Pozdrowienia z zaplecza #21 21/22

2022.03.12 Jastrzebie
Pilka nozna Fortuna 1 Liga sezon 2021/2022
GKS Jastrzebie - Miedz Legnica
N/z bramka gol radosc Victor Moya Martínez Chuca Jens Martin Gammelby
Foto Lukasz Sobala / PressFocus

2022.03.12 Jastrzebie
Football Polish Fortuna First League season 2021/2022
GKS Jastrzebie - Miedz Legnica
bramka gol radosc Victor Moya Martínez Chuca Jens Martin Gammelby
Credit: Lukasz Sobala / PressFocus

Za nami 23. kolejka rozgrywek Fortuna I ligi, w której działo się całkiem sporo. Miedź Legnica i Arka Gdynia pozostają jedynymi drużynami z kompletem punktów na wiosnę. Ponadto w kilku spotkaniach pomiędzy zespołami walczącymi o awans do Ekstraklasy a drużynami z dołu tabeli byliśmy świadkami niespodziewanych rozstrzygnięć. Zapraszamy na najnowsze Pozdrowienia z zaplecza!

Sandecja nadal bez zwycięstwa

Skra Częstochowa – Sandecja Nowy Sącz 0:0

Był to typowy mecz walki. Dość powiedzieć, że sędzia tego spotkania pokazał łącznie aż dziewięć żółtych kartek, chociaż pierwszą z nich dopiero w 36. minucie rywalizacji. Pierwsza połowa tego pojedynku była zdecydowanie do zapomnienia. Trochę ciekawiej zaczęło robić się pod koniec tej części gry, ale zabrakło klarownych okazji na zdobycie bramki dającej prowadzenie którejkolwiek z drużyn.

Zaraz po przerwie na prowadzenie mogli wyjść częstochowianie, ale uderzenie głową Aleksandra Paluszka trafiło w słupek. Wynik mógł ulec zmianie w ostatnich dziesięciu minutach meczu. Najpierw w polu karnym po indywidualnym rajdzie z piłką upadł Łukasz Zjawiński. Jednak po wideoweryfikacji arbiter nie zdecydował się jednak na podyktowanie jedenastki dla Sandecji. Później bardzo blisko szczęścia byli piłkarze Skry, a konkretnie Piotr Nocoń, ale bardzo dobrą interwencją w obronie opisał się Kornel Osyra. Ostatecznie pojedynek zakończył się bezbramkowym remisem. Oba zespoły w trzech spotkaniach na wiosnę zdobyły po dwa punkty. Jakże inne są jednak nastroje w obu ekipach. Sandecja walczy przecież o awans do Ekstraklasy, a przynajmniej o udział w barażach do najwyższej klasy rozgrywkowej. Skra natomiast jest takich typowym zespołem środka tabeli, co dla beniaminka na pewno jest sporym sukcesem.

GKS wygrywa rzutem na taśmę

GKS Tychy – Zagłębie Sosnowiec 2:1 (0:1)

Bramki: Daniel Rumin (48’), Nemanja Nedić (90+3’) – Szymon Pawłowski (35’)

Nietrafiony rzut karny: Krzysztof Wołkowicz (41’, GKS), Daniel Rumin (58’, GKS) – obie jedenastki obronił bramkarz Zagłębia — Michał Gliwa

Na prowadzenie już w 7. minucie meczu mogli wyjść gospodarze, ale uderzenie Daniela Rumina z sześciu metrów przeleciało nad poprzeczką. Ten sam piłkarz przed upływem pół godziny gry miał jeszcze kolejne dwie dobre okazje na zdobycie bramki, ale bardzo dobrze spisywał się golkiper gości — Michał Gliwa. Stare porzekadło mówi, że niewykorzystane okazje się mszczą, tak było też tym razem.

