RetroPuchary: Last Dance Białej Gwiazdy w europejskich pucharach

Mamy końcówkę lipca. Jesteśmy w trakcie eliminacji do europejskich pucharów, w których oczywiście biorą udział polskie zespoły. Co roku cztery polskie drużyny walczą w eliminacjach, aby jesienią zagrać w Europie. Niestety, sztuka awansu do fazy grupowej polskim przedstawicielom udaje się niezwykle rzadko. W ostatnich latach udawało się to jedynie Lechowi Poznań oraz Legii Warszawa. Ostatnią polską drużyną spoza tego duopolu, która zagrała w fazie grupowej europejskich pucharów była Wisła Kraków. I tej historii się dzisiaj przyjrzymy.

Prawie idealne eliminacje

Jest 2011 rok. Wisła Kraków pod wodzą Roberta Maaskanta zdobywa trzynasty tytuł mistrza Polski. Mistrzowski tytuł oznacza, że Biała Gwiazda zagra w nowym sezonie w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Ówczesny mistrz naszego kraju, przygodę z Champions League rozpoczął od drugiej rundy. Tam na ich drodze stanął niestniejący już łotewski klub Skonto FC. Krakowianie spokojnie przeszli rywala, wygrywając najpierw 1:0 na wyjeździe, a następnie 2:0 na własnym boisku. W trzeciej rundzie Wisła trafiła na bułgarski Liteks Łowecz. Również w tym przypadku trzynastokrotny mistrz Polski poradził sobie z przeciwnikiem. W pierwszym spotkaniu, na wyjeździe wygrali 2:1, a w rewanżu, u siebie ograli rywala 3:1. Została ostatnia, czwarta runda eliminacji. Tam na Wisłę czekał cypryjski APOEL Nikozja. W pierwszym spotkaniu Wisła wygrała w Krakowie 1:0 po bramce Patryka Małeckiego.

Następnie przyszedł czas na rewanż. APOEL od początku ruszył na drużynę Wisły i chciał odrobić straty z pierwszego spotkania, co przyniosło odpowiednie skutki, bowiem udało im się wyjść na prowadzenie. Samobójcze trafienie zaliczył bramkarz Białej Gwiazdy, Sergei Pareiko. W drugiej połowie APOEL podwyższył prowadzenie za sprawą Ailtona. Sytuacja podopiecznych trenera Maaskanta wydawała się trudna, wtedy jednak Wisła zdobyła bramkę kontaktową. Jej autorem był Cezary Wilk.

Bramka ta była o tyle ważna, że dawała Wiśle awans do fazy grupowej Champions League. Wtedy mieliśmy jeszcze do czynienia z zasadą bramek zdobytych na wyjeździe. I gdy wszyscy myśleli, że polska drużyna zagra w Lidze Mistrzów, przyszła 87. minuta tego meczu. Drugie trafienie zaliczył Ailton i dał ostatecznie awans APOEL-owi. Wiślakom zabrakło paru minut, aby awansować do Ligi Mistrzów. To był okres, kiedy przez wiele lat czekaliśmy na polską drużynę w fazie grupowej najważniejszych europejskich rozgrywkach klubowych. Dopiero kilka lat później ta sztuka udała się Legii Warszawa. A Wisła musiała zadowolić się grą „tylko” w Lidze Europy.

Szczęśliwa faza grupowa

W fazie grupowej Wisła trafiła do grupy K razem z FC Twente, Fulham oraz Odense BK. Krakowianie przygodę w fazie grupowej rozpoczęli od porażki z duńskim Odense 1:3. W drugiej serii gier ulegli wysoko holenderskiemu Twente (1:4). Na pierwsze zwycięstwo musieli poczekać do trzeciej kolejki. Wtedy pokonali oni angielskie Fulham 1:0 po bramce Dudu Bitona. Czwarta kolejka to niestety kolejna porażka. Fulham dosyć solidnie zrewanżował się ówczesnemu mistrzowi Polski, pokonując go 4:1. Sytuacja przed ostatnimi dwoma meczami nie była zbyt kolorowa.

Źródło: pilkanozna.pl

W piątej kolejce Wisła wygrała na wyjeździe 2:1 z Odense. Dla Białej Gwiazdy bramki zdobyli Dudu Biton oraz Patryk Małecki. Przed ostatnią kolejką Wisła ciągle miała szanse na awans. Trzeba było jednak spełnić dwa warunki. Po pierwsze, Wisła musiała pokonać pewne już awansu Twente. Po drugie, Fulham musiałoby zgubić punkty z Odense. Wisła swoje spotkanie wygrała 2:1 po golach Łukasza Garguły i Cwetana Genkowa. Jednak gdy spotkanie w Krakowie już się zakończyło i czekano na wieści z Anglii, doszło do niespotykanej i wręcz niewiarygodnej sytuacji.

Fulham prowadziło z Odense 2:1, jednak w doliczonym czasie gry Duńczycy wyrównali i ostatecznie zremisowało 2:2. Wynik ten sprawił, że Wisła Kraków przeskoczyła angielskie Fulham i zajęła drugie miejsce w grupie. Oznaczało to, że wiosną także zagrają w europejskich pucharach.

Źródło: pilkanozna.pl

Wiosna i dalsza historia

Wisła Kraków dostała się do 1/16 finału Ligi Europy. Tam zmierzyli się z Standardem Liege. Pierwsze spotkanie Wisła zagrała u siebie. Podopieczni trenera Maaskanta zremisowali 1:1, dla Wiślaków trafił Genkow. W spotkaniu rewanżowym padł bezbramkowy remis. Wynik ten oznaczał koniec przygody z Ligą Europy. I to była piękna przygoda. Chociaż po zakończonych eliminacjach gra w Lidze Europy była tylko pocieszeniem po nieudanej walce o Ligę Mistrzów. Jednak w Europie Wisła zaprezentowała się naprawdę dobrze. Udało im się wyjść z grupy drugiego europejskiego pucharu, a następnie walczyli jak równy z równym ze Standardem Liege. W obecnych czasach sam awans do fazy grupowej europejskich pucharów jest sukcesem, więc osiągnięcie Wisły należy docenić.

W kolejnych latach Wisła była tylko cieniem samej siebie. Popadła w przeciętność, a smutnym finałem tej przeciętności był spadek z Ekstraklasy. Miejmy nadzieję, że Biała Gwiazda odzyska swój blask sprzed lat i wróci do elity.

Jakub Mirosławski

POLECANE

tagi