Pozdrowienia z zaplecza #22 21/22

2022.02.25 Lodz
Pilka nozna Fortuna 1 Liga Sezon 2021/2022
Widzew Lodz - Arka Gdynia
N/z Radosc po strzelonej bramce Olaf Kobacki
Foto Adrian Mielczarski / PressFocus

2022.02.25 Lodz
Football Fortuna First League Season 2021/2022
Widzew Lodz - Arka Gdynia
Radosc po strzelonej bramce Olaf Kobacki
Credit: Adrian Mielczarski / PressFocus

Po krótkiej przerwie wracamy do podsumowania zmagań na zapleczu Ekstraklasy. Za nami 26. kolejka I ligi. Ważne zwycięstwa w kontekście walki o awans odniosły zespoły Widzewa Łódź i Arki Gdynia. W strefie spadkowej nadal znajdują się Górnik Polkowice, Stomil Olsztyn i GKS Jastrzębie, chociaż pierwsza z tych ekip opuściła ostatnie miejsce w tabeli. Zapraszamy do lektury kolejnych Pozdrowień z zaplecza!

Piątek pod znakiem remisów 

Sandecja Nowy Sącz – Korona Kielce 2:2 (0:0)

Bramki: Tomasz Boczek (51’), Łukasz Zjawiński (78’) – Jacek Podgórski (64’,k.), Jakub Łukowski (80’)

W ostatniej kolejce mieliśmy trzy spotkania pomiędzy drużynami walczącymi o awans. Jednym z nich był pojedynek Sandecji z Koroną. Piłkarzy obu zespołów przywitała iście zimowa aura, można by rzec nawet, że był to świetny żart na prima aprilis. Utrudniało to mocno konstruowanie płynnych akcji. Zamiast tego oglądaliśmy dużo walki, zwłaszcza w środkowej strefie boiska. Do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis, chociaż swoje szanse mieli w tej części gry chociażby Adrian Danek dla Korony czy Łukasz Zjawiński dla Sandecji.

Po przerwie doczekaliśmy się aż czterech goli. Gospodarze dwukrotnie wychodzili na prowadzenie (najpierw za sprawą Tomasza Boczka, później Łukasza Zjawińskiego) i za każdym razem goście doprowadzali do wyrównania. W perspektywie całego meczu więcej z gry mieli Sączersi, ale udanie interweniował Konrad Forenc. Spotkanie zakończyło się remisem, który chyba najbardziej ucieszył pozostałych pretendentów do awansu do Ekstraklasy.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – ŁKS Łódź 1:1 (0:0)

Bramki: Kamil Biliński (62’) – Michał Trąbka (60’)

Drugie spotkanie, które można nazwać wręcz hitem tej kolejki. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Podbeskidzie na wiosnę nie wygrało jeszcze spotkania, a ŁKS gra mocno w kratkę. Pierwszą połowę odważniej zaczęli łodzianie, ale z czasem to gospodarze zyskali większą przewagę i stworzyli dwie groźne sytuacje. Najpierw w słupek trafił Mateusz Wypych, później nożycami Marka Kozioła próbował pokonać Kamil Biliński.

Po przerwie oba zespoły ruszyły do ataku, brakowało jednak skuteczności. Dobre okazje marnowali Dawid Polkowski i Kamil Biliński, a także Maciej Wolski. Rezultat uległ zmianie dopiero w 60. minucie, kiedy katastrofalny błąd Matveia Igonena wykorzystał Michał Trąbka. Goście nie cieszyli się długo z prowadzenia, bo już dwie minuty później do siatki trafił najlepszy strzelec ligi Kamil Biliński. Więcej bramek już nie oglądaliśmy. Mimo remisu obie ekipy pozostają w walce o Ekstraklasę. 

