Restart po poznańsku. Jak Warta Poznań odnajdzie się w nowej rzeczywistości?

Zdjęcie własne

Zaledwie rok, dwa miesiące i dwa dni temu Warta Poznań miała status ekstraklasowicza. Tamtego dnia Zieloni rozegrali ostatni mecz w krajowej elicie, a porażka z Jagiellonią była dla nich na tyle dotkliwa, że do tej pory nie potrafili się z niej w pełni otrząsnąć. Dziś, po drugim spadku z rzędu, poznański klub rozpocznie zmagania w Betclic 2. Lidze, w zupełnie nowych realiach.

Na trzy kolejki przed końcem sezonu 2023/2024 Warta znajdowała się w całkiem komfortowej sytuacji, mając pięć punktów przewagi nad pierwszym spadkowym miejscem. Wydawało się, że może się ona powoli przygotowywać do kolejnego sezonu w Ekstraklasie, jawiącego się z jej perspektywy całkiem ciekawie. Toczyły się rozmowy, żeby Duma Wildy wróciła do Poznania i swoje mecze rozgrywała na stadionie przy ulicy Bułgarskiej. Natomiast Dawida Szulczka miał zastąpić wykonujący dobrą pracę szczebel niżej Mariusz Misiura. Warciarze zdawali się mieć dobry plan na następne rozgrywki, ale przeoczyli fakt, że utrzymanie w lidze nie jest jeszcze pewne. Trzy ostatnie mecze przegrali i musieli zupełnie zrewidować swoją koncepcję.

Rewolucja za rewolucją

Utrudniony, a potem niemożliwy stał się powrót do Poznania, który po burzliwych negocjacjach nie doszedł do skutku. Spadek sprawił też, że nie udało się podpisać kontraktu z Mariuszem Misiurą, który przed tygodniem zadebiutował na ławce trenerskiej w Ekstraklasie w roli szkoleniowca Wisły Płock. Jakby tego było mało – z drużyny odeszło wielu ważnych zawodników, takich jak: Szmyt, Luís, Stavropoulos, Zrelak, Szymonowicz, Mäenpää, Kupczak i kilka innych nazwisk. Przy Drodze Dębińskiej znaleźli się więc w zupełnie zaskakujących realiach, względem tego, co planowali kilka tygodni wcześniej. Bez trenera, trzonu zespołu i poznańskiego domu. Ostatecznie, zmuszeni przez okoliczności, Zieloni zostali na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim. Z mocno zmienioną kadrą i trzema trenerami na przestrzeni całych rozgrywek, Warcie nie udało się ustabilizować sytuacji po spadku i zaledwie po roku znów musiała zmierzyć się z jego strasznym widmem.

Tegoroczne lato również nie należało do najspokojniejszych, bo zielone szeregi opuściło aż 19 graczy, a zastąpiło ich 17 kolejnych. Najboleśniejszą stratą jest odejście niekwestionowanego lidera warciańskiej szatni – Jakuba Kiełba, który w ekipie dwukrotnych Mistrzów Polski spędził ostatnie dziewięć sezonów. Tym samym w kadrze Warty nie ostał się żaden zawodnik, który regularnie występował w jej barwach na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Wobec tak licznych zmian, przy Drodze Dębińskiej postawiono na mocne odmłodzenie kadry, z większością nowych graczy podpisując bezpieczne kontrakty na rok z opcją przedłużenia o kolejny sezon. Podczas czwartkowej konferencji prasowej Maciej Tokarczyk, nowy szkoleniowiec Zielonych, zwrócił na to uwagę, podkreślając, że średnia wieku jego podopiecznych wynosi około 21,5.

Cenne doświadczenie i chrzest bojowy

Sam Maciej Tokarczyk dopiero co zbiera większe doświadczenie na tym poziomie, choć już poprzedni sezon był dla niego istnym chrztem bojowym. 33-latek, również w Betclic 2. Lidze, prowadził targaną poważnymi problemami finansowymi Wisłę Puławy. W 32 meczach pod jego wodzą puławianie zgromadzili 39 punktów. Zabrakło im trzech do 14. miejsca, dającego grę w barażach o utrzymanie. W tym miejscu należy dodać, że dwa brakujące oczka zostały Wiśle odjęte. Nawet w przypadku utrzymania klub z województwa lubelskiego decyzją zarządu nie przystąpiłby jednak do rozgrywek. To tylko świadczy o tym, z jak poważnym wyzwaniem mierzył się Tokarczyk.

