Dwukrotni zwycięzcy Mistrzostw Świata sprzed wielu lat powracają na mundial, by zawalczyć o medal, który byłby wymarzonym zwieńczeniem kariery reprezentacyjnej dla całej generacji urugwajskich piłkarzy. Urugwajczycy pod wodzą nowego trenera zaprezentują się w grupie H i, jak rzadko kiedy, przyda się tu wyświechtany slogan o mieszance młodości z doświadczeniem.
Eliminacje
Kwalifikacje w strefie południowoamerykańskiej standardowo odbyły się w formie jednej dużej grupy liczącej dziesięć zespołów, spośród których cztery jadą na mundial bezpośrednio a piąta walczy w barażu interkontynentalnym. Po czternastu z osiemnastu gier na koniec 2021 roku Urusi znajdowali się w nieciekawym położeniu. Przegrali cztery ostatnie mecze, po których z pracą pożegnał się legendarny Oscar Tabarez. W wyrównanej stawce z 35 punktami przewodziła Brazylia, za nią Argentyna (29 pkt) i Ekwador (23 pkt). O jedno miejsce dające bezpośredni awans realnie walczyły cztery drużyny. Peru i Kolumbia miały po 17 punktów, Urugwaj o jeden mniej, Boliwia 15. Końcówka eliminacji w wykonaniu La Celeste była piorunująca, cztery zwycięstwa:
- z Paragwajem 1:0
- z Wenzeuelą 4:1
- z Peru 1:0
- z Chile 2:0
dały pewny awans na turniej i to z trzeciego miejsca. Ze szczególnie dobrej strony w kwalifikacjach pokazał się autor ośmiu trafień, Luis Suarez, który mimo zmniejszającej się pozycji w piłce klubowej regularnie strzelał w narodowych barwach. Wspomagał go na skrzydle Giorgian de Arrascaeta z pięcioma bramkami i jedną asystą na swoim koncie.
Historia Mundialowa
Dwukrotny mistrz świata, fenomen w erze piłki przedmundialowej, dominator z lat 10. i 20. XX wieku, piętnastokrotny zwycięzca Copa America. Prawda jest jednak taka, że dziś mało kto może coś poza statystykami o tamtym Urugwaju powiedzieć.
Organizacja pierwszego mundialu (którego za 8 lat będziemy obchodzić stulecie) została przyznana najmniejszemu państwu w Ameryce Południowej, gdyż była to drużyna mistrzów olimpijskich, czyli nieoficjalnych mistrzów świata. Ponadto Urugwajczycy obiecali wybudować infrastrukturę piłkarską na mundial. Tak też się stało, choć największe Estadio Centenario oddano do użytku tuż przed turniejem, przez co gospodarze nie rozgrywali żadnego meczu przez pierwsze pięć dni mistrzostw. 18 lipca 1930 roku zainaugurowano obiekt meczem gospodarzy z Peru w towarzystwie 85 tysięcy widzów. Jedyny gol Hectora Castro dał zwycięstwo faworytom i potwierdził mistrzowskie aspiracje.
Następnie w drodze do finału pokonane zostały drużyny Rumunii i Stanów Zjedoczonych (6:1 w półfinale!), by w finale znów zmierzyli się finaliści Igrzysk Olimpijskich z 1928 roku, Argentyna i Urugwaj. Mimo prowadzenia Argentyńczyków do przerwy 2:1 Urusi odrobili straty i zwyciężyli 4:2. Błyszczała gwiazda Jose Pedro Cei, autora pięciu bramek.
W latach 1934 – 1938 Urugwaj uniósł się honorem i zbojkotował mistrzostwa organizowane w Europie, ich zdaniem bez poszanowania praw urzędującego mistrza świata.
Po dwudziestu latach od pierwszego turnieju przyszedł kolejny wielki sukces La Celeste. Słynne Maracanazo z 1950 roku nie było jednak wbrew pozorom finałem sensu stricte. FIFA, stale poszukując idealnego modelu na rozegranie turnieju (te próby niestety nie ustają), wpadła na pomysł, by po fazie grupowej rozegrać „Final Four” dla zwycięzców czterech grup. Szwecja i Hiszpania straciły szanse przed ostatnią rundą, wobec czego starcie mającego trzy punkty Urugwaju z posiadającą o oczko więcej Brazylią miało wyłonić zwycięzcę (wówczas wygrana była warta dwa punkty).
Dla gromiącej wcześniejszych rywali Brazylii mecz z Urugwajem miał być pestką, już wcześniej prezydent Brazylii okrzyknął ich „przyszłymi mistrzami świata, którzy nie mają rywala na całym kontynencie”. Przygotowano nagrody dla piłkarzy, w gazetach podpisano ich jako mistrzów świata. Ciężko wyobrazić sobie niewyobrażalne, ale tak właśnie musiało się czuć niemal 200 tysięcy (!) fanów na Maracanie po golu Alcidesa Ghighii w 79. minucie na 2:1, mimo iż niecały kwadrans wcześniej Brazylijczycy prowadzili 1:0. Do dziś ta klęska i katastrofa – przyrównywana do Hiroszimy – jest plamą na honorze całego Kraju Kawy.