Pierwszego gola w tym meczu zdobyli sosnowiczanie. W 35. minucie Filip Borowski podał z prawej strony boiska do Szymona Pawłowskiego, a ten trafił do siatki. Przed przerwą Borowski mógł być antybohaterem swojego zespołu po tym, jak w polu karnym faulował Macieja Kozinę. Jedenastkę wykonywał Krzysztof Wołkowicz, ale uderzył zbyt lekko i Michał Gliwa bez problemu złapał piłkę. Do przerwy na stadionie w Tychach mieliśmy niespodziankę. Bo choć gospodarze przeważali, to na prowadzeniu znajdowali się piłkarze Zagłębia. Na początku drugiej połowy wstrzelił się w końcu w bramkę Daniel Rumin i doprowadził do wyrównania.  Asystę przy tym trafieniu zaliczył Krzysztof Wołkowicz.

Dziesięć minut później sędzia Piotr Lasyk po raz drugi wskazał na 11 metr, tym razem po faulu Vamary Sanogo na Kamilu Szymurze. Stały fragment gry ponownie nie został przez tyszan wykorzystany, gdyż strzał Rumina obronił dobrze dysponowany tego dnia Gliwa. Goście odpowiedzieli strzałem Pawłowskiego, który z trudem obronił Konrad Jałocha. Mieliśmy także podyktowany rzut karny dla sosnowiczan, który został cofnięty po analizie VAR. W doliczonym czasie gry trzy punkty GKS-owi zapewnił Nemanja Nedić, który zachował czujność w dużym zamieszaniu w polu karnym.

Arka kontynuuje zwycięską passę

Odra Opole – Arka Gdynia 1:3 (0:3)

Bramki: Mateusz Marzec (90’) – Mateusz Kamiński (17’, gol samobójczy), Adam Deja (22’), Hubert Adamczyk (43’)

Już pierwszy niebezpieczny strzał w tym meczu zakończył się golem. Mateusz Kamiński chciał wybić piłkę spod własnej bramki, ale zrobił to tak niefortunnie, że pokonał Mateusza Kuchtę. Goście po zdobytej bramce poszli za ciosem. W 22. minucie Mateusz Stępień dograł piłkę z prawej strony do Adama Dei, który zdobył swoją trzecią bramkę w trzecim spotkaniu ligowym w tym roku. Już chwilę później gdynianie mogli właściwie zamknąć ten mecz, gdyby tylko Christian Aleman w dogodnej sytuacji skierował piłkę w światło bramki. Jednak co się odwlecze, to…

Jeszcze przed przerwą podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zadali kolejny cios. Arka wyszła z kontrą, Adam Deja popisał się dobrym przerzutem do Huberta Adamczyka, a ten pognał w stronę bramki i z okolicy 16 metra oddał strzał, który znalazł drogę do bramki opolan. Odra była na kolanach i tylko cud mógłby ją uratować. W drugiej połowie Arka wciąż kontrolowała przebieg gry. Gospodarze starali się zniwelować straty, ale jeżeli już udało im się przedostać pod bramkę strzeżoną przez Kacpra Krzepisza, to ich uderzenia były niecelne. Niespodziewanie w ostatniej minucie podstawowego czasu gry udało się zdobyć bramkę honorową, a konkretnie uczynił to Mateusz Marzec. Arkowcy od początku rundy spisują się bardzo dobrze i pokazują, że są mocnym kandydatem do gry w Ekstraklasie w przyszłym sezonie. Odra natomiast chyba na dobre wypisuje się z walki o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Miedź nie zwalnia tempa

GKS Jastrzębie – Miedź Legnica 0:2 (0:2)

Bramki: Nemanja Mijusković (14’), Chuca (34’)

Czerwona kartka: Carlos Julio Martinez (25’, Miedź)

Lider Fortuna I ligi od początku spotkania miał przewagę, którą udokumentował strzelaniem gola w 14. minucie. Piłkę zagrywaną z rzutu rożnego przedłużył Jens Martin Gammelby, a do siatki trafił Nemanja Mijusković. Chwilę później mogły paść kolejne bramki. Najpierw strzał Kamila Zapolnika obronił bramkarz jastrzębian. W odpowiedzi Farid Ali trafił w boczną siatkę. Kiedy wydawało się, że dla Miedzi wszystko układa się doskonale, to czerwoną kartkę obejrzał Carlos Julio Martinez i goście przez ponad godzinę musieli grać w dziesiątkę.