Sobota bez (większych) niespodzianek 

Miedź Legnica – Resovia 2:1 (2:1)

Bramki: Kamil Zapolnik (43’), Damian Hilbrycht (45+4’,sam.) – Rafał Mikulec (31’)

Faworyt tego meczu mógł być tylko jeden. Niespodziewanie jednak to Resovia, za sprawą Rafała Mikulca, jako pierwsza wyszła na prowadzenie. Miedź musiała obrabiać straty. Dokonała tego jeszcze w pierwszej połowie. Najpierw Chuca podał do Kamila Zapolnika, a ten pokonał Branislava Pindrocha. W doliczonym czasie gry własnego bramkarza pokonał Damian Hilbrycht i goście odwrócili wynik meczu.

W drugiej połowie gospodarze dążyli do podwyższenia wyniku. Blisko wpisania się na listę strzelców byli Chuca, Maxime Dominguez i Patryk Makuch. Rzeszowianie szukali okazji do wyrównania, nie byli jednak w stanie po raz drugi pokonać Pawła Lenarcika. Ostatecznie lider I ligi wygrał 2:1. Legniczanie notują fenomenalną passę 17 z rzędu nieprzegranych spotkań i już tylko kataklizm może odebrać im awans do Ekstraklasy. 

Stomil Olsztyn – Odra Opole 1:2 (0:1)

Bramki: Merveille Fundambu (77’) –  Łukasz Kędziora (35’), Dawid Czapliński (59’)

Czerwona kartka: Maciej Spychała (71’, Stomil)

Przez długi czas poziom tego spotkania pozostawiał wiele do życzenia. Goście mieli przewagę w posiadaniu piłki, niewiele jednak z tego wynikało. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili jednak w 13. minucie piłkarze Stomilu, ale Błażej Sapielak nie musiał nawet interweniować.

Dziesięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy na prowadzenie wyszła Odra. Z rzutu wolnego dośrodkował Tomas Mikinic, a piłkę do siatki skierował Łukasz Kędziora. W drugiej połowie gospodarze, nie mając nic do stracenia, ruszyli odważniej do ataku. Groźny strzał oddał Łukasz Moneta, dobrze jednak spisał się Sapielak. Blisko szczęścia był także Patryk Mikita. Ale to goście strzelili bramkę, podwyższając prowadzenie, a konkretnie uczynił to Dawid Czapliński.

Sytuacja Stomilu skomplikowała się jeszcze bardziej w 71. minucie, kiedy czerwoną kartkę obejrzał Maciej Spychała. Olsztynian stać było tylko na honorowe trafienie w wykonaniu Merveille’a Fundambu. Dodatkowo mogli stracić jeszcze kolejną bramkę, ale dobrą okazję zmarnował Piotr Żemło, a strzał Mateusza Marca dobrze obronił Kacper Tobiasz. Stomil, po niespodziewanej wygranej z ŁKS-em w 23. kolejce, notuje już trzecią porażkę z rzędu i widmo spadku Dumy Warmii jest coraz bardziej realne.

GKS Katowice – Górnik Polkowice 1:2 (0:1)

Bramki: Arkadiusz Woźniak (83’) – Adrian Purzycki (21’), Mariusz Szuszkiewicz (90’) 

Nietrafiony rzut karny: Mateusz Piątkowski (81’, Górnik), obronił Dawid Kudła

W starciu dwóch beniaminków ważne zwycięstwo odnieśli piłkarze Górnika Polkowice. Od początku spotkania z wielkim animuszem do ataku ruszyli gospodarze. Najlepszą okazję na zdobycie bramki miał Rafał Figiel, ale jego strzał dobrze obronił Jakub Szymański. Z czasem polkowiczanie przejęli inicjatywę w tym meczu. W 21. minucie zobaczyliśmy pierwszą bramkę, z lewej strony boiska dograł piłkę Abdallah Hafez, a Adrian Purzycki trafił w samo okienko bramki Dawida Kudły. Goście chcieli pójść za ciosem, ale w dogodnej sytuacji Eryk Sobków trafił w poprzeczkę. GKS odpowiedział uderzeniem Adriana Błąda, który jednak trafił wprost w stojącego na linii bramkowej defensora rywali.

