Pozdrowienia z zaplecza #29 21/22

2022.05.22 Lodz
Pilka nozna Fortuna 1 Liga Sezon 2021/2022
Widzew Lodz - Podbeskidzie Bielsko-Biala
N/z Radosc zawodnikow Widzewa Lodz po wygranym meczu. Swietowanie awansu do ekstraklasy w sezonie 2021/2022
Foto Adrian Mielczarski / PressFocus

2022.05.22 Lodz
Football Fortuna First League Season 2021/2022
Widzew Lodz - Podbeskidzie Bielsko-Biala
Radosc zawodnikow Widzewa Lodz po wygranym meczu. Swietowanie awansu do ekstraklasy w sezonie 2021/2022
Credit: Adrian Mielczarski / PressFocus

Za nami już wszystkie kolejki sezonu zasadniczego Fortuna I ligi! W ostatniej serii gier awans do Ekstraklasy zapewnił sobie Widzew Łódź. Z kolei w spotkaniach barażowych natomiast już dzisiaj spotkają się Korona Kielce z Odrą Opole oraz Arka Gdynia z Chrobrym Głogów. Zapraszamy serdecznie do lektury przedostatnich w tym sezonie Pozdrowień z zaplecza!

Stomil Olsztyn – Puszcza Niepołomice 1:0 (0:0)

Bramka: Beniamin Czajka (88’)

Przed ostatnią serią gier było wiadomo, że olsztynianie spadają do II ligi. Z rozgrywkami pierwszoligowymi pożegnali się jednak zwycięstwem z Puszczą Niepołomice, choć przez większość spotkania nic na to nie wskazywało. Pierwsza część meczu toczyła się zdecydowanie pod dyktando niepołomiczan. Dość powiedzieć, że po 25 minutach gry mieli oni przewagę w posiadaniu piłki 64:36. Przeprowadzili także dwie groźne akcje, które mogły skończyć się zdobyczą bramkową. Najpierw strzał Jakuba Serafina po rykoszecie przeleciał minimalnie obok słupka, a później Kacper Tobiasz wygrał pojedynek sam na sam z jednym z zawodników gości.

Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił — nadal groźniejsza była Puszcza. Znów swoim kunsztem bramkarskim popisał się Tobiasz, broniąc strzał Kacpra Cichonia. Blisko szczęścia był także Szymon Kobusiński, lecz jego strzał z rzutu wolnego zatrzymał się na słupku. Kiedy wydawało się, że w tym meczu już żadne bramki nie padną, to do siatki trafił Beniamin Czajka, zapewniając trzy punkty Stomilowi. Marne to jednak pocieszenie, gdyż Duma Warmii po dziesięciu sezonach spędzonych na zapleczu Ekstraklasy spada o jedną klasę rozgrywkową niżej.

Skra Częstochowa – GKS Jastrzębie 1:1 (1:1)

Bramki: Szymon Szymański (42’, rzut karny) – Mateusz Bondarenko (22’)

W pierwszej części meczu stroną przeważającą byli jastrzębianie, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce i próbowali konstruować swoje akcje w ataku pozycyjnym. Na efekty w postaci bramki trzeba było jednak poczekać do 22. minuty. Wówczas Nikodema Sujeckiego pokonał Mateusz Bondarenko. Po wyjściu na prowadzenie przez gości, obraz gry niewiele się zmienił. Skra nie za bardzo miała pomysł na rozmontowanie obrony rywala.

Pod koniec pierwszej połowy po faulu na Bartłomieju Burmanie sędzia Wojciech Krztoń zdecydował się podyktować jedenastkę dla gospodarzy, którą na gola zamienił Szymon Szymański. Do przerwy na tablicy wyników widniał więc remis. Po zmianie stron gra obu zespołów znacznie się ożywiła, było znacznie więcej akcji podbramkowych niż w ciągu pierwszych 45 minut gry. Żadna z sytuacji nie zakończyła się jednak strzeleniem gola. Spora w tym zasługa obu bramkarzy, zarówno Sujeckiego, jak i Bartosza Neugebauera. Jastrzębianie remisem żegnają się więc z ligą, natomiast w Częstochowie z niecierpliwością oczekują na decyzję w sprawie przyznania licencji na przyszły sezon.