Podziałało to mobilizująco na gospodarzy, którzy próbowali dłużej utrzymywać się przy piłce. Wtedy jednak piłkarze z Legnicy wyprowadzili drugi cios. Po bardzo dobrze rozegranym rzucie wolnym piłkę głową do siatki wpakował Chuca. Ewidentnie widać, że stałe fragmenty gry są ich mocną stroną. Piłkarze GKS-u nie zrażali się niekorzystnym dla siebie wynikiem. Cały czas szukali okazji na zdobycie bramki kontaktowej. Nie udało się. Miedź natomiast tuż po przerwie mogła zdobyć trzecią bramkę, ale strzał Patryka Makucha dobrze obronił Bartosz Neugebauer.

Piłkarze Miedzi jadąc na mecz, uczestniczyli w wypadku na autostradzie A4. Po spotkaniu trener Łobodziński odniósł się do całej sprawy:

Pierwsze wiosenne zwycięstwo Korony

Korona Kielce – Resovia 2:1 (1:0)

Bramki: Jacek Podgórski (26’, k.), Dawid Błanik (71’) – Rafał Mikulec (54’)

Pierwsze dziesięć minut tego spotkania zdecydowanie można zapisać na plus dla gospodarzy. Przeważali, dłużej utrzymywali się przy piłce, konstruowali groźne akcje. Później gra się trochę wyrównała. Mieliśmy okresy bezpardonowej walki o piłkę i naprzemiennych ataków z obu stron. Jednak w 26. minucie meczu kielczanie wyszli na prowadzenie. W polu karnym faulowany był Dawid Błanik, a jedenastkę pewnie wykorzystał Jacek Podgórski.

Po zdobytej bramce gospodarze zdominowali swoich rywali. Raz za razem było groźnie pod bramką Branislava Pindrocha. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do rzeszowian, którzy byli blisko zdobycia bramki wyrównującej. Wynik meczu zmienił się natomiast na początku drugiej połowy, gdy celnym strzałem popisał się Rafał Mikulec. Stracona bramka zmusiła piłkarzy Korony do podkręcenia tempa. Wywieranie presji na piłkarzy Resovii przyniosło efekt. Dośrodkowanie Dalibora Takaca z rzutu rożnego wykorzystał Dawid Błanik i Złocisto-Krwiści znów objęli prowadzenie. Jak się później okazało było to decydujące trafienie. Korona w końcu wygrała pierwszy mecz na wiosnę, co przy jednoczesnym remisie Widzewa oznacza, że kielczanie tracą już tylko trzy punkty do miejsca dającego bezpośredni awans do Ekstraklasy.

Bezskuteczny pościg Podbeskidzia

Puszcza Niepołomice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:2 (3:1)

Bramki: Łukasz Sołowiej (10’, k., 24’), Rafał Boguski (14’), Kamil Kościelny (78’) – Julio Rodriguez (41’), Giorgi Merebaszwili (51’)

Po 24 minutach gry kibice oglądający ten mecz mogli być mocno zdezorientowani. Puszcza walcząca o utrzymanie prowadziła już 3:0 z mającą znacznie wyższe cele ekipą Podbeskidzia. Zaczęło się od rzutu karnego, który na bramkę zamienił Łukasz Sołowiej. Drugą bramkę gospodarze zdobyli po perfekcyjnie wyprowadzonej kontrze, a całą akcję – po nieporozumieniu bramkarza z obrońcami Podbeskidzia – wykończył Rafał Boguski. W 24. minucie Łukasz Sołowiej zaliczył swoje drugie trafienie w tym spotkaniu. Prowadzenie Żubrów było bezapelacyjne.

Nie oznacza to jednak, że goście nie mieli swoich szans. Dobre okazje na zdobycie bramki mieli Goku Roman i Titas Milasius, ale po ich strzałach świetnymi interwencjami popisał się Gabriel Kobylak. Odrabianie strat zaczęło się w 41. minucie za sprawą Julio Rodrigueza. Kiedy 10 minut później do siatki trafił Giorgi Merebaszwili wydawało się, że Górale są na dobrej drodze, aby nie wracać do domu na tarczy. Po zdobyciu drugiej bramki goście nie poszli jednak za ciosem, a gra się mocno wyrównała. Ostateczny cios piłkarzom z Bielska-Białej zadał w 78. minucie Kamil Kościelny. Zwycięstwo Puszczy stało się faktem. Podbeskidzie wiosną zdobyło aktualnie ledwie 2 punkty, a to nie napawa optymizmem przed dalszą częścią sezonu.