Był to ostatni wielki sukces oraz ostatni medal La Celeste. W ich przypadku albo wszystko, albo nic. W latach 1954, 1970 oraz 2010 docierali do strefy medalowej, przegrywając dwa kolejne spotkania i zajmując czwarte miejsca. Mimo gorszych wyników nigdy nie mieli przerwy dłuższej niż dwa turnieje.
Gwiazda
Fede Valverde.
Urugwajska kadra to naprawdę doświadczona ekipa z 36-letnimi Diego Godinem i Fernando Muslerą, 35-letnimi Martinem Caceresem, Luisem Suarezem i Edinsonem Cavanim, którzy wspólnie uzbierali zawrotne 683 mecze w narodowych barwach. Dla nich wszystkich to ostatni mundial,o ile nie w ogóle ostatni sezon w karierze.
Tę sędziwą ekipę z oddziału geriatrycznego ma rozruszać młodsze towarzystwo, w którym brylują Darwin Nunez, Ronald Araujo (o których niżej) i Fede Valverde. Wyceniany przez portal Transfermarkt na 100 milionów euro środkowy pomocnik Realu Madryt jest w tym sezonie w nieziemskiej formie, popisując się atomowymi uderzeniami z dystansu, które to między innymi dały mu w tym sezonie sześć bramek i dwie asysty, oraz bejsbolowy Home Run.
Naturalnie wyparł ze składu Królewskich Marco Asensio, a Rodrygo musiał poszukać innej pozycji na boisku by mieścić się w wyjściowej jedenastce. Valverde jest wszechstronny, zagra na każdej pozycji w środku pola. Choć Carlo Ancelotti najchętniej korzysta z niego jako prawoskrzydłowego w formacji 4-3-3, to na mundialu raczej obejrzymy go w centrum boiska obok Rodrigo Bentancura w ustawieniu 4-4-2. Pomocnik Realu Madryt ma w narodowych barwach 44 występy, debiutował oczywiście pod wodzą Tabareza w 2017 roku zdobywając bramkę w spotkaniu z Paragwajem, strzałem z dystansu, a jakże (od 2:00).
Była to jedna z czterech jego bramek w narodowych barwach. W 2018 roku El Maestro nie znalazł dla Fede miejsca w kadrze na mundial. Dziś pewnie od niego selekcjoner rozpoczyna ustalanie składu. Za gole jednak odpowiedzialny będzie rekordzista Urugwaju, autor 68 trafień – Luis Suarez, który przed tym sezonem wybrał grę w ojczyźnie. Nacional z nim w składzie zdobył mistrzostwo po pokonaniu Liverpoolu Montevideo w finale dla zwycięzców Apertury i Clausury. Losy El Pistolero na mundialu to historia niemal hollywoodzka.
- MŚ 2010, ćwierćfinał z Ghaną, w 120. minucie po zamieszaniu w polu karnym wybijał piłkę ręką z linii bramkowej. Karnego na wagę awansu nie wykorzystał Asamoah Gyan, a to Urugwaj zagrał w półfinale. Suarez był bohaterem.
- MŚ 2014, grupowe starcie z Włochami, po jednym ze starć z Giorgio Chiellinim w polu karnym gryzie go w szyję, po chwili ostentacyjnie chwytając się za zęby. Sędzia nie orientuje się i pozwala mu dokończyć spotkanie. FIFA nie jest wyrozumiała, wszak to recydywa, 4 miesiące dyskwalifikacji nawet z treningów i 9 miesięcy dyskwalifikacji z meczów międzynarodowych
- MŚ 2018, dwa gole w fazie grupowej i tyle. Nuda.
Młoda gwiazda
Darwin Nunez.
Z jednej strony to 23-latek nominowany do Złotej Piłki, notujący stały progres, na którego transfer Liverpool pobił własny rekord transferowy. Z drugiej postać spotykająca się często z przesadzonym hejtem, wyśmiewana w memach po zmarnowanych sytuacjach czy głupich zagraniach, jak czerwona kartka z meczu z Crystal Palace po uderzeniu Joakima Andersena, który prowokował go przez pierwsze 57 minut.
Najprawdopodobniej to Nunez będzie towarzyszył Luisowi Suarezowi w napadzie, wygryzając Edinsona Cavaniego. Dotychczasowe trzynaście spotkań przyniosło trzy trafienia Darwina, który może także występować na skrzydle, a te nie są najlepiej obsadzone.
Z prawej strony przewidywany jest występ kolejnego gracza z wielkim potencjałem. Facundo Pellistri, gracz Manchesteru United, bo o nim mowa, po powrocie z wypożyczenia do Alaves nie wystąpił w żadnym spotkaniu ligowym Czerwonych Diabłów, ale Alonso regularnie na niego stawia. Bazujący na zwrotności i doskonałej wizji skrzydłowy może po powrocie z mundialu dostanie w końcu szansę w Premier League.
