#PoSezonie: Stal Mielec – jak gryźć nie mając kłów?

Stal Mielec

„Kły to najostrzejsze zęby, służące do rozdrabniania i rozrywania jedzenia […]” Czy to wycinek z podręcznika do biologii? Bynajmniej! Jest to porównanie, którego wypadałoby użyć w odniesieniu nie tylko do postawy Stali Mielec w rundzie wiosennej, ale i szerszego obrazu klubu z Małopolski. Mam nadzieję, że zaintrygowałem — skoro daliście się złapać na ten mało apetyczny clickbait, to zapraszam serdecznie do przeczytania paru zdań podsumowania sezonu Stali Mielec.

Dług w wysokości połowy budżetu

Po utrzymaniu się w ostatniej kolejce sezonu 20/21 pod wodzą trenera Włodzimierza Gąsiora i prolongacie jego umowy o kolejny sezon wydawało się, że najtrudniejsze już za Stalą. Udało się uniknąć spadku, który oznaczałby upadłość klubu i rozpoczęcie kolejnego sezonu prawdopodobnie od B-klasy. No i kiedy Gąsior powoli sobie układał kadrę na nowy sezon, wyszukiwał „okazji” na rynku, wtem gruchnęła wieść o jego rezygnacji. Powody osobiste, niejednokrotnie będące tylko wymówką, tym razem były po prostu rzeczywistością.

Dwa tygodnie przed startem ligi posadę trenera obejmuje Adam Majewski, który co prawda zdołał utrzymać Stomil w 1. Lidze, lecz później wprowadził drużynę w marazm, skutkujący zwolnieniem go z olsztyńskiego klubu. Ruch ten odbierany był w Mielcu ze sporą dawką sceptycyzmu. Pierwsze kolejki tylko to potwierdziły — wymęczony remis z Niecieczą, porażka z Piastem, porażka z Górnikiem w Zabrzu. Na domiar złego z szafy zaczęły wypadać kolejne trupy. Wierzyciele wzywali do uregulowania zobowiązań, przypominały o sobie ZUS i Skarbówka. Prezes apelował o pomoc miasta i sponsorów wieszcząc ryzyko upadłości klubu. W skrócie mówiąc, Stal późnym latem i jesienią balansowała na krawędzi.

Im gorzej…, tym lepiej

Jak to często w takich przypadkach bywa, postawa na boisku była kompletnym zaprzeczeniem stanu finansów. Stal czekając cierpliwie do końca okienka zrobiła dwa konkretne ruchy. Wypożyczyła niechcianego w Śląsku Fabiana Piaseckiego oraz Kokiego Hinokio, nieznanego w Lubinie, za to doskonale znanego trenerowi Majewskiemu z przygody w Stomilu. Szczególnie ten pierwszy z miejsca wkomponował się w drużynę, strzelając jesienią w barwach Stali 4 bramki i notując 5 asyst. To były konkrety, które wywindowały Stal przez pewien okres na 7. miejsce w tabeli!

Z perspektywy końca sezonu niewiarygodne wręcz się wydaje to, że Stal traciła w pewnym momencie jedynie 7 pkt do czwartego wówczas Rakowa, mając jednocześnie 10 pkt zapasu nad strefą spadkową. Ważniejsza jednak była ta tabela w Excelu — w niej kolumny świeciły się na czerwono, bo…nie zgadzało się nic. Brakowało około 5 milionów złotych, bez których dalsze  funkcjonowanie Stali nie było możliwe. Dzięki wsparciu lokalnego biznesu i kibiców, w ostatniej chwili udało się zgromadzić wymagane środki, które dały Stali oddech i umożliwiły wyprostowanie najpoważniejszych zobowiązań.

Im lepiej…, tym gorzej

Gdy koniec roku, oprócz dwóch domowych zwycięstw i wyjazdowego remisu przyniósł również finansowy oddech, wszystkim wydawało się, że 28 zgromadzonych punktów zapewni spokojną wiosnę. Jednak piłka znów miała dać nam lekcję pokory. Najpierw klub postanowił rozstać się z kilkunastoma zawodnikami — mniej lub słabiej grającymi tudzież zbyt drogimi jak na tę Stal, która dopiero co wyszła z finansowych tarapatów. Oprócz tego jednak dotkliwe okazały się inne absencje niezależne od woli klubu.

