Można powiedzieć, że reprezentacja Hiszpanii po trzech nieudanych wielkich imprezach z rzędu (w latach 2014-2018), za kadencji Luisa Enrique powróciła do światowej czołówki. Udowodniła to dobrymi występami w Lidze Narodów oraz półfinałem zeszłorocznego Euro. Na pewno z La Furia Roja ponownie trzeba się liczyć.
Historia
Dla Hiszpanów mundial w Katarze będzie szesnastym w ich historii, w tym dwunastym z rzędu z ich udziałem. Po raz ostatni piłkarzy La Furia Roja zabrakło na Mistrzostwach Świata w 1974 roku. Tak duża liczba występów zaowocowała tylko jednym medalem w dziejach tego europejskiego państwa, ale od razu złotym. Miało to miejsce w 2010 roku w Republice Południowej Afryki, gdzie podopieczni Vincente del Bosque w finale pokonali po dogrywce Holandię 1:0, a bohaterem narodowym został strzelec zwycięskiej bramki, Andres Iniesta. Wcześniej jednak przyszli zdobywcy mistrzowskiego tytułu sensacyjnie ulegli na inaugurację Szwajcarii (0:1). Potem okazali się już nie do zatrzymania, pokonując w fazie grupowej Honduras (2:0) oraz Chile (2:1), a następnie, już w fazie play-off, w drodze do finału kolejno: Portugalię, Paragwaj, a także Niemcy (wszystkie te pojedynki zakończyły się rezultatem 1:0). To była największa drużyna w historii futbolu nad rzeką Ebro, która również dwukrotnie zdobyła Mistrzostwo Europy (2008, 2012). Została też zapamiętana z preferowanej przez siebie słynnej tiki-taki, tak charakterystycznej dla kraju, który reprezentowała.
Oprócz tego historycznego rezultatu, Hiszpanie najbliżej podium byli w 1950 roku w Brazylii, gdy zajęli czwartą lokatę. Wówczas o medalach rozstrzygała rywalizacja w czterozespołowej grupie w systemie każdy z każdym. Podopieczni Guillermo Eizaguirre ulegli Brazylii (1:6) oraz Szwecji (1:3), remisując tylko z końcowymi triumfatorami z Urugwaju (2:2).
Poza tym Hiszpania czterokrotnie meldowała się w ćwierćfinałach mundialu. Pierwszy taki przypadek miał miejsce w 1934 na debiutanckim dla La Furia Roja mundialu, a następne w 1986, 1994 i 2002 roku. Reszta ich rezultatów, to: udział w drugiej fazie grupowej w 1982 roku (czołowa „dwunastka” imprezy), a także odpadnięcia na etapie 1/8 finału (1990, 2006, 2018) oraz fazy grupowej (1962, 1966, 1978, 1998, 2014).
Droga do Kataru
Półfinaliści zeszłorocznego Euro trafili do grupy eliminacyjnej ze Szwecją, Gruzją, Grecją i Kosowem. Trzeba przyznać, że dla podopiecznych Luisa Enrique nie były to łatwe kwalifikacje, ponieważ w wielu meczach męczyli się oni z niżej notowanymi rywalami. Ostatecznie La Furia Roja zdołała wywalczyć 19 na 24 możliwe punkty, tracąc dwa oczka na inaugurację z Grecją (1:1) oraz we wrześniu z Szwecją (1:2). Zgodnie z oczekiwaniami, właśnie ta ostatnia nacja okazała się dla Hiszpanów najgroźniejszym konkurentem w walce o zajęcie pierwszego miejsca w grupie, premiowanego bezpośrednim awansem na mundial. Rywalizacja ta trwała aż do ostatniej kolejki, gdy oba zespoły zmierzyły się na stadionie La Cartuja w Sewilli. Remis w tamtym spotkaniu dawał promocję gospodarzom, ponieważ Szwedzi trzy dni wcześniej sensacyjnie ulegli Gruzji (0:2). Ostatecznie marzenia reprezentantom Trzech Koron o uniknięciu baraży w 86. minucie odebrał Alvaro Morata, wprowadzając zgromadzonych na obiekcie widzów w euforię.
W pozostałych pojedynkach kwalifikacyjnych La Furia Roja odniosła komplet zwycięstw, ogrywając w rewanżu Grecję (1:0) oraz po dwa razy: Gruzję (2:1 i 4:0), a także Kosowo (3:1 i 2:0). W końcowej tabeli piłkarze znad rzeki Ebro wyprzedzili kolejno: Szwecję (15 punktów), Grecję (10 punktów), Gruzję (7 punktów) i Kosowo (5 punktów).
