Za nami pierwsze ćwierćfinałowe starcia tegorocznego Pucharu Polski! We wtorkowych spotkaniach nie zabrakło emocji, a także niespodziewanych rozstrzygnięć. Czas podsumować sobie dwa pierwsze pojedynki 1/4 finału pucharowych rozgrywek!
Sensacja w Grudziądzu
Pierwszym wtorkowym spotkaniem było starcie trzecioligowej Olimpii Grudziądz z grającą w Ekstraklasie Wisłą Kraków. Na papierze oczywistym faworytem wydawali się goście z Krakowa, którzy grają kilka szczebli rozgrywkowych wyżej. Mecz rewelacyjnie rozpoczęli gospodarze, gdyż objęli prowadzenie już w 2. minucie spotkania. Do siatki trafił Jakub Bojas. Co ciekawe strzał Bojasa był jednym z dwóch strzałów Olimpii w pierwszych 45 minutach. Za to ekstraklasowy rywal uderzał na bramkę aż jedenastokrotnie. Na dodatek przez całą pierwszą połowę mieli ogromną przewagę w posiadaniu piłki. Jednak na nic się to nie zdało i gospodarze prowadzili do przerwy 1:0.
W przerwie trener Wisły Kraków, Jerzy Brzęczek dokonał dwóch zmian, wprowadzając na boisko Piotra Starzyńskiego oraz Momo Cisse. Przy tym drugim trzeba się na chwilę zatrzymać, gdyż Gwinejczyk w 57. minucie rywalizacji doprowadził do wyrównania. Później „Biała Gwiazda” dalej szukała swoich szans na strzelenie gola. Jednak kończyło się co najwyżej na słupku, jak w 72. minucie, gdy o centymetry pomylił się Dor Hugi. Swoje okazje mieli także gospodarze, którzy dzielnie się bronili. W miarę możliwości szukali również swoich szans. Po regulaminowych 90. minutach nie mieliśmy rozstrzygnięcia, zatem przyszedł czas na dogrywkę.
W niej ku zaskoczeniu lepiej prezentował się trzecioligowiec, który oddawał więcej strzałów na bramkę. W 118. minucie rywalizacji kapitan Olimpii Adrian Karankiewicz zmarnował piłkę meczową, kiedy to z bliskiej odległości nie trafił w bramkę. Kibiców czekała zatem seria rzutów karnych. W niej lepiej zaprezentowali się gospodarze, którzy byli bezbłędni. W drużynie z Krakowa pomylił się natomiast Michal Skvarka, co sprawiło, że sensacja stała się faktem. III- ligowa Olimpia Grudziądz eliminuje Wisłę Kraków i melduje się w półfinale Pucharu Polski.
Dla gospodarzy to bez wątpienia największy sukces w historii klubu. Zaś Wisła doznała bardzo bolesnej porażki. Możemy mówić o trudnym sezonie dla „Wiślaków” czy o tym, że Olimpia zagrała niezłe spotkanie? Jednak Wisła Kraków gra w Ekstraklasie, a Olimpia w III lidze. Dlatego drużyna z Krakowa nie mogła tego spotkania przegrać, ale czasami cuda się zdarzają. Wisła gra beznadziejnie. Zmiana trenera niewiele na ten moment zmieniła. Czy trener Brzęczek uratuje 13-krotnego mistrza Polski przed spadkiem? Czas pokaże. Jednakże na razie trudno być optymistą. Kibice też tracą cierpliwość, co komunikowali w czasie meczu, jak i po nim. W związku z tyn życzmy im powodzenia, bo chyba mało kto chce, aby kolejny bardzo zasłużony klub pożegnał się z Ekstraklasą.
Olimpia Grudziądz – Wisła Kraków 1:1 (1:0, 1:1, 1:1, 1:1, rzuty karne 5:3)
Bramki: Bojas 2′ – Cisse 57′
Składy:
Olimpia Grudziądz: Olszewski – Karankiewicz, Wicki, Klimek, Rzepka (78′ Leszczyński), Cabrera, Cywiński, Warcholak, Kaczmarek (118′ Nawrocki), Antkowiak, Bojas (58′ Zawada)
Wisła Kraków: Biegański – Szot, Colley, Sadlok, Hanousek, Młyński (46′ Starzyński), Kuveljić (75′ Zhukov), Fazgalik, Fernandez (103′ Poletanović), Hugy (90+2′ Skvarka), Kliment (46′ Cisse)
Raków melduje wykonanie zadania
Drugim wtorkowym spotkaniem był pojedynek pierwszoligowej Arki Gdynia z trzecią drużyną Ekstraklasy Rakowem Częstochowa. Faworytem oczywiście byli piłkarze Marka Papszuna, którzy bronią tytułu sprzed roku. Wtedy w finale pokonali oni właśnie Arkę. Mieliśmy też więc swego rodzaju rewanż za zeszłoroczne starcie. Wynik meczu otworzył w 20. minucie Sebastian Musiolik, który pokonał bramkarza gospodarzy strzałem głową z kilku metrów. Następnie widzieliśmy dobrą i pewną grę w wykonaniu gości, którzy podwyższyli prowadzenie w drugiej połowie rywalizacji. Tym razem do siatki trafił Vladislavs Gutkovskis, który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.
Raków Częstochowa wygrywa 2:0 z drużyną z Gdyni i melduje się w półfinale. Arka zagrała przyzwoite spotkanie. Jednak na czołową drużynę Ekstraklasy to nie wystarczyło. Na dodatek oba gole padły po indywidualnych błędach piłkarzy gospodarzy. Przy pierwszej bramce Musiolik był zupełnie bez krycia, zaś przy drugim trafieniu fatalnie zachował się Martin Dobrotka. Niestety, jeśli chce się walczyć z mocniejszym zespołem, to nie można popełniać takich błędów. Ustrzegł się ich natomiast Raków, który nie zlekceważył rywala z niżej ligi i pewnie wygrał. Zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe. Jednak goście z Częstochowy nie wykorzystali kilku dogodnych sytuacji na podwyższenie prowadzenia.
Arka Gdynia — Raków Częstochowa 0:2 (0:1)
Bramki: Sebastian Musiolik 20′, Vladislavs Gutkovskis 65′
Składy:
Arka: Kacper Krzepisz — Mateusz Stępień, Martin Dobrotka, Gordan Bunoza, Michał Marcjanik, Olaf Kobacki (75′ Artur Siemaszko) – Christian Aleman, Adam Deja, Sebastian Milewski (87′ Michał Bednarski), Hubert Adamczyk — Karol Czubak (90′ Mateusz Kuzimski).
Raków: Kacper Trelowski — Fran Tudor, Andrzej Niewulis, Zoran Arsenić — Deian Sorescu (67′ Tomas Petrasek), Igor Sapała, Szymon Czyż, Fabio Sturgeon (46′ Mateusz Wdowiak), Ivi Lopez (88′ Wiktor Długosz), Patryk Kun — Sebastian Musiolik (55′ Vladislavs Gutkovskis).