Zmagania na zapleczu Ekstraklasy wkraczają w decydującą fazę! Dla niektórych ekip to już ostatni dzwonek, aby powalczyć o bezpośredni awans, miejsce barażowe czy utrzymanie w lidze. Po 29. kolejce bardzo blisko spadku jest już GKS Jastrzębie. Zapraszamy na najnowsze Pozdrowienia z zaplecza!
Resovia – Zagłębie Sosnowiec 0:0
Drugi z rzędu bezbramkowy remis dla obu drużyn. W poprzedniej kolejce Resovia podzieliła się punktami z Sandecją, a Zagłębie z ŁKS-em. Teraz bezpośrednie starcie między rzeszowianami a sosnowiczanami nie zostało rozstrzygnięte. Pierwszą groźną okazję w tym meczu w 21. minucie stworzyli sobie gospodarze, ale strzał Marka Mroza obronił Michał Gliwa, a dobitka Josipa Soljicia była niecelna. Na następne sytuacje musieliśmy poczekać do drugiej części spotkania.
Po ponad godzinie gry ponownie uderzał Mróz, ale chybił z bliskiej odległości. W odpowiedzi Szymon Sobczak oddał minimalnie niecelny strzał. W ostatnich dziesięciu minutach szalę zwycięstwa na swoją korzyść mogli przechylić piłkarze Resovii, lecz Bartłomiej Wasiluk trafił w słupek. Sytuacja gospodarzy jest stabilna — na awans szans nie mają, a i spadek im nie grozi. Zagłębie wywozi punkt z Rzeszowa, ale wobec zwycięstwa Stomilu nadal musi uważać na rywali znajdujących się za nim w tabeli.
Korona Kielce – Arka Gdynia 1:2 (1:1)
Bramki: Jewgienij Szykawka (16’) – Karol Czubak (37’), Christian Aleman (64’)
To był bardzo ważny mecz dla obu drużyn w kontekście układu tabeli i walki o bezpośredni awans. Bardzo dobrze w spotkanie weszli gospodarze. Już w 2. minucie Jewgienij Szykawka trafił do siatki, ale bramka nie została uznana, gdyż we wcześniejszej fazie akcji piłkę ręką zagrał Dawid Błanik. Na początku drugiego kwadransa gry Białorusin mógł już cieszyć się z prawidłowo zdobytej bramki, kiedy wykorzystał bardzo dobre prostopadłe podanie Kyryło Petrowa. Stracona bramka podziałała mobilizująco na Arkę, która zdecydowanie przejęła inicjatywę. Jeszcze przed przerwą piłkarze z Gdyni wyrównali stan meczu za sprawą niezawodnego Karola Czubaka.
Druga połowa nadal toczyła się pod dyktando gości. W 64. minucie będący ostatnio w bardzo dobrej formie Christian Aleman wykorzystał złą interwencję Grzegorza Szymusika i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W dalszej części meczu gracze Korony nie byli w stanie oddać choćby jednego celnego strzału na bramkę Kacpra Krzepisza i musieli przełknąć gorycz porażki. Po tym spotkaniu Korona do miejsca premiowanego bezpośrednim awansem traci już siedem punktów. W tym kontekście kluczowy będzie dzisiejszy mecz w Łodzi z Widzewem. Ewentualna porażka będzie oznaczała, że kielczanie o prawo gry w Ekstraklasie w przyszłym sezonie będą mogli powalczyć co najwyżej w barażach. Gdynianie z kolei z bilansem ośmiu zwycięstw i jednego remisu jest najlepiej punktującym na wiosnę zespołem w całej lidze i cały czas ma nadzieję na zajęcie drugiego miejsca na koniec sezonu.
