Pozdrowienia z zaplecza #1 2022/23

2022.07.17 Bielsko Biala 
Pilka nozna Fortuna 1 Liga sezon 2022/2023
TS Podbeskidzie Bielsko - Biala - Arka Gdynia 
N/z Michal Janota Marcel Predenkiewicz
Foto Tomasz Kudala / PressFocus

2022.07.17 Bielsko Biala 
Football Polish First League season 2022/2023
TS Podbeskidzie Bielsko - Biala - Arka Gdynia 
Michal Janota Marcel Predenkiewicz
Credit: Tomasz Kudala / PressFocus

W ostatni weekend wznowiła rozgrywki Fortuna I liga. Rywalizacja o awans do Ekstraklasy zapowiada się fascynująco, kandydatów do walki o najwyższe cele jest całkiem sporo. Dodatkowo w obecnym sezonie na jej zapleczu mamy trzech byłych mistrzów Polski – walczące z problemami Wisłę Kraków oraz ŁKS Łódź, a także odbudowujący się Ruch Chorzów. Na początek zmagań I ligi padły cztery remisy, trzykrotnie wygrywali gospodarze, a dwa zwycięstwa zanotowali goście. Zapraszamy serdecznie do lektury pierwszych po wakacyjnej przerwie Pozdrowień z zaplecza!

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Odra Opole 2:1 (1:1)

Bramki: 16.Adam Radwański, 80. Marcel Błachewicz – 39. Tomas Mikinic (k.)

Sezon I ligi został zainaugurowany w Niecieczy, gdzie miejscowy Bruk-Bet podejmował jedną z rewelacji poprzedniego sezonu, Odrę Opole. Spotkanie znacznie lepiej zaczęło się dla gospodarzy. Po upływie nieco ponad kwadransa wyszli oni na prowadzenie, a premierową bramkę w rozgrywkach na zapleczu Ekstraklasy zdobył Adam Radwański. Bardzo długo zanosiło się na to, że to właśnie podopieczni Radoslava Latala zejdą na przerwę w lepszych nastrojach. Jednakże pod koniec pierwszej połowy sędzia podyktował rzut karny, który na gola zamienił Tomas Mikinic. Po czterdziestu pięciu minutach mieliśmy więc remis 1:1. W drugiej części meczu przez długi czas piłkarze obu zespołów nie podejmowali zbyt wielkiego ryzyka, skupiając się przede wszystkim na tym aby bramki nie stracić. Gospodarzom ta sztuka się nie udała, w 80. minucie bramkę na wagę trzech punktów dla Słoników zdobył młodzieżowiec Marcel Błachewicz. Spadkowicze z Ekstraklasy od zwycięstwa zaczęli obecne rozgrywki I ligi, gracze Odry natomiast muszą poczekać na pierwsze punkty przynajmniej do poniedziałkowego starcia z Podbeskidziem.

Ruch Chorzów – Skra Częstochowa 0:0

W drugim piątkowym starciu także oglądaliśmy zespoły, które nie miały okazji mierzyć się ze sobą w poprzednim sezonie. Beniaminek z Chorzowa podejmował u siebie Skrę Częstochowa. Mimo olbrzymiej przewagi gospodarzy, zarówno w posiadaniu piłki, jak i liczbie oddanych strzałów starcie to zakończyło się bezbramkowym remisem. Przewaga Ruchu była widoczna zwłaszcza w drugiej połowie spotkania, kiedy to oddali 25 strzałów na bramkę rywala przy tylko dwóch w wykonaniu graczy Skry. Dużo zamieszania w szeregach obronnych gości robił Daniel Szczepan, ale jego uderzenia były umiejętnie blokowane przez defensorów Skry. W 77. minucie strzał napastnika przewrotką został z kolei wybity z linii bramkowej. Oba zespoły podzieliły się punktami, choć to gospodarze pozostawili po sobie lepsze wrażenie. Jeżeli będą grać w podobny sposób w następnych spotkaniach i jednocześnie poprawią skuteczność, to na pewno namieszają w obecnych rozgrywkach.

Chojniczanka Chojnice – GKS Tychy 2:2 (2:1)

Bramki: 10. Szymon Skrzypczak, 26. Marcin Grolik – 9. Daniel Rumin, 78. Krzysztof Wołkowicz (k.)

