Przedostatni weekend sierpnia przyniósł nam kolejną sporą dawkę emocji. W tabeli dokonało się kilka roszad, a niemałe grono zespołów, które okupowało do tej pory środek tabeli, wskoczyło do czołówki. Outsiderzy, a więc Motor i Lech, skromnie wygrali swoje spotkania, natomiast do największej sensacji mogło dojść w Kołobrzegu, jednak Kotwica dokonała rzeczy wielkiej i mimo grania w dziesiątkę potrafiła wygrać z prowadzącą już 2:0 Siarką, która po tym fakcie pożegnała się ze Sławomirem Majakiem. Wygląda na to, że są to pierwsze oznaki chorobliwej frustracji, charakterystycznej co prawda dla polskiego podwórka.
Olimpia bez krępacji wykorzystała potknięcie Znicza
Znicz w ostatnich tygodniach odbił się od dna i dzięki dwóm wygranym z rzędu przed tą kolejką plasował się na 3. miejscu. Chętnych, aby zająć tę lokatę było i w dalszym ciągu jest wielu. Los, a może dyspozycja podopiecznych trenera Przemysława Gomułki zadecydowała jednak, że to elblążanie zajęli miejsce pruszkowian, a szkoleniowiec Znicza, Mariusz Misiura, musi wyciągnąć wnioski po przegranym spotkaniu na Żuławach.
Już w pierwszych minutach goście boleśnie przekonali się o potencjale ofensywnym graczy Olimpii. Po dośrodkowaniu z narożnika boiska na krótszym słupku najlepiej odnalazł się Aron Stasiak i w pełni przepisowo, bez faulu na bramkarzu umieścił piłkę w siatce. W ciągu niecałego kwadransu jednak to Znicz zdołał się przedrzeć w pole karne gospodarzy. Przed dobrą okazją stanął Patryk Skórecki, ale jego uderzenie instynktownie obronił doświadczony Witan. Chwilę po tym jeszcze jeden z graczy w żółtej koszulce zdecydował się na uderzenie z dystansu, lecz ponownie na posterunku był golkiper Olimpii. Do końca pierwszej połowy 32-latek również pewnie łapał w koszyczek i dzięki temu na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 1:0, choć miał jeszcze okazję podwyższyć Dawid Wojtyra, który dosłownie wkręcił w ziemię ukraińskiego obrońcę Znicza, Dmytro Yukhymovycha.
W drugiej odsłonie Olimpia chciała zaatakować podobnie, jak w pierwszej. I tym razem się udało. Pierwsza próba Wojtyry przed zejściem do szatni była nieudana, zaś ta po zmianie stron okazała się skuteczna. Napastnik dostał podanie od oznaczonego numerem czternastym Marcina Czernisa i kompletnie niekryty najpierw zamarkował, a potem w drugie tempo umieścił piłkę w siatce obok bezradnego Misztala. Radość po bramce elblążan nie trwała jednak długo. Z atakiem w zespole gości na bramkę nadciągał Shuma Nagamatsu. Japończyk zdołał się obrócić z rywalem na plecach i odegrać do Macieja Firleja, a ten z pomocą słupka zaliczył trafienie kontaktowe i jak się okazało – ostatnie w tym meczu. Olimpia mogła wygrać ten mecz wyżej, ale trzecia bramka została zdobyta ze spalonego. Mimo tego, trzy punkty zainkasowane za to starcie pozwoliły podopiecznym Przemysława Gomułki przedostać się na trzecie miejsce w tabeli. Elblążanie mają tyle samo oczek co KKS Kalisz oraz rezerwy Zagłębia.
– Świetna druga połowa. Otwarty mecz, bym powiedział – bardzo piłkarski z jednej i z drugiej strony. Dużo akcji, uważam, że w pierwszej połowie zespoły się badały. Stały fragment gry zadecydował, że Olimpii łatwiej kontrolowało się to spotkanie […] Zapamiętam na pewno na długo bramkarza Witana. Duży szacunek dla moich zawodników za zdrowie, jakie pozostawili. Szkoda, że wychodzimy na pierwszą połowę – dostajemy bramkę, wychodzimy na drugą połowę – dostajemy bramkę, nie gra się wtedy zbyt łatwo, ale szacunek za serce, za stworzone sytuacje i wierzę, że w przyszłości tego typu sytuacje zamienimy na bramkę i wywieziemy z kolejnych stadionów punkty.
Mariusz Misiura, trener Znicza Pruszków.
Cudowny comeback w Kołobrzegu
Kotwica się nie zatrzymuje i w dalszym ciągu podopieczni Marcina Płuski nie zaznali goryczy porażki. Niezwykle blisko takiego zdarzenia było w sobotę, ale niesieni dopingiem kibiców gracze z Pomorza pokazali niezwykły charakter i potrafili dokonać remontady przeciwko Siarce Tarnobrzeg. Goście po tym spotkaniu postanowili pożegnać się z trenerem Sławomirem Majakiem, pod wodzą którego zdobyli pięć punktów w siedmiu meczach aktualnych rozgrywek eWinner 2. ligi. Piorunujący początek i wygrana przed własną publicznością 4:0 nad Zniczem okazały się jedynie zasłoną dymną, bo w kolejnych sześciu starciach Siarka zdołała dopisać na swoje konto tylko dwa oczka.