Śląsk Wrocław skrócił wypożyczenie Fabiana Piaseckiego. Zagłębie Lubin Kokiego Hinokio. Natomiast po pierwszym meczu w 2022 roku ujawniły się u Mateusza Maka problemy z sercem. Stal kolejny mecz wyszła na szpicy z pomocnikiem — Maksem Sitkiem, choć  jeszcze miesiąc miała pięciu napastników. Paradoksalnie ten mecz udało się wygrać, a gra nie wyglądała wcale tak źle. Luz w tabeli przekładał się w luz na boisku. 12 lutego Stal Mielec z 31 punktami traciła pięć oczek do europejskich pucharów! Z kolei przewaga nad strefą spadkową wynosiła aż 11 pkt. Później jednak coś się stało ze Stalą. Słabsza forma defensywy, marazm i przewidywalność z przodu, nieskuteczne stałe fragmenty gry, ewidentne błędy sędziowskie. To wszystko spowodowało, że Stal zanotowała niechlubną serię 9 meczów bez zwycięstwa, z czego aż 7 porażek.

Potrzebne przełamanie? Dawać Legię!

Gdy przewaga nad strefą spadkową stopniała do czterech punktów i widmo spadku zaczynało coraz bardziej zaglądać w oczy, wtem przyszło przełamanie. A zgodnie z mielecką tradycją, jeśli przełamywać się, to tylko z silnym rywalem. Tak było przed rokiem, gdy wygrana z Pogonią zapoczątkowała wydostanie się ze strefy spadkowej.  Również podobnie się stało w końcówce tego sezonu. Co prawda sytuacja była zgoła inna, to nikt jednak nie dowierzał, że Wisła Kraków może spaść, oglądając na relatywnie łatwy kalendarz Wiślaków. Gol Krystiana Getingera, kapitana i wychowanka Stali, strzelony bezpośrednio z rzutu rożnego był szybkim napoczęciem rywala ze stolicy i napędził niesamowicie mielczan. Był również kolejnym dowodem tego, jak wychowankowie potrafią dawać coś „ekstra” w kluczowych momentach. Getinger strzelił również gola przeciwko Podbeskidziu przed rokiem, co było punktem zwrotnym w batalii o utrzymanie. Ostatecznie w obecnym sezonie Stal tych punktów uciułała wiosną jedynie dziesięć.

Znamienne jest porównanie Stali z jesieni. Z Piaseckim w składzie, gdy zdobywaliśmy średnio 1,85 pkt na mecz, a z wiosny, kiedy bez niego inkasowaliśmy średnio 0,62 pkt na mecz. Trzykrotnie mniej! Choć do absencji Fabiana należy dodać również brak Maka, który zaliczył rundę życia i świetnie uzupełniał się z Fabianem, a także Hinokio, świetnie balansującego między obroną i atakiem. Wracając do początku, brak tych trzech „kłów” spowodował, że nie mieliśmy czym gryźć na wiosnę. Z kolei w większej perspektywie  „kłami”, których nam brakowało, były finanse. 

Wspomniane  5 mln zadłużenia „na już”, nie licząc dodatkowych niemal 2 mln złotych, które trzeba było uregulować w dalszej perspektywie to łącznie około 7 mln z 13 mln w budżecie Stali na sezon 21/22. A więc można rzec, że Stal miała „wolnych” 6 milionów…i tymi „groszami” wywalczyła utrzymanie. Dość powiedzieć, że spadła Wisła, która miała ponad 30 mln budżetu. To porównanie pokazuje skalę sukcesu, jakim było utrzymanie. Nie należy tego lekceważyć.

Najlepszy zawodnik — Fabian Piasecki. Na meczu Śląska Wrocław z Górnikiem Zabrze kibice Wojskowych śpiewali „najlepszy napastnik mielecki”. I dlatego, choć w naszej mieleckiej sondzie nie wyróżniłem nikogo, zdałem sobie sprawę, rzucając okiem na statystyki Stali z Fabianem i bez niego, że to tak naprawdę on w dużej mierze wywalczył Stali utrzymanie. Solidna defensywa, choć istotna, potrafi jednak zapobiec stracie bramki. Umożliwi zremisowania meczu, ale na ogół nie pozwoli go wygrać. Zrobiła to ofensywa właśnie jesienią na czele z Fabianem. Na wyróżnienie zasługuje również stabilny i pewny w przekroju całego sezonu Mateusz Matras oraz tradycyjnie Krystian Getinger, którego gol z Legią niemal zagwarantował nam pozostanie w lidze, nawet czysto matematycznie.

