Poważne problemy przybysza z Holandii

2022.07.05 Poznan
Pilka nozna 1 Runda Eliminacji Mistrzow
Lech Poznan - Karabach Agdam
N/z John Van Den Brom
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2022.07.05 Poznan
Football UEFA Champions League 1st Qualifying Round
Lech Poznan -  Qarabag FK
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus

Wyciąganie daleko idących wniosków już po pierwszej kolejce sezonu jest absolutnie nie na miejscu i nie powinno się zdarzać. W końcu jeden słabszy mecz każdej, nawet najlepszej drużynie może się przydarzyć. Przypadek Lecha Poznań jest jednak zupełnie inny. Mistrzowie Polski rozegrali w kampanii 2022/2023 już cztery spotkania, w trzech różnych rozgrywkach, a to stanowi już pewien materiał poglądowy dla ekspertów.

Jak wszyscy wiedzą latem przy Bułgarskiej doszło do niespodziewanej, bardzo znaczącej zmiany, jaką jest roszada na stanowisku trenera. Macieja Skorżę zastąpił John van den Brom. Przejął on kontrolę nad pierwszym zespołem 20 czerwca, czyli w dniu wyjazdu na obóz przygotowawczy do Opalenicy. Nikt poza najbliższymi współpracownikami szkoleniowca tak naprawdę nie wie, ile w przedsezonowych przygotowaniach było koncepcji Macieja Skorży i Rafała Janasa, a ile holenderskiego trenera. Sparingi Kolejorza nie wypadły najlepiej, ale były to tylko mecze kontrolne. Podobno treningi zaaplikowane przez sztab szkoleniowy nie były zbyt mocne. Do tego dochodzi jeszcze ta przeklęta cisza medialna, na którą władze klubu powołują się przy każdej możliwej okazji.

Nową kampanię Lech zaczął w bardzo dobry sposób, pokonując na własnym stadionie faworyzowany Karabach Agdam. Jednak wynik tamtego spotkania zakłamywał rzeczywistość i faktyczną postawę Kolejorza, który zagrał zdecydowanie poniżej swoich możliwości, a pod koniec meczu już źle wyglądał pod względem fizycznym. W trzech następnych potyczkach, na różnych frontach, mistrzowie Polski ponieśli trzy wyraźne porażki, pozostawiając po sobie słabe wrażenie. W każdej z nich mieli problemy fizyczne, kłopoty z dyscypliną taktyczną, a także pod bramką rywala. W spotkaniu z Rakowem piłkarze Lecha Poznań nie wykreowali sobie żadnej sytuacji bramkowej. Trochę lepiej było z tym w pierwszej połowie meczu w Baku, ale wtedy, jak i w rywalizacji ligowej ze Stalą Mielec, zawiodła skuteczność. Wykańczanie akcji było piętą achillesową. Zwłaszcza w wykonaniu Michała Skórasia i Joao Amarala.

Te wszystkie problemy najłatwiej byłoby zrzucić na nowego szkoleniowca, ale nie tylko on jest winien tego, że one się pojawiły. Myślę, że w tym przypadku odpowiedzialność rozkłada się dość równomiernie: na władze klubu, piłkarzy i sztab szkoleniowy z van den Bromem na czele. Dyrektor sportowy i prezesi odpowiadają za kompletowanie kadry i sprawianie, by pierwszy trener miał odpowiedni komfort wyboru na każdej pozycji. Czy tak jest w tym przypadku? W tej kwestii należy mieć spore wątpliwości.

Mam tutaj na myśli przede wszystkim jakość kadry mistrza Polski, a nie jej liczebność. Nie jest tajemnicą, że w Kolejorzu tradycyjnie już wątpliwości budzi poziom bramkarzy, który określany jest jako niezadowalający, a na razie w tym sezonie nawet rozczarowujący. Osobiście nie czepiałbym się specjalnie zestawienia środkowych obrońców, bo tutaj największym problemem jest zdrowie Bartosza Salamona. Reprezentant Polski pauzuje już od marca, a jego przeciągająca się nieobecność coraz bardzie frustruje wszystkich przy Bułgarskiej. Nie wiadomo, kiedy stoper wróci do gry i formy, a o tym, jak ważną postacią jest dla Kolejorza, chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Najprawdopodobniej w procesie leczenia popełniono wiele błędów i powstaje pytanie: kto jest za nie odpowiedzialny?

