Przełamanie Kolejorza przy słabiutkich Gruzinach. Lech Poznań 5:0 Dinamo Batumi

2022.07.21 Poznan
Pilka nozna 2 Runda Eliminacji Liga Konferencji Europy UEFA
Lech Poznan - FC Dinamo Batumi
N/z Joao Amaral gol radosc bramka Michal Skoras
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2022.07.21 Poznan
Football UEFA Europa Conference League 2nd Qualifying Round
Lech Poznan -  FC Dinamo Batumi
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus

Lech Poznań rozbił na własnym stadionie mistrza Gruzji, Dinamo Batumi aż 5:0 i wykonał siedmiomilowy krok w stronę awansu do III rundy kwalifikacji LKE, ale też przełamał złą aurę wokół klubu, która powstała po ostatnich niepowodzeniach.

Poznaniacy przystępowali do czwartkowego starcia w złej kondycji w praktycznie każdym aspekcie. Kolejorz przegrał ostatnie trzy spotkania na trzech różnych frontach, a zrobił to w fatalnym stylu. Drużyna Johna van den Broma w spotkaniu z Stalą Mielec miała problemy pod względem fizycznym, mentalnym, jak i realizacji założeń taktycznych. Jakby tego było mało, szkoleniowiec mistrzów Polski nie mógł dzisiaj skorzystać z aż pięciu zawodników: Bartosza Salamona, Antonio Milicia, Maksymiliana Pingota, Radosława Murawskiego oraz Adriela Ba Louy. Holenderski trener przed dzisiejszym spotkaniem miał olbrzymie kłopoty z zestawieniem środka defensywy, ponieważ wśród wyżej wymienionych graczy było aż trzech nominalnych stoperów. Poza tym w pierwszym składzie znalazł się nie do końca zdrowy Lubomir Šatka, a na ławce zasiadł Alan Czerwiński, który również zmaga się z urazem. W związku z tym na środku defensywy z konieczności wystąpił Barry Douglas, czyli nominalny lewy obrońca.

Sytuacja kadrowa Lecha w tym sektorze boiska przed meczem II rundy eliminacji Ligi Konferencji z Dinamo Batumi była wręcz fatalna. Oprócz chorego Pingota John van den Brom wymienił w podstawowej jedenastce tylko jedno ogniwo – kontuzjowanego Radosława Murawskiego zastąpił Jesper Karlström. Taka zmiana została dokonana już podczas sobotniego starcia z Stalą Mielec (0:2).

Bardzo stabilnie wyglądało wyjściowe zestawienie trenera Gii Geguczadze. Szkoleniowiec mistrza Gruzji w porównaniu z zeszłotygodniowym, rewanżowym spotkaniem w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów ze Slovanem Bratysława przeprowadził tylko jedną korektę w pierwszym składzie. Giorgiego Rekwiasziwilego na pozycji stopera zastąpił, powracający po pauzie za kartki Mamuka Kobakidze, kapitan drużyny. Tym samym pierwsza jedenastka mistrzów Gruzji wyglądała identycznie, jak podczas pierwszego spotkania z mistrzem Słowacji.

Zespół Dinama Batumi w przeciwieństwo do Kolejorza w weekend odpoczywał i nie rozgrywał spotkania ligowego (w Gruzji trwa letnia przerwa, gra się tam systemem wiosna-jesień, a Dinamo pewnie zmierza po obronę tytułu). Atmosfera wokół gruzińskiej ekipy, mimo pechowej porażki po dogrywce z Slovanen Bratysława, jest na pewno dużo lepsza niż ta panująca w Poznaniu. W stolicy Wielkopolski najlepiej oddaje ją frekwencja podczas dzisiejszego starcia, która była bardzo słaba.

Pierwszy raz groźnie zrobiło się pod bramką gości już w drugiej minucie, gdy z około 18-tu metrów, z okolic narożnika pola karnego z rzutu wolnego przymierzył Nika Kwekweskiri, ale jego strzał skutecznie odbił na rzut rożny Lazare Kupatadze. Kolejorz od początku spotkania wysoko zaatakował rywali z Gruzji i nie schodził z połowy przeciwnika. Ten dobry fragment gry poznaniaków udało się im udokumentować golem w 10.minucie. Wtedy to po krótkim rozegraniu rzutu rożnego piłka trafiła do ustawionego przed polem karnym Michała Skórasia, a ten uderzeniem z ponad dwudziestu metrów nie dał szans goalkeeperowi gości.

Na odpowiedź mistrza Gruzji trzeba było poczekać do 15. minuty. Wtedy z dystansu strzał oddał Benjamin Teidi, ale jego uderzenie skutecznie, choć niepewnie, obronił Artur Rudko. Ten sam zawodnik ponowną próbę podjął dwie minuty później, gdy zawodnicy Kolejorza pozostawili mu sporo miejsca przed szesnastką, ale tym razem strzał w środek bramki pewnie wyłapał Rudko.

W 18. minucie również sprzed pola karnego na uderzenie zdecydował się Skóraś, ale zdobywca bramki minimalnie chybił, trafiając tym razem w słupek. Po wyrównanym okresie gry następną okazję stworzyli sobie lechici. W 24. minucie piłkę w okolicach koła środkowego boiska odzyskał Mikael Ishak i pomknął w kierunku bramki rywala. Następnie podał prostopadle do Joao Amarala, a ten strzałem z okolicy linii pola karnego pokonał Kupatadze i podwyższył na 2:0.

