Pozdrowienia z zaplecza #4 22/23

2022.08.06 Katowice
Pilka nozna Fortuna 1 Liga 2022/2023
GKS Katowice - Zaglebie Sosnowiec
N/z Patryk Szwedzik bramka gol radosc
Foto Lukasz Laskowski / PressFocus

2022.08.06 Katowice
Football Fortuna 1. Liga season 2022/2023
GKS Katowice - Zaglebie Sosnowiec
Patryk Szwedzik bramka gol radosc
Credit: Lukasz Laskowski / PressFocus

Za nami bardzo emocjonująca kolejka Fortuna 1. Ligi. Aż w czterech spotkaniach padło pięć bramek, a do siatki rywali nie trafiali jedynie piłkarze Odry Opole i Skry Częstochowa. Po 4. kolejce na czele tabeli znajdują się Ruch Chorzów i Wisła Kraków, stawkę zamykają z kolei Chojniczanka Chojnice i Odra Opole. Zapraszamy serdecznie do lektury kolejnych Pozdrowień z zaplecza!

Arka Gdynia – Sandecja Nowy Sącz 1:1 (1:0)

Bramki: 14. Karol Czubak – 90. Michał Marcjanik (sam.)

Sandecja w tym sezonie ma chyba licencję na remisy. Sączersi podzielili się punktami ze swoim rywalem już po raz czwarty, tym razem w otwierającym tę serię gier spotkaniu z Arką Gdynia. Od początku meczu zawodnicy obu zespołów starali się grać ofensywnie, w ich poczynaniach brakowało jednak skuteczności. Zmieniło się to w 14. minucie za sprawą Karola Czubaka. Napastnik gospodarzy dostał dobrą piłkę od Mateusza Stępnia i strzałem głową pokonał Dawida Pietrzkiewicza. Po stracie bramki goście chcieli szybko odrobić straty, ale to Arkowcy byli groźniejsi, kilkukrotnie zmuszając do interwencji bramkarza rywali. Pierwsza połowa zakończyła się skromnym prowadzeniem gospodarzy. W drugiej części meczu długimi fragmentami przeważali podopieczni Ryszarda Tarasiewicza, choć równie często akcja rozgrywała się w środkowej strefie boiska. Kiedy wydawało się, że Arka dowiezie zwycięstwo do końca, to niefortunnie interweniował Michał Marcjanik, pakując piłkę do własnej bramki. Ostatecznie więc mecz skończył się podziałem punktów.

Odra Opole – Wisła Kraków 0:1 (0:0)

Bramka: 49. Łukasz Kędziora (sam.)

W tym spotkaniu mieliśmy do czynienia z dwiema różnymi połowami. W pierwszej lepsze wrażenie sprawiała Wisła Kraków, druga toczyła się pod dyktando Odry Opole. Mimo, że gospodarze dobrze grali w pierwszych 45 minutach, to nie zdołali w tej części meczu trafić do siatki. Najbliżej tego był w 30. minucie Mateusz Młyński, ale jego uderzenie trafiło tylko w poprzeczkę. Wiślacy na prowadzenie wyszli na początku drugiej połowy, kiedy to Młyński dośrodkował piłkę przed pole karne, a niefortunną interwencją popisał się Łukasz Kędziora pakując piłkę do własnej bramki. Później to Odra zmuszona do odrabiania strat, była stroną przeważającą. Gospodarze częściej byli przy piłce, oddali też znacznie więcej strzałów. Na ich nieszczęście zdecydowana większość z nich była niecelna. Piłkarze z Opola naciskali na swoich rywali, nie byli jednak w stanie przeprowadzić akcji, która dałaby im wyrównanie w tym spotkaniu. Ostatecznie Wisła wygrywa, ale nie był to przekonujący mecz w ich wykonaniu. Na uwagę zasługuje też fakt, że podopieczni Jerzego Brzęczka nie stracili jeszcze ani jednej bramki w tym sezonie ligowym.

