W ostatniej, rozgrywanej w okresie świątecznym kolejce w większości spotkań padły remisy, w tym dwa bezbramkowe. Ledwie trzy pojedynki zakończyły się zgarnięciem kompletu punktów przez jedną z drużyn, a tymi ekipami były Widzew Łódź, Arka Gdynia i GKS Katowice. Zapraszamy serdecznie do lektury najnowszych „Pozdrowień z zaplecza”!
Sandecja Nowy Sącz – Resovia 0:0
Mecz zdecydowanie zawiódł swoim poziomem. Zabrakło bramek, sędzia pokazał natomiast aż siedem żółtych kartek w całym spotkaniu. Przewagę posiadania piłki mieli gospodarze, ale to piłkarze Resovii oddali znacznie więcej (9) celnych strzałów na bramkę Dawida Pietrzkiewicza. Biało-Czarnym udało się to tylko raz. Żadne z tych uderzeń nie znalazło jednak drogi do siatki. Wydaje się, że ze względu na liczbę stworzonych okazji, to Resovia może bardziej żałować tego, że nie udało jej się zgarnąć kompletu punktów.
👉W czwartkowym pojedynku oba zespoły oddały łącznie 2⃣9⃣. strzałów, z czego dziesięć z 🎯 nich trafiło w światło bramki.👇
— Sandecja Nowy Sącz (@SandecjaNS) April 16, 2022
✍️ https://t.co/xmrn6eX6YM ⤵#PierwszaLigaStylŻycia #fortuna1liga #Sandecja #NowySącz #BiałoCzarni #Sączersi #SANRES #Resovia #Rzeszów pic.twitter.com/V89awRoIts
Arka Gdynia – GKS Jastrzębie 3:2 (1:1)
Bramki: Christian Aleman (15’), Michał Bednarski (48’), Karol Czubak (75’) – Władysław Ochronczuk (3’), Marek Fabry (56’)
Kolejne spotkanie Arki, w którym padło pięć bramek i po raz kolejny to gdynianie byli górą. Mecz zaczął się jednak znacznie lepiej dla gości, którzy wyszli na prowadzenie już w 3. minucie po sprawnie przeprowadzonej kontrze Władysława Ochronczuka. Na koniec pierwszego kwadransa gry było już 1:1. Tym razem kontrę gospodarzy skutecznie wykończył Christian Aleman.
Tuż po przerwie do siatki trafił Michał Bednarski, kilka minut później wyrównującą bramkę zdobył Marek Fabry. W 75. minucie zwycięskie trafienie zaliczył bardzo skuteczny w ostatnim czasie Karol Czubak, dla którego był to już 11 gol w tym sezonie I ligi. Arka wygrała, pokazując, że ma jedną z najlepszych formacji ofensywnych w całej lidze.
W obronie mnóstwo chaosu, głupie błędy i nerwy na własne życzenie. W ataku jednak widoczna gołym okiem jakość, indywidualności. Dużo zrobiła Arka, by ten mecz wygrać.
— Tymek Kobiela (@T_Kobiela) April 14, 2022
Brawo też dla zmienników, zaliczyli dwie asysty. #ARKJAS
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Miedź Legnica 1:1 (0:1)
Bramki: Kamil Biliński (90+4’) – Jurich Carolina (24’)
Faworyta tego meczu wskazać było nietrudno. Miedź jest przecież liderem ligi ze sporą przewagą nad resztą stawki, natomiast Podbeskidzie wiosną zdecydowanie zawodzi. Nie był to jednak mecz jednostronny. W 24. minucie zgodnie z przewidywaniami na prowadzenie za sprawą Juricha Caroliny wyszli goście. Pod koniec pierwszej połowy do siatki trafił Giorgi Merebaszwili, ale gol nie został uznany, bo wcześniej faulowany przez Chukę był Joan Roman.