Drugą pozycją obok bramkarza, o którą fani mistrza Polski martwią się najbardziej, jest skrzydłowy. Łącznie w klubie jest czterech zawodników specjalizujących się w grze na tej pozycji. Są to: rażący nieskutecznością i mający ogromne kłopoty z procesem decyzyjnym Michał Skóraś, mający problemy taktyczne i z zaangażowaniem Kristoffer Velde, kontuzjowany Adriel Ba Loua (kilka tygodni przerwy z powodu urazu pleców) oraz miewający przebłyski, ale nadal bez konkretów, Gio Citaiszwili. W obecnej sytuacji najlepszym skrzydłowym Lecha jest Michał Skóraś, który u Macieja Skorży był przede wszystkim rezerwowym. Trener van den Brom musi czekać na przełamanie Velde, dojście do formy Citaiszwilego i wyzdrowienie Ba Louy. Może okazać się, że za chwilę władze Kolejorza same przyznają się do błędu i wzmocnią tę pozycję Damianem Kądziorem. O ten ruch aż się prosi, ponieważ jakości na obu flankach zdecydowanie brakuje. Odnoszę wrażenie, że atmosferze wokół klubu nie pomaga także cisza medialna zarządzona od początku przygotowań. John van den Brom nie odpowiedział nawet na trzy tradycyjne pytania do Skarbu Kibica „Przeglądu Sportowego”. Mała rzecz, a w oczy kuje i pozostawia w kibicach spory niesmak.

Niepokoi także postawa samych piłkarzy, którzy w zeszłym sezonie sięgnęli po mistrzostwo Polski na stulecie klubu, a teraz nie przypominają tamtego zespołu. Wiadomo, że strata zwłaszcza Jakuba Kamińskiego może być odczuwalna, ale chyba nie aż tak, żeby zapomnieć jak się ładnie i skutecznie gra w piłkę. W dwumeczu z Karabachem Agdam raziła liczba strat Kolejorza na własnej połowie przy konstruowaniu akcji od bramkarza. W spotkaniu ze Stalą Mielec Lech ani przez chwilę nie miał tak naprawdę charakterystycznej dla siebie kontroli nad spotkaniem, ponieważ grał za wolno, czytelnie i niedokładnie. Poza tym przerażają błędy indywidualne w defensywie oraz słabo wyglądająca dyscyplina taktyczna. Martwi zwłaszcza ta ostatnia kwestia, która była tak ważna dla Macieja Skorży. Tutaj pojawia się pytanie, czy John van den Brom nie wymaga jej w takim stopniu od zawodników, jak jego poprzednik, czy może po prostu piłkarze nie realizują jego założeń taktycznych? Niestety dla zawodników, ale bliższy jestem tej drugiej koncepcji. Potwierdzają to także słowa Holendra z konferencji prasowej po spotkaniu z Stalą Mielec.

Widoczne te braki były zwłaszcza po stracie piłki, a także w pressingu, kiedy to Mikael Ishak wręcz wychodził z siebie, by zachęcić kolegów (przede wszystkim Krisoffera Velde) do odpowiedniego podejścia wyżej do rywala. Zastanawiać może także dyspozycja mentalna zawodników Kolejorza. John van den Brom po meczu ze Stalą mówił o tym, że jego drużynie brakowało pewności siebie, co tylko dowodzi tego jak brzemienny w skutkach może okazać się blamaż z Karabachem, skoro pozbawił on piłkarzy Lecha wiary w ich własne umiejętności. Jeśli tak zespół odczuł zeszłotygodniową klęskę, to atmosfera wewnątrz drużyny też może być nie najlepsza, bo ją w końcu budują wyniki. Kapitan zespołu, Mikael Ishak, odmówił pomeczowego wywiadu dla stacji Canal+, by nie powiedzieć słów, których potem mógłby żałować. Świadczy to o tym, że w środku zespołu musi być gorąco. Poza tym, wszyscy gracze Kolejorza, poza Filipem Bednarkiem, nie podeszli pod trybunę najzagorzalszych fanów, by podziękować im za doping. Jeszcze przed dwumeczem z Karabachem John van den Brom wspominał o fantastycznym duchu zespołu, jaki zastał przy Bułgarskiej. Kibicom Lecha pozostaje mieć nadzieję, że on nadal istnieje, a wszystkim piłkarzom nadal tak samo zależy na sukcesie, jak w zeszłym sezonie.

