Za nami 22. kolejka Fortuna I ligi. Miedź Legnica i Widzew Łódź powiększyły przewagę nad grupą pościgową. Nadal bez zwycięstwa w rundzie wiosennej pozostają cztery ekipy walczące o awans do Ekstraklasy: ŁKS Łódź, Korona Kielce, Sandecja Nowy Sącz oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała. Zapraszamy na najnowsze Pozdrowienia z zaplecza!
Widzew wygrywa, ale nie zachwyca
Stomil Olsztyn – Widzew Łódź 0:2 (0:1)
Bramki: Bartłomiej Pawłowski (8’, 49’)
Po blamażu na inaugurację rundy wiosennej, piłkarze wicelidera udali się do Olsztyna na mecz z walczącym o utrzymanie Stomilem. Goście bardzo dobrze weszli w spotkanie. Już w 5. minucie mogli objąć prowadzenie, ale strzał Radosława Gołębiowskiego był zbyt lekki, aby mógł zaskoczyć Kacpra Tobiasza. Kilka chwil później po bardzo dobrym rozegraniu rzutu rożnego było 0:1. Z narożnika boiska dośrodkowywał Gołębiowski, głową piłkę zgrał Marek Hanousek, a do siatki trafił niepilnowany Bartłomiej Pawłowski. W 13. minucie po raz drugi z dystansu przymierzył Gołębiowski. Tym razem bramkarz gospodarzy musiał mocno namęczyć się przy obronie. Podobnie jak kilka minut później po strzale bardzo aktywnego w tym meczu młodzieżowca Widzewa.
Goście szukali okazji na podwyższenie wyniku. Najlepsze szanse w pierwszej połowie miał Tanżyna, który dwukrotnie był bliski pokonania Tobiasza uderzeniem głową. Stomil miał z kolei swoją sytuację na wyrównanie, ale pojedynek sam na sam z Jakubem Wrąblem przegrał Patryk Mikita. Następnie Widzew bardzo dobrze wszedł w drugą połowę meczu. Niedługo po wznowieniu gry było już 0:2, kiedy to Bartłomiej Pawłowski dobił strzał Kristoffera Normana Hansena. Druga bramka dla gości zadziałała mobilizująco na piłkarzy z Olsztyna, którzy długimi fragmentami znajdowali się na połowie Widzewa. Bardzo dobrze dysponowany tego dnia był jednak Jakub Wrąbel, który obronił wszystkie strzały olsztynian. Widzew ostatecznie wygrał, ale ich gra nadal pozostawia sporo do życzenia. Momentami było sporo niedokładności w rozegraniu piłki, czy wykopywania piłki na oślep. Z mocniejszymi przeciwnikami trzeba będzie grać lepiej. Stomil tym razem nie sprawił niespodzianki i nie poprawił swojego dorobku punktowego.
Derby Śląska — na boisku nuda, na trybunach było gorąco
Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice 0:1 (0:0)
Bramka: Adrian Błąd (80’)
Mecz rozgrywany w iście zimowej scenerii nie dostarczył zbyt wielu emocji. Gra była szarpana, akcje długimi fragmentami koncentrowały się wokół linii środkowej boiska, a sędzia musiał dosyć często używać gwizdka. Strzały piłkarzy obu zespołów albo były za słabe, aby pokonać bramkarza drużyny przeciwnej albo nie leciały w światło bramki. Szalę zwycięstwa na swoją korzyść w 80. minucie przechylili goście z Katowic. Mocnym uderzeniem popisał się Adrian Błąd. Bez szans na udaną interwencję w tej sytuacji był goalkeeper gospodarzy Dawid Kudła. Znacznie goręcej było na trybunach Stadionu Ludowego w Sosnowcu. Fani obu zespołów obrzucali się wyzwiskami, a kibice gospodarzy odpalili race. Zapłonęły także szaliki i flagi. Warto podkreślić, że spotkanie oglądało 2 450 widzów, co jest rekordem sezonu na stadionie Zagłębia.