GKS Jastrzębie – Widzew Łódź 0:2 (0:1)
Bramki: Kristoffer Norman Hansen (44’), Karol Danielak (89’)
Niewykorzystany rzut karny: Marek Hanousek (82’) – Bartosz Neugebauer obronił
Nie był to wybitny mecz w wykonaniu Widzewa. Momentami gra była bardzo wyrównana. Nie było widać, że na boisku mierzą się zespoły z dwóch różnych końców tabeli. Dość powiedzieć, że jako pierwsi zagrożenie pod bramką rywala stworzyli gospodarze. W początkowych fragmentach spotkania niezłe okazje mieli Wojciech Łaski i Farid Ali. Dopiero po upływie pół godziny groźniej zrobiło się pod bramką Bartosza Neugebauera. Wtedy odważnie w pole karne wpadł Dominik Kun, ale jego strzał zatrzymał się na słupku. Kilka minut później z kolei strzał Mateusza Bondarenki na poprzeczkę przeniósł Henrich Ravas.
Końcówka pierwszej połowy należała do łodzian, którzy udokumentowali swoją przewagę zdobyciem bramki tuż przed zejściem do szatni. Ernest Terpiłowski zagrał piłkę w pole karne, ta trafiła do Kristoffera Normana Hansena, który zaliczył swoje premierowe trafienie w zespole Widzewa. Norweg jest dwudziestym trzecim piłkarzem, który trafia do siatki w barwach tego zespołu i jest to zdecydowanie najlepszy wynik w całej lidze. W 80. minucie goście mogli podwyższyć prowadzenie, ale rzutu karnego podyktowanego za faul na Karolu Danielaku nie wykorzystał Marek Hanousek. Drugiego gola udało się zdobyć dopiero minutę przed końcem regulaminowego czasu gry, a uczynił to Karol Danielak. Trzeba podkreślić, że w tej sytuacji bardzo dobrym prostopadłym podaniem popisał się Patryk Stępiński. Widzew dzięki zwycięstwu nadal jest wiceliderem ligi. Natomiast sytuacja piłkarzy z Jastrzębia jest natomiast bardzo trudna, gdyż strata do miejsca dającego utrzymanie to w tej chwili już dziewięć punktów.
Puszcza Niepołomice – Górnik Polkowice 3:0 (2:0)
Bramki: Szymon Kobusiński (34’, 38’, 65’)
Bardzo ważne starcie dla układu dolnej części tabeli, którego niekwestionowanym bohaterem był strzelec hat-tricka Szymon Kobusiński. Piłkarz gospodarzy w dwóch sytuacjach znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie i jak na rasowego snajpera przystało, wykończył obie akcje. Trzecia bramka padła z kolei po rzucie wolnym, przy którym lepiej chyba mógł się zachować bramkarz Górnika Jakub Szymański. Puszcza mogła ten mecz wygrać znacznie wyżej, ale strzały Piotra Mrozińskiego i Huberta Tomalskiego zostały obronione przez Szymańskiego.
Goście w całym spotkaniu mieli dwie dogodne okazje na zdobycie choćby honorowego trafienia. W pierwszej połowie uderzenie Adriana Purzyckiego zza pola karnego obronił Gabriel Kobylak, a w drugiej części meczu bramkarz gospodarzy poradził sobie ze strzałem Eryka Sobkowa. Żubry mimo zwycięstwa nadal nie mogą być pewne pozostania na poziomie pierwszoligowym. Górnik natomiast mocno sobie skomplikował sytuację. Jeśli chce mieć jeszcze realne szanse na utrzymanie, to obowiązkowo musi wygrać jutro w domowym starciu z GKS-em Jastrzębie.
Miedź Legnica – Sandecja Nowy Sącz 0:0
Mimo bezbramkowego remisu nie był to nudny mecz. Podobać mogła się zwłaszcza pierwsza połowa, w której przewagę mieli legniczanie, którzy kilkukrotnie mogli wyjść za prowadzenie. Jednak za każdym razem bardzo dobrze w bramce spisywał się Dawid Pietrzkiewicz. Dogodne sytuacje na zdobycie gola otwierającego spotkanie mieli Mehdi Lehaire, Patryk Makuch i Nemanja Mijusković. Goście byli w stanie odpowiedzieć jedynie uderzeniem Tomasza Nowotki, z którym nie miał problemów Paweł Lenarcik. W drugiej części meczu klarownych sytuacji nie było i spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Miedź nadal jest liderem ligi, ale przewaga nad drugim Widzewem zmalała do sześciu punktów. Sandecja na ten moment jest na ostatnim miejscu dającym prawo gry w barażach.