Górnik Łęczna – Resovia 1:1 (0:1)

Bramki: 49. Łukasz Szramowski – 45+1. Bruno Garcia

Oba zespoły początku sezonu nie mogą uznać za udany, po trzech pierwszych kolejkach na ich kontach był tylko jeden punkt. Bezpośrednie starcie było więc bardzo dobrą okazją na przełamanie i odniesienie zwycięstwa. Pierwsza połowa tego spotkania była dosyć wyrównana, ale to goście schodzili na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. W doliczonym czasie gry do tej części meczu fenomenalnym uderzeniem z dystansu popisał się Bruno Garcia, nie dając żadnych szans na skuteczną obronę Maciejowi Gostomskiemu. Znacznie więcej groźnych sytuacji mieliśmy w drugiej części spotkania. Już na samym jej początku na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Łukasz Szramowski i wyrównał wynik spotkania. Goście odpowiedzieli uderzeniami Karola Chuchro oraz Marka Mroza. Pierwszy z tych strzałów bardzo dobrze obronił bramkarz Górnika, drugi był niecelny. Później szanse na zapewnienie trzech punktów swojej drużynie mieli Damian Gąska (skuteczna interwencja Branislava Pindrocha) praz Bruno Garcia, który trafił w poprzeczkę. Ostatecznie pojedynek zakończył się remisem, zatem obie ekipy nadal czekają na premierowe zwycięstwo w obecnych rozgrywkach Fortuna I ligi.

GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 3:1 (1:0)

Bramki: 31. Patryk Szwedzik, 46. Patryk Szwedzik, 67. Marcin Urynowicz – 65. Szymon Sobczak (k.)

Pierwsza połowa była dosyć wyrównana, choć z lekkim wskazaniem na gospodarzy. Katowiczanie udokumentowali swoją przewagę bramką Patryka Szwedzika po upływie trochę ponad pół godziny gry. Z dobrej strony pokazywał się Grzegorz Rogala, który generował spore zagrożenie w szeregach obronnych rywala swoimi dośrodkowaniami.

Druga część meczu to z kolei bardzo duża przewaga w posiadaniu piłki w wykonaniu sosnowiczan, choć nie przekładała się ona na większą liczbę stwarzanych sytuacji od piłkarzy GKS-u. Zresztą to gospodarze jako pierwsi zaatakowali i podwyższyli prowadzenie. Znów w pole karne zagrał Rogala, a Patryk Szwedzik zdobył swoją drugą bramkę tego dnia. Mocno wzięli się za odrabianie strat goście, czego efektem był rzut karny zamieniony na gola przez Szymona Sobczaka. Nie zdążyli oni jednak pójść za ciosem, bo skutecznym uderzeniem z dystansu popisał się Marcin Urynowicz i Michał Gliwa po raz trzeci musiał wyciągać piłkę z siatki. Goście nie byli już w stanie odpowiedzieć i tym samym przegrali swoje pierwsze spotkanie w tym sezonie.

Chrobry Głogów – ŁKS Łódź 2:3 (0:2)

Bramki: 51. Mateusz Bochnak, 90+1. Mateusz Bochnak – 10. Pirulo (k), 15. Pirulo, 76. Mateusz Kowalczyk

Od początku spotkania to ŁKS narzucił swój styl gry rywalowi, w wyniku czego już po kwadransie gry goście prowadzili 2:0. Najpierw rzut karny skutecznie wykonał Pirulo, a później ten sam piłkarz podwyższył wynik spotkania. Chrobry musiał odrabiać straty, ale w grze podopiecznych Marka Gołębiewskiego praktycznie nic się nie kleiło. Goście z Łodzi mieli spotkanie pod kontrolą. Niedługo po wznowieniu gry gospodarzom udało się jednak zdobyć gola kontaktowego, a uczynił to Mateusz Bochnak. Coraz lepiej wyglądały akcje głogowian, ale nie potrafili oni doprowadzić do wyrównania. W zamian za to trzecią bramkę dla gości zdobył będący ostatnio w niezłej formie Mateusz Kowalczyk. W doliczonym czasie gry po raz drugi Marka Kozioła pokonał Mateusz Bochnak, ale to było za mało aby Chrobry zdobył chociaż punkt. ŁKS za to wygrywa trzeci mecz z rzędu i melduje się w czołówce ligi.