Coraz trudniejsza sytuacja zespołu z Jastrzębia
Resovia – GKS Jastrzębie 1:0 (0:0)
Bramka: Marek Mróz 51’
Czerwona kartka: Dariusz Kamiński (GKS Jastrzębie, 73’)
Przez pierwszy kwadrans oba zespoły starały się zdominować środek pola. Im dłużej trwał mecz, tym większą przewagę zaczęli osiągać gospodarze. Tomasz Neugebauer w krótkim odstępie czasu musiał interweniować trzy razy po strzałach Jakuba Wróbla, Bartłomieja Eizencharta oraz Marka Mroza. W 38. minucie sędzia po raz pierwszy w tym spotkaniu skorzystał z systemu VAR, anulując bramkę zdobytą dla gości przez Konrada Handzlika, której ostatecznie nie uznał.
Na początku drugiej połowy, za sprawą Mroza, na prowadzenie wyszli piłkarze Resovii. W 54. minucie piłkarze gospodarzy domagali się podyktowania rzutu karnego, ale po wideoweryfikacji arbiter uznał, że nie było faulu na Wróblu. Niespełna 20 minut przed końcem meczu sytuacja jastrzębian mocno się skomplikowała. Czerwoną kartką ukarany został Dariusz Kamiński i goście musieli radzić sobie w dziesiątkę. W samej końcówce spotkania sędzia po raz trzeci skorzystał z podpowiedzi z wozu VAR, uznając, że Farid Ali nie był faulowany w polu karnym Resovii. W doliczonym czasie gry punkt dla gości mógł uratować Vladyslav Okhronchuk, ale jego strzał obronił Branislav Pindroch. Ostatecznie trzy punkty zostały w Rzeszowie. Była to pierwsza porażka GKS-u Jastrzębie w historii starć z Resovią. W dodatku porażka powodująca, że goście są coraz bliżej spadku do II ligi.
Grad bramek w Nowym Sączu
Sandecja Nowy Sącz – GKS Tychy 2:3 (2:2)
Bramki: Łukasz Zjawiński (28’ k., 45’ k.) – Krzysztof Wołkowicz 2’, Wiktor Żytek 6’, Svetoslav Dikov (64’ gol samobójczy)
Mecz, który był zapowiadany jako hit kolejki, zdecydowanie nas nie zawiódł. Było w nim wszystko. Dwa rzuty karne i zwroty akcji. W tym spotkaniu padło najwięcej bramek biorąc pod uwagę wszystkie pojedynki 22. kolejki Fortuna I ligi. Znakomicie w pojedynek weszli goście, którzy po sześciu minutach prowadzili już różnicą dwóch bramek. Najpierw fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego z 30 metrów popisał się Krzysztof Wołkowicz. Chwilę później dośrodkował do Wiktora Żytka, a ten trafił do siatki po strzale głową. Jeszcze przed przerwą Sandecja zdołała odrobić straty. Dwa razy po strzałach z rzutów karnych do bramki, strzeżonej przez Konrada Jałochę, trafił Łukasz Zjawiński.
Obie jedenastki zostały podyktowane za zagranie ręką przez piłkarzy gości, przy czy za drugim razem sędzia skorzystał z pomocy VAR-u. Bramkarz tyszan był blisko obronienia strzałów, ale ostatecznie na przerwę zespoły schodziły przy wyniku 2:2. Bramka decydująca o zwycięstwie padła w drugiej połowie. Po raz kolejny w roli głównej znalazł się Wołkowicz, który dobrze dośrodkował ze stałego fragmentu gry, a piłkę do własnej siatki niefortunnie skierował Svetoslav Dikov. Gospodarze mieli przewagę w posiadaniu piłki i stwarzali większe zagrożenie. Jednak to tyszanie byli skuteczniejsi i wywieźli z Nowego Sącza komplet punktów. Sandecja po raz kolejny nie potrafiła wygrać domowego meczu.
