Historia Maroka w ostatnich latach może inspirować. Eliminacje zakończone wzorowymi wynikami, dużo spotkań “na zero’’ z tyłu i zmiana trenera tuż przed turniejem. Brzmi znajomo? Być może tak, choć okoliczności tych wydarzeń były zupełnie inne, niż w przypadku naszej reprezentacji za kadencji Jerzego Brzęczka. Maroko w Katarze nie będzie chłopcem do bicia. Ba, może nawet sprawić niespodziankę…
Spacerek w drodze na mundial
Maroko startowało od drugiej rundy eliminacji strefy CAF. W grupie I Lwy Atlasu podejmowały Sudan, Gwineę i Gwineę-Bissau. Zdobyli w niej komplet punktów, strzelając 20 bramek, tracąc zaledwie jedną – na wyjeździe z Gwineą.
W rundzie trzeciej pokonało Demokratyczną Republikę Kongo w dwumeczu 5:2. Tak więc przez eliminacje przeszli jak burza. Drogę na Mistrzostwa Świata można więc określić – jak w nagłówku – jako przysłowiowy ‘’spacerek’’. Oto najciekawsze spotkania, na które warto zwrócić uwagę:
Gwinea – Maroko 1:4
Jedyny mecz, w którym Maroko straciło bramkę podczas eliminacji – stąd warty odnotowania – a mimo to dominowało rywala przez pełne 90 minut. Goście wyszli na prowadzenie już w 21. minucie, lecz po dwóch kwadransach przepięknym golem popisał się Mamadou Kane.
Akcja od 2:58
Nie zdemotywowało to jednak podopiecznych wówczas jeszcze Vahida Halilhodzicia. Bramkę do szatni zdążył zdobyć jeszcze Amallah, otwierając również wynik w drugiej połowie. Czwarty raz do siatki, zamykając tym samym wynik, trafił znany wielu kibicom z Europy, Boufal.
Maroko – Demokratyczna Republika Konga 4:1
Rewanż trzeciej rundy eliminacyjnej strefy CAF – bezpośredni mecz – w którym Maroko podejmowało ekipę z centralnej części kontynentu. Z pierwszego spotkania Lwy Atlasu wywiozły punkt, remisując 1:1. Rewanż był jednak pokazem siły ofensywnej tej reprezentacji. Marokańczycy oddali 12 strzałów, z których cztery zamienili na bramkę. Ozdobą tego spotkania było jednak honorowe trafienie gości w wykonaniu Malango Ngity.
Akcja od 1:36 (należy kliknąć w link, gdyż FIFA zablokowała udostępnianie materiałów na innych portalach)
Historia mundialowa? bez fajerwerków
W obecnym stuleciu zadebiutowali na mundialu cztery lata temu, kiedy w grupie z Hiszpanią, Portugalią i Iranem zajęli ostatnie miejsce, mając jeden punkt na koncie. Poza tym zanotowali komplet występów w latach 90’. W sześciu meczach fazy grupowej zdobyli jednak zaledwie cztery ‘’oczka’’. Największy sukces osiągnęli w 1986 roku, który do dzisiaj daję nadzieję na sprawienie kolejnej niespodzianki na wielkim turnieju.
Maroko trafiło do bardzo mocnej grupy z Anglią, Portugalią i… Polską. Mimo to piłkarze z północy Afryki zdobyli w niej 5 punktów, tracąc zaledwie jedną bramkę – w wygranym 3:1 meczu z Portugalią, z pozostałymi bezbramkowo remisując. W ⅛ finału zmierzyli się z Republiką Federalną Niemiec, gdzie polegli zaledwie 0:1.
Al Buraq
Achraf Hakimi. Nie trzeba go nikomu przedstawiać. Jeden z najlepszych prawych obrońców na świecie. Przy okazji jeden z niewielu wyrzutów sumienia Florentino Pereza. Pomimo 24 lat, zebrał już doświadczenie w trzech topowych europejskich ligach – Bundeslidze, Serie A, Ligue 1 – oraz ‘’liznął’’ trochę hiszpańskiej piłki, rozgrywając przeszło 1000 minut w krajowych rozgrywkach. Elastyczny, zdolny do gry w czwórce obrońców, na wahadle, a nawet awaryjnie na skrzydle – zarówno po lewej jak i prawej stronie V co w reprezentacji jest przecież bezcenne. Nie notuje co prawda tak efektownych liczb, jak w klubach, ale jest niezwykle pożytecznym elementem układanki dotychczasowych selekcjonerów. Al Buraq, czyli w wolnym tłumaczeniu – rumak. Taką ksywę ma w swoim kraju Hakimi, trafną zresztą, biorąc pod uwagę jego zdolności motoryczne. Hakimi jest niezwykle mocny pod tym względem, co już dostrzegliśmy za czasów gry w Realu Madryt. Dokładając do tego dobrą technikę użytkową i wysoką inteligencję boiskową, otrzymujemy zawodnika kompletnego na swojej pozycji, gdzie z reguły jest to prawe wahadło.
Młoda gwiazda
Azzedine Ounahi – środkowy pomocnik, strzelec dwóch goli w rewanżowym meczu przeciwko Demokratycznej Republice Konga, które z pewnością przyczyniły się do awansu reprezentacji na mundial. Historia Ounahiego ma w sobie jednak nutę romantyzmu.