W 30. minucie meczu fantastyczną okazję na podwyższenie wyniku miał Michał Skóraś. Dostał on prostopadłą piłkę od Joao Amarala, który odzyskał ją na własnej połowie. Następnie młodzieżowy reprezentant Polski pobiegł w kierunku bramki rywala i stanął oko w oko z Kupatadze, jednak oddał strzał obok słupka.

W 33. minucie tym razem futbolówkę na połowie rywala przejął Kristoffer Velde, który dograł ją do Skórasia, a ten z ostrego kąta oddał uderzenie na bramkę. Po drodze piłka odbiła się od interweniującego Kobakidze i wpadła do siatki obok bezradnego Kupatadze. Kolejorz prowadził już 3:0. Trzy minuty później przewaga Lecha mogła być jeszcze wyższa, ale Kupatadze skutecznie sparował piłkę nad poprzeczkę po strzale z wolnego Barry’ego Douglasa. Więcej ciekawych okazji strzeleckich w pierwszej połowie kibice przy Bułgarskiej już nie oglądali, ale i tak nielicznie zgromadzeni widzowie mogli być zadowoleni z tego, co do przerwy pokazywali gospodarze.

W drugiej części gry pierwszy raz groźnie pod którąś z bramek zrobiło się w 58. minucie. Wtedy to po dograniu Joela Pereiry z prawej strony i zamieszaniu w polu karnym kilka metrów przed bramką Kupatadze do piłki dopadł Amaral, ale próba Portugalczyka została zablokowana i nie dotarła do celu.

W 66. minucie pięknym prostopadłym podaniem z głębi pola popisał się Velde. Piłka dotarła do Amarala, a ten strzałem z okolic szesnastego metra pokonał już po raz drugi w tym meczu Kupatadze. Lech prowadził 4:0, a przy okazji drugą asystę tego dnia zanotował Velde.

W 74. minucie doskonałą okazję na pierwsze trafienie tego dnia mieli goście, ale w pojedynku sam na sam Rudko okazał się lepszy od Mate Watsadze. Minutę później postanowił odpowiedzieć Kolejorz, który odebrał futbolówkę rywalowi w jego polu karnym, ale wprowadzony z ławki Gio Citaiszwili znacznie się pomylił.

W doliczonym czasie gry wynik na 5:0 podwyższył Mikael Ishak. Szwed wykorzystał podanie Afonso Sousy, które przeszło przez całe pole karne i dotarło do kapitana Lecha ustawionego na dalszym słupku. W samej końcówce swoją sytuację miał Giorgi Pantsulaia, ale jego strzał skutecznie obronił Artur Rudko. Na koniec po raz kolejny mógł trafić Kolejorz. Fantastycznym crossowym podaniem do Antoniego Kozubala popisał się Joel Pereira, ale uderzenie młodego Lechity odbił Kupatadze.

Ostatecznie Lech Poznań pokonał Dinamo Batumi 5:0 i ma bardzo dużą zaliczkę przed przyszłotygodniowym rewanżem w Gruzji. Kolejorz może nie zagrał bardzo dobrego spotkania, bo zdarzały jego graczom niedokładności i błędy, ale na mistrza Gruzji ich czwartkowa dyspozycja starczyła ze sporą nawiązką. To spotkanie wlało w serca sympatyków i piłkarzy z Poznania sporo optymizmu, którego ostatnio przy Bułgarskiej brakowało. Tym zwycięstwem John van den Brom przynajmniej na chwilę rozgonił zbierające się nad nim ciemne chmury, lecz w następnych potyczkach jego zawodnicy będą musieli udowodnić, że ta kanonada nie była jednorazowym popisem. Mistrz Polski ma teraz tydzień czasu, by postawić kontuzjowanych graczy na nogi i jeszcze poprawić dyspozycję reszty piłkarzy. Na pewno trenerowi i zawodnikom należą się duże brawa za odbudowę mentalną po ostatnich niepowodzeniach i pokazanie całej Polsce, że nadal potrafią grać w piłkę. Za to Gruzini zagrali zdecydowanie poniżej oczekiwań ekspertów i nie przetestowali porządnie Kolejorza. Przed rewanżowym starciem u siebie ich szanse na awans są już wręcz iluzoryczne, ale na pewno przed własną publicznością będą chcieli się godnie zaprezentować.

Lech Poznań – Dinamo Batumi 5:0 (3:0)

Bramki: 10. Skóraś, 24. Amaral, 33. Skóraś, 66. Amaral, 90+4. Ishak

Lech: Rudko – Pereira, Šatka (67. Czerwiński), Douglas, Rebocho (88. Kozubal)– Skóraś, Karlström, Kvekveskiri (80. Sousa), Velde (67. Tsitaishvili) – Amaral (88. Szymczak) – Ishak

Dinamo: Kupatadze – Chabradze (26. Zaria), Kobakidze, Azatskij, Azarov – Teidi (71. Palawandiszwili), Altunaszwili – Mamuchaszwili, Bidzinaszwili (46. Radin), Dawitaszwili (79. Pantsulaia) – Flamarion (46. Watsadze).

Żółte kartki: Altunaszwili, Palawandiszwili

Sędzia: Ian McNabb (Irlandia Północna)

Mecz relacjonował Kacper Adamczyk.

POLECANE

tagi