Warta Poznań odniosła pierwsze domowe zwycięstwo w tym sezonie, pokonując w Grodzisku Wielkopolskim Jagiellonię Białystok 2:0. Dla gości kończący się tydzień okazał się czasem wstydliwych klęsk na zachodzie Polski. Po nim można powiedzieć, że źle dzieje się w klubie z Podlasia.
W ramach trzynastej serii gier polskiej PKO BP Ekstraklasy do Grodziska Wielkopolskiego na spotkanie z Wartą Poznań przyjechała Jagiellonia Białystok. Gospodarze w ostatniej kolejce ulegli Legii Warszawa (1:0) i przed tym meczem plasowali się na trzynastym miejscu w stawce. Zieloni wreszcie chcieli odczarować dla siebie w tej kampanii stadion w Grodzisku Wielkopolskim, ponieważ zdobyli na nim dotąd zaledwie punkt, przez co zajmują ostatnie miejsce w tabeli za potyczki domowe. Podopieczni Dawida Szulczka musieli dzisiaj mierzyć siły z ósmą w stawce i niepokonaną od ośmiu ligowych gier Jagiellonią, która jednak w środę uległa sensacyjnie w 1/16 finału Pucharu Polski III-ligowej Lechii Zielona Góra (1:3). Wszyscy eksperci zadawali sobie przed potyczką w Grodzisku Wielkopolskim pytanie, czy tamta kompromitacja wpłynie jakkolwiek na gości. W obozie Dumy Wildy zdawano sobie sprawę z tego, że najgroźniejszą stroną białostoczan jest hiszpański duet Jesus Imaz-Marc Gual. Zatrzymanie tej dwójki miało okazać się kluczowe w drodze po pierwszy domowy triumf Zielonych w tym sezonie.
W porównaniu z zeszłotygodniowym pojedynkiem w Warszawie trener Dawid Szulczek dokonał trzech roszad w wyjściowej „jedenastce” swojego zespołu: Miłosza Szczepańskiego zastąpił Miguel Luis, Kajetana Szmyta – Enis Destan, a Macieja Żurawskiego – Dimitris Stavropoulos. Uwagę zwracał zwłaszcza fakt, że w podstawowym składzie gospodarzy po raz pierwszy w tym sezonie znalazły się dwie klasyczne „dziewiątki”, czyli Destan oraz Adam Zrelak. Poza tym szkoleniowiec Zielonych zdecydował się na powrót do wyjściowego przez większość rundy zestawienia linii defensywy.
Za to trener Jagielloni Maciej Stolarczyk zarządził tylko jedną zmianę w podstawowym składzie swojej drużyny w porównaniu z starciem z Wisłą Płock (1:1): Miłosza Matysika zastąpił Bartłomiej Wdowik, co oznaczało występ Bojana Nasticia tym razem w tercecie stoperów. Aż siedmiu piłkarzy, którzy wystąpili od początku w Zielonej Górze dzisiaj ponownie pojawiło się na murawie od pierwszej minuty i starało się zatrzeć fatalne wrażenie po środowej klęsce.
Pierwsze minuty spotkania należały do Jagiellonii. Goście częściej utrzymywali się przy piłce, a Duma Wildy czekała na rywala w niskim pressingu. Z tej optycznej przewagi białostoczan nic nie wynikało, a po chwili więcej podań zaczęli wymieniać Zieloni. Za to podopieczni Maciej Stolarczyka cofnęli się skomasowani na własną połowę boiska. W 18. minucie pierwszy celny strzał w tym meczu oddali gospodarze. Długą piłkę od Dimitriosa Stavropoulosa klatką piersiową do Miguela Luisa zgrał Adam Zrelak. Portugalczyk zdecydował się na uderzenie sprzed „szesnastki”, ale zostało ono zablokowane, dopadł do niej ponownie ofensywny pomocnik Zielonych i znowu strzelił na bramkę Zlatana Alomerovicia, ale uderzenie to pewnie wyłapał Serb.
Przez pierwsze około pół godziny spotkanie toczyło się w niskim tempie i stało na słabym poziomie. Więcej ochoty do gry przejawiała Warta, ale nie wynikało z tego duże zagrożenie pod bramką Alomerovicia. Po tym czasie przebudziła się Jagiellonia. W 33. minucie podcinkę już z obrębu pola karnego w kierunku dalszego słupka bramki Warty wykonał Jesus Imaz, tam Konrada Matuszewskiego zaskoczył wyskakujący zza jego pleców Marc Gual, ale Hiszpan z pięciu metrów uderzył nieczysto i Adrian Lis zdołał odbić jego strzał na rzut rożny.
Dwie minuty później miejsce przed polem karnym białostoczan wykorzystał Enis Destan. Turek przemierzył z piłką kilka metrów i zdecydował się na strzał z dystansu, ale minął on prawy słupek bramki Alomerovicia. W 38. minucie futbolówkę na własnej połowie stracił Dawid Szymonowicz. To wydarzenie zapoczątkowało akcję gości, która po kilku sekundach zakończyła się uderzeniem Imaza z dystansu wprost w środek bramki czujnego Lisa. Dwie minuty później groźniej zrobiło się w polu karnym Alomerovicia. Futbolówkę w pole karne gości dośrodkował Miguel Luis, nie zdołał jej przeciąć znajdujący się w polu bramkowym Zrelak, a samo zagranie Luisa przerodziło się w strzał i minimalnie minęło lewy słupek bramki gości. W ostatniej minucie pierwszej połowy w polu karnym rywali padł Jan Grzesik, ale sędzia kontrowersyjnie uznał, że Warcie nie należał się rzut karny i zaprosił oba zespoły na przerwę przy stanie 0:0.