Gwiazda
Może się to w przypadku Hiszpanii wydawać komuś dziwne, ale to ekipa, w której naprawdę bardzo trudno jest wskazać jedną wyróżniającą się ponad wszystkich jednostkę już teraz należącą do ścisłej, światowej czołówki. Dowodem na to jest brak obecności żadnego piłkarza z tego kraju na liście trzydziestu kandydatów nominowanych do zdobycia Złotej Piłki za sezon 2021/2022. Jeśli jedna należy kogoś z tej drużyny wyróżnić, będzie to 20-letni Pedri. Piłkarz FC Barcelony to z pewnością zawodnik o wielkich umiejętnościach i możliwościach, mogący w przyszłości rozstrzygać losy spotkań na najwyższym poziomie właściwie w pojedynkę.
Na razie gracz z rocznika 2002 tylko momentami pokazuje na co go stać, ale może właśnie na mundialu zaprezentuje swój potencjał. Wtedy byłby w stanie zaprowadzić swoją drużynę naprawdę daleko, nawet na podium. Pedri może się poszczycić wręcz bajeczną techniką użytkową, dzięki której potrafi pokazywać nieszablonowe zagrania i wręcz ośmieszać swoich rywali.
W tym sezonie pomocnik Barcelony w 17 potyczkach zdobył dwie bramki, nie zaliczając przy tym żadnej asysty. Za to w seniorskiej kadrze Hiszpanii w czternastu meczach może pochwalić się tylko jedną asystą. Te fakty oczywiście nie przekonują, lecz Pedri to jedyny gracz w obecnym zespole Luisa Enrique, którego stać na naprawdę duże, indywidualne popisy, które mogą zachwycić cały piłkarski świat.
Młoda gwiazda
Za takową bez dwóch zdań należy uznać kolejnego piłkarza Blaugrany, Gaviego. 18-latek w ostatnich tygodniach otrzymał dwie bardzo prestiżowe nagrody dla zawodników poniżej 21. roku życia. Najpierw na gali Złotej Piłki w Paryżu odebrał nagrodę imienia Raymonda Kopy, a następnie triumfował w plebiscycie „Golden Boy”, organizowanym przez włoską gazetę Tuttosport. Hiszpan imponuje w swojej grze przede wszystkim odwagą, kontrolą piłki oraz agresją. Z tą ostatnią miewa czasami problemy, ponieważ często fauluje, ale intensywność jego boiskowych poczynań odpowiada wymaganiom nowoczesnego futbolu.
Luis Enrique zaufał młokosowi od samego początku, wystawiając go w debiucie od razu w podstawowym składzie w półfinale poprzedniej edycji Ligi Narodów, co było sporym zaskoczeniem. Do tej pory Gavi w narodowych barwach rozegrał 12 spotkań, zdobywając jedną bramkę, lecz już dzisiaj można powiedzieć, że to gracz wyjściowej „jedenastki” i selekcjoner w Katarze będzie mocno na niego liczył.
W tym sezonie w barwach Barcelony może nie imponuje jeszcze tak jak w ubiegłej kampanii, choć w każdej chwili może nawiązać do swojego dużego potencjału. Najważniejsze w charakterystyce Gaviego jest to, że łączy w sobie swobodę w pojedynkach i rozegraniu futbolówki z agresywnością po stracie piłki, co powinno go zaprowadzić na futbolowe szczyty. Kto wie, może już w Katarze zobaczymy tę wersję zawodnika Blaugrany z niektórych zeszłosezonowych potyczek.
Trener
W praktyce dopiero teraz dotarliśmy do największej gwiazdy piłkarskiej reprezentacji Hiszpanii, a także najbardziej charyzmatycznej postaci w niej. W tym zespole nikt nie ma wątpliwości, kto jest szefem i do kogo należy decydujący głos w każdej sprawie. Luis Enrique pokazuje swoją niezależność w rozmowach z dziennikarzami, mówiąc im, że zna się na futbolu lepiej od nich oraz wybierając składy na poszczególne mecze. Nie zdarzają się za jego kadencji dwa mecze pod rząd, w których wystawiłby on identyczne „jedenastki”, co jest absolutnym ewenementem. Jego bezkompromisowość ujawniła się także podczas części zasadniczej ostatniej edycji Ligi Narodów. W ostatniej kolejce, gdy jego podopieczni musieli pokonać Portugalię, aby awansować do Final Four, 52-latek postawił na teoretycznie dużo słabszy podstawowy skład, niż ten, który trzy dni wcześniej uległ Szwajcarii. Ostatecznie wyszło na jego, ponieważ La Furia Roja pokonała swoich sąsiadów z Półwyspu Iberyjskiego 1:0.