W drugiej połowie optyczną przewagę mieli gospodarze, dobrze w obronie spisywali się jednak gracze Górnika. Polkowiczanie mogli postawić kropkę nad i w 81. minucie, ale Mateusz Piątkowski nie wykorzystał rzutu karnego. W zamian za to do siatki trafił Arkadiusz Woźniak i było 1:1. Wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów. W samej końcówce jednak, w wyniku nieprozumienia w polu karnych katowiczan, bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Mariusz Szuszkiewicz.

Zagłębie Sosnowiec – GKS Jastrzębie 2:1 (1:0)

Bramki: Szymon Zalewski (29’, sam.), Maksymilian Banaszewski (83’) – Daniel Stanclik (90+3’)

Kolejny mecz drużyn z dołu tabeli. Już w 11. minucie gospodarze mogli wyjść na prowadzenie po ładnej akcji w wykonaniu Dawida Gojnego, Joao Oliveiry i Szymona Sobczaka. Strzał tego ostatniego obronił jednak Bartosz Neugebauer. Gospodarze przeważali, ale ofiarnie bronili się piłkarze Jastrzębia. A przynajmniej było tak do 29. minuty, kiedy po dośrodkowaniu Filipa Borowskiego piłkę do własnej bramki niefortunnie skierował Szymon Zalewski. Po wyjściu na prowadzenie Zagłębie nadal przeważało, ale do przerwy wynik nie uległ zmianie.

Po przerwie zobaczyliśmy kolejne dwa trafienia. Najpierw do siatki gości trafił wprowadzony z ławki Maksymilian Banaszewski, a w doliczonym czasie gry honorowe trafienie dla GKS-u zaliczył Daniel Stanclik. Zagłębie dzięki zwycięstwu ma już osiem punktów przewagi nad strefą spadkową.

Chrobry dał się dogonić. Widzew i Arka wyszarpały zwycięstwo 

Chrobry Głogów – Puszcza Niepołomice 2:2 (1:0)

Bramki: Dennis van der Heijden (29’), Oliver Praznovsky (55’) – Szymon Kobusiński (88’), Piotr Mroziński (90+1’)

Od początku spotkania dłużej przy piłce utrzymywał się Chrobry. Pierwszą groźną okazję w tym meczu stworzyli jednak goście za sprawą Roka Kidricia, którego uderzenie z 8. minuty minimalnie przeszło obok słupka bramki Rafała Leszczyńskiego. Po pół godzinie gry napastnik gospodarzy Dennis van der Heijden otworzył wynik meczu. Holender wykorzystał podanie od Dominka Piły i strzałem z ostrego kąta pokonał Gabriela Kobylaka. W końcówce pierwszej połowy kapitalnymi interwencjami popisywali się bramkarze obu drużyn i to głównie dzięki nim do przerwy na tablicy widniał wynik 1:0. Zmieniło się to w 55. minucie, kiedy Oliver Praznovsky, po centrze Mateusza Machaja, na raty pokonał Kobylaka.

Po stracie drugiego gola, Puszcza długo nie mogła zagrozić bramce Chrobrego. Wydawało się, że gospodarze są na najlepszej drodze do kontynuowania swojej serii spotkań bez straconej bramki. Żubry jednak się nie poddały i dzięki piorunującej końcówce oraz trafieniom Szymona Kobusińskiego i Piotra Mrozińskiego doprowadziły do remisu. Głogowianie na wiosnę nadal są niepokonani i na dobre zadomowili się w czołówce tabeli.

Widzew Łódź – GKS Tychy 2:1 (0:1) 

Bramki: Ernest Terpiłowski (54’), Bartłomiej Pawłowski (88’) – Krzysztof Wołkowicz (14’)

Widzew w końcu przełamał swoją niemoc i wygrał w Sercu Łodzi, chociaż po pierwszych 45 minutach nic na to nie wskazywało. Początek spotkania był bardzo wyrównany, ale to goście jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Po niecałym kwadransie gry Krzysztof Wołkowicz ruszył do przodu nieatakowany przez żadnego z Widzewiaków i oddał zaskakujący strzał z dystansu. Piłka skozłowała przez debiutującym w bramce łodzian Henrichem Ravasem, a następnie wpadła do siatki. Gospodarze próbowali wyrównać, ale ich strzały były albo za lekkie, albo niecelne.