Druga część meczu była znacznie lepsza w wykonaniu Górali. Dziesięć minut przed końcem spotkania bardzo dobrą akcję przeprowadzili Joan Roman z Kamilem Bilińskim, ale na jej zakończenie Titas Milasius nie trafił w bramkę. Wyrównujące trafienie padło dopiero pod sam koniec doliczonego czasu gry. Wówczas najlepszy strzelec ligi, Kamil Biliński, wykorzystał brak zdecydowania Pawła Lenarcika i posłał piłkę do siatki. Nie chcemy się powtarzać, ale to jest kolejny mecz, w którym Podbeskidzie nie jest w stanie zdobyć kompletu punktów. Dobre momenty w ich grze są, natomiast brakuje utrzymania odpowiedniego poziomu gry przez całe spotkanie.
Podbeskidzie powalczyło z liderem. Jak równy z równym, ale znów straciło gola jako pierwsze, trenerzy nie trafili z wyjściowym składem, a 11 mecz bez wygranej ciąży. Może jak w końcu uda się zagrać dwie równe połowy, to przełamanie przyjdzie. Poziom sędziowania przemilczę #PODMIE
— Dominik Wardzichowski (@dwardzich22) April 14, 2022
Chrobry Głogów – Korona Kielce 1:1 (0:1)
Bramki: Michał Rzuchowski (47’) – Jakub Łukowski (19’, k.)
Mecz, w którym mierzyły się dwie ekipy z czołówki ligi. Korona celuje w awans bezpośredni, a Chrobry ma duże szanse na baraże. W pierwszej połowie lepiej spisywali się goście, którzy wyszli na prowadzenie w 19. minucie. Faulowany w polu karnym przez Rafała Leszczyńskiego był Jewgienij Szykawka, a jedenastkę skutecznie wykonał Jakub Łukowski. Pięć minut później mogło być już 0:2, ale błędu Olivera Praznovsky’ego nie wykorzystał Dawid Błanik.
Na początku drugiej części spotkania po dwójkowej akcji Mikołaja Lebedyńskiego z Michałem Rzuchowskim, ten drugi pokonał Konrada Forenca i mieliśmy remis. Po zdobyciu wyrównującej bramki przez gospodarzy, mecz stał się bardziej wyrównany. Oba zespoły miały okazje na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść. Dwukrotnie blisko szczęścia był Szykawka, ale jego pierwszy strzał kapitalnie obronił Leszczyński, a drugi wylądował na słupku. W odpowiedzi, na bramkę Konrada Forenca uderzał Michał Ilków-Gołąb, ale bramkarz Korony popisał się udaną interwencją. Spotkanie zakończyło się więc remisem, który sprawia, że Korona wiosną nadal jest niepokonana.
Oczywiście Głogów to trudny teren, ale mimo wszystko nadal uważam, że Korona z Ojrzyńskim to nie jest zespół, który realnie będzie mógł wstanie wskoczyć do dwójki. Jeszcze nie raz stracą punkty. #CHRKOR
— Adrian Somorowski (@asomorowski) April 16, 2022
Skra Częstochowa – Górnik Polkowice 2:2 (1:0)
Bramki: Krzysztof Ropski (27’, 76’) – Marcin Biernat (62’), Michał Bojdys (89’)
Czerwona kartka: Adam Mesjasz (90+5’, Skra)
To był bardzo dobry, otwarty mecz z wieloma sytuacjami z obu stron. Pierwszą groźną sytuację w 18. minucie stworzyli gracze Skry, kiedy strzał Mikołaja Kwietniewskiego obronił Jakub Szymański, a dobitka Macieja Masa okazała się niecelna. Dziewięć minut później bramkarz Górnika musiał już wyciągać piłkę z siatki. Najpierw obronił co prawda strzał Masa, ale z dobitką, tym razem skuteczną, zdążył Krzysztof Ropski. Chwilę później ten sam piłkarz mógł podwyższyć wynik, ale nie wykończył dobrze zapowiadającej się kontry.