Właśnie odwaga w podejmowaniu mało popularnych decyzji i wiara w każdego z swoich piłkarzy to największe zalety tego szkoleniowca, który jest zdania, że kadra narodowa to nie zlepek najlepszych indywidualności w kraju, lecz piłkarzy, którzy stworzą najlepszą drużynę. Za jego kadencji Hiszpania była w półfinale zeszłorocznego Euro, gdzie uległa dopiero po karnych Włochom. Zagrała również w finale poprzedniej edycji Ligi Narodów, a w obecnej jest już w Final Four. Za chwilę wystąpi także na mundialu w Katarze.
Luis Enrique to nie jest trener uważający tylko posiadanie piłki jako klucz do osiągnięcia sukcesu, lecz też stawia na elementy bardziej bezpośredniej, wertykalnej gry, charakterystycznej dla nowoczesnego futbolu. Tym samym jego zespół charakteryzuje ciekawy, różnorodny styl gry. Nad rzeką Ebro dużo spekuluje się, czy 52-latek po turnieju w Katarze sam nie zrezygnuje z dalszego prowadzenia reprezentacji. Zapewne będzie to uzależnione od wyniku tam osiągniętego przez jednokrotnych mistrzów świata. Jedno jest pewne – Enrique będzie chciał odejść na własnych zasadach.
Najsilniejszy punkt
Luis Enrique ma do wyboru całą gamę zawodników klasy europejskiej, w których wierzy, jednocześnie potrafiąc stworzyć z nich bardzo dobry zespół. Wspomniana wyżej spora rotacja składem selekcjonera Hiszpanów jest możliwa ze względu na to, jak bogatym w piłkarskie talenty krajem jest jego ojczyzna. Ważna przy tym jest otwartość 52-latka na testowanie nowych nazwisk. Jego najnowszym odkryciem jest błyskotliwy skrzydłowy Athletic Bilbao, Nico Williams. Z pewnością wybór 26-osobowej kadry przez Enrique wzbudził nad rzeką Ebro pewne dyskusje, ponieważ zawsze znajdzie się tam piłkarz, który w prawie wszystkich pozostałych zespołach narodowych świata znalazłby swoje miejsce, ale w Hiszpanii nie, ze względu na bardzo silną konkurencję.
Z tym powiązana jest też naturalnie bardzo mocna ławka rezerwowych drużyny La Furia Roja, z której często korzysta w trudnych momentach były szkoleniowiec Barcelony. Pozwala sobie nawet zostawić tam czasami Pedriego czy Gaviego, jak w ostatnim spotkaniu Ligi Narodów z Portugalią. Tak szerokiego wyboru zazdrości mu zapewne większość trenerów na świecie.
Najsłabszy punkt
Za takowy od lat w reprezentacji La Furia Roja uchodzi pozycja numer dziewięć. Ostatnim napastnikiem klasy światowej, którego miała Hiszpania był w swoim szczytowym okresie Fernando Torres. W związku z tym, chociażby podczas zwycięskiego Euro 2012, Vincente del Bosque postawił na ustawienie bez napastnika, a z Cesciem Fabregasem w roli fałszywej „dziewiątki”.
Teraz Luis Enrique czasami też decyduje się na takie rozwiązanie, ale częściej stawia na jedynego poważnego snajpera obecnie nad rzeką Ebro, czyli Alvaro Moratę. Jest to na pewno solidny zawodnik o bardzo dobrych warunkach fizycznych, ale żaden ekspert nie zaliczyłby go do ścisłego topu napastników na świecie. Co prawda, to właśnie gracz Atletico dał jednobramkowe zwycięstwa ostatnio z Portugalią, a wcześniej z Szwecją, lecz częściej jednak zawodzi.