W drugiej połowie zobaczyliśmy odmienioną ekipę Widzewa. Piłkarze z Łodzi grali bardzo ambitnie i zadziornie. W ich poczynaniach było znacznie więcej dokładności niż w pierwszej części meczu, aczkolwiek akcja, po której padła wyrównująca bramka zaczęła się od kika Martina Kreuzrieglera. Później przytomnym zagraniem popisał się Patryk Lipski, a Ernest Terpiłowski strzałem po dalszym rogu wlał nadzieję w serca kibiców Widzewa. Po zdobyciu bramki przewaga gospodarzy stawała się coraz wyraźniejsza. Na decydujące o losie spotkania trafienie musieliśmy poczekać jednak do ostatnich minut. Wówczas z rzutu wolnego kapitalnie przymierzył Radosław Gołębiowski, piłka odbita od słupka spadła pod nogi Bartłomieja Pawłowskiego, który nie zwykł marnować takich okazji.

Jesienią w Tychach Widzew wypuścił zwycięstwo z rąk w doliczonym czasie gry. Tym razem łodzianie w samej końcówce zapewnili sobie trzy punkty, które pozwoliły powiększyć przewagę nad trzecią ekipą w tabeli. Po meczu, znacznie więcej niż o wyniku, mówiło się jednak o chuligańskich wybrykach fanów (a raczej kiboli) gości wspieranych przez fanatyków zaprzyjaźnionego z tyszanami ŁKS-u. Straty finansowe notowane są na co najmniej 100 tys. zł, a sektor gości na stadionie przy al. Piłsudskiego 138 prawdopodobnie do końca sezonu pozostanie zamknięty.

Arka Gdynia – Skra Częstochowa 3:2 (0:0)

Bramki: Hubert Adamczyk (12’, 89’, k.), Karol Czubak (29’) – Adam Mesjasz (40’), Krzysztof Napora (84’)

Nietrafiony rzut karny: Mikołaj Kwietniewski (49’, Skra), obronił Kacper Krzepisz

26. kolejkę kończyliśmy w Gdyni, gdzie Arka podejmowała Skrę. Początkowo oba zespoły próbowały narzucić swój styl gry. Gospodarze chcieli atakować, ale nie było to łatwe, gdyż goście grali wysokim pressingiem. Pierwsza bramka padła pod koniec pierwszego kwadransa gry, gdy Hubert Adamczyk wykorzystał podanie od Christiana Alemana. Po pół godzinie meczu gdynianie prowadzili już 2:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się Karol Czubak. Piłkarze Skry nie zamierzali się poddawać i pod koniec pierwszej połowy zdobyli bramkę kontaktową, a konkretnie uczynił to Adam Mesjasz po asyście Piotra Noconia.

Na początku drugiej odsłony częstochowianie mogli doprowadzić do wyrównania. Rzut karny wykonywany przez Mikołaja Kwietniewskiego został jednak obroniony przez Kacpra Krzepisza. Niewykorzystana jedenastka nie zraziła piłkarzy Skry, którzy dopięli swego i w 84. minucie doprowadzili do wyrównania. Drugą asystę w tym meczu zaliczył Piotr Nocoń, a bramkę zdobył Krzysztof Napora. Nie był to koniec strzelania na stadionie przy ulicy Olimpijskiej. Sędzia spotkania Sylwester Rasmus podyktował drugi rzut karny w tym meczu, tym razem dla gospodarzy. Hubert Adamczyk nie pomylił się i gdynianie mogli cieszyć się ze zwycięstwa. 

Tabela Fortuna I ligi po 26. kolejce:

Obraz zawierający stół

Opis wygenerowany automatycznie

Źródło: https://gol24.pl/1-liga/tabela/

Patrycja Rychlewicz

POLECANE

tagi