Miedź na autostradzie do Ekstraklasy
Miedź Legnica – Puszcza Niepołomice 3:1 (2:0)
Bramki: Patryk Makuch (13’ k., 63’), Kamil Zapolnik (27’) – Szymon Kobusiński (89’ k.)
Miedź od samego początku meczu zdominowała swojego rywala. Piłkarze z Legnicy byli groźniejsi, częściej atakowali, nie pozwalając na zbyt wiele swoim przeciwnikom. Gospodarze prowadzenie objęli już w 13. minucie. Szymon Kobylak faulował w polu karnym Patryka Makucha, a sam poszkodowany zamienił jedenastkę na gola. Po strzeleniu bramki legniczanie dalej przeważali i grali ofensywnie. Szukali okazji na jak najszybsze podwyższenie prowadzenia. To udało się w 27. minucie. Bardzo dobrą akcją popisał się Makuch, który najpierw zwiódł balansem ciała rywala, a następnie dograł piłkę do Kamila Zapolnika. Napastnikowi Miedzi nie pozostało nic innego niż skierować futbolówkę do siatki. W pierwszej połowie swoją okazję miał jeszcze Chuca, ale nie trafił czysto w piłkę. Goście odpowiedzieli z kolei dwoma niecelnymi strzałami Erika Cikosa.
Do przerwy przewaga lidera I ligi była niepodważalna. Dość powiedzieć, że oddali 7 strzałów, w tym aż pięć było celnych. Paweł Lenarcik natomiast ani razu nie musiał interweniować. W drugiej połowie nadal częściej atakowali gospodarze. Niemniej jednak Żubry były blisko strzelenia bramki kontaktowej w 53 minucie. Piłka nawet wpadła do siatki, ale po podaniu Kacpra Cichonia na spalonym złapany został Łukasz Wroński. W zamian za to mieliśmy kolejne trafienie dla Miedzi. W 63. minucie przeprowadzili piękną, zespołową akcję zakończoną bramką Patryka Makucha po podaniu od Jensa Martina Gammelby’ego. Chwilę wcześniej do siatki mógł trafić Maxime Dominguez, ale nie wykorzystał dobrej okazji. Puszcza mogła już tylko szukać honorowego trafienia. W 69. minucie blisko szczęścia był Hubert Tomalski, ale trafił w słupek. W samej końcówce meczu udało się zmniejszyć straty. Po analizie VAR sędzia spotkania uznał, że Jon Aurtenetxe faulował w polu karnym Szymona Kobusińskiego, a sam poszkodowany skutecznie wykorzystał jedenastkę. Miedź umacnia się na prowadzeniu i jest już bardzo blisko powrotu do Ekstraklasy. Puszcza natomiast ma pięć punktów przewagi nad Stomilem i cały czas musi mieć się na baczności.
Górnik Polkowice coraz bliżej spadku
Arka Gdynia – Górnik Polkowice 2:0 (1:0)
Bramki: Adam Deja (23’), Martin Dobrotka (69’)
Arkowcy odnieśli drugi zwycięstwo na wiosnę. Tym razem pewnie pokonali walczący o utrzymanie lidze Górnik Polkowice. Zrewanżowali się również za niespodziewaną porażkę z tym rywalem w rundzie jesiennej. Pierwszy kwadrans meczu nie był zbyt fascynujący. Gospodarze mieli przewagę w posiadaniu piłki, ale niewiele z tego wynikało. Gra toczyła się głównie w środku boiska, a sędzia stosunkowo często musiał sięgać po gwizdek. Arka wyszła na prowadzenie w 23. minucie, kiedy to do bramki Górnika, po dobrym podaniu od Christiana Alemana, trafił Adam Deja.
