W meczu inaugurującym 19. kolejkę PKO BP Ekstraklasy Raków Częstochowa pokonał Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0. Gospodarze w Bełchatowie wygrali dzięki bramce Andrzeja Niewulisa, który wykorzystał błąd w defensywie gości po strzale z rzutu wolnego autorstwa Ivi Lopeza. Drużyna Marka Papszuna zwycięstwem zgłosiła ponowny akces w walce o mistrzostwo kraju. Podbeskidzie przegrało zaś pierwszy mecz za kadencji Roberta Kasperczyka.
W poprzedniej kolejce Raków przerwał serię trzech porażek z rzędu i wygrał spotkanie z Zagłębiem Lubin. Podbeskidzie w pierwszych czterech spotkaniach rundy wiosennej zdobyło osiem punktów i odbiło się od dna ligowej tabeli. W Bełchatowie faworytem spotkania był jednak zespół ,,Medalików”. W pierwszej połowie, która nie obfitowała w sytuacje bramkowe wiodącą stroną byli gospodarze. Niecelnie oddawali strzały Panowie na I : Igor Sapała i Ivi Lopez. Po centrze tego pierwszego, głową uderzał Tijanicia, ale świetnie do piłki rzucił się Michal Pesković i wybronił swój zespół sprzed straty gola.
W pierwszej połowie Podbeskidzie koncentrowało się na szczelnej grze w defensywie, ale po przerwie piłkarze z Bielska-Białej starali się zagrać odważniej. Szybko do siatki gospodarzy trafił Jakub Hora, lecz bramki nie uznano, bo piłka wrzucana przez Petara Mamicia opuściła już wcześniej boisko.
Raków od razu wziął się do roboty i w 53. minucie w końcu znalazł drogę do bramki Peskovicia. Świetnie z rzutu wolnego uderzył Ivi Lopez, jedną ręką futbolówkę odbił golkiper ,,Górali”, ale przy dobitce Andrzeja Niewulisa był już bezradny. Zaspała defensywa gości, która zapomniała ubiec środkowego obrońcy Rakowa.
Jak się okazało, to by było na tyle, jeśli chodzi o konkrety w dzisiejszym meczu. W 70. minucie Podbeskidzie domagało się rzutu karnego, ale analiza VAR wykazała, że Mateusz Marzec nie był faulowany. Pod koniec spotkania szansę z rzutu wolnego miał jeszcze Sergij Miakuszko, ale trafił prosto w mur, a dobitka w wykonaniu jego kolegów okazała się nieskuteczna.
To było przeciętne spotkanie w wykonanie obu drużyn, ale z wyniku może być zadowolony tylko zespół gospodarzy. Raków nie był efektowny tak jak jesienią w starciu z ,,Góralami”, a minimalistyczny, ale bardziej skuteczny. Każde zwycięstwo dla częstochowian jest niezwykle ważne w kontekście walki o mistrzowski tytuł. Choć mina Marka Papszuna po meczu nie była tęga, to szkoleniowiec może odetchnąć z ulgą.
Podbeskidzie Roberta Kasperczyka przegrało pierwszy raz w 2021 roku, ale pokazało więcej jakości niż w poprzednim starciu. Organizacją gry w defensywie bielszczanie sprawiali problemy ,,Medalikom” w pierwszej połowie. Jesienią ,,Górale” stracili aż 38 goli, tracąc średnio 3 bramki na mecz. Do tej pory żadna drużyna nie potrafiła strzelić im dwóch bramek, a Podbeskidzie w 5 meczach straciło 4 gole. Defensywa przestała być żartem, a to było największe zastrzeżenie do bielszczan przed startem rundy.
W Podbeskidziu zgadzała się dziś właściwie tylko walka i zaangażowanie. Zdecydowanie najsłabszy wiosenny mecz. Raków nie zagrał nic wielkiego, ale miał Iviego, który robi w tej lidze różnicę #RCZPOD
— Dominik Wardzichowski (@dwardzich22) February 26, 2021
Raków Częstochowa – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (0:0)
Bramki: Niewulis 53′
Kartki: Niewulis
Raków: Holec – Piątkowski, Niewulis, Jach – Tudor, Poletanović (89′ Malinowski), Sapała, Kun – Tijanić (74′ Wdowiak), Lopez (80′ Schwarz) – Gutkovskis (89’Arak)
Podbeskidzie: Pesković – Modelski, Janicki, Rundić, Mamić – Danielak (63′ Miakuszko), Kocsis, Bieroński, Hora (80′ Sierpina) – Biliński (62′ Marzec), Wilson (57′ Roginić)
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Stadion: GIEKSA Arena w Bełchatowie