Najgorszy zawodnik — Mateusz Żyro. Zawodnik, który jesienią jak cała drużyna rósł w oczach, wiosną zaliczył jeden z największych regresów wśród zawodników Stali. Gol po rykoszecie z Lechią to jedyny ofensywny akcent wahadłowego (który swoją drogą nie dał ani punktu). Natomiast goli traconych przez złe ustawienie czy nieporozumienie z partnerami w linii obrony było zdecydowanie więcej. Ani gra na wahadle, ani tym bardziej na stoperze nie budziła pewności wśród kibiców, czy partnerów na boisku. Natomiast przegrane pojedynki główkowe czy proste straty piłki notorycznie niosły za sobą zagrożenie, czy po prostu bramki dla rywala. Na naganę zasługuje również Bożidar Czorbadżijski, który będąc jednym z najlepszych stoperów Stali w ubiegłym sezonie, mocno spuścił z tonu i prokurował często groźne sytuacje.  

Trener — Adam Majewski. Ocena musi być pozytywna, ponieważ szybko nauczył zespół „swojej gry”. Zawodnicy w wielu meczach grali widowiskowo — nie bali się rozgrywać piłki od tyłu jak z Zagłębiem Lubin, Lechią, czy Legią przy Łazienkowskiej. 7. miejsce po 21. kolejkach brzmi imponująco. Jednak po świetnej jesieni przyszła słaba wiosna i spadek na 14. miejsce po 34. kolejkach. Owszem, wobec „braku kłów” ciężko rozrywać i rozdrabniać pokarm, ale czasem i z paroma ubytkami trzeba sobie jakoś radzić, gryźć „bokami”. Umiejętną taktyką, przemyślanymi zmianami, a tego trochę wiosną zabrakło. 2 zwycięstwa/ 4 remisy i aż 10 porażek to bilans Stali w 2022 roku pod wodzą Adama Majewskiego. Ostatecznie dał on utrzymanie, ale i postawił znak zapytania. Prawdziwą weryfikacją będzie przyszły sezon, bo Adam Majewski pozostanie szkoleniowcem biało-niebieskich.

W drodze po stabilność?

Któryś raz z kolei podsumowując Stal, łapię się na tym, że więcej czasu poświęcam całej otoczce, finansom, organizacji. Naświetlenie tego szerszego kontekstu wydaje mi się konieczne dla zobrazowania przeciętnemu kibicowi w Polsce drogi, jaką przebyła Stal w kilkanaście miesięcy od niemal bankruta do klubu, który otrzymał licencję bezwarunkowo. Bez żadnego nadzoru, jako jeden z kilku klubów Ekstraklasy. Klubu, który żyje godnie, nie wydając więcej niż ma i nie snując mocarstwowych wizji w oderwaniu od realiów finansowych.

Finansowy spokój może jednak nie korespondować ze sportowym sukcesem, jakim znów będzie utrzymanie. Konkurencja zdaje się być poważniejsza. Spadającą Niecieczę i Łęczną zastąpiła Miedź i Widzew. Z drugiej strony, trzecim beniaminkiem może być Odra Opole czy Chrobry Głogów, którym też daleko do finansowych krezusów. Inną sprawą jest, że nawet teoretyczny spadek nie zagroziłby funkcjonowaniu klubu. Miniony sezon był pełen niespodzianek i dla wielu taką właśnie było również utrzymanie Stali. Stali walczącej z długami, z własnymi ograniczeniami, a momentami nawet i z sędziami.  Stal po raz drugi wyszła z tej walki zwycięsko. Pora na hat-trick? Tego upatrują wszyscy kibice Stali, licząc na zbudowanie podwalin pod skromny, ale stabilnie funkcjonujący klub.

Veynev

POLECANE

tagi