GKS Tychy – GKS Katowice 1:1 (1:1)
Bramki: Maciej Mańka (39’) – Marko Roginić (11’)
Derbowe starcie na Śląsku zakończyło się remisem. Na prowadzenie jako pierwsi wyszli goście, a Konrada Jałochę pokonał Marko Roginić. Piłkarze z Katowic po zdobyciu bramki wcale nie zamierzali się cofnąć i czekać na to, co zrobią rywale. Gospodarze z kolei długo nie potrafili poważnie zagrozić bramce Dawida Kudły. Udało im się wyrównać stan meczu dopiero pod koniec pierwszej połowy za sprawą Macieja Mańki. W drugiej połowie optyczną przewagę w posiadaniu piłki mieli tyszanie. To oni w przekroju całego spotkania oddali więcej celnych strzałów na bramkę, ale nie zdołali po raz drugi pokonać bramkarza katowiczan. Remis powoduje, że Tyscy pozostają w walce o baraże, ale każda strata punktów w najbliższych kolejkach będzie ich od tego celu oddalać.
Skra Częstochowa – Odra Opole 2:2 (1:1)
Bramki: Maciej Mas (45+1’), Mateusz Malec (90+5’) – Dawid Czapliński (29’), Tomas Mikinić (50’, k.)
Skra przyzwyczaiła nas w ostatnim czasie do tego, że w spotkaniach z jej udziałem pada sporo bramek. Nie inaczej było w ostatniej kolejce, gdyż piłkarze obu drużyn umieszczali piłkę w siatce łącznie cztery razy. Dwukrotnie na prowadzenie wychodzili opolanie za sprawą Dawida Czaplińskiego oraz Tomasa Mikinicia i za każdym razem częstochowianie byli w stanie doprowadzić do wyrównania.
Pierwszą bramkę dla gospodarzy zdobył Maciej Mas, a drugą Mateusz Malec, dla którego było to premierowe trafienie na poziomie I ligi. Co warte podkreślenia, oba gole dla Skry padły w doliczonych czasach gry do pierwszej i drugiej połowy. Widać, że piłkarze beniaminka zachowują koncentrację w końcówkach połów. Odra z kolei nie wykorzystała znakomitej okazji na zwycięstwo, które pozwoliłoby przeskoczyć w tabeli Sandecję i ŁKS. Mimo to Niebiesko-Czerwoni nadal mogą racjonalnie myśleć o zajęciu miejsca w pierwszej szóstce na koniec sezonu.
Podbeskidzie-Bielsko Biała – Stomil Olsztyn 0:1 (0:0)
Bramka: Łukasz Moneta (75’, k.)
Czerwone kartki: Rafał Remisz (56’, Stomil), Kacper Tobiasz (po meczu, Stomil)
Stomil to jest bardzo ciekawa drużyna. Potrafi wygrać z wyżej notowanymi przeciwnikami, jak Podbeskidzie, ŁKS czy Miedź, aby później przegrywać z zespołami, które powinny być w zasięgu ekipy z Olsztyna. Niedzielny triumf trzeba docenić tym bardziej, że gospodarze przez ponad pół godziny grali w przewadze jednego zawodnika, a mimo to nie potrafili pokonać Kacpra Tobiasza.
Goście natomiast zdobyli bramkę w 75. minucie po strzale z rzutu karnego w wykonaniu Łukasza Monety. Wobec niezadowalającej postawy Podbeskidzia na wiosnę rozwiązano dzisiaj za porozumieniem stron kontrakt z duetem trenerskim Piotr Jawny – Marcin Dymkowski. Od teraz drużynę Górali będzie prowadził Mirosław Smyła. Czy ta zmiana przyniesie zespołowi wymierną korzyść w postaci zwycięstw? Przekonamy się w ciągu ostatnich pięciu kolejek sezonu.
Obszerną relację ze spotkania ŁKS Łódź – Chrobry Głogów można znaleźć tutaj: ŁKS Łódź – Chrobry Głogów 0:1 (0:0)
Tabela I ligi po 29. kolejce:
Źródło: https://gol24.pl/1-liga/tabela/
Patrycja Rychlewicz