GKS Tychy – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:4 (1:1)

Bramki: 45+2. Mateusz Czyżycki – 12. Bartosz Bernard, 52. Tomasz Jodłowiec, 68. Kamil Biliński, 90+11. Maksymilian Sitek

Tyszanie w dziesięciu spotkaniach, które rozegrali przeciwko Podbeskidziu jeszcze ani razu nie wygrali. W jedenastym pojedynku też nie udało się tego dokonać, w zamian za to doznali oni bolesnej porażki na własnym stadionie. Pierwsza bramka dla gości padła już w 12. minucie meczu, kiedy to świetną indywidualną akcją popisał się Kamil Biliński. Strzał napastnika obronił Adrian Kostrzewski, ale wobec dobitki Bartosza Bernarda był bezradny. Goście mogli wyjść na prowadzenie chwilę wcześniej, ale dobra interwencja bramkarza tyszan po strzale Michała Janoty zapobiegła utracie bramki. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Niezłą okazję strzelecką miał chociażby Patryk Mikita, ale uderzył niecelnie. Podwyższyć prowadzenie mogli też bielszczanie, ale pojedynek z Kostrzewskim przegrał Krzysztof Drzazga. Kiedy wydawało się, że wynik przed przerwą nie ulegnie już zmianie, to do wyrównania doprowadził Mateusz Czyżycki. Na początku drugiej połowy odważny rajd przeprowadził Tomasz Jodłowiec i płaskim strzałem pokonał bramkarza rywali, wyprowadzając tym samym swój zespół ponownie na prowadzenie. W 68. minucie kolejną bramkę dorzucił Kamil Biliński i przewaga gości była już dosyć bezpieczna. Zastanawiające, z jaką łatwością Podbeskidzie tworzyło sobie kolejne okazje na podwyższenie wyniku. Licznik goli zatrzymał się na czterech, bo tuż przed gwizdkiem kończącym spotkanie do siatki trafił Maksymilian Sitek. Zwycięstwo Górali mogło być bardziej okazałe, ale zabrakło lepszej skuteczności. Podopieczni Mirosława Smyły notują dobry początek sezonu, po czterech kolejkach mają już 9 punktów na koncie.

Skra Częstochowa – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:2 (0:1)

Bramki: 15. Wiktor Biedrzycki, 66. Kacper Karasek

W całym spotkaniu było widać wyraźną przewagę gości, którzy stworzyli sobie więcej klarownych okazji do zdobycia bramki. W 15. minucie dobre dośrodkowanie Kacpra Karaska wykorzystał Wiktor Biedrzycki i było 0:1. Niedługo później rezultat mógł podwyższyć Andrej Kadlec, ale jego uderzenie wybronił Jakub Bursztyn. W pierwszej połowie blisko wpisania się na listę strzelców byli także Adam Radwański i Marcin Grabowski, ale obaj uderzali niecelnie. Gospodarze odpowiedzieli kontrą, którą powinien wykończyć Filip Kozłowski. Napastnik Skry w dogodnej sytuacji jednak się nie popisał. W drugiej części meczu wynik spotkania ustalił jeden z bohaterów spotkania, czyli Kacper Karasek. Młodzieżowiec wypożyczony z Widzewa Łódź popisał się fantastycznym uderzeniem z okolic 25. metra, nie dając szans Bursztynowi. Zwycięstwo Słoni mogło być jeszcze bardziej okazałe, ale dwa pojedynki sam na sam z bramkarzem przegrał Tomas Poznar. Ekipa z Niecieczy odniosła drugie zwycięstwo w tym sezonie, jednocześnie po raz pierwszy zachowując czyste konto bramkowe.