To był fantastyczny czas dla mnie. Tamten sezon to jest bardzo duża wartość. To materiał na dobry serial lub książkę. Było bardzo dużo momentów, w których uczyłem się zarządzać kryzysem, a to jest bardzo ważne w pracy trenera. Pomijam fakt problemów organizacyjnych. Z punktu widzenia mojego, rozwojowego, tego, ile się nauczyłem, to był bardzo pozytywny czas, a także moja pierwsza praca w roli trenera na poziomie centralnym. Utwierdziłem się, że droga, którą wybrałem, jest dla mnie właściwa – tak minione rozgrywki scharakteryzował nowy opiekun poznaniaków. Sytuacja wokół Warty nie rysuje się tak dramatycznie, jak w jego poprzedniej pracy, ale i tak doświadczenie wyniesione z Puław może okazać się bezcenne. W oparciu o tę wypowiedź maluje się wizerunek trenera, który przede wszystkim skupia się na tym, by skutecznie wykonywać swoją pracę.

Głodni i ambitni

Wraz z nim do stolicy Wielkopolski trafiło dwóch zawodników, którzy w minionej kampanii stanowili o sile drugiej linii jego drużyny: Bartosz Wiktoruk (29 meczów, cztery gole i asysta) oraz Kamil Kumoch (29 meczów, cztery gole i pięć asyst). Temu drugiemu została powierzona opaska kapitańska. Odbieram to bardzo pozytywnie. Jest to przede wszystkim odpowiedzialna rola, z której trzeba się dobrze wywiązać. Zrobię wszystko, by być dobrym kapitanem dla drużyny. Uważam, że na ten moment mamy dobry zespół. Stworzyliśmy dobrą i jakościową drużynę. W składzie jest duża konkurencja. Wspomaga to proces treningowy i nasz rozwój. Mamy fajny, młody zespół. Dużo zawodników, którzy mają wiele do udowodnienia. Ten zespół będzie głodny sukcesów i wygrywania w każdym meczu. To dobra recepta, by w tej lidze osiągać dobre rezultaty – zadeklarował 24-latek

Biorąc pod uwagę liczbę nowych zawodników, było dla mnie bardzo ważne, żeby mieć ze sobą zaufanych ludzi. Oni rozumieją, jak pracuję, jak rozumiem piłkę. To wiąże się też z dużymi oczekiwaniami z mojej strony wobec nich. To jest sytuacja win-win – przyznał Tokarczyk, zwracając jednak uwagę, że z czasem, gdy drużyna się zgra, nie będzie to miało aż tak istotnego znaczenia, ale w pierwszych tygodniach może okazać się niezwykle cenne. Podczas czwartkowych aktywności medialnych dominowała narracja o młodym, ale bardzo ambitnym zespole. Trenerowi czy też kapitanowi wtórował Leo Przybylak, 21-latek, który będzie pełnił funkcję zastępcy Kumocha: W porównaniu do poprzedniego sezonu mamy bardzo młody skład. Młody i ambitny. Uważam, że potencjał jest duży, a jeszcze ważniejsze jest to, jak go wykorzystamy. Myślę, że stabilizacja to jest dobre słowo na ten sezon. Celem jest jak najszybsze utrzymanie. Każda pozycja ponad to będzie dobrym osiągnięciem.

Spokojnie podążać we wspólnym kierunku

Znamienne są ostatnie dwa zdania z przytoczonej wypowiedzi bramkarza, który w zeszłym sezonie uzbierał 13 występów i pięć czystych kont w Betclic 1. Lidze. Przy Drodze Dębińskiej łakną przede wszystkim spokoju. Trudno się temu dziwić. Po dwóch spadkach z rzędu, rewolucjach w kadrze i sztabie trenerskim, Warta jak tlenu potrzebuje stabilizacji. Kolejne tak poważne perturbacje mogłyby mieć bowiem dramatyczne skutki. Zgodność w klubie panuje również w tym obszarze. Warta przekonała mnie procesowym myśleniem. To bardzo istotne. Ja jestem procesowym trenerem. Cieszę się, że trafiam do takiego miejsca. Na spotkaniu z prezesem i właścicielem nie dostałem informacji, że mam za wszelką cenę awansować. Naszymi celami jest odzyskanie zaufania kibiców, budowa zespołu, łączność między pierwszym zespołem a akademią. To jest pewna losowość. A jeśli mówimy o procesie, to tworzymy pewne podstawy. Czasem popełniamy błędy, ale ogólnie idziemy w konkretnym kierunku – zadeklarował trener.