Potem inicjatywę przejęli goście, którzy kilkukrotnie zagrozili bramce strzeżonej przez Mateusza Kosa. Bramkarz Skry wywiązywał się jednak należycie ze swoich obowiązków. Skapitulował dopiero po upływie godziny gry, a pokonał go Marcin Biernat. Goście poszli za ciosem i powinni wyjść na prowadzenie, ale z kilku metrów fatalnie przestrzelił Eryk Sobków. Niewykorzystana okazja zemściła się na piłkarzach Górnika, bo po raz drugi w tym meczu Szymańskiego pokonał Krzysztof Ropski. Wydawało się, że trzy punkty pojadą z Bełchatowa (gdzie swoje domowe mecze rozgrywa Skra) pod Jasną Górę, ale tak się nie stało. W samej końcówce Michał Bojdys uratował punkt gościom. W poprzedniej kolejce częstochowianie rzutem na taśmę uratowali remis z Widzewem, tym razem w ostatnich minutach stracili trzy punkty.
Tydzień temu euforia, a dziś Skra czuje to samo co zrobiła Widzewowi.
— Waldo (@Waldo_RTS) April 16, 2022
Piłka nożna spać nie można 🎶 #SKRPOL pic.twitter.com/QjCkYsvSvN
Zagłębie Sosnowiec – ŁKS Łódź 0:0
Nie było to porywające spotkanie. W poczynaniach obu drużyn wkradło się zbyt dużo niedokładności, a czasem widać było nawet brak pomysłu na rozegranie jakiejś ciekawszej akcji. W pierwszych 45 minutach można było odnotować tylko jedną klarowną sytuację, po której Vamara Sanogo oddał strzał głową, obroniony przez Marka Kozioła. W drugiej połowie niepodziewanie znów groźniejsi byli gospodarze. Najbliższej otworzenia wyniku tego pojedynku byli Wojciech Szumilas (który trafił w słupek) oraz Szymon Pawłowski (strzał minimalnie niecelny).
W doliczonym czasie gry stuprocentową okazję, po ładnym zagraniu od Mateusza Kowalczyka, zmarnował Pirulo. Starcie na Stadionie Ludowym w Sosnowcu zakończyło się bezbramkowym remisem. Łodzianie, chcąc utrzymać miejsce barażowe, muszą w następnych spotkaniach zagrać o wiele lepiej.
Czy było to show? No cóż, ciężko powiedzieć. Zagłębie w ciągu meczu miało klarowniejsze sytuacje, ale po doliczonym czasie gry ŁKS ma czego żałować.#ZAGŁKS
— Oskar Bugajny (@OBugajny) April 16, 2022
Widzew Łódź – Puszcza Niepołomice 1:0 (0:0)
Bramka: Daniel Villanueva (90+2’)
Goście mogli z impetem wejść w ten mecz. Najpierw Henricha Ravasa przelobował Sebastian Górski, a piłkę z linii bramkowej wybijał Patryk Stępiński. Po chwili atomowym uderzeniem popisał się były piłkarz Widzewa Piotr Mroziński, a piłka trafiła w poprzeczkę. Później gra się trochę uspokoiła, ciekawiej zrobiło się dopiero po upływie pół godziny gry. Wówczas Karol Danielak w znakomitej sytuacji trafił w poprzeczkę, a po chwili po strzałach Jakuba Bartosza i Piotra Mrozińskiego musiał interweniować Henrich Ravas. Tuż przed przerwą bardzo dobrą okazję miał jeszcze Kristoffer Norman Hansen, ale przestrzelił.
W drugiej połowie sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Właściwie można tu wspomnieć tylko o uderzeniach Patryka Lipskiego, po którym był tylko rzut rożny, i Huberta Tomalskiego, który przegrał pojedynek jeden na jeden z Ravasem. Wydawało się, że starcie Widzewa z Puszczą zakończy się bezbramkowym remisem. W doliczonym czasie gry bramkę na wagę trzech punktów dla gospodarzy zdobył jednak Daniel Villanueva. Jubileuszowy, setny mecz w Sercu Łodzi okazał się dla Widzewa zwycięski. Piłkarze z Niepołomic nie grali źle, ale zabrakło im trochę szczęścia, aby wywieźć z Łodzi choćby punkt.