Na sam koniec pozostała kwestia sztabu szkoleniowego, który też ma swoje za uszami. Na razie wszystko wygląda na to, że Lech, dopóki będzie grał na trzech frontach, może mieć olbrzymie problemy z każdym rywalem. Jest to widoczne po tym, jak fizycznie przygotowany jest Kolejorz. Holenderski szkoleniowiec twierdzi, że nie ma co szukać wymówek słabszej gry właśnie tam, bo w tym aspekcie wszystko jest w porządku. Sam John Van den Brom jednak powiedział, że jego zespołowi w sobotę zabrakło energii i intensywności w grze. Niepokoi także stan niektórych piłkarzy. Kontuzjowani są Radosław Murawski i Adriel Ba Loua, chory jest Antonio Milić, a na zmęczonych już teraz wyglądają Joel Pereira, Jesper Karlström czy Pedro Rebocho. Już na wiosnę Lech w tym aspekcie nie wyglądał rewelacyjnie, a teraz może być w tej kwestii jeszcze większy problem.

John van den Brom w Poznaniu pracuje od ledwie miesiąca, a już zapala się mu lampka ostrzegawcza, ponieważ właśnie zaliczył trzy porażki z rzędu (w zeszłym roku Maciejowi Skorży to się nie zdyrzało), a przed nim kolejny bardzo ważny dwumecz, którego przegranie może nieść za sobą poważne konsekwencje dla całego klubu. Wręcz natychmiast Holender potrzebuje rozwiązania kilku problemów.

Najważniejszymi wydają się być przygotowanie fizyczne i mentalne piłkarzy. Zwłaszcza odbudowanie Karlströma czy Amarala jest priorytetem. Poza tym należy jak najszybciej wkomponować do zespołu Afonso Sousę i Citaiszwilego, bo drużyna ich potrzebuje. W dodatku warto byłoby sprawić, że Velde zacznie grać częściej na takim poziomie, jaki prezentował w pierwszej połowie spotkania w Baku.

Na pewno John van den Brom nie przypuszczał, że na początku swojej przygody z Kolejorzem napotka aż takie problemy i że tak trudno będzie mu wejść do właściwie gotowego zespołu. Dopiero teraz może pokazać, jak dobrym jest szkoleniowcem, dlatego tak ważny jest dla niego spokojny tydzień pracy przed wyjazdem do Gruzji, który będzie miał, dzięki przełożeniu spotkania drugiej kolejki Ekstraklasy z Miedzią Legnica. Ta sytuacja to też wyzwanie dla piłkarzy i ich psychiki, ponieważ prawdziwą drużynę poznaje się właśnie po tym jak radzi sobie z kryzysem, a nie wtedy gdy wszystko idzie zgodnie z planem.

W pierwszej kolejce rodzimej ligi słabo zaprezentowali się też inni nasi pucharowicze. Żaden z nich nie zachwycił, ale Pogoń i Raków pokonali swoich rywali. Duże brawa należą się ekipom z Szczecina i Częstochowy, że mimo słabszych występów zdobyły komplet punktów, ponieważ właśnie w taki sposób zdobywa się mistrzostwo, a nie w spotkaniach z bezpośrednimi oponentami. W pewnym sensie martwić może forma każdego z naszych reprezentantów w Europie, bo żaden z nich nie jest w najwyższej dyspozycji, co nie napawa optymizmem przed czwartkowymi potyczkami.

Charakterystyczne dla naszych pucharowiczów jest właśnie to, że nie są w formie na początku sezonu, gdy toczy się walka o fazy grupowe europejskich pucharów. Dlaczego tak się dzieje, pokazał zeszłoroczny przykład Legii. Podopieczni Czesława Michniewicza byli w znakomitej dyspozycji już na dwumecz I rundy eliminacji do Ligi Mistrzów z norweskim FK Bodø/Glimt. Następnie nie utrzymali jednak impetu na dystansie całej rundy i już od października wypatrywali zimowej przerwy, a sam Michniewicz stracił posadę. W związku z taką koleją rzeczy i w tym roku może zabraknąć polskich klubów nawet w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. To stwierdzenie dotyczy również Lecha Poznań, który na razie jest ewidentnie pod formą, ale być może dojdzie do najwyższej dyspozycji chociażby we wrześniu lub październiku, jednak wtedy przy Bułgarskiej zdążą już o pucharach zapomnieć.

***

18:00 Lech Poznań – Dinamo Batumi
18:30 Pogoń Szczecin – Brøndby IF
19:00 Rapid Wiedeń – Lechia Gdańsk
21:00 Raków Częstochowa – FK Astana

Relacje z meczów pucharowiczów przeczytacie na łamach naszego portalu, a komentarza posłuchacie na antenie Radia GOL.

***

Kacper Adamczyk

POLECANE

tagi