Podwaliny Zieloni tworzą również w aspektach pozasportowych. Ponownie mają zapuścić swoje korzenie w Poznaniu, wracając do poznańskiego „Ogródka” po sześciu latach gry w Grodzisku Wielkopolskim. Prezes klubu, Artur Meissner przyznał, że Warta pierwszy mecz przy Drodze Dębińskiej chce rozegrać w weekend 22-24 sierpnia. W tym celu została zamówiona trybuna, a także zaplecze socjalne, by spełnić wymogi licencyjne. Fundamentem nowej Warty mają być akademia oraz powołana do rozgrywek V ligi drużyna rezerw, która jednak będą musiały trenować w różnych lokalizacjach Poznania. To pokazuje, że w klubie mają sporo pracy do wykonania, by zapewnić mu stabilny grunt w stolicy Wielkopolski.

Odzyskana tożsamość

W ten sezon wejdziemy z koszulkami, w których graliśmy do tej pory. Będzie to trzeci sezon. Zdaję sobie sprawę, że to dość długo, ale wyszliśmy z założenia, że ta współpraca do tej pory z naszym partnerem układała się dobrze i nie będziemy go zmieniać. Te koszulki w końcu stały się aktualne. W końcu ta mapa Poznania oddaje to, skąd jesteśmy i gdzie gramy – zaznaczył sternik Warty, potwierdzając, jak istotny dla poznaniaków jest powrót do domu.

Poznaniacy sezon zainaugurują już dziś o godzinie 19:30 wyjazdowym starciem z Unią Skierniewice – beniaminkiem rozgrywek. Trener Tokarczyk rywali scharakteryzował w następujący sposób: To zespół, który zdominował swoją ligę intensywnością i jakością z piłką. Szukają wysokiego pressingu, jakości ofensywnej. Jesteśmy po analizie sztabowej. Wiemy, w które miejsca możemy uderzyć. Chcemy być jak najwięcej na połowie przeciwnika, bo tam są obszary, w których przeciwnik może mieć problemy.

Znaleźć swoje miejsce

Nie chce on stawiać sufitu swojej drużynie, a przez jego słowa przemawia spokój: Okres przygotowawczy stał pod znakiem ciężkiej pracy. Chcieliśmy skupić się na kilku obszarach. Myślę, że dotknęliśmy wszystkich, na których nam zależało. Najbardziej istotne było poznanie siebie nawzajem. Poznanie zespołu, wdrożenie naszego DNA i naszych wartości. Kolejnym aspektem jest rozwój modelu gry. Z każdym treningiem i tygodniem dokładaliśmy nowe rzeczy. Gry kontrolne były tak zaplanowane, byśmy dotknęli różnych faz meczu, problemów i wyzwań, które mogą nas spotkać w spotkaniach ligowych. Udało nam się pograć i w obronie niskiej, i wysokiej. Sporo odpowiedzi nam ten czas dał jako sztabowi szkoleniowemu. Myślę, że mamy za sobą wartościowy czas. Zespół to jest plac budowy. Proces jest najważniejszy, a on charakteryzuje się tym, że potrzeba czasu i zaufania. Jestem świadomy, że na pierwsze spotkanie nie będziemy w stu procentach przygotowani pod kątem strategiczno-taktycznym. Natomiast mamy wspólny kierunek. Chcę, żeby był on widoczny już od pierwszego meczu z Unią Skierniewice.

Duma Wildy ma przed sobą wymagający sezon, stojący pod znakiem wielu wyzwań. W klubie muszą intensywnie pracować w każdym obszarze, by ustabilizować swoje miejsce na piłkarskiej mapie Polski i być na niej widocznym punktem. Kluczowe ku temu jest podążanie we wspólnym kierunku, o czym tak często w czwartek przedstawiciele klubu mówili.

Igor Dziedzic