Za nami już 7. kolejka Fortuna 1. Ligi. Sędziowie podyktowali w niej łącznie osiem rzutów karnych, z czego sześć zostało wykorzystanych. Swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie odniosła w tej serii gier Chojniczanka Chojnice. Bez zwycięstwa pozostają znajdujące się w strefie spadkowej Sandecja Nowy Sącz, Górnik Łęczna i Resovia. Na czele nadal znajduje się Wisła Kraków, a na drugim miejscu plasuje się ŁKS Łódź. Zapraszamy serdecznie do lektury kolejnych w tym sezonie Pozdrowień z zaplecza!
Chojniczanka Chojnice – Górnik Łęczna 2:1 (1:1)
Bramki: 30. Tomasz Mikołajczak, 88. Mateusz Cegiełka – 44. Łukasz Grzeszczyk
Przed tym spotkaniem obie drużyny miały po trzy remisy i trzy porażki. Bezpośredni pojedynek był więc doskonałą okazją na odniesienie pierwszego zwycięstwa w sezonie. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli gospodarze, gdy do siatki trafił Tomasz Mikołajczak. Tuż przed przerwą stan meczu wyrównał Łukasz Grzeszczyk. Pierwsza połowa była dosyć emocjonująca, a obie ekipy postawiły na ataki ze skrzydeł. W drugiej części meczu szalę zwycięstwa na swoją korzyść próbowali przechylić goście. Aktywni byli zwłaszcza strzelec bramki Grzeszczyk oraz Damian Gąska, nie przekładało się to jednak na zmianę wyniku. W końcówce spotkania trzy punkty gospodarzom zapewnił Mateusz Cegiełka. Beniaminek z Chojnic po raz pierwszy w tym sezonie zgarnął komplet punktów, łęcznianie natomiast mocno póki co rozczarowują swoją postawą.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Puszcza Niepołomice 0:1 (0:0)
Bramka: 82. Łukasz Sołowiej (k.)
Nietrafiony rzut karny: 90. Kamil Biliński (Podbeskidzie), Krzysztof Wróblewski obronił
Przed tym spotkaniem wyżej w tabeli było Podbeskidzie ze stratą punktu do liderującej Wisły Kraków. Niepołomiczanie pokazali się już jednak w tym sezonie z dobrej strony we wcześniejszych meczach. W sobotnim starcu bardzo długo zanosiło się na remis. Wszystko zmieniło się w ostatnim kwadransie gry. Wówczas Ezequiel Bonifacio faulował w polu karnym jednego z rywali, a sędzia Damian Gawęcki po analizie VAR podyktował jedenastkę, zamienioną na gola przez Łukasza Sołowieja. Ledwie kilka minut później arbiter po raz drugi wskazał na wapno, tym razem po faulu Michała Koja. Rzutu karnego dla Podbeskidzia nie wykorzystał jednak Kamil Biliński i tym samym to goście zgarnęli w tym meczu trzy punkty, przeskakując swojego rywala w tabeli.
Wisła Kraków – Skra Częstochowa 3:0 (1:0)
Bramki: 37. Luis Fernandez (k.), 46. Mateusz Młyński, 90+4. Konrad Gruszkowski
Wiślacy po porażce w poprzedniej kolejce w Tychach, wrócili na właściwe tory. Po pierwszej połowie prowadzili oni z częstochowską Skrą 1:0 po bramce z rzutu karnego w wykonaniu Luisa Fernandeza. Dodajmy, że całkowicie zasłużenie, gdyż gospodarze mieli ogromną przewagę w posiadaniu piłki. Oddali także więcej strzałów na bramkę, choć celne były tylko dwa. Tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie wynik podwyższył Mateusz Młyński. Goście znajdowali się w znacznie trudniejszej sytuacji niż niewiele ponad kwadrans wcześniej schodząc do szatni na przerwę. Po godzinie gry mogli już przegrywać różnicą trzech bramek, ale tym razem strzał Młyńskiego na rzut rożny sparował Jakub Bursztyn. W odpowiedzi Filip Kozłowski mógł zniwelować straty do jednego gola, lecz Mikołaj Biegański nie dał się pokonać i mieliśmy tylko korner. W doliczonym czasie gry zwycięstwo gospodarzy przypieczętował Konrad Gruszkowski. Dzięki temu Wisła nadal jest liderem Fortuna I Ligi.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Stal Rzeszów 2:1 (1:1)
Bramki: 19. Wiktor Biedrzycki (k.), 59. Muris Mesanović – 21. Dominik Marczuk
Do przerwy w tym spotkaniu mieliśmy remis. Najpierw na prowadzenie wyszli gospodarze po skutecznie wykonanym rzucie karnym przez Wiktora Biedrzyckiego. Dwie minuty później niecieczanie dali się zaskoczyć, a do wyrównania doprowadził Dominik Marczuk. Po niespełna godzinie gry z powrotem na prowadzeniu znalazły się Słonie,a na listę strzelców wpisał sięMuris Mesanović. Tym razem gospodarze nie pozwolili Stali na szybką odpowiedź bramkową. Tomasz Loska skapitulował dopiero w 86. minucie meczu po uderzeniu Ramila Mustafajewa, trafienie to jednak nie zostało uznanie. Ostatecznie trzy punkty zostały w Niecieczy, a Termalica awansowała na trzecie miejsce w tabeli.