GKS Tychy – Korona Kielce 1:1 (0:1)

Bramki: Krzysztof Wołkowicz (90+3’,k.) – Dalibor Takac (26’)

Przed tym spotkaniem sytuacja obu zespołów była jasna. Wiedzieliśmy, że Korona jest pewna 4. miejsca w tabeli i gry w półfinale baraży z Odrą Opole. Natomiast tyszanie na pewno na przyszły sezon zostają w I lidze. W pierwszej części spotkania zdecydowanie lepiej prezentowali się goście. Już w 7. minucie meczu mogli oni wyjść na prowadzenie, ale strzał Jakuba Łukowskiego z rzutu wolnego wylądował na poprzeczce. Pod koniec pierwszego kwadransa gry swoją szansę miał także Jacek Kiełb, ale bardzo dobrą interwencją popisał się jednak Konrad Jałocha. Kilkanaście minut później bramkarz gospodarzy był już bez szans po strzale Dalibora Takaca, który wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Tyszanie szybko próbowali odpowiedzieć na stratę bramki. W dogodnej sytuacji znalazł się Daniel Rumin, ale poradził sobie z nim Marcel Zapytowski. Jeszcze przed przerwą kielczanie mogli podwyższyć wynik po strzale z rzutu wolnego w wykonaniu Kiełba. Jednak na posterunku po raz kolejny znalazł się jednak Jałocha. Druga połowa meczu nie była tak obfita w groźne sytuacje. Najciekawiej było w samej końcówce rywalizacji. Najpierw Zapytowski obronił strzał z bliskiej odległości jednego z rywali, a po upływie 120 sekund sfaulował w polu karnym Daniela Rumina. Jedenastkę na gola zamienił Krzysztof Wołkowicz, doprowadzając do wyrównania. Pojedynek zakończył się remisem, choć przez większą część spotkania lepsi byli kielczanie. Teraz czeka ich mecz barażowy. Tyszanie, którzy przez długi czas liczyli się w walce o baraże, ostatecznie na koniec sezonu plasują się dopiero na 12. pozycji.

GKS Katowice – ŁKS Łódź 2:0 (1:0)

Bramki: Rafał Figiel (44’), Maciej Dąbrowski (46’, sam.)

Przed tym spotkaniem łodzianie teoretycznie mieli jeszcze szansę na zajęcie miejsca barażowego. Aby tak się stało, należało wygrać w Katowicach i liczyć na korzystne rezultaty na innych boiskach. Przez pierwsze pół godziny lepiej prezentowali się ełkaesiacy. Jednak w ich poczynaniach brakowało jednak konkretów. Powtarzał się scenariusz z wielu spotkań tego sezonu. Piłkarze Marcina Pogorzały decydowali się na strzały, bardzo często były one jednak niecelne. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy gra się nieco wyrównała. Wydawało się, że oba zespoły zejdą do szatni przy bezbramkowym remisie.

W samej końcówce tej części meczu rzut rożny wykonywali katowiczanie. Do piłki dopadł Rafał Figiel i pokonał Dawida Arndta. Do przerwy zatem gospodarze prowadzili różnicą jednej bramki. Tuż po zmianie stron było już 2:0. Uderzał Adrian Błąd, piłka odbita od Macieja Dąbrowskiego zmyliła bramkarza gości. Stracona bramka negatywnie wpłynęła na postawę przyjezdnych. W ich poczynaniach było widać coraz więcej bezradności i frustracji. Wyglądało na to, że piłkarze ŁKS-u są już pogodzeni z porażką. Ostatecznie klub z Łodzi, borykający się z problemami finansowymi, kończy sezon na 10. miejscu. Katowiczanie dzięki zwycięstwu wywindowali się natomiast na wysoką, ósmą pozycję.

Odra Opole – Resovia 0:3 (0:2)

Bramki: Karol Chuchro (9’, 68’), Dawid Kubowicz (30’)

Faworytem tego spotkania byli opolanie, ale być może jednak pewność gry w barażach spowodowała pewne rozluźnienie podczas meczu ostatniej kolejki. Z drugiej strony rzeszowianie nie raz w tym sezonie pokazali, że potrafią ogrywać wyżej notowanych rywali. Nie tak dawno przecież pokonali wysoko Widzew i Arkę, a tym razem nie dali szans Odrze. Goście od początku spotkania starali się przejąć inicjatywę w tym meczu, co zresztą się udało.