Widzew Łódź po 28 kolejkach zdobył najwięcej punktów w spotkaniach domowych spośród wszystkich drużyn Fortuna 1 Ligi. #WIDPUN pic.twitter.com/Wb6CDWKWSt
— Adam Skrzak (@AdamSkrzak) April 17, 2022
Odra Opole – GKS Tychy 1:1 (0:0)
Bramki: Łukasz Kędziora (67’) – Daniel Rumin (90+3’)
Czerwona kartka: Dawid Czapliński (76’, Odra)
Pierwsza połowa tego pojedynku mocno rozczarowała. Oba zespoły grały bardzo niedokładnie, nie oddając ani jednego celnego strzału na bramkę rywala. W związku z tym do przerwy goli nie oglądaliśmy.
Zmieniło się to po przerwie. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli opolanie, a Łukasz Kędziora wpisał się na listę strzelców w drugim meczu z rzędu. Od 76. minuty gospodarze musieli radzić sobie w dziesięciu po tym, jak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką, ukarany został Dawid Czapliński. Grę w przewadze wykorzystali tyszanie, aczkolwiek wyrównującą bramkę zdobyli dopiero w doliczonym czasie gry za sprawą Daniela Rumina.
[PIŁKA] 90' 𝗞𝗼𝗻𝗶𝗲𝗰 𝗺𝗲𝗰𝘇𝘂 #ODRTYC. ⚽️
— GKS Tychy (@GKSTychy1971) April 19, 2022
Z Opola wywozimy 1⃣ punkt, choć po sytuacjach stworzonych w drugiej połowie niedosyt pozostaje. pic.twitter.com/BCGH5g3A4H
Stomil Olsztyn – GKS Katowice 0:1 (0:0)
Bramka: Filip Szymczak (84’)
Nietrafiony rzut karny: Patryk Mikita (70’, Stomil), bramkarz Dawid Kudła obronił
Tylko dobra postawa w bramce Kacpra Tobiasza spowodowała, że do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis. Dogodnych okazji na strzelenie gola otwierającego spotkanie nie wykorzystali Marko Roginić i Filip Szymczak.
W drugiej części meczu odważniej ruszyli olsztynianie, ale strzał Wojciecha Reimana zatrzymał się na bocznej siatce, a uderzenie Karola Żwira było zbyt słabe, aby mogło zaskoczyć Dawida Kudłę. W 70. minucie gospodarze mieli idealną okazję, aby wyjść na prowadzenie. We własnym polu karnym piłkę ręką zagrał Oskar Repka, ale jedenastki nie wykorzystał Patryk Mikita. W 83. minucie ponowie strzał oddał Wojciech Reiman, tym razem trafiając w słupek. Chwilę później zwycięską bramkę dla gości po podaniu od Arkadiusza Woźniaka zdobył Filip Szymczak. Po ostatniej kolejce pisaliśmy, że GKS jest coraz bliżej strefy spadkowej, natomiast Stomil nadal wierzy w utrzymanie. Po zakończeniu tego spotkania różnica punktowa między obiema ekipami to już osiem punktów. Pytanie, czy to wystarczająco dużo, aby katowiczanie byli już pewni utrzymania na poziomie I ligi? Przekonamy się o tym w najbliższym czasie.
I oni to analizowali kilka minut 🙈 #STOKAT pic.twitter.com/Klm62Hf4GU
— Paweł Jędrusik (@P_Jedrusik) April 19, 2022
Tabela I ligi po 28. kolejce:

Źródło: https://gol24.pl/1-liga/tabela/
Patrycja Rychlewicz