuszczając gości do jakiejkolwiek próby kontry czy też ataku pozycyjnego. No właśnie, do 22. minuty…

To wtedy właśnie Astana wyszła z kontrą. Na lewym skrzydle urwał się Pedro Eugenio. Faulem taktycznym musiał ratować się Sorescu, który otrzymawszy drugą żółtą kartkę, zmuszony był opuścić murawę. Obawy przed tym, jak zachowa się Raków po tym zdarzeniu okazały się kompletnie niepotrzebne.

Reakcja na wydarzenia boiskowe w wykonaniu trenera Papszuna okazała się trafna. Pomimo gry w dziesiątkę, gospodarze dalej kontrolowali przebieg gry, neutralizując każdy zryw ofensywny, czy też gasząc wszelkie próby ataku pozycyjnego jeszcze przed swoim polem karnym.

Pod koniec pierwszej połowy czerwono-niebiescy kilkukrotnie szukali możliwości ataku na prawej stronie i w 42. minucie dopięlił swego. Bramkę po podaniu Bena Ledermana zdobył Mateusz Wdowiak. Nie wydarzyłoby się to jednak bez fatalnej postawy graczy Astany w defensywie. Przed drugą połową Raków miał zapewniony spokój, pomimo czerwonej kartki Sorescu.

Pierwsza połowa została rozegrana podręcznikowo przez podopiecznych Marka Papszuna. Dwubramkowe prowadzenie, pomimo gry w osłabieniu i świetna reakcja na wspomnianą czerwoną kartkę przy pełnej kontroli nad przebiegiem spotkania powodowały, że przed drugą połową nie mogliśmy mieć żadnych obaw o zespół z Częstochowy.

W przerwie Fran Tudor zmienił Bogdana Racovitana, a Władysław KoczerginBena Ledermana.

W drugiej połowie, podobnie jak w pierwszej, o wiele większe posiadanie piłki miała Astana, lecz znowu nic z tego nie wynikało. W 62. minucie drugą żółtą kartkę otrzymał piłkarz gości. Darabajew wyleciał z boiska po faulu na Papanikolau.

W 66. minucie przepiękną asystą po istnym tańcu w polu karnym popisał się Ivi Lopez, podanie na gola zaś zamienił Gutkovskis. Zdobycie trzeciej bramki tylko dodało wiatru w żagle piłkarzom Rakowa, którzy w kolejnych minutach wyprowadzili serię niebezpiecznych ataków. Blisko zdobycia bramki był Wdowiak i znowu Lopez.

W 77. minucie kolejnym pięknym zagraniem popisał się wspominany wcześniej kilkukrotnie Hiszpan. Świetne podanie górą w pole karne zostało wykorzystane przez Koczergina i Raków prowadził już czterema bramkami. Ostatni kwadrans meczu był usypiający i nie działo się zbyt wiele. Widać było, że drużyna z Częstochowy nie podejmowała zbyt wielkiego ryzyka. Astana z kolei nie rwała się do zdobywania goli dających kontakt. W ostatniej minucie meczu sfaulowany w polu karnym został Tudor. Chorwat osobiście podszedł do jedenastki i ustalił wynik spotkania na 5:0.

Fantastyczne spotkanie rozegrał Ivi Lopez, który strzelił gola i zanotował dwie asysty. W czwartkowy wieczór był doskonałym kreatorem, egzekutorem a także wykazywał się wzorowo przy pressowaniu rywala i pracy w defensywie.

Obiektywnie jednak – cały zespół Rakowa wyglądał dzisiaj fenomenalnie, na co ogromny wpływ miał też Marek Papszun. Reakcja na wydarzenia boiskowe (czerwona kartka), przeprowadzone zmiany (dobre wejście Koczergina). Tutaj zgadzało się wszystko. Za nami piękny wieczór polskich drużyn w europejskich pucharach, zwieńczony prawdziwą wisienką na torcie. Oby było takich więcej.

Raków Częstochowa – FK Astana 5:0

Gole: 4. Ivi Lopez, 42. Wdowiak, 66. Gutkovskis, 77. Koczergin, 90+3. Tudor

Kartki: Sorescu, Racovitan (żółte), Sorescu (czerwona) – Manzorro, Darabajew, Kusjapow, Dosmagambetow, Beskorowajnij (żółte), Darabajew (czerwona)

Raków: Kovacević – Rundić, Arsenić, Racovitan (46. Tudor) – Kun, Lederman (46. Koczergin), Papanikolau, Sorescu – Ivi Lopez (83. Czyż), Gutkovskis (79. Piasecki), Wdowiak (70. Długosz)

FK Astana: Milosević – Bryan (69. Ajmbetow), Poljakow, Kusjapow (82. Beskorowajnij), Gabyszew – Ebong, Darabajew, Manzorro (70. Pertsuk) – Pedro Eugenio (86.Basmanow), Vloet, Dosmagambetow

Mecz relacjonował Szymon Trzciński.

POLECANE

tagi