Z czasem walczył będący przyszłością słynącej z zawziętości defensywy La Celeste Ronald Araujo. Kontuzja mięśnia przywodziciela, której nabawił się w połowie września miała utrudnić przygotowania do mundialu. Mogący występować zarówno na środku, jak i z prawej strony bloku defensywnego 23-letni zawodnik FC Barcelony postawił wszystko na jedną kartę i zdaniem sztabu medycznego będzie gotowy, choć najprawdopodobniej dopiero na fazę pucharową.
Kogo zabraknie?
Kontuzje pokrzyżowały przygotowania Edinsona Cavaniego i Ronalda Araujo, ale ostatecznie obaj znaleźli się w kadrze na turniej. Miejsca zabrakło dla urugwajskiego dla duetu z Getafe. Dopiero w tym roku w kadrze zadebiutował 34-letni Damian Suarez, dla którego miejsca nie znalazł selekcjoner, mimo niezbyt mocnej sytuacji na prawej obronie. Do zdrowia dochodzi Araujo, Jose Luis Rodriguez nawet jeszcze nie zadebiutował, a Guillermo Varela zagrał w barwach La Celeste dopiero dziewięć razy. Kolegą Suareza z klubu jest Mauro Arambarri, środkowy pomocnik, który w eliminacjach wystąpił dziesięciokrotnie, choć głównie jako rezerwowy. Z mistrzostw wyeliminował go uraz stawu skokowego.
Trener
Oscar Tabarez Diego Alonso.
Wielu fanów piłki śledzących poczynania Urugwaju od turnieju do turnieju, przyzwyczaiło się do Oscara Tabareza na tym stanowisku. Od grudnia 2021 roku 47-letni Diego Alonso prowadzi drużynę La Celeste. Jego poprzednik piastował stanowisko przez 15 lat, więc mogłoby się wydawać, że trudno będzie wejść w buty weterana. Nie powiem, że poszło mu to łatwo, ale były trener m.in. Interu Miami czy Penarolu dokończył eliminację z kompletem czterech zwycięstw. Pięć sparingów w czasie pozostałym do Mundialu to trzy wygrane, remis z USA i porażka z Iranem. Łączny bilans Urugwaju z Alonso u steru to 7 zwycięstw, remis, porażka i bilans bramkowy 18:2.
Jeśli chodzi o decyzje personalne to dwukrotnych mistrzów świata czeka przemiana pokoleniowa i takie zadanie na pewno postawiła przed trenerem urugwajska federacja. Selekcjonerowi nie brak pomysłów. Zbliżający się do emerytury Fernando Muslera ustąpił miejsca 29-letniemu Sergio Rochetowi grającemu na co dzień w urugwajskim Nacionalu. Boczni obrońcy, Damian Suarez (34 lata) i Mathias Olivera (25 lat) czy rezerwowy bramkarz Sebastian Sosa (35 lat) debiutowali w kadrze mimo wieku dopiero w tym roku, po przejęciu kadry przez Alonso.
Pierwsze występy notował w tym roku wspomniany wcześniej Facundo Pellistri, ale dwudziestolatek dopiero w tym roku wypłynął, więc ciężko to nazwać autorskim pomysłem selekcjonera. Wszyscy poza Suarezem są oczywiście w Katarze, a Olivera i Rochet najprawdopodobniej wybiegną w pierwszym składzie na mecz z Koreą Południową.
Nadzieje i obawy
Nadzieją jest z pewnością słynna mieszanka rutyny z młodością, drużyna raczej nie spali się z nerwów przed pierwszym gwizdkiem. W grupie rywalizacja z Koreą Południową i Ghaną nie powinna być problemem dla La Celeste. Środek pola z Valverde, Vecino, Bentancurem czy nieco zapomnianym Lucasem Torreirą robi wrażenie i każda drużyna na świecie musiałaby się obawiać takiego starcia.
Obawy: Skrzydła. Od czasów Alvaro Recoby nie były mocną stroną Urusów. Dziś zobaczymy tam prawdopodobnie Facundo Pellistriego, który nie gra w klubie i Nicolasa de la Cruza, którego nie oglądaliśmy nigdy w Europie i to nie dlatego, że boi się latać. W narodowych barwach mają wspólnie 24 mecze w narodowych barwach i tylko dwa gole zdobyte przez tego drugiego.
Terminarz
Spotkanie z Portugalią rozstrzygnie losy grupy H, może to być kluczowy moment także dlatego, że drugi w tej grupie w ⅛ zagra ze zwycięzcą grupy G, czyli najprawdopodobniej faworytem do złota – Brazylią. Trzecia kolejka i starcie z Ghaną, będzie sentymentalną podróżą dla jednych i drugich do mundialu w 2010 roku.
Spodziewany rezultat
Jeśli uda się przeskoczyć w grupie Portugalię, to droga do ćwierćfinału stoi otworem. Uważam, że to maksimum dla walecznych Urusów.
Antoni Janas