W klasyfikacji strzelców La Liga w najlepszej „piątce” znajduje się trzech hiszpańskich zawodników: Borja Iglesias z Realu Betis (osiem goli), Joselu z Espanyolu (siedem trafień) oraz Iago Aspas z Celty Vigo (siedem bramek). Ten pierwszy ma w swoim dorobku tylko jeden występ w narodowych barwach (we wrześniu przeciwko Szwajcarii), drugi pozostaje bez debiutu, a trzeci ostatni raz w kadrze zagrał 7 czerwca 2019 roku. Pomimo dobrej formy Luis Enrique postanowił żadnego z nich do Kataru nie zabierać.
Największy nieobecny
W tej rubryce wypada wymienić więcej, niż jedno nazwisko, co jest związane z tym, jak duży wybór piłkarzy wysokiej klasy mają Hiszpanie. Od razu należy zaznaczyć, że żadnego z ich najważniejszych graczy z mundialu nie wykluczył uraz. W Katarze kibice nie zobaczą m.in.: Sergio Ramosa czy Davida de Gei. Ten pierwszy jest rekordzistą w liczbie występów w reprezentacji La Furia Roja (180 meczów), ale ostatni raz zagrał w niej 31 marca 2021 roku przeciwko kadrze Kosowa. Od tej pory często trapiły go kontuzje, ale nawet zdrowy piłkarz PSG nie znalazł uznania w oczach selekcjonera, mimo swojej wciąż wysokiej klasy.
Za to podstawowy golkiper Manchesteru United ostatni raz w kadrze wystąpił 13 października 2020 roku przeciwko Ukrainie, a w bieżącym roku kalendarzowym nie otrzymał nawet powołania. Luis Enrique wyżej ceni Unaia Simona, Davida Rayę czy Roberta Sancheza. Dwaj ostatni, podobnie jak De Gea, też na co dzień grają w Premier League, lecz w słabszych klubach i nie uchodzą za lepszych bramkarzy. Selekcjoner La Furia Roja ma jednak swoją koncepcję budowy drużyny, także pod względem charakterologicznym.
Terminarz
Hiszpanie na inaugurację zagrają z teoretycznie najłatwiejszym rywalem w grupie, czyli Kostaryką. Spotkanie, które odbędzie się 23.11 o godzinie 17.00 powinno być tylko rozgrzewką dla podopiecznych Luisa Enrique. Następnie zmierzą się oni 27.11 o godzinie 20.00 z Niemcami. Ten mecz powinien być starciem dwóch europejskich reprezentacji o pierwsze miejsce w grupie E. Na zakończenie fazy grupowej La Furia Roja zagra 1.12 o godzinie 20.00 z zawsze groźną Japonią. Samuraje zapewne również będą mieli ambicje, aby powalczyć o awans do fazy pucharowej, jednak nie będzie im o to łatwo.
W 1/8 finału drużyny, które wyjdą z grupy E zmierzą się zespołami z grupy F. W tej drugiej znajdują się: Maroko, Chorwacja, Belgia oraz Kanada. Jeśli nie będzie niespodzianki, to Hiszpania powinna się zmierzyć z kimś dwójki: Chorwacja/Belgia. Warto przypomnieć, że obie te ekipy w 2018 roku znalazły się w najlepszej „czwórce” turnieju.
Spodziewany rezultat
Za kadencji Luisa Enrique reprezentacja Hiszpanii ustabilizowała się w ścisłej europejskiej czołówce. Po pierwsze: dotarła ona do półfinału zeszłorocznego Euro, a po drugie: w dwóch na trzy edycje Ligi Narodów meldowała się w Final Four. Podobne rezultaty w tych rozgrywkach osiągają tylko Włosi i Holendrzy. W związku z tym trudno jest nie traktować La Furia Roja jako członków wąskiego grona kandydatów do podium w Katarze. Ważna w tej kwestii może okazać się postawa już w grupie, ponieważ zajęcie w niej pierwszego miejsca powinno umożliwić uniknięcie już w ćwierćfinale Brazylii, czyli jednego z dwóch (obok Argentyny) głównych kandydatów do końcowego triumfu.
Wydaje się, że Hiszpanie są w stanie obecnie pokonać każdego na Starym Kontynencie, zwłaszcza wobec problemów Francji czy Anglii, które były widoczne podczas ostatniej edycji Ligi Narodów oraz nieobecności mistrzów Europy, Włochów. W związku z tym prognozowałbym dla nich w Katarze brązowy medal. Mógłby on być udanym zwieńczeniem kadencji Luisa Enrique.
Kacper Adamczyk