Po niespełna dziesięciu minutach gry prowadzili 1:0 po bramce Karola Chuchro, dla którego był to debiut w I lidze. Po pół godziny wynik podwyższył Dawid Kubowicz. Zasłużenie prowadzili rzeszowianie, którzy jeszcze przed przerwą mogli zamknąć ten mecz. Bardzo blisko pokonania Błażeja Sapielaka był Jakub Wróbel, ale młody bramkarz Odry pokazał jednak, na co go stać broniąc strzał rywala. W drugiej części meczu gospodarze nadal nie potrafili narzucić swojego stylu gry. Dodatkowo w 68. minucie stracili kolejną bramkę, a na listę strzelców wpisał się ponownie Chuchro. Młody zawodnik Resovii na pewno nie zapomni tego spotkania do końca życia. Piłkarze z Podkarpacia sezon kończą na 11. miejscu. Natomiast opolanie przygotowują się do spotkania z Koroną na Suzuki Arena. 

Górnik Polkowice – Miedź Legnica 0:1 (0:1)

Bramka: Mehdi Lehaire (33’)

Wobec pewnego już awansu Miedzi do Ekstraklasy trener Wojciech Łobodziński zdecydował się dać odpocząć części piłkarzy, stawiając na tych, którzy w ostatnim czasie grali zdecydowanie mniej. Mimo to spotkanie było wyrównane tylko przez pierwszy kwadrans. Później przewagę zaczęli zdobywać piłkarze z Legnicy. Bardzo blisko objęcia prowadzenia znaleźli się w 24. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Marcina Garucha minimalnie niecelnie uderzył Michał Bednarski.

Niespełna dziesięć minut później mieliśmy zmianę wyniku, a Marcina Furtaka pokonał Mehdi Lehaire. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania wyrównać stan meczu mógł Ahmed Hafez, ale jego uderzenie z rzutu wolnego trafiło w poprzeczkę. W drugiej połowie gra mocno się zaostrzyła, co było widoczne w liczbie pokazanych żółtych kartek. Mało było za to klarownych sytuacji, a najgroźniej zrobiło się po kolejnej akcji Garucha z Lehairem. Strzał Belga obronił jednak Furtak. Górnik porażką z liderem żegna się z ligą, a Miedzianka pokazuje, że w tym sezonie była zdecydowanie najlepszym zespołem w pierwszoligowych zmaganiach.

Widzew Łódź – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (1:0)

Bramki: Bartłomiej Pawłowski (5’), Dominik Kun (51’) – Mathieu Scalet (47’)

To był mecz, na który kibice Widzewa czekali od dawna. Mimo porażek w dwóch ostatnich spotkaniach z Resovią i Miedzią oraz dosyć przeciętnej postawy na wiosnę, 18 tysięcy zgromadzonych na trybunach kibiców wierzyło w zwycięstwo z Podbeskidziem i powrót do Ekstraklasy po ośmiu latach. Rywal był zresztą symboliczny, gdyż to pojedynek z bielszczanami 22 maja 2014 roku przyczynił się do ówczesnego spadku drużyny z Łodzi do I ligi. Tym razem spotkanie z Góralami okazało się zwycięskie. Już w 5. minucie spotkania gospodarze wyszli na prowadzenie. Bardzo odważnie na piłkę poszedł Marek Hanousek, który odzyskał futbolówkę dla swojego zespołu i ruszył do przodu, po czym popisał się prostopadłym podaniem do Bartłomieja Pawłowskiego. Ten dopadł do piłki i pewnym strzałem po dalszym słupku pokonał Matveia Igonena. Na trybunach zapanowała euforia kibiców Widzewa.

W pierwszej połowie łodzianie mogli podwyższyć swoje prowadzenie, lecz uderzenie Patryka Lipskiego zbił na słupek estoński bramkarz Podbeskidzia. Druga część meczu bardzo dobrze zaczęła się dla gości, którzy szybko zdołali wyrównać za sprawą Mathieu Scaleta. W tym momencie gospodarze spadli na trzecie miejsce w tabeli, a na miejscu premiowanym bezpośrednim awansem do Ekstraklasy znalazła się Arka Gdynia. Gospodarze nie podłamali się jednak straconą bramką i już po czterech minutach ponownie wyszli na prowadzenie. Wówczas w polu karnym piłka trafiła do Pawłowskiego, który uderzył w poprzeczkę, a najlepiej pod bramką Igonena odnalazł się Dominik Kun. Niespełna 29-letni zawodnik posłał piłkę do siatki, wprawiając fanów Widzewa ponownie w doskonały nastrój. Do końca spotkania wynik się nie zmienił i 4-krotny mistrz Polski zapewnił sobie powrót do Ekstraklasy! Podbeskidzie natomiast kończy sezon na 9. miejscu w tabeli.