Rywalizacja ta nabierała tempa stopniowo i de facto dopiero po pół godzinie gry pojawiły się pierwsze groźne ataki. W ekipie Kotwicy celnym strzałem golkipera rywali sprawdził Tomasz Kaczmarek, zaś po drugiej stronie ponad bramką uderzał Marcel Tyl. To była jednak tylko cisza przed burzą, bo prawdziwa nawałnica nastąpiła w drugiej części.
W 51. minucie goście zaskoczyli defensywę Kotwicy. Jeden ze stoperów gospodarzy zblokował wrzutkę i piłka zawisła w powietrzu. Pogorzelec wyszedł z bramki, by złapać ją i wyjaśnić zagrożenie, ale pierwszy do futbolówki dopadł Krzysztof Zawiślak i w dość nieoczekiwany sposób Siarka prowadziła. Na domiar złego, za pyskówki słowne z arbitrem głównym z boiska wyleciał Damian Kostkowski. To wlało jeszcze trochę więcej optymizmu w poczynania gości, którzy niedługo po tym zostali nagrodzeni rzutem karnym. Jedenastkę pewnie wykorzystał Marcin Stefanik i na niecałe trzydzieści minut przed końcem było 0:2.
Futbol jednak płata figle i wszystko może się zmienić jak w kalejdoskopie. Remontada gospodarzy rozpoczęła się w 70. minucie od trafienia Pawła Łysiaka. Gracze trenera Płuski zwietrzyli okazję i dzięki temu, że złapali kontakt liczyli się jeszcze w grze. Trzy minuty później jeden z zawodników Kotwicy trafił w poprzeczkę, ale dziesięć minut po tym zdarzeniu ekipa w jasnych trykotach potrafiła wyprowadzić dwa potężne ciosy i posłać Siarkę na deski. Najpierw po kornerze głową trafił Michał Kozajda, a po chwili gola na wagę zwycięstwa strzelił Kamil Kort.
Motor wychodzi na prostą?
Drużyna z Lubelszczyzny zdecydowanie nie spełnia pokładanych w niej oczekiwań i od samego początku zamiast bić się o najwyższe cele – krąży w strefie spadkowej. Kibice Motoru w mediach społecznościowych nie ukrywają swojego rozgoryczenia tą sytuacją, natomiast ich zespół po meczu ze Stomilem w końcu mógł dać im powód do zadowolenia. Tak samo zresztą jak w piątek powodu do radości miała akademia Lecha.
Motor od początku spotkania starał się przeważać. Jeszcze przed upływem dziesiątej minuty gospodarze mieli rzut wolny z lewej strony boiska, natomiast po centrze w pole karne Piotr Kusiński trafił tylko w boczną siatkę. Widoczna była bierność graczy Stomilu. Dużo więcej działo się natomiast po zmianie stron.
W 49. minucie lublinianie po raz kolejny chcieli zrobić użytek ze stałego fragmentu gry, z rzutu rożnego. Znów główka i znów niecelnie, chociaż w tym przypadku było o wiele bliżej trafienia, bo słupek obił Filip Wójcik. Jak to się mówi – do trzech razy sztuka. Niecałe sześćdziesiąt sekund później, tym razem z akcji, Motor dopiął swego. Prawą flanką mknął Michał Żebrakowski. Wyróżniany w poprzednich kolejkach zawodnik dorzucił piłkę do znajdującego się na długim słupku Leszka Jagodzińskiego i podopieczni Stanisława Szpyrki prowadzili 1:0. Stomil jakby obudził się po tym golu, ale rozpaczliwe próby Shuna Shibaty i Piotra Kurbiela nie przełożyły się na zmianę końcowego rezultatu.
– Nie tak wyobrażaliśmy sobie to spotkanie, szczególnie jeśli chodzi o wynik, bo z przebiegu myślę, że dobrze przygotowaliśmy się pod względem planu, pomysłu, ale – jak się okazało – nie do końca realizacji. Muszę zespół pochwalić za to, jak prezentowaliśmy się jeśli chodzi o poruszanie się w obronie, jak wypełnialiśmy dużą ilością zawodników pole karne, gdzie uniemożliwialiśmy przeciwnikowi uderzenia. Byliśmy na to przygotowani, nastawieni i nie do końca nam udało się wykorzystywać te momenty, na które liczyliśmy – odbiór piłki, przechwyt. Było za dużo niedokładności i ta niedokładność nas zgubiła.
Szymon Grabowski, trener Stomilu Olsztyn.
Wyniki 7. kolejki eWinner 2. ligi
Garbarnia Kraków – Lech II Poznań 0:1
KKS Kalisz – Pogoń Siedlce 3:2
Olimpia Elbląg – Znicz Pruszków 2:1
Motor Lublin – Stomil Olsztyn 1:0
Górnik Polkowice – Śląsk II Wrocław 1:3
Kotwica Kołobrzeg – Siarka Tarnobrzeg 3:2
Polonia Warszawa – Wisła Puławy 0:0
Radunia Stężyca – GKS Jastrzębie 4:2
Zagłębie II Lubin – Hutnik Kraków 4:2
Terminarz 8. kolejki eWinner 2. ligi
26.08:
GKS Jastrzębie – Pogoń Siedlce
Radunia Stężyca – Kotwica Kołobrzeg
Wisła Puławy – Garbarnia Kraków
Stomil Olsztyn – KKS Kalisz
27.08:
Lech II Poznań – Olimpia Elbląg
Siarka Tarnobrzeg – Zagłębie II Lubin
Śląsk II Wrocław – Motor Lublin
28.08:
Znicz Pruszków – Górnik Polkowice
Hutnik Kraków – Polonia Warszawa
Tabela eWinner 2. ligi
Piotr Sornat