„Długo się zastanawiałem nad przenosinami tutaj, ale po czasie jestem bardzo zadowolony. Zobaczyłem inny kraj, poznałem nową kulturę, nauczyłem się języka, ale też obcowania z ludźmi o nieco innej mentalności” – mówi Rafał Wolsztyński, który kilka miesięcy temu przeniósł się do fińskiego SJK Seinajoki. Z 27-latkiem porozmawialiśmy właśnie o wrażeniach z gry w Finlandii, grze w kratkę, czy przyszłej przygodzie w eliminacjach Ligi Konferencji. Zapraszamy!
Filip Trokielewicz: Żałujesz, że powrót Łukasza Podolskiego nie przypadł na Twoje czasy w Górniku?
Rafał Wolsztyński: Na pewno każdy chciałby zagrać u boju Podolskiego. Fajnie jest czerpać spojrzenie na piłkę zawodnika tej klasy oraz oglądać jak gra albo trenuje Łukasz. Uważam, że jak na polskie warunki miałem okazję grać z kilkoma dobrymi piłkarzami. Igor Angulo za czasów Górnika czy Marcin Robak w Widzewie to gracze, od których sporo się nauczyłem. Moja przygoda w Zabrzu potoczyła się tak, a nie inaczej, dlatego nie rozpatruje tego w takich kategoriach.
Jak oceniasz wyjazd do Finlandii po czasie? Dużo Ci to dało? Pytam także w kontekście tego, że Twoja obecna umowa wygasa wraz z końcem czerwca.
Długo się zastanawiałem nad przenosinami tutaj, ale po czasie jestem bardzo zadowolony. Zobaczyłem inny kraj, poznałem nową kulturę, nauczyłem się języka, ale też obcowania z ludźmi o nieco innej mentalności. Szatnia tutaj jest wielonarodowościowa. W międzyczasie zmienił się sztab. Drużynę objął hiszpański trener — Joaquin Gomez. Pod tym kątem mocno się rozwinąłem, sporo zobaczyłem. Jednakże najważniejsze jest boisko. Ostatni rok nie był w moim wykonaniu jakoś nadzwyczaj udany, natomiast ten zaczął się już całkiem nieźle. Strzeliłem dwa gole w czterech meczach w pucharze. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało dalej. Oczywiście, myślę co dalej. Chciałbym zostać w Finlandii, ale życie zweryfikuje plany.
A zaskoczyło Cię coś kulturowo?
Nie za bardzo. Jest tak samo, jak w Polsce. Wszystko zależy od tego, jakimi chcesz się otaczać ludźmi, jakim jesteś człowiekiem. Na ogół Finowie są bardzo spokojni, stonowani. Poznaje ludzi, jestem otwarty, jestem ważnym punktem szatni.
Finowie żyją piłką? Jest wśród nich zainteresowanie?
Zainteresowanie jest, aczkolwiek nie na takim poziomie jak w Polsce. Polacy bardziej żyją piłką. Tutaj przeważają sporty zimowe. Jesteśmy rozpoznawani na mieście, kibice podchodzą, pytają, proszą o zdjęcia, ale jest to odczuwalne w mniejszym stopniu, niż kiedy występowałem w Polsce.
A jak to wygląda porównując zarobki z Ekstraklasą czy I ligą?
Czołówka 1. Ligi, a sądzę, że i w Ekstraklasie niektórzy mają podobne zarobki. Zresztą organizacyjnie także wygląda to bardzo dobrze. Czy to jeżeli chodzi o mieszkanie, czy samochód, sprzęt. Czuć, że Finowie dbają o piłkarzy.
Zeszły sezon w Finlandii w Twoim wykonaniu to: 7 meczów, 123 minuty i jeden gol. Co więcej, pojawiałeś się w kadrze meczowej w kratkę. Z czego wynikał taki stan rzeczy?
Jest tutaj limit obcokrajowców. Połowa zawodników w kadrze musi być z Finlandii. Poza tym kiedy dołączyłem do zespołu, wygrywaliśmy mecze. Można powiedzieć, że wskoczyłem do pędzącego pociągu, więc trener nie rotował zanadto składem. Z kolei, gdy zagrałem po połowie w meczach z KuPS i FC Haką, to przegraliśmy 0:3 i 0:4. Jednakże tak jak już wspomniałem, teraz zacząłem rywalizację od początku. Przepracowałem cały okres przygotowawczy z zespołem. Te dwie bramki to jak na razie najwięcej w zespole. Mam nadzieję, że w kwietniu w 1. kolejce nowego sezonu wybiegnę w podstawowym składzie.
System rozgrywek wiosenno-jesienny ma na Ciebie jakiś wpływ?
Jest to odmiana, ale nie ma to jakiegoś większego wpływu na mnie. Byłem tego świadomy przychodząc tutaj. Nie jestem też typem człowieka, który szuka dziury w całym. Po prostu — my kończymy rozgrywki na przełomie października i listopada.
Miałeś jakieś zapytania z Polski już po przenosinach do Finlandii?
Miałem kilka zapytań, ale nie były one na tyle satysfakcjonujące, abym na nie przystał. Tak jak mówiłem, nie grałem w poprzednim sezonie za dużo. Dlatego też nie ma co się dziwić, że cudowne oferty nie spłynęły. Pod koniec rozgrywek rozważę wszystkie za i przeciw. Wówczas wezmę pod uwagę wszystkie możliwości, ale obecnie skupiam się na tym, co tu i teraz.
Poprzedni sezon zakończyliście na 3. lokacie. Jakie cele stawiacie przed sobą przed inauguracją nowej kampanii. A jakie cele stawiasz sobie sam?
Patrzę szerzej — nie stawiam sobie jakichś indywidualnych celów, jeżeli chodzi o cyferki. Chciałbym grać więcej. Wtedy będę zadowolony. Od napastnika wymaga się goli i asyst. A drużynowo? Chcielibyśmy poprawić wynik z zeszłego sezonu. Weźmiemy też udział w eliminacjach Ligi Konferencji. Czeka nas fajna przygoda, której nie możemy się doczekać.
Dla SJK Seinajoki to chyba dość duży sukces. Nie jest tak, że co roku klub występuje w europejskich pucharach.
Tak. W klubie mówiono o sukcesie jako o tym trzecim miejscu i szansie gry w Europie. Od pięciu lat SJK nie udawało się zakwalifikować do eliminacji. Widać, że wszyscy są podekscytowani. A nóż może wydarzyć się z tego jakaś fajna historia.
Rozmawiał Filip Trokielewicz