Goście nie zamierzali się jednak poddawać. Kwadrans później byli blisko wyrównania. Do siatki trafił co prawda Rafał Karmelita, ale arbiter uznał, że faulowany był bramkarz Arki, Kacper Krzepisz. Był to sygnał ostrzegawczy dla zespołu znad morza. Górnik pokazał, że łatwo się nie podda i będzie walczyć o wywiezienie z Gdyni chociaż jednego punktu. W 69. minucie przegrywali już jednak różnicą dwóch bramek. Z rzutu rożnego dośrodkował Aleman, a piłkę do siatki skierował Martin Dobrotka. Górnik miał w tym meczu swoje okazje, ale za każdym razem bardzo dobrze bronił Krzepisz. Sytuacja klubu z Polkowic nie jest ciekawa. Zamykają tabelę, a do miejsca dającego utrzymanie w lidze tracą już 9 punktów. Spadek coraz bliżej.
Chrobry notuje piąty mecz z rzędu bez straty bramki
Chrobry Głogów – Odra Opole 1:0 (0:0)
Bramka: Mateusz Bochnak (53’)
Pierwszą groźną okazję w tym meczu stworzyli sobie piłkarze Odry. W 19. minucie na listę strzelców mógł wpisać się Arkadiusz Piech, ale fenomenalną interwencją popisał się wtedy Rafał Leszczyński. Kilka minut później blisko zdobycia prowadzenia dla Chrobrego był Mateusz Bochnak, ale w dobrej sytuacji uderzył niecelnie. W pierwszym kwadransie drugiej połowy na prowadzenie wyszli gospodarze. Dominik Piła zagrał piłkę w pole karne. W dużym zamieszaniu najprzytomniej zachował się Bochnak, który wpakował piłkę do siatki. Goście szybko ruszyli do odrabiania strat. Za każdym razem jednak strzały opolan bronił Leszczyński. W 70. minucie piłkarze Odry cieszyli się z wyrównania stanu meczu. Nie była to jednak długotrwała radość, gdyż po analizie VAR trafienie zostało cofnięte. Piłkarze z Opola częściej atakowali, oddali więcej celnych strzałów, ale nie przełożyło się to na końcowe rozstrzygnięcie. Chrobry dzięki zwycięstwu wskakuje na miejsce barażowe i realnie włącza się do walki o awans do Ekstraklasy.
Podbeskidzie znów nie potrafi wygrać
Skra Częstochowa – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (1:0)
Bramki: Piotr Pyrdoł 17’ – Kamil Biliński 79’
Skra ma najsłabszą ofensywę w całej lidze. Po 21. kolejkach mieli na koncie zaledwie 13 bramek. Jednak to oni w 17. minucie wyszli na prowadzenie. Maciej Mas zagrał piłkę wzdłuż pola karnego, a gola zdobył Piotr Pyrdoł. Początkowo trafienie nie zostało uznane, ale po szczegółowej analizie VAR sędzia Tomasz Marciniak zmienił decyzję. Podbeskidzie miało przewagę w posiadaniu piłki, ale brakowało podkręcenia tempa w konstruowaniu akcji oraz precyzji strzałów.
Do przerwy w Bielsku-Białej zanosiło się na sporą niespodziankę. Kilka minut po wznowieniu gry częstochowianie mogli podwyższyć prowadzenie, ale strzał Bartosza Baranowicza został obroniony przez Matveia Igonena. Górale odpowiedzieli w 57. minucie, kiedy strzał Dawida Polkowskiego nad poprzeczkę przeniósł doświadczony Mateusz Kos. Podbeskidzie wyrównało dopiero w 79. minucie. Rzut karny wywalczył wprowadzony kilka minut wcześniej Titas Milasius, który był faulowany przez Krzysztofa Naporę. Kamil Biliński nie wykorzystał jedenastki. Mateusz Kos odbił jednak piłkę tak, że ta spadła pod nogi napastnika Górali. Tym razem po strzale Bilińskiego piłka zatrzepotała w siatce. Mecz zakończył się remisem, z czego na pewno bardziej zadowoleni mogą być piłkarze z Częstochowy.
Obszerną relację ze spotkania ŁKS Łódź – Korona Kielce (0:0) można znaleźć tutaj: https://polskapilka.pl/indolencja-strzelecka-pilkarzy-lks-u/.
Tabela Fortuna I ligi po 22. Kolejce:
Patrycja Rychlewicz