Arka Gdynia – Sandecja Nowy Sącz 2:1 (1:0)

Bramki: Michał Marcjanik (45+1’), Mateusz Żebrowski (82’,k.) – Łukasz Zjawiński (90+5’,k.)

Czerwona kartka: Elhadji Pape Diaw (90’, Arka)

Przed rozpoczęciem spotkania Arkowcy mieli szansę na uzyskanie bezpośredniego awansu do Ekstraklasy. Musieli jednak liczyć na potknięcie Widzewa. W pierwszej połowie przewaga utrzymywała się po stronie gospodarzy, którzy mogli wyjść na prowadzenie w 25. minucie. Z uderzeniem głową Karola Czubaka poradził sobie jednak Dawid Pietrzkiewicz. Udokumentować swoją wyższość nad rywalem udało się dopiero tuż przed przerwą. W zamieszaniu po dośrodkowaniu w pole karne Huberta Adamczyka najlepiej odnalazł się Michał Marcjanik i pokonał bramkarza gości.

Po zmianie stron gospodarze dążyli do podwyższenia rezultatu. Najbliżej szczęścia byli Marcjanik i Adamczyk, ale strzał tego pierwszego obronił Pietrzkiewicz, a uderzenie tego drugiego zatrzymało się na poprzeczce. W 82. minucie Arce udało się w końcu zdobyć drugą bramkę, kiedy rzut karny skutecznie wykonał Mateusz Żebrowski. Przed upływem regulaminowego czasu gry piłka po raz trzeci znalazła się w siatce, ale trafienie Kuzimskiego nie zostało jednak uznane. W zamian drugą żółtą, a konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Elhadji Pape Diaw. Tuż przed końcem spotkania jedenastkę wykonywali piłkarze Sandecji. Do piłki podszedł Łukasz Zjawiński i pewnym strzałem pokonał Kacpra Krzepisza. Arka zdobyła trzy punkty, ale wobec jednoczesnego triumfu Widzewa, o awans musi powalczyć w barażach. Nowosądeczanom natomiast sztuka zajęcia miejsca w pierwszej szóstce się nie udała.

Chrobry Głogów – Zagłębie Sosnowiec 4:0 (4:0)

Bramki: Michał Rzuchowski (10’, 30’), Mavroudis Bougaidis (20’), Mateusz Bochnak (27’)

Spośród wszystkich zespołów walczących o udział w barażach w najlepszej sytuacji był Chrobry. Piłkarze z Głogowa do osiągnięcia tego celu bez oglądania się na rywali potrzebowali zwycięstwa w pojedynku z Zagłębiem. Już po pół godziny gry było niemalże jasne, że głogowianie szóstego miejsca w tabeli nie oddadzą. Po dwóch bramkach Michała Rzuchowskiego oraz po jednym trafieniu Mavroudisa Bougaidisa i Mateusza Bochnaka gospodarze prowadzili już 4:0.

Taki wynik powodował, że szanse na zakwalifikowanie się do baraży przez jakąkolwiek inną drużynę były minimalne. Przez cały mecz przewaga Chrobrego była bezdyskusyjna, a goście mieli problem ze skonstruowaniem jakiejkolwiek składnej akcji. Mimo zagrożenia stwarzanego przez podopiecznych Ivana Djurdievica więcej bramek już jednak nie obejrzeliśmy. Teraz głogowian czeka pojedynek barażowy z Arką w Gdyni, w którym wcale nie stoją na przegranej pozycji. Sosnowiczanie natomiast kończą sezon na pierwszej bezpiecznej pozycji w tabeli.

Tabela Fortuna I ligi po 34. kolejce:

Źródło: https://gol24.pl/1-liga/tabela/

Patrycja Rychlewicz

POLECANE

tagi