Bardzo ciekawy mecz obejrzeliśmy w Chojnicach. Spotkanie to można uznać za doskonały przykład na to, że w I lidze emocji zdecydowanie nie brakuje. Od początku zaatakowali gospodarze, ale to goście jako pierwsi trafili do siatki. W 9. minucie po rozegraniu rzutu wolnego w polu karnym najlepiej odnalazł się Daniel Rumin i pokonał Bartosza Neugebauera. Tyszanie nie zdążyli nacieszyć się prowadzeniem, gdyż od razu po wznowieniu gry od środka Chojniczanka wyrównała. Na strzał bezpośrednio z połowy boiska zdecydował się Szymon Skrzypczak, który pokonał zbyt daleko wysuniętego przed bramkę Kacpra Danę. Rzadko widuje się takie gole, uderzenie doświadczonego zawodnika to był prawdziwy majstersztyk. Tyszanie bardzo szybko mogli wrócić na prowadzenie, ale strzał Krzysztofa Machowskiego przeszedł nad poprzeczką. W zamian za to, w 26. minucie drugą bramkę zdobyli gracze Chojniczanki. Piłkę w szesnastkę dośrodkował Michał Mikołajczyk, a na listę strzelców wpisał się Marcin Grolik. W pierwszej połowie więcej goli już nie obejrzeliśmy, a to oznaczało że goście byli na prowadzeniu. Druga część meczu pechowo zaczęła się dla bramkarza GKS-u. Kacper Dana zderzył się głową z jednym z piłkarzy, w następstwie czego musiał przedwcześnie opuścić boisko. Tyszanie szukali okazji na zdobycie wyrównującej bramki. Blisko szczęścia byli Mateusz Czyżycki oraz Antonio Dominguez, ale strzał tego pierwszego obronił Neugebauer, a drugie uderzenie było minimalnie niecelne. Goście dopięli jednak swego. W 73. minucie sędzia podyktował rzut karny po zagraniu ręką Łukasza Wolsztyńskiego. Sytuacja bardzo długo była sprawdzana przez VAR, ale decyzja arbitra została podtrzymana. Do piłki podszedł Krzysztof Wołkowicz i mocnym strzałem w środek bramki doprowadził do wyrównania. Ostatecznie po spotkaniu obfitującym w wiele emocji i zwrotów akcji Chojniczanka i GKS podzieliły się punktami.

Wisła Kraków – Sandecja Nowy Sącz 0:0

Pierwsza połowa tego spotkania była dosyć senna, a akcji które powodowałyby szybsze bicie serca u fanów któregokolwiek z zespołów było jak na lekarstwo. Najlepszą okazję w tej części meczu mieli w 16. minucie goście. Wówczas Łukasz Kosakiewicz dośrodkował piłkę z prawego skrzydła, a uderzenie Damiana Chmiela nieznacznie minęło słupek bramki strzeżonej przez Mikołaja Biegańskiego. Trochę więcej działo się po przerwie. Już na samym początku piłkarze Sandecji oddali dwa celne uderzenia, ale bez problemu poradził sobie z nimi bramkarz Wisły. Gospodarze przez całe spotkanie przeprowadzili właściwie tylko jedną akcję wartą uwagi. W 82. minucie w sytuacji strzeleckiej znalazł się Momo Cisse, ale nie zdołał pokonać Dawida Pietrzkiewicza. W starciu Wisły z Sandecją bramek nie oglądaliśmy, a samo spotkanie nie stało na zbyt wysokim poziomie. Zdecydowanie lepszej gry spodziewaliśmy się przede wszystkim po piłkarzach Jerzego Brzęczka.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Arka Gdynia 0:1 (0:0)

Bramka: 57. Kacper Skóra

Nietrafiony rzut karny: 84. Christian Aleman (Arka, Igonen obronił)

Mecz dwóch drużyn, które po poprzednim sezonie mają prawo czuć niedosyt. Arka jeszcze przed ostatnią kolejką rozgrywek mogła nawet uzyskać bezpośredni awans, a skończyło się na porażce w pierwszym meczu barażowym z Chrobrym Głogów. Podbeskidzie natomiast zakończyło sezon poza pierwszą szóstką. W pierwszej połowie niedzielnego spotkania bliżej wyjścia na prowadzenie byli gospodarze. Pod koniec pierwszego kwadransa gry po zagraniu Michała Janoty blisko wpisania się na listę strzelców był Maksymilian Sitek, ale jego uderzenie zatrzymało się na słupku. Dziesięć minut później bardzo dobrej okazji nie wykorzystał Mathieu Scalet, jego strzał obronił Kacper Krzepisz. Przewaga Podbeskidzia w posiadaniu piłki widoczna była gołym okiem, ale nie przełożyła się na zdobycz bramkową w pierwszej połowie. Zmieniło się to w drugiej części meczu, przy czym to gościom udało się trafić do siatki. W 57. minucie ruszył lewą stroną boiska Karol Czubak i dośrodkował piłkę do Kacpra Skóry, który nie miał problemów z pokonaniem Igonena. Gol otwierający spotkanie mógł paść kilka minut wcześniej, ale gospodarze dobrze wybronili się przy strzałach Czubaka i Predenkiewicza. W końcówce meczu podopieczni Ryszarda Tarasiewicza mogli podwyższyć rezultat, ale rzutu karnego podyktowanego po faulu na Jerzym Tomalu, nie wykorzystał Christian Aleman. Ostatecznie trzy punkty zgarnęli goście, ale Podbeskidzie także pokazało się z niezłej strony.