Puszcza Niepołomice – Chojniczanka Chojnice 3:2 (1:1)

Bramki: 38. Lucjan Klisiewicz (k), 80. Lucjan Klisiewicz, 84. Lucjan Klisiewicz – 7. Tomasz Mikołajczak, 90+2. Marcin Grolik

Pierwszą i ostatnią bramkę w tym meczu zdobyli goście, ale to gospodarze mogli cieszyć się ze zdobycia trzech punktów. Początek spotkania był wręcz wymarzony dla Chojniczanki, która już w 7. minucie za sprawą Tomasza Mikołajczaka objęła prowadzenie. Po pół godzinie gry gospodarze nie byli w stanie zaproponować właściwie nic ciekawego w ofensywie. W związku z tym, reagując na sytuację na boisku, trener Tomasz Tułacz postanowił dokonać dwóch zmian. W miejsce Kacpra Cichonia i Jakuba Bartosza na placu gry zameldowali się Emile Thiakane i Grzegorz Aftyka. Niedługo po korektach w składzie, gospodarze zdobyli wyrównującą bramkę. Po strzale z rzutu karnego Bartosza Neugebauera pokonał Lucjan Klisiewicz. Do przerwy mieliśmy zatem remis. W drugiej połowie przez długi czas zanosiło się na podział punktów, ale wystarczyło 5 minut, aby z 1:1 zrobiło się 3:1. Dwie kolejne bramki na swoim koncie zapisał Klisiewicz, który zdecydowanie był bohaterem tego meczu. Goście byli w stanie odpowiedzieć już tylko trafieniem Marcina Grolika w doliczonym czasie gry i musieli przełknąć gorycz porażki. Puszcza z dziewięcioma punktami jest w czołówce ligi, natomiast Chojniczanka nadal czeka na pierwsze zwycięstwo.

Stal Rzeszów – Ruch Chorzów 2:3 (1:2)

Bramki: 5. Wiktor Kłos, 50. Dawid Olejarka – 34. Łukasz Moneta, 43. Artur Pląskowski, 73. Konrad Kasolik

W starciu dwóch beniaminków górą był Ruch Chorzów. Jako pierwsi na prowadzenie już w 5. minucie meczu wyszli jednak gospodarze. Cała akcja zaczęła się od przechwytu Dawida Olejarki, który następnie zagrał do Andrei Prokicia, a ten posłał piłkę w szesnastkę, gdzie najlepiej odnalazł się Wiktor Kłos. Stal szukała okazji na podwyższenie wyniku, jednak bezskutecznie. Ruch z kolei przez pierwsze pół godziny nie oddał ani jednego strzału na bramkę. Zmieniło się to w 34. minucie i od razu zaowocowało bramką wyrównującą. Piłkę z prawego skrzydła wrzucał Konrad Kasolik, a Wiktora Kaczorowskiego pokonał Łukasz Moneta. Chwilę później na prowadzenie ponownie mogli wyjść gospodarze, ale strzał Krzysztofa Danielewicza dobrze obronił Jakub Bielecki. W odpowiedzi przewagę bramkową uzyskali goście. Tym razem dośrodkowywał Moneta, a piłkę do siatki skierował Artur Pląskowski. Do przerwy zatem na prowadzeniu był Ruch. Niedługo po wznowieniu gry w drugiej części spotkania znów mieliśmy remis, w 50. minucie bramkarza gości pokonał bowiem Dawid Olejarka. Po godzinie gry Stal ponownie mogła znaleźć się na prowadzeniu, lecz w dogodnej sytuacji piłka po strzale Bartłomieja Poczobuta przeleciała nad poprzeczką. Niewykorzystana okazja się zemściła, bo kilkanaście minut później bramkę zdobył Konrad Kasolik i to chorzowianie byli bliżej zgarnięcia kompletu punktów. Szyki mógł im pokrzyżować Kacper Piątek, ale jego uderzenie w doliczonym czasie gry trafiło tylko w słupek. Ostatecznie po bardzo emocjonującym i obfitującym w zwroty akcji spotkaniu, trzy oczka pojechały do Chorzowa.

Tabela Fortuna 1.Ligi po 4. kolejce:

Źródło: https://gol24.pl/1-liga/tabela/

Patrycja Rychlewicz

POLECANE

tagi