Swoją karierę zaczynał w marokańskim Raja Casablanca, gdzie spędził pięć lat, począwszy od 2010 roku, by następnie dołączyć do Mohammed VI Football Academy. Następnie podzielił losy wielu swoich rodaków i przeniósł się do Francji, gdzie od 2018 roku reprezentował rezerwy Strasbourga. Sezon 20/21 spędził w ligowym średniaku z trzeciego poziomu rozgrywkowego – US Avranches. W rozgrywkach ligowych rozegrał 27 spotkań, notując jedną bramkę i pięć asyst. Po przyzwoitym sezonie trafił do Angers za 350 tysięcy euro. Trudno było tutaj mówić o wzmocnieniu pierwszego składu, a jednak. Początkowo wchodził na ostatnie minuty. Z czasem jednak wywalczył miejsce w pierwszym zespole i taką też rolę pełni do dziś.
Latem zainteresowane pozyskaniem tego pomocnika było Lille, lecz do żadnych konkretnych działań nie doszło. Zamiast tego przedłużył kontrakt z obecnym pracodawcą. Przeskok z trzeciego poziomu rozgrywkowego na pierwszy świadczy tylko o jego ponadprzeciętnej jakości.
Ounahi dysponuje tym, czym większość jego kolegów z reprezentacji – bardzo dobrą techniką użytkową i ponadprzeciętnym przeglądem pola. Jego największą wadą są warunki fizyczne. Pomimo bardzo dobrego jak na ‘’ósemkę’’ wzrostu (182cm) ma znikomą masę mięśniową. Chcąc sobie to lepiej wyobrazić – przypomina pod tym względem naszego Sebastiana Szymańskiego, który i tak w tym zakresie poczynił ostatnimi laty postępy. Przed Azzedinem jest jednak jeszcze sporo lat gry w piłkę oraz okazji do pójścia na siłownię. Na ten moment zapowiada się na kluczowy element środka pola w swojej reprezentacji. A na tej imprezie zobaczymy go w niejednym spotkaniu.
Trener
Walid Regragui.
Sprawdzony i stosunkowo młody, bo zaledwie 47-letni lokals. Karierę zawodniczą spędził głównie we Francji, poza trzyletnim epizodem na półwyspie Iberyjskim. Jako szkoleniowiec, zaczynał w roli asystenta trenera w reprezentacji Maroka. Następnie spędził aż sześć lat w marokańskim FUS Rabat, gdzie sięgnął jednorazowo po ligę i puchar kraju. Po drodze miał jeszcze roczny epizod w Katarze, lecz największy sukces osiągnął niedawno – w Wydad Casablanca – gdzie przez rok pracy wygrał ze swoim zespołem mistrzostwo i Afrykańską Ligę Mistrzów. Z klubu odszedł z przyzwoitą statystyką – średnią 2,17 zdobytych punktów na mecz.
Jaki styl gry Walid preferuje?
Jeszcze do niedawna stawiał na posiadanie piłki i wysoki pressing, niezależnie od rywala. Zdobywane przez lata doświadczenie pozwoliło mu jednak nabrać pragmatyzmu, stąd obecnie swój styl gry często dostosowuje pod ustawienie przeciwnika, co ma przełożenie na reprezentację. W rozmowie z FIFA+ wymienił swoich trenerskicu idoli. Są to Pep Guardiola, Diego Simeone i Carlo Ancelotti. Zapewniał również, że pomimo trudnej grupy, Marokańczycy dadzą z siebie wszystko w fazie grupowej, oraz powód do dumy całemu narodowi.
Nadzieje, obawy
Tutaj sprawa jest dosyć zerojedynkowa. Nadzieją dla Marokańczyków jest wszystko – indywidualności, elastyczność taktyczna, technika zawodników, bramkarz – oprócz finalizacji akcji. Obawą – wspomniana finalizacja. Drużyna ta, podobnie jak wiele północnoafrykańskich reprezentacji, cierpi na brak dziewiątki z prawdziwego zdarzenia, a co za tym idzie – brak zawodnika zdolnego do wykańczania efektywnych i zgranych akcji ofensywnych. Maroko gra ciekawą, szybką dla oka piłkę, opartą zarówno na podaniach prostopadłych, jak i grze kombinacyjnej. Obsadę bramki stanowi doświadczony Bounou, w bloku defensywnym zaś rządzą piłkarze ograni w ligach z TOP 5. Żaden z zawodników nie ma problemu by przerzucać się z jednego systemu taktycznego na drugi. A to wszystko dzięki świetnej technice użytkowej, jaką dysponuje niemal każdy piłkarz w tej kadrze. Marokańczycy są stworzeni do grania nowoczesnej piłki. Niestety brak klasycznej dziewiątki prędzej czy później odbija się negatywnie w wielu sytuacjach i o ile taki stan rzeczy wystarczył na eliminacje strefy CAF, tak na mundialu niekoniecznie może tak być. Poza tym, Maroko jest w bliźniaczej sytuacji do naszej przed zeszłorocznym euro. Nowy selekcjoner miał niewiele czasu na zaimplementowanie swojej wizji.
Terminarz
Inauguracyjny mecz w swojej grupie Marokańczycy rozegrają w Al Khar z Chorwacją. Następnie udadzą się do Dohy, gdzie podejmą najpierw Belgów, potem Kanadę. Tak więc najistotniejszego starcia dla losów grupy możemy doświadczyć już w pierwszej kolejce. Trudno uwierzyć w to, by Chorwacja nawiązała do wyśmienitej formy sprzed czterech lat. Jednocześnie nie wiemy, w jakiej dyspozycji będzie Kanada, która rozegra swój drugi w historii mundial.
Spodziewany rezultat
Subiektywnie – Maroko sprawi niespodziankę kosztem Chorwacji. Uważam, że ten zespół jest w stanie powtórzyć sukces sprzed 26 lat. Mają ku temu solidne powody, a jednym z takich jest na pewno zbalansowana kadra. Marokańczycy mają wielu elastycznych zawodników, potrafiących dostosować się do różnych systemów taktycznych. Stąd utrata jednego elementu układanki nie powinna zaburzyć całokształtu.
Szymon Trzciński