Puszcza Niepołomice – Górnik Łęczna 1:0 (1:0)

Bramka: 1. Michał Koj

Czerwona kartka: 72. Lucjan Klisiewicz (Puszcza, za dwie żółte)

Nie mogli wymarzyć sobie lepszego rozpoczęcia sezonu gospodarze. Ledwie kilkanaście sekund wystarczyło do tego, aby wyjść na prowadzenie, a Macieja Gostomskiego pokonał Michał Koj. Łęcznianie od tego momentu musieli szukać okazji na zdobycie wyrównującej bramki. Podopieczni Marcina Prasoła starali się dłużej utrzymywać przy piłce i przeprowadzić akcję, która zagroziłaby defensywie Puszczy. Nie było to jednak łatwe, bo zespół Tomasz Tułacza bronił się bardzo umiejętnie i nie dał sobie wbić gola. Na nic zdała się także gra w przewadze drużyny z Lubelszczyzny po tym jak boisko za dwie żółte kartki opuścić musiał Lucjan Klisiewicz. Górnik przegrywa swoje pierwsze spotkanie po spadku z Ekstraklasy, przekonując się jednocześnie że powrót na najwyższy poziom rozgrywkowy nie będzie wcale łatwy. Puszcza natomiast zaczyna rozgrywki od zwycięstwa, z nadzieją że nie będzie uwikłana w walkę o utrzymanie w I lidze, tak jak to miało miejsce w poprzednim sezonie.

Stal Rzeszów – Chrobry Głogów 3:3 (2:2)

Bramki: 25. Dawid Olejarka, 45. Andreja Prokić, 61. Łukasz Góra – 4. Sebastian Steblecki, 36. Mateusz Machaj (k.), 87. Łukasz Góra (sam.)

Na Stadionie Miejskim w Rzeszowie mierzył się beniaminek ligi z jedną z rewelacji poprzedniego sezonu, czyli Chrobrym Głogów. Spotkanie było bardzo żywe, sporo działo się na murawie, a przede wszystkim padło aż 6 bramek. Jako pierwsi na prowadzenie już w 4. minucie wyszli goście, kiedy Sebastian Steblecki nie dal szans Przemysławowi Pęksie. Stal mogła doprowadzić do wyrównania niespełna dziesięć minut później, ale strzał Piotra Głowackiego zatrzymał się na poprzeczce. Udało się to jednak w 25. minucie za sprawą Dawida Olejarki. Chrobry wrócił jednak na prowadzenie po skutecznie wykonanym rzucie karnym przez Mateusza Machaja. Wydawało się, że przyjezdni zejdą na przerwę z przewagą jednej bramki. Nic bardziej mylnego. Tuż przed gwizdkiem kończącym tę część meczu Stal po ładnej akcji po raz drugi doprowadziła do wyrównania. Tym razem do bramki strzeżonej przez Damiana Weglarza trafił Andreja Prokić. Mimo, że po pierwszej połowie mieliśmy wynik remisowy, to gospodarze sprawiali lepsze wrażenie i prezentowali lepszy futbol w ofensywie. Na nieszczęście dla nich nie ustrzegli się błędów w defensywie. W drugiej części meczu Stal zdobyła bramkę na 3:2, a konkretnie uczynił to Łukasz Góra. Były piłkarz Chrobrego wykorzystał dośrodkowanie Piotra Głowackiego i mógł zostać bohaterem swojego zespołu. Bardzo długo zanosiło się na to, że Żurawie zaczną sezon od zwycięstwa. Jednakże pod koniec regulaminowego czasu gry własnego bramkarza pokonał Góra i znów mieliśmy remis. W doliczonym czasie ostatnie słowo należało do gospodarzy, ale strzał głową Krzysztofa Danielewicza nie znalazł drogi do siatki. Stal i Chrobry podzieliły się punktami, choć to gospodarze byli zespołem lepszym i konkretniejszym w swoich poczynaniach.

Zagłębie Sosnowiec – Resovia 2:1 (1:1)

Bramki: 41. Szymon Pawłowski, 77. Marek Fabry – 2. Rafał Mikulec

Bardzo szybko na prowadzenie wyszli goście, już w 2. minucie spotkania Michała Gliwę pokonał Rafał Mikulec. Zimny prysznic dostali gospodarze tego spotkania. Przez pierwsze dwadzieścia minut piłkarze Zagłębia mieli problem, żeby na dłużej utrzymać się przy piłce i wymienić kilka celnych podań między sobą. Nieźle zorganizowani byli za to piłkarze Resovii. Dopiero pod koniec pierwszej połowy gospodarze zaczęli dochodzić do głosu i tuż przed przerwą zdołali wyrównać stan meczu za sprawą Szymona Pawłowskiego. W 77. minucie było 2:1 po akcji dwóch rezerwowych Zagłębia, podanie Maksymiliana Banaszewskiego na gola zamienił Marek Fabry. Idealnie trafił ze zmianami Artur Skowronek. Goście na trafienie słowackiego napastnika nie zdołali już odpowiedzieć i przegrali na inaugurację z sosnowiczanami. Należy pochwalić gospodarzy za odwrócenie losów tego spotkania mimo bramki straconej na samym początku.

Obszerną relację ze spotkania ŁKS Łódź – GKS Katowice można znaleźć tutaj.

Tabela Fortuna I ligi po 1. kolejce:

Patrycja Rychlewicz

POLECANE

tagi