Delikatnie mówiąc, pierwsza część gry nie mogła porwać widzów zgromadzonych na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim. Co prawda, ostatni kwadrans był już trochę żywszy, ale ogólny obraz spotkania do przerwy był zawodzący. Rozczarowywała zwłaszcza Jagiellonia, która momentami w tym sezonie potrafiła prezentować się ofensywnie i atrakcyjnie dla oka. Teraz wyszła na boisko jakby przestraszona. Za to Warta realizowała swój plan na pierwszą część gry, ale też wydawała się zaskoczona zachowawczą grą rywali. To właśnie gospodarze mieli delikatną przewagę w pierwszej połowie meczu, ale i oni po przerwie musieli zrobić więcej, aby zgarnąć komplet punktów.
Pierwszy kwadrans drugiej części gry był praktycznie do zapomnienia dla obu ekip, a duża jego część minęła na opatrywaniu kontuzjowanego Adriana Lisa i przygotowywaniu do wejścia na boisko rezerwowego bramkarza Dumy Wildy, Jędrzeja Grobelnego. W 64. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Adama Zrelaka piłka trafiła w głowę Jana Grzesika, a następnie spadła pod nogi, znajdującego się w polu bramkowym na dalszym słupku Dimitrisa Stavropoulosa, a ten z bliska pokonał Zlatana Alomerovicia. Dosłownie minutę później powinno być już 2:0 dla Warty. Wówczas futbolówkę na własnej połowie w wyniku pressingu Mateusza Kupczaka stracił Nene, następnie trafiła ona pod nogi Kajetana Szmyta. Rezerwowy Zielonych wpadł z nią w pole karne, ograł Israela Puerto, ale w pojedynku sam na sam z Alomeroviciem uderzył wprost w interweniującego bramkarza gości.
W 70. minucie po fatalnie rozegranym przez Jagiellonię wyrzucie piłki z autu kontratak gospodarzy wyprowadził Grzesik. Przebiegł on z piłką kilkadziesiąt metrów, następnie podał do Luisa, ten dośrodkował do Zrelaka, a napastnik gospodarzy przy próbie opanowania futbolówki przy pomocy klatki piersiowej został pchnięty w plecy przez Bogdana Tiru i sędzia Paweł Malec podyktował rzut karny. Po analizie VAR decyzja ta jednak została zmieniona, ponieważ po podbiegnięciu do monitora arbiter bardzo kontrowersyjnie uznał, że kontakt pomiędzy Słowakiem, a Rumunem był zbyt delikatny.
W 81. minucie ciekawie rzut wolny spod linii końcowej boiska rozegrała Warta. Robert Ivanov wycofał piłkę w okolice szesnastego metra do Macieja Żurawskiego, a ten po uderzeniu z pierwszej piłki nieznacznie przeniósł futbolówkę nad poprzeczką bramki Alomerovicia. Dwie minuty później atak Zielonych strzałem z obrębu pola karnego zakończył Michał Kopczyński, ale zdołał go wyłapać Zlatan Alomerović.
W 92. minucie wreszcie prowadzenie Warty podwyższył Maciej Żurawski. Pomocnik gospodarzy zagrał na jeden kontakt ze Zrelakiem, wpadł w pole karne i precyzyjnym strzałem pokonał w pojedynku sam na sam Alomerovicia. W ostatnich minutach wyjątkowo długiego doliczonego czasu gry Jagiellonia bezskutecznie próbowała w jakikolwiek sposób zagrozić bramce Jędrzeja Grobelnego, a Warta oczekiwała już na ostatni gwizdek Pawła Malca. Ten w końcu nastąpił i Duma Wildy odniosła pierwsze domowe zwycięstwo w tym sezonie, pokonując białostoczan 2:0.
Gospodarze całkowicie zasłużenie pokonali podopiecznych Macieja Stolarczyka, ponieważ byli zespołem lepszym w każdym aspekcie futbolowego rzemiosła. Goście po środowym starciu w Zielonej Górze stali się kompletnie inną drużyną, która jeszcze przed kilkunastoma dniami znakomicie prezentowała się na boiskach PKO BP Ekstraklasy. Widać, że po tym meczu Pucharu Polski z Jagiellonii uleciała cała pewność siebie, ponieważ dzisiaj zagrała ona bojaźliwie i bez pomysłu. Warta to skutecznie wykorzystała i potrafiła zupełnie zdominować po przerwie bezradnych gości. Wprowadzony na ponad pół godziny Jędrzej Grobelny ani razu nie został zmuszony do jakiejkolwiek interwencji. Wynik 2:0 jest najniższym wymiarem kary dla podopiecznych Macieja Stolarczyka, bo gospodarze powinni otrzymać dwa rzuty karne, a także stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji strzeleckich, których nie potrafili zamienić na gole.
Warta Poznań – Jagiellonia Białystok 2:0 (1:0)
Gole: 64. Stavropoulos, 90+2’ Żurawski
Warta: Lis (59. Grobelny)– Stavropoulos, Szymonowicz, Ivanov – Grzesik, Kupczak, Kopczyński (89. Mäenpää), Matuszewski – Destan (46. Szmyt), Luis (77. Żurawski) – Zrelak
Jagiellonia: Alomerović – Puerto, Tiru, Nastić – Wdowik (85. Łaski), Romanczuk (90+5’ Pospisil), Nene, Lewicki (90+5’ Bida) – Černych, Gual (85. Camara) – Imaz
Żółte kartki: Destan, Grzesik, Szymonowicz – Tiru, Černych
Sędzia: Paweł Malec
Mecz relacjonował Kacper Adamczyk