Górnik urywa punkty Widzewowi

Górnik Polkowice – Widzew Łódź 0:0

Czerwona kartka: Michał Bojdys (87’, Górnik)

Spodziewaliśmy się, że wicelider z Łodzi zdominuje ostatnią drużynę w tabeli. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że Widzew znacznie lepiej prezentuje się na własnym stadionie aniżeli w delegacjach. Spotkanie jednak nie porwało swoim poziomem, a groźnych sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Pierwszą bardzo dobrą okazję niespodziewanie mieli gospodarze. Mateusz Piątkowski w 12. minucie uderzył jednak minimalnie niecelnie. Dwie dobre sytuacje w pierwszej połowie mieli natomiast widzewiacy. Najpierw po dobrym podaniu od Normana Hansena pojedynek z bramkarzem Górnika przegrał Paweł Zieliński, a później Karol Danielak uderzał minimalnie obok słupka.

Z rzeczy istotnych w tej części meczu odnotować można jeszcze kontuzję Jakuba Wrąbla, którego zmienił Konrad Reszka. W drugiej połowie widać było przewagę gości, którzy mieli większe posiadanie piłki, ale w ich poczynaniach brakowało konkretów. Paradoksalnie to piłkarze z Polkowic byli bliżej zdobycia bramki. Raz po dużym zamieszaniu w polu karnych strzał Marcina Biernata obronił Konrad Reszka, a przy uderzeniu Szuszkiewicza z okolic 12. metra nie musiał interweniować, bo piłka opuściła boisko nie po tej stronie słupka, co trzeba. Przebiegu gry nie zmieniła też czerwona kartka, jaką w końcówce obejrzał Michał Bojdys. Widzew wpadł w kryzys, który trwa od końcówki poprzedniej rundy i na razie nie widać sposobu na zmianę sytuacji.

Chrobry traci pierwsze punkty na wiosnę

GKS Katowice – Chrobry Głogów 0:0

23. kolejkę zakończyliśmy w Katowicach. Dokładnie takim samym wynikiem, jakim zaczynaliśmy tę serię spotkań, czyli bezbramkowym remisem. W pierwszej połowie dwie groźne okazje stworzyli goście, ale w obu przypadkach dobrymi interwencjami popisał się Dawid Kudła. W drugiej części gry bramkarz gospodarzy po raz kolejny musiał wykazać się swoim kunsztem, tym razem po strzale Mateusza Bochnaka.

Piłkarze z Katowic również szukali swoich szans, ale Rafał Leszczyński trudnych interwencji nie miał. Jednak im dłużej trwał mecz, tym bardziej można było dostrzec, że remis dla gospodarzy nie jest złym wynikiem. Świadczy o tym, chociażby fakt, że w 69. minucie trener Rafał Górak w miejsce pomocnika Marcina Urynowicza wpuścił obrońcę Oskara Repkę. Spotkanie było dosyć wyrównane, jeśli chodzi o posiadanie piłki. Natomiast z przebiegu gry wydaje się, że podział punktów jest wynikiem sprawiedliwym. Chrobry po dwóch wygranych spotkaniach wiosną tym razem dopisuje do swojego dorobku jeden punkcik. Warto też podkreślić, że bramkarz klubu z Głogowa – Rafał Leszczyński już od 585 minut zachowuje czyste konto w lidze. Imponująca seria.

Obszerną relację ze spotkania ŁKS Łódź – Stomil Olsztyn można znaleźć tutaj: ŁKS Łódź – Stomil Olsztyn 0:2

Tabela Fortuna I ligi po 23. kolejce:

Źródło: https://gol24.pl/1-liga/tabela/

Patrycja Rychlewicz

POLECANE

tagi