Arka Gdynia – Odra Opole 1:2 (0:0)
Bramki: 70. Hubert Adamczyk – 65. Mateusz Kamiński, 90+3. Michal Klec
Nietrafiony rzut karny: 55. Maciej Urbańczyk (Odra), Kacper Krzepisz obronił
W starciu drużyn, które w poprzednim sezonie grały w barażach o awans do Ekstraklasy górą byli goście. W pierwszej połowie optyczną przewagę mieli gospodarze, nie przekładało się to jednak na liczbę stworzonych okazji na strzelenie gola. Do przerwy zatem mieliśmy bezbramkowy remis. Niespełna dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania faulowany w polu karnym przez Mateusza Stępnia był Jakub Szrek. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Maciej Urbańczyk, uderzył jednak na tyle kiepsko, że nie dał rady pokonać Kacpra Krzepisza. W 65. minucie bramkarz Odry został już pokonany, po dośrodkowaniu Macieja Makuszewskiego prowadzenie gościom zapewnił Mateusz Kamiński. Już pięć minut później stan meczu wyrównał Hubert Adamczyk. Kiedy trwał już doliczony czas gry wydawało się że, spotkanie zakończy się podziałem punktów. Nic bardziej mylnego, tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego Krzepisz po raz drugi musiał wyciągać piłkę siatki, a zwycięstwo gościom zapewnił Michal Klec.
Zagłębie Sosnowiec – Chrobry Głogów 1:2 (1:0)
Bramki: 33. Szymon Sobczak (k.) – 66., 69. Mateusz Bochnak
Czerwona kartka: 23. Filip Borowski (Zagłębie)
Patrząc na tabelę przed tym spotkaniem można było odnieść wrażenie, że to gospodarze są faworytem tego starcia. Od 23. minuty musieli oni grać w osłabieniu po tym jak czerwoną kartką ukarany został Filip Borowski. Dziesięć minut później sosnowiczanie objęli prowadzenie po skutecznie wykonanym rzucie karnym. Wydawało się, że usunięcie z boiska Borowskiego nie miało negatywnego wpływu na ich dyspozycję. Sytuacja zmieniła się po przerwie. Wówczas, w odstępie trzech minut, dwukrotnie Michała Gliwę pokonał Mateusz Bochnak. Na prowadzenie wyszli goście, a Zagłębie musiało gonić wynik. Podopiecznym Artura Skowronka doprowadzić do wyrównania się jednak nie udało i mecz zakończył się zwycięstwem Chrobrego.
Resovia – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramka: 8. Patryk Szwedzik
Czerwona kartka: 57. Dawid Kubowicz (Resovia)
W początkowych fragmentach spotkania dwie groźne akcje przeprowadzili gospodarze. Najpierw pokonać Dawida Kudłę próbował Kamil Antonik, a po kilku minutach Radosław Bąk. Uderzenie pierwszego z nich nad poprzeczkę przeniósł jednak bramkarz katowiczan, a strzał tego drugiego trafił w słupek. Niewykorzystane okazje szybko się zemściły i to goście wyszli na prowadzenie. Po stracie piłki Rubena Hoogenhouta z akcją wyszedł GKS, a Branisalva Pindrocha pokonał Patryk Szwedzik. Resovia musiała gonić wynik, a dodatkowo od 57. minuty rzeszowianie grali w osłabieniu po tym jak z boiska wyrzucony został Dawid Kubowicz. Doprowadzenie do wyrównania w takich okolicznościach okazało się dla gospodarzy zbyt trudne, wobec czego trzy punkty zainkasowała Gieksa. Resovia przegrała już czwarty mecz w tym sezonie i nadal czeka na pierwsze zwycięstwo. GKS natomiast po rozegraniu wszystkich spotkań w tej kolejce znalazł się w tabeli tuż za miejscem barażowym.
Sandecja Nowy Sącz – GKS Tychy 0:5 (0:1)
Bramki: 45+1. Mateusz Czyżycki, 51. Antonio Dominguez, 63. Krzysztof Wołkowicz (k.), 68. Kamil Szymura, 90. Nemanja Nedić (k.)
Czerwona kartka: 62. Tomasz Boczek (Sandecja)
Z całą pewnością nie jest to wymarzony początek sezonu dla Sandecji. W pierwszych sześciu kolejkach podopieczni Dariusza Dudka zaliczyli pięć remisów i jedną porażkę. Szansą na pierwsze zwycięstwo miało być starcie z bezpośrednim sąsiadem w tabeli, czyli GKS-em Tychy. Tyszanie uskrzydleni ubiegłotygodniowym triumfem nad Wisłą Kraków nie zamierzali im jednak ułatwić zadania. Tuż przed przerwą na prowadzenie wyprowadził gości Mateusz Czyżycki. Druga połowa to popis skuteczności podopiecznych Dominika Nowaka, którzy oddali w tej części meczu cztery celne strzały na bramkę Dawida Pietrzkiewicza i tyle też raz cieszyli się ze zdobycia bramki. Gole zdobywali kolejno Antonio Dominguez, Krzysztof Wołkowicz, Kamil Szymura oraz Nemanja Nedić. Gospodarze nie mieli w tym meczu nic do powiedzenia, a dodatkowo przez prawie pół godziny byli zmuszeni do gry w osłabieniu. Sandecja poniosła sromotną porażkę i spadła na szesnaste miejsce w tabeli.
Obszerną relację z meczu ŁKS Łódź – Ruch Chorzów można znaleźć TUTAJ.
Tabela Fortuna 1. Ligi po 7. kolejce